opublikowano: 26-10-2010
Marcin
Frymus. Belgowie patrzą z konsternacją na polskich urzędników!
Ciąg dalszy historii małego Alexandra i jego ojca.
O
sprawie Marcina Frymusa pisaliśmy już wcześniej. Jeśli jednak ktoś z
czytelników nie zna jego historii, polecamy artykuły pod niniejszym tekstem.
Moja sprawa to pasmo kłamstw i
manipulacji ze strony polskiego wymiaru sprawiedliwości. Kolejny przekręt
polskiego sądu został spostrzeżony przez sędziego na rozprawie dotyczącej
prawa opieki nad moim małym synem, która odbyła się 2 lipca 2008. w Brugge.
Sędzia belgijski zauważył, że polski wyrok wydany 17 marca 2008 roku, ma charakter fikcyjny. Sąd zaoczny w jednoosobowym „składzie”, któremu przewodniczyła asesor Marta Nowińska, na posiedzeniu niejawnym „przy udziale Marcina Frymusa” wydał kuriozalne postanowienie, które może zaważyć na przyszłości mojego syna! Tekst poniżej.
![]() |
![]() |
Bardzo ciekawe jest tam rozważanie
kwestii władzy rodzicielskiej nad małym dzieckiem z użyciem przepisów prawa
cywilnego rządzących świadczeniami niepieniężnymi! Taką interpretację
normalnej ludzkiej sprawy można potraktować jedynie jako przypadek
psychiatryczny. Gdyby Pani Nowińska była sędzią a nie asesorem z
niedorozwojem umysłowym, to wiedziałaby, że w kwestiach powierzenia lub
ograniczenia władzy rodzicielskiej konieczna jest rzetelna rozprawa na
podstawie artykułu 579 k.p.c. Jest to też zgodne ze zdrowym rozsądkiem.
Gdyby była matką, to wiedziałaby, że 11 miesięczne "zębate"
dziecko tylko murzynki karmią piersią... ot, kolejny dowód braku wiedzy i doświadczenia.
Zainteresowanie sądu
belgijskiego wzbudził też fakt, że wbrew temu co było napisane w
postanowieniu polskiego sądu, 17 marca byłem w pracy Belgii a na posiedzeniu
nie byłem przez nikogo reprezentowany!
Ciekawe jest także to, że
pomimo zapewnienia asesor Marty Nowińskiej, że posiedzenie było przy moim
udziale, nie byłem na nim obecny ani też nie byłem o nim zawiadomiony. Poza
tym poinformowanie mnie byłoby trudne, biorąc pod uwagę, że posiedzenie miało
miejsce w ciągu 7 dni od złożenia wniosku, a szczególnie, że mieszkam w
Belgii. Sąd w Belgii użył cudzysłowu
stwierdzając moją niby to „obecność na niejawnej sprawie we Wrocławiu”.
Jednostronne postanowienie sądu
z głupawym uzasadnieniem, opierające się jedynie na zeznaniach Justyny, miało służyć jedynie
uprowadzeniu mojego syna, obywatela belgijskiego, z Belgii do Polski!
Uzasadnienie postanowienia było jakie było, gdyż nie miało ono żadnego
znaczenia. Liczył się sam fakt, że istniało. Dlatego też polskiego sądu
nie zastanowił fakt, że matka Alexa, bez wykształcenia i bez dochodów, opuściła
jedną z najbogatszych części Europy i uciekła na prymitywną, podwrocławską
wieś. Z tego też względu sąd nie był zainteresowany przeprowadzeniem
rozprawy i wysłuchaniem moich argumentów.
Liczył się tylko fakt, że rodzina została rozbita. Asesor Nowińska
powinna kupić mojemu synowi w prezencie gumowce, aby ułatwić mu w przyszłości
start w życie!
Zachowanie się pani Nowińskiej,
można zrozumieć poprzez spojrzenie na różnice w sposobie rozwiązywania
problemów rodzinnych w Belgii i w
Polsce.
Najlepszym przykładem będzie tu oświadczenie Justyny, dla telewizji
TVN24, 12 marca tego roku, po tym jak zabrałem Alexa do domu w Belgii. Matka
Alexa przedstawia sposób, w jaki sprawa została potraktowana przez belgijskich
urzędników. Przed wyjazdem do Belgii powiedziała, cytuję "mam zapewnioną
pomoc policji i prokuratury belgijskiej, którzy chcą doprowadzić do spotkania
i rozmów miedzy nami". W tym samym wywiadzie mówi "Prokuraturze
belgijskiej i policji bardzo zależy żebyśmy się spotkali i porozmawiali próbowali
jakoś się dogadać". Takie podejście belgijskich władz doprowadziło do
szybkiego rozwiązania problemu. Ja, jako ojciec miałem na względzie przede
wszystkim dobro mojego syna, dlatego wskutek mediacji szybko doszliśmy do
porozumienia, że będziemy go wspólnie wychowywać. Justyna miała w tym
czasie regularny kontakt z synem. Cały czas miała wsparcie konsulatu i pomoc
mediów, bo przecież nie jej rodzina ze wsi opłaciła natychmiast prawnika,
zorganizowała złożenie pozwu w sądzie i załatwiła podróż do Belgii z
obecnością ekipy telewizyjnej. Ów
reportaż telewizyjny daje wiele do myślenia.
Zachowanie polskiego wymiaru
sprawiedliwości jest natomiast podobne do działania Justyny, która zaatakowała ostrym szpadlem mnie z dzieckiem
na ręku, a następnie zdewastowała samochód wybijając szyby i niszcząc
karoserię. O tym jak dzielnie próbowała załatwić ojca swojego
syna, Justyna opowiadała barwnie w wywiadzie dla TV Wrocław. Wbrew jej
twierdzeniom jednak, nie przyjechałem żeby odebrać jej dziecko. Na zabranie
Alexa do domu zdecydowałem się dopiero w obliczu jej niezrównoważonego i
agresywnego zachowania.
Oczywiście zarówno brutalna
mamusia jak i prokurator Molik nie widzą w tym nic dziwnego, przecież w Polsce
to normalne, że chłopa widłami lub szpadlem się wita. W opinii polskich
prawników zapewne wykończenie ojca może mieć jedynie pozytywny wpływ na
wychowanie dziecka. Z tego założenia wychodzi zapewne też Justyna.
Dwa dni później zapomniała ona
już o swoich wyczynach, gdyż takowe prawdopodobnie są u niej w domu codziennością.
Nie bała się również o syna, gdyż wiedziała, że niesamowite historie o
mnie, jakie przedstawiała w mediach, miały jedynie na celu zatuszowanie jej własnych
ekscesów.
Porównajmy teraz jak zachowali
się polscy urzędnicy Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu - Krzyki, na czele z
prokurator Anną Moniką Molik i Sąd Rodzinny Wrocław - Krzyki z asesor Martą
Nowińską.
Gdy sprawy zaczęły się układać, w Belgii Justynie zaoferowano
prawnika i tłumacza. Próbowano doprowadzić do jej spotkania z Alexem poza
centrum mediacyjnym bez nadzoru, tak aby mogła go zabrać do Polski a mnie zaczęto
straszyć europejskim nakazem aresztowania. Pomocne w tym miało być właśnie
owo bełkotliwe postanowienie wrocławskiego sądu.
Gdy pod koniec września wróciłem do Belgii z wakacji, żeby stawić się na rozprawę w sądzie w Brugge, czekał już na mnie europejski nakaz aresztowania a syna zabrano mi i przekazano Justynie, która specjalnie w tym celu przyjechała z Polski.
„Centrum mediacji rodzinnej
RP”
Mnie wtrącono do więzienia, z którego wyszedłem głownie
dzięki nagłośnieniu sprawy przez Afery Prawa. Oczywiście Justyna zabrała
natychmiast Alexa do Bratowic, wbrew decyzji sądu belgijskiego, który zakazywał
wywożenia przez nią naszego syna, pod karą 10tys euro. Nie zważano przy tym
na zasadę, że dziecka nie rozdziela się od rodziców ze względu na szok jaki
przeżyje. Alex spędził większość swoich 18 miesięcy dotychczasowego życia,
w tym ostatnie 7 miesięcy, ze mną. Rozstanie było dla niego szokiem. W
polskich aktach sprawy, jest opinia opinii biegłego, która mówi o problemach
Alexa po prowokacji organów bezpieczeństwa i uprowadzeniu go do Polski. Chłopiec
stał się osowiały, przestał jeść i zaczął mieć kłopoty ze snem.
Oczywiście do tej pory nie udało mi się zobaczyć z synem.
Po porwaniu mojego syna do
Polski, pełnomocnik Justyny, adwokat Artur Łata oświadczył w wywiadzie dla
TV Wrocław 30 października tego roku: "Będziemy się starać, aby Pan
Marcin już nigdy nie miał kontaktu z synem". Tylko w Polsce człowiek, który
w otwarcie mówi że dołoży starań, aby osierocić dziecko, nie zostaje potępiony
przez opinie publiczną.
Jest
naturalną rzeczą, że Alex przyzwyczaił się do ojca i obecnie siedzi i czeka
aż tata przyjdzie. Niech pan Łata pójdzie i powie mojemu synowi, że będzie
się starał, aby tata nigdy już do niego nie przyszedł!
Artur Łata łamie publicznie kodeks etyki adwokackiej, działając na
szkodę niewinnego dziecka. Przynosi hańbę swojemu zawodowi. Oświadcza
publicznie, że jest odpowiedzialny za psychicznie znęcanie się nad dzieckiem
i że będzie czynił to dalej.
Cytuję
Kodeks Etyki Adwokackiej
Rozdział pierwszy § 1:
2. Naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest takie
postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub
poderwać zaufanie do zawodu.
3. Obowiązkiem adwokata jest
przestrzegać norm etycznych oraz strzec godności zawodu adwokackiego.
Takich przypadków jak mój są w Polsce setki. Państwowi
urzędnicy, świadomie i w sposób zorganizowany nadużywając władzy, niszczą
dziesiątki rodzin. Wobec ojców, próbujących egzekwować swoje prawa do
dzieci, fabrykuje się oskarżenia takie jak np. narażenie dziecka na
niebezpieczeństwo. Wychodzą oni z założenia, że sam fakt kontaktu dziecka z
ojcem, jest narażeniem go na niebezpieczeństwo. Z
ojca posiadającego idealną opinie i pełnię praw rodzicielskich, robi się
porywacza i bandytę. Jest to brak poszanowania
prawa, który w oczach zagranicznych sędziów i prokuratorów budzi co najmniej
konsternację.
Wielokrotnie zauważyłem, że za
granicą urzędnicy nazywają polski system "mafią", gdyż tutejsze
urzędy są w stanie zrobić każdy przekręt i wydać każdy dokument w razie
potrzeby. Postanowienie wrocławskiego sądu jest typowym przykładem.
Poczucie przyzwoitości polskich
urzędników jest tak niskie, że pod sfabrykowanymi dokumentami nie wahają się
podpisać, gdyż prawdopodobnie jest to codzienność związana z całkowitą
bezkarnością. Przypadki
przedstawiane w Aferach Prawa czy w programach telewizyjnych, takich jak n.p.
Expres Reporterów, to zaledwie niewielki fragment polskiej rzeczywistości. Owe
nadużycia władzy mają miejsce z pełną aprobatą najwyższych władz i przy
propagandzie mediów, którą śmiało można porównać z erą Goebbelsa. W
przeciwnym przypadku osoby za nie odpowiedzialne, zostałyby szybko przywołane
do porządku. Niestety, wskutek owej sączącej się z mediów propagandy o
„państwie prawa i niezawisłych sądach”, prawda o polskiej rzeczywistości
bardzo powoli przebija się do świadomości ludzi.
Marcin Frymus
współpraca Bogdan Goczyński
Załączniki w tekście:
Postanowienie sąd Wrocław-Krzyki z 17 marca 2008r
Zdjęcia Aresztu Śledczego we Wrocławiu – „Centrum mediacji rodzinnej RP”
Wcześniejsze
artykuły na ten temat.
Marcin
Frymus na wolności
Marcin
Frymus i jego historia. Ciąg dalszy intryg. Europoseł Rogalski łże jak pies.
Marcin
Frymus wywieziony przez euroubeków do nieznanego miejsca.
Sprawa
Frymusa, Intrygi i prowokacje prokurator Molik
Marcin
Frymus w łapach psychopatów. Polskie Bezprawie rozszerza się na Unię.
Marcin
Frymus wraz z synem u siebie w Belgii, poza zasięgiem polskich „organów”.
Goebbelsowskie
Polskie media i schizofreniczny wymiar „sprawiedliwości” lubują się w
robieniu z porządnych ludzi przestępców – sprawa Marcina Frymusa.
Psychopaci
u władzy – wrocławska prokurator Anna Monika Molik i jej kompani.
Ojciec
porwał 11-miesięcznego syna.
Policja
w Belgii oddała ojcu porwane w Polsce dziecko.
Rodzice
małego Aleksa spotkali się w Belgii.
Czego
naprawdę chce Justyna Przedwojska.
Historia
Marcina w mediach.
Polska
prokuratura i sądy. Specjaliści od prowokacji, fałszywych oskarżeń i
rozbijania rodzin.
Polski
wymiar sprawiedliwości - przestępcza
organizacja psychopatów.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.