Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA PIJAŃSTWO OSZUSTWA POLICJANTÓW

Policyjne afery - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków...

Ostatnio media przestały obawiać się władz (nie)sprawiedliwości i mamy wysyp informacji na temat aferalnych postępowań policjantów, prokuratorów, sędziów itp. funkcjonariuszy państwowych. Wynika z nich, "że stróże prawa?" łamią PRAWO na wielką skalę. Niestety w naszym kraju wszystko jest możliwe, nawet to że policjanci okradają, handlują narkotykami, bronią i chronią grupy przestępcze i oczywiście polityków.

Przechodzimy do dokumentowanych faktów i przekrętów z udziałem policjantów.

Policjanci z Dzierżonowia nie obronili tylko skuli i zabrali do aresztu kobiety które wezwały ich na pomoc
Sześciu policjantów z dwóch radiowozów brało udział w obezwładnianiu i przewiezieniu do komendy policji dwóch kobiet. Starsza jest szanowaną w mieście nauczycielką. Młodsza, jej córka, uznanym za granicą lekarzem. Nie były pijane, nie miały broni. Poprosiły o pomoc policjantów, bo zaczepiała je w parku grupa wyrostków. Twierdzą, że zamiast udzielić im wsparcia, funkcjonariusze zakuli je w kajdanki. Noc spędziły w izbie zatrzymań. Kazano im się rozebrać do bielizny.
Policjanci mówią, że nie nadużyli swoich uprawnień, a kobiety obrażały funkcjonariuszy. - z cyklu świńska ewolucja funkcjonariuszy?

2007-01-02, Policjanci i inspektor SBŚ pomagali detektywom
27 zarzutów postawili prokuratorzy Marcinowi P., przyblakłej dziś gwieździe branży detektywistycznej. Akt oskarżenia przeciwko niemu i 12 innym osobom, w tym czworgu policjantom, trafił właśnie do praskiego sądu.

O tym, że Marcin P. może mieć na swoich usługach kilku funkcjonariuszy, wewnętrzne służby policyjne dowiedziały się przypadkiem. Przed dwoma laty Marcin P., 35-letni prywatny detektyw, szef agencji Lepard, a niegdyś rzecznik Stowarzyszenia Detektywów Polskich, zgłosił się do Włodzimierza Olewnika, biznesmena spod Płocka, którego syn został porwany dla okupu. Zaoferował swoją pomoc w odnalezieniu porwanego. Dziś wiadomo już, że syn biznesmena został zamordowany, ale wtedy policja błądziła po omacku. W Centralnym Biurze Śledczym utworzono specgrupę do wykrycia sprawców porwania. I właśnie wiadomościami z tej specgrupy Marcin P. pochwalił się przed Włodzimierzem Olewnikiem. - P. chciał zrobić na nim wrażenie - opowiada jeden ze śledczych. - Ale biznesmen, zamiast zatrudnić detektywa, poskarżył się szefowi specjalnej grupy w CBŚ, że są od nich przecieki.
Policja założyła detektywowi podsłuch. Wyszło z niego, że P. kontaktuje się z podinsp. Mirosławem G. z CBŚ. Sprawa trafiła do Biura Spraw Wewnętrznych (policja w policji), a G. został odsunięty od śledztwa w sprawie porwania syna Olewnika. Przez niemal rok BSW podsłuchiwało policjanta, a później jeszcze kilku innych. W marcu tego roku zostali zatrzymani, a wraz z nimi Marcin P. Marcinowi P. postawiono aż 27 zarzutów. Wszystkie dotyczą nakłaniania funkcjonariuszy do wyciągania z policyjnego komputera poufnych informacji. Na ławie oskarżonych zasiądą podinsp. Mirosław G., podkom. Piotr H. z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz jego żona Anna, która pracowała w komendzie na Woli..
2006-12-18, Były policjant z zarzutami
Zarzuty umyślnego zagrożenia w ruchu lądowym i przekroczenie uprawnień służbowych usłyszał wczoraj w krakowskiej prokuraturze były policjant z Mielca, który przyczynił się do śmierci 25-letniego Dawida K.
- Henryk P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień - poinformowała Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Byłemu policjantowi grozi do ośmiu lat więzienia.
Przedstawienie zarzutów Henrykowi P. ma związek z tragedią z września ubiegłego roku. Dawid K. zginął pod kołami autobusu. Według policji jechał on motorem z nadmierną prędkością, nie zatrzymywał się na wezwania. Na widok radiowozu, który konwojował autobus wiozący mieleckich kibiców z Tarnobrzega, nie zahamował i przewrócił się. Motocykl uderzył w radiowóz, a Dawid wpadł pod autobus. Według kibiców jednak to policyjny radiowóz specjalnie zatarasował drogę jadącemu motocykliście, a policjanci otworzyli drzwi, o które uderzył młody mężczyzna.
Prokuratorskie śledztwo potwierdza wersję kibiców. Jak mówi rzecznik Marcinkowska, o przedstawieniu zarzutów zdecydowały dwie niezależne opinie biegłych, na podstawie których wykonano rekonstrukcję wypadku. - Naszym zdaniem 25-letni Dawid K. zginął z winy policjanta. Musimy wykonać jeszcze szereg czynności procesowych, ale dla dobra śledztwa nie ujawniamy szczegółów. W lutym 2007 r. powinniśmy skierować do sądu akt oskarżenia - dodaje Marcinkowska.
Po tragedii Henryk P. przeszedł na emeryturę.
2006-12-11, Policjant 'na bani' jechał radiowozem
Policjant z Krakowa, będąc pod wpływem alkoholu, zabrał służbowy samochód i pojechał po odbiór broni. Teraz odpowie za jazdę po pijanemu.
Prokuratura właśnie przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko niemu. Funkcjonariusz (odbywał służbę kandydacką) jest zawieszony w obowiązkach. Według prokuratury cztery miesiące temu, będąc pod wpływem alkoholu (badania wykazały potem 0,61 mg alkoholu we krwi), skorzystał z chwilowej nieobecności dyspozytora w jednostce i wpisał się do księgi wyjazdów, po czym zabrał służbowy radiowóz. Pojechał nim do jednostki przy ul. Łokietka, by odebrać broń. Wpadł, bo dyżurny poczuł od niego woń alkoholu i przebadał go alkomatem. Funkcjonariusz tłumaczył, że dzień wcześniej miał problemy osobiste i wypił wieczorem kilka piw. Przekonywał jednak, że "czuł się trzeźwy, gdy brał samochód".
2006-12-07, Co czwarty w komisariacie podejrzany
44 policjantów, a więc niemal jedna czwarta składu komendy w Grójcu, jest podejrzanych o nieprzyjmowanie zawiadomień od ofiar przestępstw.
Jak ustaliła Prokuratura Okręgowa w Radomiu, a także policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych, proceder miał miejsce w latach 2001-03. Przede wszystkim na giełdzie w podgrójeckim Słomczynie, ale też w Komendzie Powiatowej w Grójcu i podległych jej posterunkach.
- W licznych przypadkach w trakcie służby policjanci nie przyjmowali zgłoszeń o popełnieniu przestępstwa i nie podejmowali żadnych działań, by wykryć sprawców - mówi prokurator Mirosław Wachnik z radomskiej prokuratury. Policjanci, zamiast prowadzić postępowanie, wydawali jedynie pokrzywdzonym zaświadczenie, że ci utracili dowód osobisty, prawo jazdy czy dowód rejestracyjny.
Na giełdę w Słomczynie zjeżdża w niedzielę tysiące ludzi z całej Polski. Kradzieże i rozboje zdarzają się tam często. Funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych dotarli do ponad tysiąca (!) pokrzywdzonych, od których nie przyjęto zawiadomień. Według śledczych chodziło m.in. o to, by poprawić sobie statystykę.
Żaden z 44 podejrzanych policjantów (komenda w Grójcu zatrudnia 185 osób) nie przyznaje się do winy. Prokuratura nie wyklucza, że będą kolejne zarzuty w tej sprawie. Akt oskarżenia ma być gotowy na początku przyszłego roku.
2006-09-27, Kolejni funkcjonariusze zatrzymani w korupcyjnej aferze policyjnej Siedmiu policjantów zatrzymano wczoraj pod zarzutem przyjęcia łapówki za załatwienie pracy w warszawskiej komendzie. W ujawnionej przed rokiem aferze korupcyjnej zatrzymano już 24 osoby.
Czterech z zatrzymanych pracowało w Komendzie Stołecznej, trzech pozostałych w komendach w Radomiu, Sandomierzu i Rzeszowie. Zatrzymano ich we własnych domach.
Podejrzewani są o branie pieniędzy za ułatwienie kandydatom przejścia naboru do Komendy Stołecznej. Część z nich łapówkami dzieliła się z funkcjonariuszami wyższymi rangą. Pozostali pieniądze zatrzymywali dla siebie. Ich skuteczność była wysoka i chętni do pracy w policji gotowi byli płacić znaczne sumy. Miejsce w KSP kosztowało od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji rozpracowuje sprawę od ponad roku. Już w grudniu 2005 r. zatrzymano funkcjonariusza i cywila, a pod koniec czerwca tego roku kolejnych czterech. Łącznie w związku ze sprawą do aresztu trafiło 14 policjantów i 10 cywilów, w tym osoby, które wręczyły łapówki, ale nie znalazły zatrudnienia w policji.
O pracę w Komendzie Stołecznej mogło w ten sposób starać się co najmniej kilkadziesiąt osób.
Zatrzymani we wtorek policjanci zostaną zawieszeni w obowiązkach służbowych. W policji pracowali od kilku miesięcy do ośmiu lat.

31 lipca Policjant ze Świnoujścia obiecywał koledze pół tysiąca złotych łapówki /RMF Pół tysiąca złotych łapówki obiecywał koledze policjant ze Świnoujścia, który nakłaniał go do przyjęcia fałszywego zawiadomienia o kradzieży mercedesa. 37-letni funkcjonariusz, od 15 lat pracujący w policji, prawdopodobnie zostanie wydalony ze służby. Oprócz policjanta zatrzymano także 33-letniego mieszkańca Świnoujścia, któremu rzekomo miał zostać skradziony samochód. Mężczyźni przyznali się do winy.

19.08.2006r - Kolejny dowód debilizmu policjantów warszawskich - policja pomyliła muzyka Leona Paducha zespołu Elektryczne Gitary z poszukiwanym listem gończym gangsterem. Brutalnie skuli go kajdankami i powalili na ziemię że doznał wstrząśnienia mózgu.
Leon Paduch, perkusista grupy Elektryczne Gitary, spotkał się w środę wieczorem z dwoma znajomymi z branży. Właśnie jedli kolację w restauracji Louisiana w centrum handlowym Arkadia, gdy do ich stolika w głębi sali podeszło dziewięciu mężczyzn w cywilnych ubraniach. - To była scena jak z filmu o gangsterach. Krzyknęli: "Policja! Nie ruszać się!". Brutalnie wyciągnęli całą trójkę zza stołów, rzucili ich na podłogę i założyli im kajdanki - opowiada zdumiony i przestraszony świadek zdarzenia. - Potem skutych wyprowadzili z restauracji.
Protesty zatrzymanych nic nie dały. Dopiero na komendzie policjanci zorientowali się, że zatrzymali nie te osoby, o których im chodziło.
Swój błąd głupio usprawiedliwia oficer stołecznej komendy:
- Szukaliśmy groźnych gangsterów podejrzewanych o produkowanie i handel materiałów wybuchowych. Istniało też prawdopodobieństwo zagrożenia terrorystycznego w Arkadii. Dlatego działaliśmy na gorąco, według naszych informacji poszukiwani przez nas bandyci mieli siedzieć właśnie przy tamtym stoliku w głębi.
Gdy pomyłka wyszła na jaw, Paducha i jego dwóch znajomych rozkuto i zwolniono do domów. Jeszcze tego samego dnia Leon Paduch trafił do szpitala przy Nowogrodzkiej. Lekarze stwierdzili wstrząśnienie mózgu i zatrzymali go na ośmiodniowej obserwacji.
Sam perkusista nie chce mówić o zajściu. - Boli mnie głowa i nie chcę rozmawiać z nikim. A już szczególnie na ten temat.
Policja już przeprosiła bezprawnie zaatakowanych, ale mamy nadzieję że policjanci prowadząca tą akcję poniosą konsekwencje swej nieudolności. Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura, czekając na skargi od poszkodowanych i dowody ich obrażeń.
hee, fałszywi policjanci czy może cymbaliści? :-)
za Gazeta.pl

17.08.06r. - Roman Trzcieliński, wiceszef stołecznej komendy policji, stracił posadę. Powód - zbytnie szastanie policyjnym groszem.
Inspektorzy z komendy głównej od kilku miesięcy przeglądają dokumenty w siedzibie stołecznej policji. Badają m.in. finanse komendy, zarządzanie nieruchomościami, zaopatrzenie. - Stwierdziliśmy liczne nieprawidłowości, choć na razie trudno ocenić, czy kwalifikują się do prokuratorskiego śledztwa - mówi oficer KGP. Inspektorzy odkryli: (bałagan w finansach, m.in. nieumiejętne gospodarowanie budżetem (już we wrześniu zaczynało brakować pieniędzy), • zaskakujące decyzje dotyczące policyjnych nieruchomości, • dziwnie wysokie pensje dla niektórych pracowników cywilnych. Te wyniki sprawiły, że szef polskiej policji Marek Bieńkowski zdecydował o natychmiastowym odwołaniu insp. Romana Trzcielińskiego, zastępcy komendanta stołecznego.
Wraz z jego przyjściem do KSP w komendzie pojawił się nieznany tam wcześniej przepych np. wszystkie oficjalne uroczystości były okraszane bogatym cateringiem, a kierownictwo komendy zajadało się kanapkami z kawiorem i popijało szampana.
- cóż, przecież to wszystko dla dobra podatników i na ich koszt :-)

12 sierpnia 2006 Prokuratura Rejonowa w Pile przesłuchuje policjantów z poznańskiej drogówki. Chodzi o zdarzenie sprzed dwóch lat, kiedy to funkcjonariusze oskarżyli niewinną osobę o spowodowanie kolizji drogowej. Mężczyznę od zarzutów uwolnił dopiero sąd. Śledztwo zostało wszczęte po publikacji "Głosu Wielkopolskiego". Dochodzenie prowadzi Lech Forecki, zastępca prokuratora rejonowego w Pile. Wątpliwości prokuratury, oprócz zachowania się policjantów, wzbudza też pokrętna opinia biegłego wykonana na zlecenie Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, który też zostanie przesłuchany i miejmy nadzieję że skończy się jego korupcyjna kariera. Według informacji "Głosu" w mataczenie zamieszany jest też komendant miejski policji w Poznaniu Zdzisław Stachowiak - tak przynajmniej sugerowali jego podwładni z KMP. Dwa dni po ukazaniu się w czerwcu br. tekstu, w którym gazeta opisała sprawę, Z. Stachowiak przeszedł na emeryturę.

Policjanci czy przestępcy? źródło: o2.PL 03.08.06
Branie łapówek, kradzieże, oszustwa, udział w gangu - trudno znaleźć przestępstwo, którego nie popełniłby policjant. W tym roku z konflikt z prawem weszło już ponad 300 stróżów prawa - pisze gazeta "Metro".
W Biurze Spraw Wewnętrznych, czyli "policji w policji", funkcjonariusze łapią się za głowę przeglądając słupki ze statystykami. Okazuje się, że lista przestępstw, jakie mają na sumieniu policjanci, jest długa, a co gorsza - z roku na rok przybywa spraw, w których stróże porządku wchodzą w konflikt z prawem - podkreśla "Metro".
Jeszcze w 2002 r. prokuratorskie zarzuty postawiono ok. dwustu mundurowym. W zeszłym roku liczba ta była już dwa razy większa, ale prawdziwy rekord padł teraz. Tylko od stycznia do czerwca 2006 złapano ponad 300 czarnych owiec!
- Ja się wstydzę za takich policjantów i zależy mi, aby było ich w naszych szeregach jak najmniej - mówi Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Zależy tez na tym Markowi Bieńkowskiemu, szefowi polskiej policji, który jeszcze w zeszłym roku zapowiedział czyszczenie kadr z czarnych owiec. Rekordowa liczba policjantów oskarżonych przez prokuratury jest właśnie, według Puchalskiej, efektem tych działań. - Wiele z tych spraw wydarzyło się dwa, trzy lata temu i właśnie teraz sa wykrywane - dodaje Puchalska.
Niewykluczone, że już niedługo padnie kolejny rekord. Bo w Biurze Spraw Wewnętrznych, które zajmuje się łapaniem nieuczciwych policjantów, pracuje od miesiąca o 100 funkcjonariuszy więcej. To jednak nie wszystko. - Teraz w Biurze pracuje 350 osób, ale w przyszłym roku ma ich być dwa razy tyle - zapowiada Puchalska.
Jakie przestępstwa popełniają policjanci? Biorą łapówki, nadużywają swojej funkcji albo nie dopełniają obowiązków, poświadczają nieprawdę, oszukują, kradną, dopuszczają się fałszerstw, działają w gangach oraz ujawniają tajemnicę służbową i państwową - wylicza "Fakt".

2 sierpnia 2006 Pijany policjant spowodował kolizję - Wiadomości - Wirtualna Polska Ok. 1,7 promila alkoholu miał we krwi 31-letni policjant z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie, który w Zielonej Górze doprowadził do niegroźnej kolizji. Jego przełożeni zapowiedzieli, że będzie wydalony ze służby.
Policjant - sierżant sztabowy - jechał po służbie samochodem renault. Ok. godz. 2.00 w nocy na skrzyżowaniu ulic Działkowa - Zjednoczenia w Zielonej Górze nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i doprowadził do zderzenia z innym pojazdem. Nie było rannych.

Badanie trzeźwości wykazało w jego organizmie 1,76 promila alkoholu. Za przestępstwo jakiego się dopuścił stanie przed sądem grodzkim, poniesie także konsekwencje zawodowe - powiedział Marek Waraksa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. (bart)

31.07.2006r Śląskie Policjant podejrzany o rozbój 34-letni sierżant sztabowy z komendy policji w Mysłowicach (Śląskie) podejrzewany jest o udział w rozboju i pobiciu. Został zatrzymany przez policjantów z Gorzkowic w Łódzkiem. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, straci pracę w policji.O zatrzymaniu funkcjonariusza ze służby patrolowo-interwencyjnej Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach poinformował w poniedziałek zespół prasowy śląskiej policji. Policjant dopuścił się przestępstwa, będąc na urlopie w okolicy miejscowości Ręczno w powiecie piotrkowskim, w Łódzkiem.
- Sprawę bada prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim. Dotychczas ustalono, że wraz z 23-letnim miejscowym znajomym, funkcjonariusz wywiózł samochodem poza obręb wsi dwóch młodych mężczyzn. Tam sprawcy pobili 18- i 19-latka i ukradli im telefon komórkowy - powiedział kom. Piotr Bieniak ze śląskiej policji.
Zatrzymany funkcjonariusz ma za sobą 14 lat nienagannej służby. Śledztwo ma wyjaśnić, jakie były motywy działania sprawców. Jak dotąd policja nie ma informacji, aby zdarzenie było efektem prywatnych porachunków jego uczestników.
Funkcjonariusz z Mysłowic to drugi śląski policjant, który ma w ostatnim czasie kłopoty z prawem. Policjanci z Pszczyny prowadzą dochodzenie w sprawie swojego kolegi, który - prawdopodobnie po pijanemu - spowodował kolizję, po czym rozbił samochód na drzewie. Policjant jest w stanie krytycznym, lekarze walczą o jego życie.
Do wypadku doszło w minioną sobotę wieczorem. Na drodze krajowej nr 81 w Warszowicach k. Żor kierowca volkswagena golfa doprowadził do kolizji z mitsubishi i uciekł. Kilka minut później w Żorachána łuku drogi stracił panowanie nad autem i uderzył w przydrożne drzewo. Okazało się, że samochodem kierował 31-letni starszy posterunkowy z Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie. Gdy doszło do wypadku był na zwolnieniu lekarskim.

11-05-2006 Policjanci sprzedali się holownikom Trzem funkcjonariuszom (dwóm w służbie, jednemu byłemu) z komendy w Pruszkowie prokuratura okręgowa postawiła łapówkarskie zarzuty. Dotyczą one nielegalnej współpracy z firmami zajmującymi się holowaniem aut.
Policjanci za pieniądze przekazywali holownikom informacje o kolizjach i wypadkach. Są też podejrzani m.in. o sprzedawanie poufnych informacji z policyjnych baz danych. Zatrzymali ich koledzy z Biura Spraw Wewnętrznych. Są to: Jarosław S. (10 lat służby), Adam G. (26 lat służby) oraz Dariusz K. (emeryt policyjny). Wszyscy pracowali w pruszkowskiej drogówce. BSW zatrzymało jeszcze dwóch innych policjantów, ale po przesłuchaniach zostali zwolnieni bez postawienia zarzutów. - Przestępstwa, na które udało nam się zebrać dowody, dotyczą lat 2002-03. To pokazuje, że nawet po kilku latach nieuczciwi funkcjonariusze nie mogą liczyć na bezkarność - mówi nadkom. Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Prokuratorskie zarzuty usłyszało też czterech holowników. Będą odpowiadać za wręczanie łapówek policjantom.
17-04-2006 Policjant odpowie za jazdę po pijanemu i grożenie pobiciem - albo i nie ponieważ sprawa jest w skorumpowanej Dębicy...
O śmieszności świadczy niedowład umysłowy prokuratorów dębickich którzy podobno chcą postawić zarzuty miejscowemu policjantowi, ale nie mogą, ponieważ pijany funkcjonariusz cały czas przebywa "na lewych" zwolnieniach lekarskich. Proponuję prokuratorów poddać badaniom psychiatrycznym dot. schizofrenii, a lekarzy ukarać za branie łapówek i sprawa zostanie rozwiązana. A szef dębickiej prokuratury Jacek Żak, niech od razu poda się do dymisji.
Przypominamy:
8 kwietnia ok. godz. 22 policjant Rafał K. wyjeżdżał nieoświetlonym fiatem punto z bocznej ulicy na ul. Kościuszki w Dębicy wymuszając pierwszeństwo na jadącym główną drogą renault, którym podróżowało czterech młodych mężczyzn. Jego kierowca wykazał się znakomitym refleksem i w ostatniej chwili wyhamował. Wysiadł z samochodu, podszedł do auta Rafała K.i zwrócił mu uwagę na niebezpieczną jazdę, wyczuwając woń alkoholu od kierowcy. Młody mężczyzna powiedział, że zadzwoni na komendę. Kierowca punto oświadczył, że może sobie dzwonić ile chce i tak mu nic nie zrobią, bo jest policjantem. I odjechał. Jednak świadomy niebezpieczeństwa jaki tworzy na drodze pijany kierowca - młodzi obywatele zablokowali drogę policjantowi. K. wyszedł z auta i zaczął grozić i gonić kierowcę renault. Na miejsce zdarzenia przyjechał radiowóz z Dębicy, z którego "koledzy policjanci" nakłaniali młodych ludzi do składania fałszywych zeznań. Nie zgodzili się na to, o zdarzeniu powiadomili Komendę Wojewódzką Policji w Rzeszowie. Dopiero wtedy Rafał K. został przewieziony do dębickiej komendy. Alkomat wykazał, że ma ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie - z oświadczenia jeszcze prokuratora Jacka Żaka.
Policjantowi przedstawimy zarzuty prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwym i kierowania gróźb karalnych pod adresem czterech młodych ludzi. Wysłaliśmy już zawiadomienie do kierownictwa komendy w Dębicy o naszej decyzji. Zarzuty na razie są na papierze, bo funkcjonariusz przebywa na zwolnieniu lekarskim i nie możemy go przesłuchać - twierdzi Jacek Żak. - Nie dostaliśmy jeszcze żadnej decyzji z prokuratury - mówił nam w piątek po południu Grzegorz Maksimczuk, zastępca komendanta dębickiej policji. - Jak tylko dokumenty do nas wpłyną, automatycznie zostanie uruchomiona procedura usunięcia funkcjonariusza z naszych szeregów - zapowiada Maksimczuk. Rafał K. ma się w pracy pojawić w tym tygodniu. - Może jednak przebywać dłużej na zwolnieniu - mówią policjanci.
K. w policji pracował od 15 lat, ostatnio w sekcji prewencji i ruchu drogowego.
Prokuratura milczy też w sprawie dwóch policjantów z patrolu, którzy nakłaniali dwóch mężczyzn, żeby nie składali zeznań obciążających ich kolegę - Rafała K.
Ja sprawie policja i prokuratura dębicka będzie mataczyła - poinformujemy.

17.04.2006r Sprawa Jerzego Wójcika z Dębicy - ciąg dalszy
Wizja lokalna na posesji Jerzego Wójcika z Dębicy, któremu miejscowy policjant miał przystawić broń do głowy i grozić, że go zastrzeli, przesądzi czy prokuratura umorzy w tej sprawie śledztwo, czy postawi funkcjonariuszowi zarzuty. Świadkiem sytuacji była żona Jerzego Wójcika i kilka osób, pomimo tego i tak umorzono śledztwo - kolejny dowód stronniczości.
W ciągu kilku dni sprawa zostanie zakończona umorzeniem - zapowiada Artur Grabowski, zastępca prokuratora rejonowego w Ropczycach. To tam właśnie toczy się śledztwo i raz zostało umorzono. Dopiero po publikacjach medialnych, prokurator okręgowy w Rzeszowie podjął decyzję o wznowieniu śledztwa, a ropczyckiej prokuraturze wytknął szereg niewyjaśnionych w toku postępowania wątków.
Znając układy w podkarpackich organach władzy nie ma co oczekiwać że PRAWO wygra nad bezprawiem urzędników państwowych.
Przypomnijmy, że w sierpniu ub.r. Jerzy Wójcik wyłamywał krzaki, które zasłaniały kierowcom wyjazd z drogi osiedlowej na główną. Zauważył to przejeżdżający patrol policyjny. Na jego widok pan Jerzy zaczął iść w stronę domu. Radiowóz pojechał za mężczyzną. Według wersji Wójcika jeden z policjantów wtargnął na posesję mieszkańca Dębicy i tam miał mu przystawić broń do głowy i grozić, że go zastrzeli. Mężczyzna został wrzucony do radiowozu, po czym zabrano go na miejsce, gdzie wyłamał krzaki. Nakazano mu je posprzątać. Kilka dni później Wójcik złożył skargę do komendanta na przekroczenie uprawnień służbowych przez policjantów. Ci nie przyznają są do winy. Podobno funkcjonariusz pistoletem tylko groził psu który na niego szczekał :-)
Zeznania funkcjonariusza są nielogiczne, a przede wszystkim nieprawdziwe - przekonuje Wójcik.

07.04.2006 INTERIA.PL - Fakty - Policjant groził dziecku Policjant z powiatu pułtuskiego (Mazowieckie), który będąc pod wpływem alkoholu, przebrany w mundur moro, groził na ulicy pistoletem 8-letniemu chłopcu, został dyscyplinarnie zwolniony - poinformował dzisiaj rzecznik prasowy mazowieckiej policji, nadkomisarz Tadeusz Kaczmarek.
O zdarzeniu poinformowała policję matka 8-latka. W chwili zatrzymania Krzysztof C. miał dwa promile alkoholu we krwi. W policji służył od sześciu lat. Czeka go sprawa karna za bezprawne użycie broni.
Do zdarzenia doszło w czwartek około godziny 18. w Makowie Mazowieckim, gdzie funkcjonariusz - 31-letni starszy sierżant Krzysztof C. - mieszka.
Gdy policjanci zatrzymywali go, siedział pijany w swoim samochodzie. W swej pomroczności nawet podobno chciał popełnić samobójstwo, dlatego od razu wylądował w szpitalu na oddziale psychiatrycznym.
Funkcjonariusz, zresztą ja większość naszych policjantów - miał problemy alkoholowe, a w związku z tym w pracy i w rodzinie nie potrafił normalnie funkcjonować.

Wpadka komendanta policji Marcina Górnego w Krapkowicach 04.04.2006r KRAPKOWICE.net - Tygodnik KURIER Nr 146 - Afera z teczkami kosztowała go stanowisko
Przed kilkoma dniami ze swojej funkcji odwołany został komendant powiatowy policji. Decyzja komendanta wojewódzkiego z całą pewnością związana jest z aferą dotyczącą zniknięcia z KPP w Krapkowicach teczek z tajnymi dokumentami.

Zniknięcie dokumentów z niejawnymi informacjami stwierdzono w lutym. Nieoficjalnie wiadomo, że wśród dokumentów, które 'wyparowały' znalazły się teczki tajnych policyjnych informatorów. Komendant nadkom. Marcin Górny rządził policją niecały rok. W tej sprawie ciągle toczy się postępowanie dyscyplinarne i prokuratorskie. Sprawę bada także Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Po M. Górnym to stanowisko obejmie Lesław Miszkiewicz
pełniący obejmie funkcję Komendanta Powiatowego Policji w Krapkowicach.

Aresztowani policjanci-informatorzy 24.03.2006r
Na trzy miesiące tymczasowego aresztu sąd aresztował wczoraj podinsp. Mirosława G. z Centralnego Biura Śledczego i podkomisarza Piotra H. z wydziału dw. z terrorem kryminalnym i zabójstw komendy stołecznej. Razem z nimi do aresztu trafił też Marcin P., rzecznik Stowarzyszenia Detektywów Polskich, któremu mieli przekazywać informacje. Jak powiedziała "Gazecie" rzecznik praskiej prokuratury Renata Mazur, policjanci dostali zarzuty przekroczenia uprawnień dotyczące ponad 20 czynów z lat 2004 i 2005. Dwoje pozostałych podejrzanych - żona Piotra H. Anna, sierżant z wolskiej komendy i aspirant Radosław K. z komendy stołecznej - zawieszono w czynnościach służbowych i zabrano im paszporty. O całej piątce piszemy od trzech dni. Policjanci zostali zatrzymani przez CBŚ, które od roku miało sygnały, że detektyw Marcin P. ma informatorów w szeregach policji, a informacjami chwali się przed znajomymi.

Pyrzyce - policjant podejrzany o rozbój na uczniu 06.03.2006r
Policjanci z Pyrzyc zatrzymali 34-letniego Roberta Ł., 26-letniego Marcina N. oraz 29-letniego Mariusza K. Ten ostatni to policjant z komisariatu w Szczecinie Dąbiu.
Pracował od siedmiu lat w plutonie patrolowo-interwencyjnym. Cała trójka jest podejrzana o to, że w piątek w Pyrzycach napadła na 17-letniego ucznia.
- Trzech mężczyzn podjechało vw polo i zaatakowało młodego mężczyznę przytrzymując go za odzież i wykręcając ręce - mówi Anna Kasprzycka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Chłopakowi udało się uwolnić zdejmując kurtkę i uciec. Na miejscu pozostał jednak plecak, w którym był między innymi portfel z pieniędzmi. W kurtce był też telefon komórkowy.
Sprawców zatrzymano godzinę później na jednej ze stacji benzynowych w Pyrzycach. Cała trójka była pijana. Badania wykazały, że Mariusz K. dodatkowo był pod wpływem amfetaminy. Prokurator postawił już zarzuty. Wobec Mariusza K. postępowanie wszczął Komendant Miejski Policji w Szczecinie. Wszystko wskazuje na to, że policjant pożegna się ze służbą.

Pijany policjant wjechał w porsche Pijany policjant wjechał w porsche
Prawie dwa promile alkoholu miał w wydychanym powietrzu policjant, który wczoraj wjechał swoim fiatem punto w porsche cayenne. Wiózł trzech tak samo jak on nietrzeźwych kolegów z komendy
Policjanci byli po służbie. O godz. 11 skręcili z al. Niepodległości w ul. Batorego. Tam kierowca stracił panowanie nad kierownicą i zjechał na przeciwny pas, uderzając w zderzak porsche cayenne. Trzej policjanci - kierowca i jego dwóch kompanów - z lekkimi obrażeniami trafili do szpitala. Ich kolegę zawieziono natomiast do izby wytrzeźwień. Kierowca, 36-letni Piotr K., miał w wydychanym powietrzu 1,8 promila alkoholu.

Wszyscy to aspiranci i sierżanci, w policji pracują od 14 do 21 lat. Ostatni w centrum dowodzenia. Niewykluczone, że sami wysyłali policyjne załogi do zgłoszeń o wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców.

Nie wiadomo, gdzie się upili. Policjanci prowadzący ich sprawę sprawdzą, czy robili to na służbie, czy już po zakończeniu zmiany. Co im grozi? - Kierowcę zwolnimy ze służby - zapowiada komendant stołeczny policji Jacek Kędziora. - Jeśli okaże się, że jego towarzysze wiedzieli, że jest pijany, i pozwolili mu usiąść za kierownicą, też stracą pracę. Nie szkodzi, że byli po służbie. Policjant policjantem jest zawsze i nie może tolerować takich zachowań - dodaje.

16.03.2006r - Kara dla pijanego policjanta
W nocy z wtorku na środę 29-letni posterunkowy Michał V. jechał swoim polonezem ul. Batorego. Pijany nie zauważył nadjeżdżającego z przeciwka radiowozu ochockiej policji. Zjechał na jego pas. Siła czołowego uderzenia była tak duża, że radiowóz został całkowicie zniszczony, a jadący nim policjanci trafili do szpitala.
Kierowca ma uszkodzone kolano, a jego kolega - złamaną rękę. Posterunkowy V. wyszedł ze zderzenia bez szwanku. Okazało się, że w wydychanym powietrzu ma 1,34 promila alkoholu i trafił do izby wytrzeźwień. Wyjaśnienia składał dopiero następnego dnia. Wtedy dowiedział się też, że najprawdopodobniej straci pracę.
- W naszych szeregach nie ma miejsca dla osób łamiących prawo. Policjant został już zawieszony w czynnościach służbowych, a wydalenie go ze służby to kwestia formalności - mówi aspirant Krzysztof Mróz z komendy rejonowej na Mokotowie, której podlega ursynowski komisariat.
Sprawa trafiła do prokuratury. Były policjant, który ma za sobą półtora roku służby, odpowie za spowodowanie wypadku po pijanemu.

Gdyńscy Policjanci i złodzieje (4 Marca 2006)

Dwóch policjantów z Gdyni pomagało gangsterom kraść luksusowe auta. Już dzisiaj funkcjonariusze mogą trafić do aresztu. Grozi im 10 lat więzienia.
Podejrzani o współpracę z przestępcami funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni byli członkami grupy zajmującej się ściganiem złodziei samochodów. Mają po 31 lat. Do policji wstąpili pod koniec lat 90. Współpracę z gangiem nawiązali prawdopodobnie w połowie ub. roku. – Rola skorumpowanych funkcjonariuszy polegała na informowaniu przestępców przez telefon o planowanych akcjach grupy zajmującej się ściganiem złodziei samochodów oraz o rozmieszczeniu policyjnych patroli w mieście. Dzięki temu złodzieje mogli bezpiecznie uciekać skradzionymi autami – opowiada Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Za informacje policjanci dostawali niemałe wynagrodzenie. Jakie kwoty wchodziły w grę i ile w sumie zarobili funkcjonariusze, ma dopiero wykazać śledztwo.
Oprócz zarzutu osiągnięcia korzyści majątkowej funkcjonariusze odpowiedzą za fałszowanie dokumentów służbowych. – Są dowody, że sporządzali fikcyjne notatki i wymyślali interwencje, które w rzeczywistości w ogóle nie miały miejsca – dodaje prokurator Wawryniuk.
Gdyńscy policjanci wpadli na trop skorumpowanych kolegów przy okazji działań operacyjnych prowadzonych od kilku miesięcy wobec trzech złodziei luksusowych samochodów: 30-letniego Rajmunda W. z Gdyni, 28-letniego Dariusza M. spod Wejherowa i 28-letniego Sebastiana Z. z Redy. Złodziei zatrzymano w środę na gorącym uczynku, gdy kradli nissana X-trail wartego 130 tys. zł. – To była wyjątkowo brawurowa akcja. Funkcjonariusze ukryli się, kładąc na śniegu i przykrywając prześcieradłami. Gdy bandyci wpadli w zasadzkę, byli kompletnie zaskoczeni. Tego samego dnia zatrzymano współpracujących z przestępcami funkcjonariuszy – mówi rzecznik gdyńskiej policji Dariusz Kaszubowski.
Rozbita grupa jest zamieszana także w handel narkotykami na dużą skalę. Podczas przeszukiwania mieszkania jednego z zatrzymanych znaleziono 1,9 kg czystej kokainy przemyconej z Karaibów (jej wartość czarnorynkową szacuje się na ponad pół miliona złotych).

Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku
Komendant miejski policji w Gdyni wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec nieuczciwych funkcjonariuszy i zawiesił ich w czynnościach służbowych. Nie zasługują, żeby pracować w policji. W naszych szeregach nie ma miejsca dla przestępców w mundurach. Pozbywamy się ich bez skrupułów, czego dowodzą czynności w tej sprawie przeprowadzone przez gdyńską policję.
24.02.2006r - za Gazeta.pl - Policjanci z Jarosławia, zajmujący się zwalczaniem korupcji, ukrywali przestępców.
- Tak prowadzili dochodzenie w sprawie łapówki, żeby winny nie stanął przed prokuratorem - twierdzi Prokuratura Okręgowa w Przemyślu, która zarzuciła trzem jarosławskim funkcjonariuszom nadużycie władzy.
Roman K. naczelnik sekcji do walki z przestępczością gospodarczą jarosławskiej policji i dwaj policjanci pracujący w tym wydziale, zostali zatrzymani w środę rano przez funkcjonariuszy biura spraw wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Trafili do Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, która przedstawiła im zarzut przekroczenia uprawnień i nadużycia władzy. - Policjanci są podejrzani o udaremnienie postępowania karnego, które dotyczyło korupcji - mówi lakonicznie Damian Mirecki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Prokuratura ze względu na dobro śledztwa nie chce mówić o szczegółach. Mirecki dodaje jedynie, że wątek korupcyjny dotyczy propozycji wręczenia łapówki funkcjonariuszowi publicznemu. - Postępowanie w tej sprawie powinno było się zakończyć postawieniem zarzutów, ale tak się nie stało. Z powodu działań podejrzanych policjantów prokuratura odmówiła jego wszczęcia - dodaje Mirecki.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawa zaczęła się od celnika z przejścia granicznego w Korczowej, który zgłosił policji próbę przekupstwa. W 2004 łapówkę chciał mu wręczyć jeden z podróżnych, prawdopodobnie był to biznesmen z Jarosławia. Celnik opowiedział o wszystkim jarosławskim policjantom. - Funkcjonariusze powiedzieli mu, że sprawy z tego nie będzie. Nie postarali się, by sprawca odpowiedział za próbę wręczenia łapówki - słyszymy od źródeł zbliżonych do prokuratury. Z tego właśnie powodu prokuratura rejonowa w Jarosławiu odmówiła wszczęcia postępowania - zabrakło dowodów przeciwko sprawcy. Mimo to sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Rzecznik przemyskiej prokuratury przyznaje: - Postawiono już zarzuty, ale szczegółów ujawnić nie mogę - odpowiada Mirecki.
Jarosławscy policjanci z sekcji do walki z przestępczością gospodarczą zostali w czwartek zwolnieni do domów za poręczeniem majątkowym. Grozi im do trzech lat więzienia.
Komendant Wojewódzki Policji Dariusz Biel polecił jarosławskiemu komendantowi zawiesić funkcjonariuszy w obowiązkach i wszcząć wobec nich postępowanie dyscyplinarne. Janusz Dymek, komendant jarosławskiej policji, dziś już mówi z całą pewnością: - Podejrzani policjanci zostaną odsunięci od pracy.

GW 07.02.06r - czytamy:
Ryszard M., policjant z wydziału transportu w KWP w Rzeszowie, został zatrzymany przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Policji (policja w policji) na zlecenie łódzkiego Centralnego Biura Śledczego
- Jego zatrzymanie ma związek ze sprawą, którą prowadzi łódzkie CBŚ. Dotyczy ona legalizacji kradzionych samochodów i wyłudzenia odszkodowań. Sprawa jest bardzo skomplikowana, dlatego nie udzielamy szczegółowych informacji na ten temat - wyjaśnia Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji w Warszawie.
Ryszard M. jest policjantem od 14 lat. Wcześniej pracował w komendzie w Stalowej Woli. - Jego zatrzymanie nie ma związku z jego pracą w policji, ale z wykonywaną funkcją biegłego sądowego z zakresu wyceny samochodów - wyjaśnia Dariusz Biel, komendant wojewódzki policji w Rzeszowie.
Komendant zawiesił policjanta w czynnościach. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Ryszard M. został aresztowany na dwa miesiące. - Muszę zbadać, czy popełnił jakieś wykroczenie w związku z pracą w policji. Jeżeli tak, wówczas będę mógł wszcząć postępowanie dyscyplinarne zmierzające do jego zwolnienia z pracy. Jeżeli sprawa nie dotyczy jego pracy w policję, wtedy muszę czekać na wyrok sądu - wyjaśnia Biel.

Warszawscy policjanci udokumentowali kolizję której nie było!? :-) (GW 26.01.06r)
W sierpniu 2004 r. dwa auta (dosyć drogie) miały zderzyć się na skrzyżowaniu ulic Gwiaździstej i Krasińskiego. Na miejscu zjawił się radiowóz ze stołecznej drogówki, a w nim dwóch doświadczonych policjantów. Sporządzili dokumentację, opisali w protokołach przebieg zderzenia i jego skutki. Niedługo po stłuczce firma ubezpieczeniowa wypłaciła odszkodowanie. Tyle tylko, że ta kolizja nie miała miejsca!
O tym, że policjanci potwierdzili nieprawdę w dokumentach dowiedzieli się jednak funkcjonariusze z Biura Spraw Wewnętrznych (policja w policji). Pomógł im biegły sądowy, specjalista od ruchu drogowego. Przeprowadził badania, z których bez żadnych wątpliwości wynikało, że opisana w protokołach policjantów kolizja nie mogła mieć miejsca. To wystarczyło.
We wtorek rano funkcjonariusze z BSW zatrzymali skorumpowanych policjantów. Z drogówki zdążyli się już przenieść do komendy na Ochocie. To dwaj sierżanci sztabowi, jeden ma 34 lata (w policji od 12 lat), drugi 37 (w policji od 15). Za przysługę każdy dostał po 900 zł. Teraz grozi im do 12 lat więzienia. Za wyłudzenie odszkodowania będą też odpowiadać uczestnicy kolizji drogowej.

Korupcja w pomorskiej policji
Zatrzymano 3 policjantów, podejrzanych o współpracę z mafią paliwową. Razem z nimi wpadł biznesmen, który przekazywał im łapówki. Funkcjonariusze pracowali w dwóch komendach - w Malborku i Kwidzynie.
Sprawa ma związek ze śledztwem krakowskiej prokuratury apelacyjnej, a dotyczącym mafii paliwowej. Zatrzymani funkcjonariusze ostrzegali paliwowych baronów o planowanych działaniach policji.
Cała trójka pracowała w wydziałach ruchu drogowego, a to pozwalało im m.in. na zabezpieczenia transportów z podrobionym paliwem, które przewożone było z miejsc jego produkcji do stacji benzynowych. Policjanci wiedzieli też, gdzie na drogach stoją kontrole Inspekcji Transportu Drogowego i z urzędów celnych (wówczas samochody kierowali na inną trasę).
Zatrzymani wzięli łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych łapówek. Wg naszych informacji to dopiero początek zatrzymań w policji - w najbliższych tygodniach w tej sprawie aresztowanych ma być jeszcze kilkunastu policjantów w całej Polsce.

Komendanci z Warszawy posiedzą... (12.01.2006r)
Jedną z większych afery w których brali udział wyżsi urzędnicy policyjni była tzw. bemowskiej ośmiornicy - korupcyjnej afery związanej z rejestracją kradzionych aut w bemowskim wydziale komunikacji.
Wyroki pięciu lat i pół roku więzienia dla byłego komendanta policji na Bemowie Marka W. i czterech lat dla byłego naczelnika wydziału komunikacji Jerzego C. są ostateczne. Sąd Najwyższy odrzucił kasacje obrońców.
Sprawa dotyczy końca lat 90., gdy policja wykryła, iż w wydziale komunikacji na Bemowie zarejestrowano za łapówki kilkaset kradzionych aut. Dziesięć aktów oskarżenia (ostatni z marca 2004 r.) objęło w sumie ponad 30 osób, w tym urzędników i policjantów. W pierwszej z osądzonych spraw sąd skazał Marka W., byłego komendant miejscowej policji, za przyjęcie 40 tys. zł łapówki za zwolnienie z policyjnego "dołka" zatrzymanego złodzieja aut. Jerzy C. (wówczas naczelnik) był jednym z pośredników w przekazaniu tej łapówki.
Samego Jerzego C. czeka jeszcze główny proces - o przyjmowanie łapówek. Ciekawostką jest, że wyszedł na wolność za w 2002 r.,za astronomiczną jak na miejskiego urzędnika kaucją - 350 tys. zł.
I tu mamy dowód korupcji w całym wymiarze (nie)sprawiedliwości - im więcej ukradniesz tym krócej siedzisz. Oczywiście, ci co ukradli miliony wcale nie siedzą. (no chyba że media sprawę wywęszą.
I teraz nie ma się co dziwić, że PiS powołuje

Skandal z egzaminami w szkole policyjnej.
Piotr Machajski 03-06-2005
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko pięciorgu policjantów Wszyscy byli pracownikami Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Rzecz dotyczy przekrętu, jaki miał miejsce na egzaminie dla kandydatów na funkcjonariuszy w lutym 2004 r. Jego motorem był mł. insp. Andrzej K., znany przed laty wicenaczelnik stołecznej drogówki, ulubieniec mediów. W szkole w Legionowie był kierownikiem Zakładu Ruchu Drogowego.
Jak doszło do przestępstwa? Trzech młodych policjantów z drogówki najpierw oblało egzamin, a później poprawkę. Groziło im wydalenie ze służby. Wtedy nieoczekiwanie przyszedł im z pomocą Andrzej K. Namówił członków komisji na "powtórkę" egzaminu. Dlaczego to zrobił? Czy dostał za to pieniądze? W śledztwie nie udało się tego ustalić. Faktem jest, że po sprawdzeniu wyników egzaminu jeden z członków komisji zaprosił do pokoju trzech policjantów, którzy oblali test. Wręczył im nowe arkusze i podyktował odpowiedzi. Stare testy trafiły do kosza. I pewnie byłoby po sprawie, gdyby podartych kartek nie wyciągnął z kosza inny pracownik policyjnej akademii.
Wtedy wkroczyło Biuro Spraw Wewnętrznych (policja w policji) i prokuratura. Efekt - pięć osób na ławie oskarżonych (grozi im do pięciu lat więzienia) i kolejne śledztwa w toku. Na razie tylko jednej osobie udało się udowodnić przyjęcie łapówki. Instruktor Sławomir W. za łagodne traktowanie słuchaczy dostał... kilkadziesiąt butelek wódki. Jemu grozi do dziesięciu lat więzienia.

Wrocław: Obyczajowy skandal w wrocławskiej policji (22 maja 2005)
9 policjantów zostało zawieszonych, w związku ze sprawą uprawiania seksu z 20-letnią kobietą na terenie jednej z komend. Komendant i zastępca jednostki zostali odwołani.
Monika zdaje właśnie maturę. Przez ponad dwa lata współpracowała z wrocławską policją. Oprócz donosów policjanci zażyczyli sobie obsługi seksualnej.
Monika: - Robiłam to, bo bałam się, że mnie zdradzą przed ludźmi, na których donosiłam.
Monika twierdzi, że w zamian za seks policjanci obiecywali jej pracę w policji: - Przychodziłam do nich wieczorami, gdy nie było szefów. Policjanci mówili, że ten komisariat to jak serialowy "13. posterunek", że mogą pić wódkę, sprowadzać sobie dziewczyny i nikt im nic za to nie zrobi.
Według Moniki o ekscesach wiedział nawet komendant komisariatu: - Zaprosił mnie kiedyś do siebie. Ironicznie spytał, czy dobrze się bawię z jego ludźmi. Proponował, że będzie mnie zabierał na imprezy.
Z czasem w seks imprezach brało udział coraz więcej osób. Monika podała prokuraturze nazwiska dziewięciu policjantów: - Kazali mi się rozbierać, dawali broń i musiałam chodzić nago po komisariacie. Czasem to fotografowali. Prokuratura ma te zdjęcia.
Decyzję w tej sprawie podjął Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu, Andrzej Matejuk. Komendant i jego zastępca zostali odwołani za brak właściwego nadzoru nad podległymi policjantami. Natomiast dziewięciu funkcjonariuszy zawieszono za naruszenie etyki zawodowej - mówi Ryszard Zaręba z biura prasowego wrocławskiej policji.
Śledztwo prowadzi w tej sprawie wrocławska prokuratura. Jednak jak zaznacza jej rzecznik, na obecnym etapie śledztwa z materiałów nie wynika, by kobieta była przez funkcjonariuszy do czegokolwiek zmuszana.

Czy jest jeszcze w Polsce jakiś urząd władzy nieskorumpowany? (20 maja 2005)
Kradzież narkotyków w łódzkim CBŚ, korupcja w poznańskiej policji, były komendant śląskiej policji podejrzany o związki z mafią paliwową - to przykłady z ostatnich miesięcy - funkcjonariusze z elitarnego Centralnego Biura Śledczego w Łodzi handlowali narkotykami, przejętymi od przestępców.
W sumie – jak udało się ustalić – z łódzkiego magazynu wyprowadzono 45 kg narkotyków. W kwietniu łódzka prokuratura poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia ok. 20 kg kokainy. Na początku maja została powiadomiona, że z magazynu mogło zginąć około 24 kg heroiny. Okazało się, że zamiast narkotyku w magazynie przechowywano proszek do pieczenia.
Proceder był możliwy, bo źle funkcjonował system niszczenia narkotyków. Jeszcze jakiś czas temu narkotyki palono. Wówczas jednak nie było jasne, co tak naprawdę poszło z dymem. Teraz biały proszek niszczy się chemicznie. Taki proces pozwala sprawdzić, co to była za substancja.
Komendant główny Leszek Szreder zlecił więc kontrolę warunków przechowywania narkotyków we wszystkich komendach policji i oddziałach Centralnego Biura Śledczego, by sprawdzić czy narkotyki mogły ginąć także z placówek. Wkrótce ma także zostać wprowadzony nowy sposób przechowywania tego typu dowodów rzeczowych.
Zrobimy wszystko, aby osoby odpowiedzialne za tak patologiczną sytuację stanęły przed sądem – zapełnia rzecznik CBŚ Zbigniew Matwiej.

Ale niestety łódzka afera to nie jedyna ujawniona w ostatnich miesiącach "patologiczna sytuacja" w policyjnych szeregach.
Najbardziej szokują jednak wysocy funkcjonariusze łamiący prawo, jak np. podejrzany o kontakty z mafią Mieczysław Kluk, były szef śląskiej policji, czy były komendant główny Antoni Kowalczyk, który zasiadł na ławie oskarżonych za składanie fałszywych zeznań.
O tym, że sytuacja w policji jest bardzo zła – przyznają sami funkcjonariusze.
Jestem zażenowany. Rodzina pyta się mnie, jak mogę pracować w policji - mówi policjant chcący zachować anonimowość. Ludzie tracą do mnie szacunek. Pracuję za marne grosze Chronię tyłki moich przełożonych, którzy Bóg wie, w jakie afery są uwikłani. Zastanawiam się nad odejściem z policji. To traci sens.

niby skandal w zamojskiej policji (15 maja)
W Zamościu głośno o zdjęciach roznegliżowanej kobiety. Akt wywołał tyle zamieszania, ponieważ fotografię zrobiono w tamtejszej komendzie policji. Zdjęcia trafiły nawet do resortu sprawiedliwości, ale w komendzie wojewódzkiej w Lublinie bagatelizują sprawę.
Wszak to żadne przestępstwo – podkreśla Wójtowicz. To można rozpatrywać tylko w kwestii zachowania etycznego. Ponadto to nie są zdjęcia pornograficzne – dodaje rzecznik. To akty. A i komendant nie ma czasu na zajmowanie się głupotami...

Pabianice: Biznesmeni dawali, policjanci brali (11 stycznia 2005)
Afera korupcyjna w podłódzkich Pabianicach. Były komendant miejscowej policji i jego zastępca zostali zatrzymani przez policję za branie łapówek. Wśród zatrzymanych są także miejscowi przedsiębiorcy. W sumie osiem osób.
Funkcjonariusze policji są dodatkowo podejrzewani o niszczenie i fałszowanie dokumentacji służbowej w zamian za odstąpienie od czynności służbowych - mówi rzecznik łódzkiej policji, Witold Kozicki.
Policjanci przymykali oko na przestępstwa drogowe przedsiębiorców i umarzali śledztwa. Oprócz byłych szefów pabianickiej policji, wśród zatrzymanych są przedsiębiorcy wręczający łapówki oraz były policjant zamieszany w wyłudzenia odszkodowań komunikacyjnych. W sumie 8 osób.

Z komendy policji „wyparowało” paliwo (5 stycznia 2005)
Paliwo o wartości 26 tys. zł "wyparowało" z miejskiej komendy policji w Piotrkowie Trybunalskim. Zatrzymano magazyniera i odwołano szefa komendy miejskiej policji w Piotrkowie za brak nadzoru nad pracą jednostki.
Sprawa wyszła na jaw po tym, gdy szef wojewódzki policji zarządził okresową inwentaryzację paliwa i smarów w magazynach na terenie całego łódzkiego garnizonu policji.

Kraków: Policjant współpracował z bandytami (9 stycznia 2005)
37-letni policjant z Krakowa, który działał w gangu złodziei samochodów, został zatrzymany przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Małopolskiej Komendy Wojewódzkiej. Aspirant z 14-letnim stażem pracy w policji był przez kilka miesięcy obserwowany przez pracowników Biura Spraw Wewnętrznych, tzw. policji w policji. Kiedy w ubiegłym roku funkcjonariusze rozbili jeden z gangów złodziei samochodów, okazało się, że mógł z nimi współpracować jeden z policjantów.
Maciej H. - jak udało się ustalić RMF – nie tylko kradł i pomagał ukrywać skradzione auta, ale także brał udział w wymuszaniu haraczy. Właścicielom, którzy nie chcieli zapłacić okupu, grożono spaleniem samochodu. Aspiranta zatrzymano nad ranem w jego domu. Zostanie także wyrzucony z policji. Grozi mu do 8 lat więzienia.

"Poleciał głowy" komendanta i zastępcy z Rzeszowskiej komendy. (Dorota Wilk 19-12-2004)
Przy zakupie budynku dla leskich policjantów doszło do nadużyć - uznała przemyska prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie niegospodarności w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. . Prokuratura przez rok będzie ustalała kto jest winny nieuzasadnionemu wydaniu z kasy KWP w Rzeszowie kilkuset tysięcy złotych za zakup budynku dla policji w Lesku. - Musimy przesłuchać pół komendy wojewódzkiej policji w Rzeszowie. Głównie pracowników pionu inwestycyjnego, ale także poprzednie kierownictwo komendy - zapowiada Adam Kownacki, zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu.
Budynek dla leskich policjantów KWP w Rzeszowie kupiła dwa lata temu razem z działką. Zapłaciła za to 380 tys. zł. Kolejne 100 tys. wydała na dokumentację techniczną. Okazało się potem, że do nowego budynku policjanci się nie przeprowadzą, bo nie nadaje się do użytku. Jest za mały, a przez działkę, na której stoi, przebiega droga służebna. - Nikt przed zakupem tego nie sprawdził. Nie przeprowadził analizy ekonomicznej i technicznej przydatności obiektu. Zrobiono to dopiero po fakcie, czyli po podpisaniu umów i dokonaniu transakcji. Wskazuje to na daleko idące zaniedbania - wyjaśnia Kownacki. Prokuratura chce ustalić, kto z ówczesnego kierownictwa KWP w Rzeszowie odpowiada za tę niegospodarność.

Sprawę do prokuratury skierował w październiku tego roku obecny komendant wojewódzki policji Dariusz Biel. Dostał on protokół z kontroli Komendy Głównej Policji. Wykazała ona, że wydanie pieniędzy na ten zakup było niezgodne z ustawą o zamówieniach publicznych oraz że dochodziło do poświadczenia nieprawdy w dokumentach przez poprzednie kierownictwo komendy. Obiekt został kupiony, gdy szefem policjantów na Podkarpaciu był Józef Jedynak. Jedynak podał się do dymisji latem tego roku.

Podobna afera wyszła na jaw afera z budową nowej komendy policji w Sanoku, na której policja straciła jeszcze większą kasę. Ówczesny zastępca Jedynaka Jan P. jest podejrzanym w tej sprawie.

Jasne, że to tylko losowo wybrane afery dot. policji. Redakcja nie ma czasu i możliwości na opisywaniu
wszystkiego, ale prosimy czytelników o przesyłanie ciekawszych spraw i wpadek policjantów.

Policjant rozpyta o sędziego? [za Rzeczpospolitą]
Całą procedurę zbierania informacji o kandydacie na sędziego, przewidzianą w ustawie - Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. nr 269, poz. 2678), uruchamia minister sprawiedliwości. Na jego wniosek komendant wojewódzki policji zarządza zebranie materiałów w trakcie wywiadu środowiskowego o kandydacie, a głównie dane o przestrzeganiu, lub nie przez kandydata prawa (m.in. mandaty), kontakty ze światem przestępczym, nałogi, uzależnieniach (alkohol, środki odurzające czy substancje psychotropowe), sytuacja rodzinna i stan zdrowia - o takie m.in. sprawy pytają policjanci sąsiadów kandydatów na sędziów.
W wykazie mogą się też znaleźć inne spostrzeżenia, jeśli mają istotne znaczenie dla oceny nieskazitelności charakteru kandydata.
...heee, i wreszcie policjant będzie mógł powiedzieć prawdę na temat sędziego. Tylko czy będzie miał odwagę? I czy napisana prawda o prawniku nie zaszkodzi mu? A kto sprawdzi policjanta, czy napisał prawdę? - inny sędzia?... i mamy zamknięte koło...

Stołeczną policję zżera korupcja? PAP za "Życiem Warszawy"
W ostatnich miesiącach w Warszawie złapano 10 funkcjonariuszy, którzy sprzedawali bandytom wiadomości. Według informacji "Życia Warszawy", to tylko wierzchołek góry lodowej. Do pierwszych zatrzymań - jak pisze "Życie Warszawy" - doszło na początku października. Biuro Spraw Wewnętrznych ujęło wtedy trzech oficerów Stołecznego Stanowiska Kierowania. To miejsce, gdzie trafiają informacje o wszystkich zaplanowanych na dany dzień akcjach czy rozlokowaniu patroli. Właśnie takiej wiedzy potrzebowali złodzieje samochodów i członkowie największych zorganizowanych band.
Niedługo potem wpadł policjant z Żoliborza, który pomagał bandytom. Jednak ostatnie zatrzymanie przed tygodniem zmroziło stróżów prawa. 34-letni sierżant sztabowy Tomasz W. z sekcji kryminalnej komendy przy ul. Żeromskiego (służący w policji od 11 lat) próbował stworzyć swoją siatkę handlarzy narkotyków. Przekazywał też przestępcom ważne dla nich informacje. Dzięki zeznaniom skruszonych przestępców i podsłuchom telefonicznym trafiono na ślad korupcji policjantów wysokiego szczebla. Stróże prawa sprawdzali, co o konkretnych gangsterach wiedzą ich koledzy i kryli niektóre przestępstwa. Bandyci płacili swoim "pieskom" (tak nazywa się skorumpowanych) od kilkuset do kilku tysięcy złotych za informację.
- Mogę tylko powiedzieć, że sprawa jest bardzo poważna, planujemy zatrzymania i postawienie zarzutów kolejnym osobom, także funkcjonariuszom, nie mogę nic na jej temat zdradzić - twierdzi naczelnik wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną warszawskiej Prokuratury Okręgowej.


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Podwójna moralność i podwójne standardy UB-ekistanu.

Kapuś Tomasz Markiewicz - ksywa Abdul . W imieniu CBŚ Kraków kierował gangiem złodziei z ul . Radziwiłłowskiej .

Kolejne strony dokumentujące nieodpowiedzialne zachowania funkcjonariuszy władzy:
Sędziowie - oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów - czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy do zwolnienia od razu - dowody debilizmu prawnego i prokuratorskiego funkcjonariuszy którzy jakimś cudem podobno ukończyli prawo...
SKORUMPOWANI SĘDZIOWIE I PROKURATORZY - czyli nie tylko pijackie wpadki
"boskiej władzy" , którzy w końcu spadli na ziemię...:-)

Oszustwa polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków, czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie - stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne afery - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków...
oszustwa komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków, którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie mają obowiązujące PRAWO
UDOKUMENTOWANE FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH

Krytyka wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław Ziemianin

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

A dla odreagowania sympatyczne linki dla poszkodowanych przez schorowane organy sprawiedliwości :-))
10 przykazań dla młodych adeptów prawa, czyli jak działa głupota prawników + modlitwa...
"walczący z wilkami, szeryf z Bieszczad czyli z impotentnymi organami (nie)sprawiedliwości?" takie sobie dywagacje Z. Raczkowskiego
Wilk Zygfryd - CZARNA BIESZCZADZKA RZECZYWISTOŚĆ...

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Janusz Górzyński, Zygmunt Jan Prusiński, Mariusz Pogorzelec, Zygfryd Wilk, Grzegorz Bentkowski i SOPO

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: redakcja@aferyprawa.com alternatywnie: afery@poczta.fm
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~pldxsq
25-08-2012 / 10:54
~telkxjnff
23-08-2012 / 04:45
~Jack
22-08-2012 / 08:01
Ale przecież nie mussiz jeść chleba ktoś może powiedzieć, że biały chleb jest szkodliwy a biała mąka jest wytwarzana przy obecności aluminium i pozbawiona wszystkiego co dobre My wiemy lepiej i mf3wimy Ci, że masz tego nie jeść. (to wersja i tak dobra bo lepszy pełnoziarnisty) ale rf3wnie dobrze, możemy Ci mf3wić, że witaminy są złe i powinieneś jeść pigułki (zła wersja o i np. warto poczytać co jest napisane na lekarstwach i dlaczego to jest w ogf3le legalne skoro jest gorsze od mj ;])Albo tak jak chcieli zrobić w stanach, a ostatnio gdzieś wprowadzili brak soli na stołach w restauracjach Czyli uczymy ludzi bycia idiotami Jak nie chcę solić to nie posolę Skutki dobrze znamyWracając do mj to ja nie palę tego i wpycham komuś do płuc tylko palę ja Więc co Cię to interesuję? Jeżeli nagle zeświruję czy też zacznę popełniać przestępstwa (refer madness lol) to sam jestem sobie winien i kara musi dla mnie być za przestępstwa, a nie za palenie. Co do funkcjonowania wiem na pewno, że lepiej funkcjonuję po 10 latach niż osoby, ktf3re piją alkohol Co będzie za 10 lat się okaże pf3ki co słucham swojego ciała, czytam na ten temat, obserwuję i chciałbym mieć coś czystego a nie jakiś syf, ktf3ry mi bardziej szkodzi niż sama mj.Jestem wolnościowcem i mogę robić co chcę ze swoim ciałem cokolwiek to dla mego ciała będzie oznaczać. Jeżeli jem niezdrowo, nie ruszam się, wciągam dużo dymu to muszę się liczyć z tym, że umrę wcześniej. Jeżeli dbam o siebie to raczej pożyję dłużej ale i tak nigdy nic nie wiadomo.btw. nie lubię samego faktu palenia
~Cannon
14-07-2012 / 03:32
www.dearandfrom.com/home.html mortgage lenders 7981 www.cogenesys.com/mba.html MBA degree :) www.myrefinanceratesplace.com/ home refinance rates roig
~vtgpcz
22-03-2011 / 07:03
~Nara
19-02-2011 / 22:31
!0 lat minelo od momentu wyjscia na wolnosc Jana Stanka wspolpracownika i towarzysza krakowskiego gangstewra P.Szajnowskiego ps.Dzudzu.Moja sprawa odnosnie wyludzenia oszustwa.Przymuszenia do wyplaty 50.000 zl za samowqole bud.ktorej pod moja nieobecnosc dokonano.Krakowskie CBS spisalo protokol lecz nigdy nie doczekal siue wokandy.Adwokat doradzil aby milczec.Jednak ta sprawa zaczela sie i tym razem od ponownego zdewastowania grobu moich rodzicow i wizyty po 2 latach Inspekcji budowlanej.A jak sie skonczy to nie wiadomo.