opublikowano: 26-10-2010
2007-08-04, Mecenas Leszek Piotrowski po pijaku sam sobie
pouszkadzał - pisze Rzeczpospolita. On sam uważa, że to prokuratura chce go
zdyskredytować.
Mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów, zaprzecza publikacji
"Rzeczpospolitej", która sugeruje, iż adwokat nie padł ofiarą
pobicia.
- To tekst pisany na zamówienie prokuratury - twierdzi adwokat.
Leszek Piotrowski został pobity 21 czerwca w Katowicach. Podobno
zaatakowano go, jak wyszedł z baru, w którym pił piwo zaprawiane wódką.
I w takich przypadkach wiadomo jaki jest efekt. Pijany i "w pomroczności"
adwokat obijał się o znaki i słupy, ocierał o ściany. W efekcie miał
kilka krwiaków i guzy na głowie. W szpitalu po znajomościach spędził
przepisowe siedem dni, a lekarz w obdukcji stwierdził, że takie obrażenia
mogłyby powstać i w wyniku pobicia.
O tyle jego zachowanie jest dziwne, że nie zawiadomił o sprawie
prokuratury i policji, za to już następnego dnia brał udział w posiedzeniu sejmiku, gdzie
jest radnym, a dopiero potem poszedł się leczyć.
Prokuratura z własnej
inicjatywy zaczęła wyjaśniać dziwne okoliczności pobicia
adwokata. "Gazeta" ujawniła, że śledczy wzywają na
przesłuchania wszystkich radnych Sejmiku Województwa Śląskiego i pytają
ich, czy adwokat wyglądał na człowieka po przepiciu i czy śmierdział
wódką.
Śledczy analizują też film z monitoringu, na którym widać zataczającego się mężczyznę uderzającego głową w znak
drogowy.
- Do czasu zakończenia postępowania nie komentujemy publikacji prasowych
ani wypowiedzi świadków czy też pokrzywdzonego - mówi prokurator
Sebastian Świderek, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
30.07.2007 Krakowski
adwokat Jan Widacki został oskarżony przez białostocką prokuraturę
apelacyjną o nakłanianie świadków do zmiany zeznań, które obciążały
jego klientów. Chodzi m.in. o sprawy zabójstwa bossa pruszkowskiej mafii Andrzeja K. ps.
"Pershing" oraz zeznań lobbysty Marka Dochnala przed komisją śledczą
ds. Orlenu.
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w listopadzie 2005 r., kilka miesięcy
po przesłuchaniu biznesmena Jana Kulczyka i lobbysty Marka Dochnala przed
sejmową komisją śledczą ds. Orlenu. Widacki był pełnomocnikiem
Kulczyka, a Dochnal podczas swoich zeznań miał powiedzieć, że Widacki
naciskał na niego (poprzez adwokata Dochnala), aby ten nie oczerniał jego
mocodawcy. Mecenasowi zależało na zatajeniu informacji o powiązaniach
biznesmena z rosyjskim Łukoilem. Za milczenie - powołując się na swoje
koneksje - Widacki miał obiecać lobbyście wyjście z aresztu.
- Sprawa nie ma żadnego podłoża politycznego - tłumaczy prokurator
Janusz Kordulski z białostockiej prokuratury. - Mamy dowody pochodzące od
różnych osób występujących w trzech różnych sprawach. To nie jest pomówienie
jakiegoś jednego przestępcy.
Tym "przestępcą" ma być Sławomir R. ps. "Woźny", płatny
zabójca, który w Białymstoku odsiaduje wyrok 25 lat więzienia m.in. za
dwa morderstwa i trzy usiłowania.
Trzecia ze spraw dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego osobom powiązanym
z gangiem Krzysztofa F. ps. "Bandzior", który był oskarżany o
serię zabójstw na południu Polski w latach 1996-2000. Adwokat w jego
procesie był jednym z obrońców. Dzięki przekazywanym informacjom przestępcy
chcieli namawiać świadków do zmiany zeznań.
Akt oskarżenia w tej sprawie został już przesłany do warszawskiego sądu
rejonowego. Razem z mecenasem oskarżono jeszcze pięć osób, które miały
współpracować z adwokatem (członków rodzin jego wcześniejszych klientów).
Świadkami w procesie będą m.in. Zbigniew Wassermann, Marek Dochnal, Jan
Kulczyk oraz świadek koronny zeznający w procesie o zabójstwo "Preshinga".
2007.04.26 Aresztowano toruńskiego adwokata
Sąd aresztował toruńskiego adwokata Andrzeja L. i dwóch jego klientów,
którym prawnik załatwiał zaświadczenia o złym stanie zdrowia, pozwalające
na odroczenie odbywania kary. Prawnik z pomocą dwojga lekarzy miał organizować proceder fałszowania
dokumentów medycznych dla przestępców.
Adwokat, dwoje toruńskich lekarzy, dwóch skazanych za kradzieże i gwałt
oraz członkowie ich rodzin, zostali zatrzymani pod zarzutem zorganizowania i udziału
w procederze fałszowania dokumentacji medycznej. Lekarze mieli wystawiać
fałszywe zaświadczenia, pozwalające skazanym przez sąd klientom prawnika
uzyskać odroczenie w odbywaniu kary z powodu rzekomo złego stanu
zdrowia.
- W czwartek sąd zdecydował, że adwokat trafi do aresztu na trzy
miesiące, a dwóch skazanych, którym załatwiał zaświadczenia o złym
stanie zdrowia, spędzą za kratami po dwa miesiące. Wobec pozostałych
podejrzanych zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze - powiedział w czwartek
Jan Bednarek z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, która prowadzi
śledztwo w tej sprawie. Lekarzom, na wniosek prokuratury, odebrano paszporty i nakazano wpłacenie
poręczenia majątkowego. Sąd uznał, że Katarzyna H.-R. w znacznie
mniejszym stopniu uczestniczyła w procederze fałszowania dokumentów i wyznaczył
jej kaucję 5 tys. zł, a Tomaszowi J. nakazał wpłacenie 50 tys. zł. Środki zapobiegawcze zastosowano także wobec dwóch krewnych skazanych mężczyzn,
którzy pośredniczyli w załatwianiu dokumentów
2007-04-23, Łapówka
dla maffi w togach
Dwieście tysięcy złotych łapówki za załatwienie korzystnego wyroku
przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie dał śląski biznesmen swojemu
adwokatowi. Obaj usłyszeli zarzuty w krakowskiej prokuraturze.
Według naszych ustaleń chodzi o mecenasa, który prowadzi kancelarię na
Śląsku. Zatrzymano go kilka dni temu. - Ze względu na charakter postępowania
nie mogę ujawnić żadnych szczegółów sprawy - mówi Piotr Kosmaty,
szef Prokuratury Rejonowej Kraków- Śródmieście-Wschód. Jak udało nam
się dowiedzieć, prawnikowi postawiono zarzut płatnej protekcji. Wyszedł
na wolność za kilkudziesięciotysięcznym poręczeniem majątkowym.
Według ustaleń adwokat reprezentował biznesmena w procesie
dotyczącym rozliczeń z dużą firmą ze Świętokrzyskiego. Sprawa trafiła
do Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który miał ją ostatecznie rozstrzygnąć.
Przegrana oznaczała dla przedsiębiorcy spore kłopoty finansowe. Wynajął
więc dodatkowo jeszcze prawnika specjalizującego się w sprawach
gospodarczych ze znanej krakowskiej kancelarii. By jednak wzmocnić swoje
szanse na wygraną w procesie, dał z kolei śląskiemu mecenasowi 200
tys. zł, by ten "załatwił sprawę w krakowskim sądzie w
odpowiedni sposób". Adwokat przyjął pieniądze.
Łapówka nie dotarła do sądu, bo przedsiębiorca przegrał sprawę. Zażądał
wtedy wyjaśnień od śląskiego mecenasa. Ten miał zapewniać, że pieniądze
przekazał koledze po fachu z Krakowa. Krakowski prawnik, gdy usłyszał
pretensje od przedsiębiorcy, natychmiast powiadomił o pomówieniu śląską
izbę adwokacką, która wszczęła postępowanie dyscyplinarne. Efektem
było zawiadomienie do krakowskiej prokuratury o podejrzeniu korupcji.
Z naszych informacji wynika, że obaj podejrzani - biznesmen i adwokat -
nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Śledczy wystąpili do władz
rady adwokackiej o zawieszenie śląskiego prawnika w czynnościach.
06.04.07 Sąd aresztował wrocławskich adwokatów
Trzech wrocławskich adwokatów trafi do aresztu - taką decyzję podjął w
piątek Sąd Rejonowy w Lublinie. Prokuratura zarzuca im płatną protekcję.
Sąd obradował ponad siedem godzin. Atmosfera była napięta - przed salą
rozpraw czekały rodziny mecenasów, liczyły, że do aresztowania jednak
nie dojdzie. Po południu okazało się, że dwóch jest wolnych. Stało się
tak z powodu procedur - sąd nie zdążył rozpatrzyć wniosków prokuratury
w ciągu 24 godzin i musiał ich zwolnić.
Radość była jednak przedwczesna, bo po kolejnej godzinie sąd wydał
postanowienie o aresztowaniu adwokatów na trzy miesiące. Obrońcy mecenasów
zapowiedzieli, że złożą zażalenia.
Wrocławscy adwokaci na wniosek lubelskiej Prokuratury Apelacyjnej zostali
zatrzymani w środę przez funkcjonariuszy do walki z korupcją i
przewiezieni do Lublina. To czołowi przedstawiciele wrocławskiej palestry
- Wojciech K., członek Naczelnej Rady Adwokackiej, były sędzia Paweł W.
i Zbysław S.
Wojciechowi K. postawiono sześć zarzutów popełnienia przestępstwa, Pawłowi
W. cztery, a Zbysławowi S. - siedem. Wszystkie dotyczą płatnej protekcji
- adwokaci mieli powoływać się na wpływy u dolnośląskich sędziów i
prokuratorów i za łapówki oferować swoim klientom korzystne decyzje, np.
w postaci uchylenia aresztu. Za to mieli brać pieniądze - od 20 do 40 tysięcy
złotych.
Lubelska prokuratura śledztwo w ich sprawie prowadzi od roku.
2007-03-16 Sąd pozbawił Gut prawa wykonywania zawodu
Sąd dyscyplinarny przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Lublinie
pozbawił Małgorzatę Gut prawa do wykonywania zawodu radcy na 5 lat.
Dodatkowo orzekł wobec doradczyni wicepremiera Leppera 10-letni zakaz
prowadzenia opieki nad aplikantami i karę 5 tysięcy złotych grzywny. Gut
nie zgadza się z decyzją: nazwała ją zdumiewającą i niezrozumiałą.
Sąd uznał, że Gut od 2004 r. niestarannie prowadziła sprawy tak w
kwestiach merytorycznych jak i finansowych, narażała klientów na
straty, łamała zasady etyczne zawodu radcy prawnego, a wypowiedzią w
jednym z programów telewizyjnych przekroczyła granice wolności słowa
czym naruszyła godność przedstawicieli jednego z banków.
Sąd uznał ją także winną lekceważenia samorządu radcowskiego,
bowiem nie stawiała się na wezwania rzecznika dyscyplinarnego, co
utrudniało prowadzenie postępowania w sprawie składanych na nią skarg.
Uzasadnienie orzeczenia sądu dyscyplinarnego zostało utajnione.
Przewodnicząca składu orzekającego Barbara Dubiel po ogłoszeniu
sentencji wyroku poprosiła dziennikarzy o opuszczenie sali.
2007-02-08, Bagińska bez kwalifikacji etycznych
Wybrana do Trybunału Konstytucyjnego Lidia Bagińska zachowała się
nieetycznie jako syndyk - uznał wczoraj sąd. Adwokaci już jej nie chcą.
Czy może być sędzią Trybunału?

Na to rozstrzygnięcie czekał prezydent Lech Kaczyński, od dwóch miesięcy odwlekając zaprzysiężenie Bagińskiej na sędziego Trybunału.
Przypomnijmy: Bagińska jako syndyk masy upadłościowej firmy Unikat Development zatrudniała do prowadzenia spraw tej upadłości swego wspólnika z kancelarii adwokackiej Marka Czarneckiego (europoseł Samoobrony). I wbrew poleceniu sędzi nadzorującej upadłość nie zerwała z nim najważniejszej umowy, na podstawie której mógł zarobić dla ich kancelarii 1 proc. od 14,5 mln zł z odsetkami. W grudniu sąd pierwszej instancji odebrał jej sprawę Unikatu i uprawnienia syndyka. Bagińska się odwołała.
Na wczorajszej rozprawie okazało się, że konflikt interesów, jaki stworzyła Bagińska, był jeszcze głębszy. Do prowadzenia upadłości Unikatu wynajęła bowiem spółkę księgową, której była współwłaścicielką - miała w niej 33 proc. udziałów. Gdy w zeszłym roku sędzia pytała ją o stosunki własnościowe w tej spółce, Bagińska odpowiadała wymijająco. - W tym czasie sprzedała udziały w tej spółce. Komu? Innej swojej spółce - mówiła na wczorajszej rozprawie obecna syndyk Unikatu Katarzyna Uszak.
Sąd w pełni podzielił zdanie sądu pierwszej instancji i uznał, że Bagińska nie ma etycznych kwalifikacji do sprawowania funkcji syndyka.
PiS sugerował Samoobronie, z której rekomendacji wybrano Bagińską do Trybunału, by złożyła wniosek o reasumpcję głosowania. Chodzi o to, że posłowie, popierając kandydaturę Bagińskiej, nie wiedzieli o niej ważnych rzeczy.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień nie chciał komentować wyroku. Ale potwierdził to, co już mówił w tej sprawie: że po zaprzysiężeniu Lidii Bagińskiej Trybunał może w postępowaniu dyscyplinarnym ocenić, czy ma ona etyczne kwalifikacje do pełnienia funkcji sędziego Trybunału, i może pozbawić jej tej funkcji.
Sytuacja Bagińskiej jest trudna. Utraciła uprawnienia syndyka. Po wyborze do Trybunału skreślono ją z listy adwokatów. Kiedy pojawiły się wątpliwości, starała się o powtórny wpis, ale jej odmówiono. Po wczorajszej decyzji sądu jest mało prawdopodobne, że adwokatura przyjmie ją, jeśli nie zostanie sędzią Trybunału.
W dodatku po tym, jak poświadczyła prawdziwość weksla, który prokuratura uznała za sfałszowany (sprawę poświadczenia weksla kontrowersyjnemu biznesmenowi Piotrowi Bykowskiemu opisywaliśmy wcześniej), jej reputacja jako znawcy prawa czekowego i wekslowego doznała poważnego uszczerbku.
2007-02-04, Fałszywe pełnomocnictwa
krakowskiego prawnika
Krakowski prawnik oraz administrator nieruchomości są zamieszani w sfałszowanie
dokumentów potwierdzających udzielone im rzekomo przez dawnych właścicieli
pełnomocnictwo do dysponowania udziałami w kamienicy w centrum Krakowa.
Krakowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko
Jerzemu K., prowadzącemu biuro prawne w Krakowie, oraz Jerzemu S. -
posiadaczowi części udziałów w tej kamienicy i administratorowi
nieruchomości. Organy ścigania zawiadomili lokatorzy, podejrzewający,
że mogło dojść do próby nielegalnego przejęcia kamienicy.
Jak ustalili śledczy, Jerzy S. dysponował pełnomocnictwem m.in. do załatwienia
wszelkich formalności związanych ze sprzedażą udziałów w kamienicy.
Udzielić go miał w 1997 r. przed szwajcarskim notariuszem Kurt Emil H.,
spadkobierca części poprzednich przedwojennych współwłaścicieli. Sęk
w tym, że Kurt H. nie żył już od ponad dziesięciu lat. Co więcej,
szwajcarski notariusz zeznał, że jego podpis widniejący na dokumencie
sfałszowano, zaś nadany numer uwierzytelnienia pochodzi z zupełnie
innego aktu notarialnego. Pełnomocnictwo nie zostało też nigdy
potwierdzone w polskiej ambasadzie w Bernie.
Według prokuratury do sfałszowania dokumentu posłużyło oryginalne pełnomocnictwo
udzielone Jerzemu K. - prawnikowi pośredniczącemu w wcześniejszych
sprzedażach udziałów w tej kamienicy - przez spadkobierców innych współwłaścicieli
tejże nieruchomości. I zostało rzeczywiście sporządzone w
szwajcarskiej kancelarii notarialnej, a potem w polskiej ambasadzie.
Jerzy K. przyznał, że oryginalny dokument dał Jerzemu S., bo ten
"jako zainteresowany nabyciem kolejnych udziałów chciał sprawdzić
jego autentyczność". Twierdził też, że nie miał świadomości,
iż posłuży on do fałszerstwa. Jerzy S., posługując się podrobionym
pełnomocnictwem, uzyskał jego odpisy notarialne, tym samym legalizując
go. Przed prokuratorem nie przyznał się do winy.
Lokatorzy podejrzewali, że pełnomocnictwa zostały wykorzystane do
nielegalnego przejęcia udziałów w nieruchomości. Prokuratura nie
znalazła jednak na to dowodów.
2007-01-28, Adwokat trafił do celi, bo sędzia pomyliła sprawy
Włodzimierz Sawicki, znany zielonogórski adwokat spędził w areszcie
ponad 40 dni. - Sędzia, która decydowała o areszcie, pomyliła moją sprawę
z inną - uważa adwokat i żąda 200 tys. zł odszkodowania
27 listopada ub. r. CBŚ zatrzymało dwóch zielonogórskich adwokatów: Włodzimierza
Sawickiego i Piotra Ż. Ten drugi był wcześniej zastępcą szefa
zielonogórskiej Prokuratury Rejonowej, Sawicki to w Zielonej Górze
uznana firma, adwokat z wieloletnim doświadczeniem, bronił w kilku głośnych
sprawach. Ostatnio m.in. dyrektora jednego ze szpitali i męża byłej
prezydent miasta.
Katowicka Prokuratura Apelacyjna postawiła Sawickiemu zarzuty płatnej
protekcji w jednym z wątków afery paliwowej. Według ustaleń śledczych,
adwokat, powołując się na swoje wpływy w instytucji państwowej,
obiecywał pośredniczyć w załatwieniu uchylenia aresztu w trzech
sprawach. Pierwsza dotyczyła okresu od marca do czerwca 2004 r. Mecenas
za załatwienie zwolnienia z zielonogórskiego aresztu dla Mariusza Ch.
miał żądać 200 tys. zł. Kilka miesięcy później w Krakowie za
zwolnienie Tomasza R. chciał 300 tys. zł. Trzecia sprawa miała miejsce
w Gdańsku w drugiej połowie 2004 r. Tu obietnica wyjścia z aresztu miała
kosztować Andrzeja H. 50 tys. zł. Sawicki faktycznie prowadził te
sprawy, ale nie przyznaje się do zarzutów.
- Jakim cudem mam mieć wejścia
w sądach czy prokuraturach w całej Polsce - twierdzi adwokat. Mimo
takich wątpliwości 29 listopada Sąd Rejonowy w Katowicach aresztował
go na dwa miesiące. Pod postanowieniem podpisała się sędzia Monika
Matuszewska. Prawnik dopiero w celi przeczytał uzasadnienie. To aż roiło
się od błędów. Matuszewska wymienia zupełnie inne nazwisko, inne
okoliczności sprawy, nawet sygnatura akt jest błędna. Według niej za
zastosowaniem aresztu przemawia m.in. to, że "Podczas przesłuchania
w charakterze podejrzanego Robert M. nie przyznał się do stawianych mu
zarzutów i odmówił składania wyjaśnień" - Po pierwsze nazywam
się inaczej, poza tym wyjaśnienia składałem - odpowiada Sawicki.
Kolejnym powodem aresztowania miała być wysoka kara, jaka groziła
mecenasowi. Matuszewska pisze, że ponieważ grozi mu ponad 8 lat więzienia,
istnieje obawa, że będzie utrudniał śledztwo. Tymczasem kodeks karny
za płatną protekcję przewiduje karę tylko do ośmiu lat więzienia.
Nie zgadza się również to, że jak pisze sędzia, Sawicki już jest
aresztowany i przebywa w celi w Katowicach. Adwokat twierdzi, że w jego
sprawie nie występuje również świadek koronny, tymczasem w
uzasadnieniu czytamy, że to właśnie jego zeznania obciążają
Sawickiego.
9.01.2007 Nagrali mecenasa
O przyjęcie 100 tys. zł łapówki oskarżono bydgoskiego adwokata, który
twierdził, że ma znajomości w prokuraturze i obiecał rodzinie
aresztowanego, że wyjdzie on na wolność, piszą "Nowiny".
Marek L., właściciel jednego z bydgoskich lokali, został zatrzymany
w czerwcu 2005 roku w związku z tym, że policjanci znaleźli
w jego klubie sporo narkotyków, broń palną, amunicję i materiały
wybuchowe. Bartosz P. został jego obrońcą. Już na wstępie adwokat miał
zażądać 5000 euro, aby sprawę "prowadził dobry prokurator".
Dostał prawie całą żądaną sumę. Postępowanie w sprawie prowadziła
toruńska Prokuratura Okręgowa. Według śledczych, oskarżony miał spotykać
się z rodziną Marka L. wielokrotnie od czerwca 2005 do marca 2006.
Otrzymał łącznie ok. 100 tys. zł. Jednym z dowodów przyjmowania
pieniędzy przez adwokata jest podpisana przez niego umowa pożyczki opiewająca
na 2000 euro. Rodzina nagrała również jedną z rozmów prowadzonych z mecenasem.
Dotyczyła ona spełnienia obietnic. Bydgoski adwokat nie przyznał się do
winy. Stwierdził, że rodzina Marka L. obciąża go, ponieważ był z nią
w konflikcie, z powodu zwłoki w zapłacie honorarium.

Skarb Państwa nie musi wypłacić krakowskiemu adwokatowi gigantycznego odszkodowania – tak orzekł Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu. Mecenas z Krakowa, wcześniej oskarżony m. in. o handel dziećmi, domagał się 650 tys. zł tytułem rekompensaty za 4 miesiące tymczasowego aresztowania i "straty moralne".
Sprawa sięga swymi korzeniami śledztwa sprzed kilku lat, prowadzonego przez krakowską prokuraturę. Wtedy to jednemu z krakowskich adwokatów postawiono zarzuty handlu dziećmi, posługiwania się sfałszowanymi dokumentami, a także nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań. Mecenas trafił na niespełna 4 miesiące do aresztu. Sprawa była następnie badana przez tarnobrzeski sąd. Proces zakończył się jednak bez skazania oskarżonego. Postępowanie w sprawie handlu dziećmi zostało umorzone ze względów formalnych. Sprawę o nakłanianie do składania fałszywych zeznań również umorzono ze względu na przedawnienie, zaś za posługiwanie się fałszywymi dokumentami adopcyjnymi sąd wymierzył adwokatowi grzywnę. Mimo to, krakowianin wystąpił do sądu o odszkodowanie. Jego zdaniem blisko 4-miesięczny areszt, a potem półtoraroczne zawieszenie w prawie wykonywania zawodu, spowodowały wymierne straty.
- Straciłem wielu klientów, mój zastępca musiał oddawać zaliczki. Potem, po niekorzystnych publikacjach prasowych i programach telewizyjnych, klienci zaczęli omijać moją kancelarię. Moja rodzina żyła pod ogromną presją – mówił przed sądem krakowski adwokat. Wyliczał też precyzyjnie swoje straty.
Z kolei prokuratura wniosła o oddalenie wniosku podnosząc, że w chwili aresztowania istniały poważne przesłanki wskazujące na możliwość matactwa ze strony podejrzanego. Po rozpatrzeniu wniosku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu odrzucił go w całości, uznając, ze nie ma podstaw do odszkodowania.
- Odszkodowanie przysługuje jedynie wtedy, gdy tymczasowe aresztowanie było niewątpliwie niesłuszne. Słowo "niewątpliwie" jest tu kluczowe. Sąd decydując o zastosowaniu tymczasowego aresztowania obszernie uargumentował przesłanki przemawiające za tym. W sprawie zarzutów stawianych oskarżonemu – w przypadku handlu dziećmi został on umorzony ze względów formalnych, jednak sąd zauważył w wyroku, że działanie oskarżonego było bezprawne i niegodziwe. Jednak w chwili popełniania tych czynów nie były one sprecyzowane przepisami prawa. Również przy pozostałych zarzutach oskarżony nie został uznany za niewinnego – stwierdził sędzia Dariusz Łubkowski.
02-06-2006 Znany adwokat aresztowany za korupcję i nakłanianie do fałszywych zeznań
CBŚ
zatrzymało, a sąd aresztował w czwartek byłego adwokata liderów gangu
pruszkowskiego, w tym także "Uchala", herszta przestępców z
Wyszkowa mec. Andrzeja P.
Areszt dla mecenasa na trzy miesiące.
Nie jest łatwo zebrać dowody przestępstwa adwokata, pewnie jeszcze
trudniej przekonać sąd o konieczności jego aresztowania. W tym wypadku
nie było wątpliwości. Mec. P. może próbować mataczyć, bo ma już
zarzut nakłaniania do składania fałszywych zeznań. Grozi mu też wysoka
kara - nawet dziesięć lat więzienia - bo drugi zarzut dotyczy wręczenia
łapówki policjantowi.
Andrzej P. dał się przed laty poznać jako adwokat "Słowika" i
"Bola", liderów gangu pruszkowskiego. Obu dawno już nie
reprezentuje. "Pecha" przyniosło mu dopiero pojawienie się u
boku Sławomira O. ps. "Uchal", lidera gangu z Wyszkowa.
Usługi dla "Uchala" już raz doprowadziły mecenasa P. na ławę
oskarżonych. Odpowiadał za przedstawienie w sądzie zaświadczenia
lekarskiego stwierdzającego nieprawdę. Wynikało z niego, że znany
ginekolog z Instytutu Matki i Dziecka (zresztą znajomy mec. P.) przyjął
na oddział żonę "Uchala" Marzenę O. Sąd zgodził się, by w
tej sytuacji "Uchal" wyszedł z aresztu za kaucją. Po latach wyszło
na jaw, że Marzeny O. na oddziale nie było. Kobieta została skazana.
Proces adwokata - pośrednika - od czterech lat nie może się zakończyć i
sprawie grozi już przedawnienie.
Kolejny przekręt adwokata, to nieformalne widzenia w policyjnym
areszcie.
Marzena O. nielegalnie odwiedzała tam "Uchala" sądzonego w
sprawie o gwałt zbiorowy (na kelnerce, historia z lat młodości).
Policjant, który brał za pieniądze (300-400 zł) za wpuszczenie "Uchalowej",
przyznał się do winy i wydał mecenasa.
Prokuratura postawiła adwokatowi korupcyjny zarzut, jednak śledztwo trwało,
bo adwokat żądał konfrontacji z policjantem. Najśmieszniejsze w tym, że
gdy obaj stawili się w prokuraturze, mecenas rozmyślił się i do
konfrontacji nie doszło. Za adwokat zaczął nakłaniać policjanta, by ten
zmienił zeznania. Funkcjonariusz zawiadomił śledczych o tej rozmowie.
Tym samym pojawił się nowy zarzut dla mecenasa, co zdecydowało o jego
zatrzymaniu przez Centralne Biuro Śledcze i wniosek o areszt.
Czy zakończą się adwokackie przekręty? - niech ta sprawa będzie ostrzeżeniem
dla tych pasożytów.
12.04.06r
- zakupiony adwokat Robert Dzięciołowicz kolejny raz utrudnia rozpoczęcie
procesu gangsterów z Wołomina
Adwokat blokuje proces gangu z Wołomina
O zachowaniu mec. Dzięciołowicza będzie poinformowana okręgowa rada
adwokacka. - Jeśli dostał zawiadomienie i nie przyszedł, to jest to
przewinienie dyscyplinarne. Po skardze sądu rozpocznę postępowanie
dyscyplinarne - mówi rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie
Krzysztof Stępiński.
Na ławie oskarżonych zasiadają m.in. członkowie gangu z Wołomina: Robert
R. pseudonim "Rudy", Jacek K. "Citek" i Dariusz B.
"Jogi". To następcy Jacka K. "Klepaka", młodego bossa Wołomina
zastrzelonego w 2002 r. w Mikołajkach. Prokuratura chce ich rozliczyć za
kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, handel narkotykami i haracze.
Proces ma też wyjaśnić, czy to oni nakłaniali do zabójstwa Adama Ch., członka
gangu, który miał paść ofiarą wewnętrznych porachunków.
11 grudnia 2005 r. - Oszuści
w togach
Dlaczego adwokat, który oszukiwał klientów
i przeciw któremu toczą się sprawy w sądzie, zostaje sędzią sądu
dyscyplinarnego przy Naczelnej Radzie Adwokackiej? Dlaczego inny adwokat, który
naciągał ludzi na dziesiątki tysięcy złotych, mógł latami praktykować
w zawodzie? - Brak reakcji ze strony samorządu adwokackiego i prokuratury świadczy
o tym, jak chore jest nasze państwo - mówi prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej
Fundacji Praw Człowieka.
Pięć lat temu przed sądem w Legnicy skazany został syn Elżbiety Czerwińskiej,
oskarżony o rozbój. Kobieta nie pogodziła się z wyrokiem 3,5 lat więzienia.
Postanowiła walczyć o ułaskawienie syna, nie szczędząc pieniędzy na
adwokatów. Od swojej koleżanki dowiedziała się, że najbardziej skutecznym
w podobnych sytuacjach adwokatem w Legnicy jest mecenas Roman L. Mecenas podjął
się zadania, ale z zastrzeżeniem, że będzie musiał wyłożyć sporo pieniędzy
- Przyjeżdżał do mnie i opowiadał, że nie da się sprawy ruszyć, jeśli
nie zje obiadu z sędzią Regulskim, bratem prezesa wydziału karnego – mówi
Elżbieta Czerwińska. – Dałam na ten obiad tysiąc złotych. Za parę dni
przyjechał, powiedział, że zjadł obiad – wszystko da się załatwić.
Mimo tych obietnic, sprawa ciągle tkwiła w martwym punkcie. Mecenas twierdził,
że akta są blokowane przez sąd. Opowiadał również, że skorumpowani sędziowie
domagają się pieniędzy za załatwienie ułaskawienia. Dawał jednak do
zrozumienia, że jego znajomości są bardzo rozległe.
- Opowiadał, że rozmawiał z Barbarą Labudą i ona dopilnuje, że sprawa będzie
załatwiona – mówi Elżbieta Czerwińska. – Powiedział, że Julia Pitera
będzie trzymać rękę na pulsie. Powoływał się na prokuratora Kaucza. Byłam
w Warszawie, widziałam, jak wchodził do ministerstwa sprawiedliwości.
Autentycznie wierzyłam, że rozmawia z tymi ludźmi.
Mecenas L. z nikim nie rozmawiał – Julia Pitera i sędzia Marek Regulski
kategorycznie zaprzeczyli, by kiedykolwiek omawiali z nim jakiekolwiek sprawy.
Sam mecenas L. także wypiera się kontaktów z nimi. Przeczy też, jakoby
kiedykolwiek zajmował się sprawą syna Elżbiety Czerwieńskiej. Choć jest
na to dowód: pani Elżbieta, kiedy zrozumiała, że jest oszukiwana,
zamontowała w swoim domu ukrytą kamerę i zarejestrowała rozmowy z
mecenasem na temat syna, pieniędzy, kontaktów. Pada tam też kwota 35 tys. zł.
Mecenas L. twierdzi, że nagrania to oszustwo.
- Ta kaseta to manipulacja, prowokacja UB i policji względem mojej osoby, tak
samo jak kaseta z rozmową Wałęsy z bratem w Arłamowie – powiedział
mecenas Roman L. reporterce Superwizjera. – Ta pani prawdopodobnie podała
mi narkotyk, taki sam, jaki rozprowadzała z synem w szkole, której jest
dyrektorką.
Elżbieta Czerwińska wydała na mecenasa L. 35 tys. zł. Kiedy po dwóch
latach nie miała z czego płacić, mecenas zniknął. Pani Elżbieta
postanowiła sama walczyć z nieuczciwym adwokatem. Trzy lata temu zaczęła
studia prawnicze, aby nauczyć się dochodzić swoich praw.
za superwizjer.onet.pl
Więcej
o oszustwach adwokackich i sposobach na nich w dziale
"adwokatura"
Przypominamy
też wcześniej
poruszane
w czasopiśmie sprawy nieetyki adwokackiej samej Naczelnej Rady
Adwokackiej,
Okręgowej
Rady Adwokackiej w Rzeszowie, sprzedajnych adwokatów nie znających prawa i
procedury sądowej takich jak :
BYSTRZANOWASKI
JANUSZ - oszustwo adwokata z Tarnowa
Jerzy Kawalec z Zespołu Adwokackiego nr 4 w Rzeszowie,
GRZEGORZ BARAN z Rzeszowa
Adwokaci i ich mataczenia, czyli ciemna strona palestry.
porady dla poszkodowanych w dziale: ADWOKATURA
Kolejne
strony dokumentują stale uzupełniane cykle nieodpowiedzialnego zachowania się
funkcjonariuszy władzy i urzędników państwowych:
Sędziowie
- oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów
- czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury
sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na
poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z
nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy -
czyli tzw. "odpady prawnicze", śmiecie, najczęściej nieetyczni i
nie dokształceni funkcjonariusze władzy. Aktualizacja na rok 2007.
Prokuratorzy
do zwolnienia od razu - ARCHIWUM - 2006r
SKORUMPOWANI
SĘDZIOWIE I PROKURATORZY - czyli nie tylko pijackie wpadki
"boskiej władzy" , którzy w końcu spadli na ziemię...:-)
Adwokaci
- czyli mecenasi chałtury prawniczej, a tak naprawdę to jedyni usługodawcy którzy
nie ponoszą odpowiedzialności za odstawiane fuszerki typowi pasożyci społeczeństwa
Oszustwa
polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków,
czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie -
stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne
afery 2007 - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia
policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków...
- słowem "psie przękręty".
oszustwa
komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków,
którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie
mają obowiązujące PRAWO
Urzędnicy
państwowi i ich matactwa 2007 - dokumentujemy tu oszustwa urzędników państwowych
takich jak: polityk, wójt, starosta, burmistrz, prezydent, rzecznik - wszelkich
kombinatorów na których utrzymanie pracujące całe społeczeństwo, a którzy
swoje publiczne stanowisko wykorzystują dla swojej prywaty i zysku.
UDOKUMENTOWANE
FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH
Psychiatryczne
przekręty pseudo-biegłych udających lekarzy - aktualny stale uzupełniany
cykl przedstawiający typowych schizofreników, decydujących o zdrowiu i majątkach
ludzi, którzy bez wiedzy za to za kasę wydają opinie niezgodne z prawdą i
nie mające nic z fachowością...
Aferzyści
- czyli wszelkiej maści kombinatorzy grający rolę biznesmenów, politycy mający
dojście do tajnych informacji i wiedzy
Media
manipulują, osądzają i są sądzone - wpadki sądowe, wyroki skazujące na
dziennikarzy za nierzetelność, pomówienie, wprowadzenie w błąd społeczeństwa.
Poseł
to ma klawe życie :-)
Krytyka
wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar
prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław
Ziemianin
Strasburg
- wyroki Trybunału - ukarana Polska i polskie sądy za wydane wyroki naruszające
prawo - efekty skorumpowania polskich sędziów.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" - Niezależne
Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.