Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA OSKARŻENIA DZIENNIKARZY POLSKA WEZWANA DO USUNIĘCIA PRZESTĘPSTW PRASOWYCH PRZEZ OBWE

Dziennikarz - to zawód podwyższonego ryzyka. Walcząc o prawdę i dokumentując fakty musi zawsze być po którejś stronie barykady ryzykując niejednokrotnie swoim zdrowiem, stanowiskiem a niejednokrotnie i życiem...

Statystyki wciąż rosną - w 2005 roku śmierć poniosło co najmniej 63 dziennikarzy, najwięcej od dziesięciu lat. Swój doroczny raport ogłosiła właśnie organizacja Reporterzy bez Granic z okazji Międzynarodowego Dnia Wolności Prasy.
Iluzoryczna wolność wolność prasy i wypowiedzi obowiązuje też w dawnych krajach postkomunistycznych o czym przekonał się redaktor AFERY PRAWA Zdzisław Raczkowski.
Analiza przygotowana przez mającą swoją siedzibę w Stanach Zjednoczonych organizację Committee to Protect Journalists podaje liczbę 55 dziennikarzy zamordowanych w 2006 roku na całym świecie w czasie pracy.
Kolejnych 27 dziennikarzy zostało zamordowanych w dotąd niewyjaśnionych okolicznościach, śledztwa w tych sprawach trwają i nie wykluczają żadnej możliwości.
Dziennikarze są porywani i mordowani za swoją pracę odsłaniającą korupcję lub lokalne przestępstwa, za poruszanie wrażliwych, politycznych kwestii, a w niektórych przypadkach tylko dlatego, że są dziennikarzami. W Iraku najpoważniejszym atakiem na prasę było morderstwo 9 osób przez zamaskowanych mężczyzn w siedzibie telewizji al-Shaabiya we wschodnim Bagdadzie 12 października.

Fakty restrykcji dziennikarzy:

2007-08-09 Polska wezwana do usunięcia przestępstw prasowych z kodeksu
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) potępiła skazanie w Polsce dziennikarza za zniesławienie sędziego i wezwała Polskę do usunięcia z kodeksu karnego zniesławienia i obrazy w przypadku mediów. Przedstawiciel OBWE ds. wolności mediów Miklos Haraszti oświadczył polskiemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, że sprzeciwia się sprawie, wytoczonej dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" Jackowi Brzuszkiewiczowi - informuje agencja Associated Press.
AP przypomina, że Brzuszkiewicz został uznany za winnego przestępstwa zniesławienia sędziego i został ukarany sześcioma miesiącami więzienia w zawieszeniu. Podstawą skazania była seria artykułów, które napisał przed laty. Brzuszkiewicz odwołał się od wyroku. "Po tym kolejnym wyroku więzienia polscy redaktorzy naczelni będą się musieli dwa razy zastanowić, zanim opublikują krytyczne artykuły o osobistościach oficjalnych" - napisał Haraszti w liście do Ziobry. W poniedziałek OBWE opublikowała fragmenty tego listu.
Zdaniem Harasztiego, sprawa Brzuszkiewicza, podobnie jak i inne sprawy karne przeciwko dziennikarzom w Polsce, świadczą o tym, że rząd wciąż nie zmienia "niedoskonałych zapisów (prawnych) dotyczących zniesławienia i obrazy".
Jacek Brzuszkiewicz, dziennikarz lubelskiego wydania "Gazety Wyborczej", został uznany za winnego pomówienia sędziego i nieprawomocnie skazany na karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Wobec dziennikarza orzeczono też grzywnę pięć tys. zł i obowiązek przeproszenia Macieja Kierka, byłego sędziego NSA w Lublinie, za to, że w 2003 i 2004 roku pisał o nieformalnych kontaktach sędziego z Wiesławem Wielebą, właścicielem pralni ekologicznej Kolor w Lublinie. Brzuszkiewicz napisał, że pralnia, w której wykryto zbyt duże stężenie niebezpiecznego związku chemicznego, mogła działać właśnie dzięki nieformalnym kontaktom sędziego z przedsiębiorcą

2007-08-07 Najsztub sądzony za "poDUPAdłego prokuratora" Grzegorza Talarka z grójca przkroj.jpg

Przed stołecznym sądem trwa proces b. redaktora naczelnego "Przekroju" Piotra Najsztuba i b. reportera tego tygodnika - oskarżonych o znieważenie prokuratora słowem "poDUPAdły" (cztery środkowe litery w tekście wyróżniono). Dziennikarzom grozi do roku więzienia, wykonywanie prac społecznych albo grzywna. Po przesłuchaniu świadka, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia odroczył ten niejawny proces do 2 października.
W 2005 r. Cezary Łazarewicz opisał w "Przekroju" śledztwa prowadzone przez prokuratora z Grójca Grzegorza Talarka, który oskarżał m.in. o napad z bronią w ręku historyka sztuki. Historyk został uniewinniony przez sąd, który wypłacił mu odszkodowanie za bezzsadane aresztowanie. Tytuł artykułu brzmiał: "Prokurator poDUPAdły".
Talarek złożył doniesienie o przestępstwie znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem przezeń obowiązków służbowych. Prokuratura uznała to za taką zniewagę i wysłała akt oskarżenia wobec dziennikarzy do sądu. Sąd umorzył sprawę po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał w 2006 r., że ściganie przez prokuraturę za znieważenie funkcjonariusza nie podczas "pełnienia obowiązków" godzi w konstytucyjną zasadę swobody wypowiedzi. Wtedy z oskarżenia usunięto słowa "w związku z pełnieniem obowiązków służbowych", a akt oskarżenia zmieniono z publicznego na prywatny, do którego włączyła się prokuratura. Proces, utajniony na wniosek Talarka, ruszył w czerwcu tego roku. Oskarżeni nie przyznają się do winy, podkreślając, że wyróżnienie czterech liter miało służyć krytyce nieudolności prokuratora, który wnosi o areszty dla niewinnych ludzi na podstawie wątpliwych dowodów, podważanych potem przez sądy. Zdaniem szefa działu krajowego tygodnika, Wojciecha Mazowieckiego, który zeznawał jako świadek, redakcji chodziło tylko i wyłącznie o "zawoalowany synonim ofermy".
- Dziś dalibyśmy taki sam tytuł, bo prokurator jest nieudolny i cała ta sprawa potwierdza jego nieudolność, bo angażuje prokuraturę i za pieniądze podatników ściga dziennikarzy - dodał Mazowiecki. Według niego, absurdem byłoby, gdyby dziennikarzy skazano.
W sądzie nie było dziś prok. Talarka; przedstawiciel prokuratury nie chciał rozmawiać z mediami.
W październiku 2006 r. TK uznał, że prokuratura nie może być angażowana w ściganie z urzędu znieważania funkcjonariusza publicznego, gdy został on znieważony nie w czasie wykonywania obowiązków. TK podkreślił, że taki zapis prawa służy głównie ochronie szeregowych funkcjonariuszy publicznych jak policjanci, komornicy, strażnicy miejscy czy więzienni, których działalność może być paraliżowana przez ubliżanie im w czasie służby.

2007-07-29 Łarisa Arap, rosyjska dziennikarka i działaczka organizacji opozycyjnej, została siłą przewieziona do szpitala psychiatrycznego.
Koledzy Arap twierdzą, że stało się to powodów politycznych.
Agencja AFP poinformowała, że Arap - aktywistka Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) byłego szachowego mistrza świata Garriego Kasparowa - została zatrzymana 6 lipca w Murmańsku, na północy Rosji, gdy czekała w klinice na badanie niezbędne do prawa jazdy.
Szefowa murmańskiego oddziału OGF Jelena Wasiljewa powiedziała, że lekarz kazał pacjentce poczekać na korytarzu i wówczas do kliniki przyjechała milicja i pacjentkę wbrew jej woli pozostawiono w klinice, a w miniony czwartek przewieziono do szpitala psychiatrycznego oddalonego o 150 km od Murmańska. Na początku czerwca Arap opublikowała w opozycyjnym wydawnictwie artykuł na temat złego traktowania dzieci i nastolatków, które są pacjentami obwodowego szpitala psychiatrycznego. Opierała się na opiniach rodziców.
- Nie uważamy, by była chora. Być może jest nieco znerwicowana, lecz nigdy nie traci nad sobą panowania - powiedziała o siłą hospitalizowanej Wasiljewa.
- To powrót do ery represji stalinowskich - dodała.
Rzecznik miejscowych władz powiedział, że nie zna sprawy Łarisy Arap, lecz niemożliwe jest, by w regionie hospitalizowano z przyczyn politycznych.
- Wykluczam całkowicie pomysł, że to może być sprawa represji politycznych. Nie ma żadnego prześladowania opozycji. Każdy ma możność wyrażenia swojego zdania - powiedział przedstawiciel władz Murmańska.

24.07. International Press Institute protestuje przeciwko skazaniu dziennikarza "Gazety Wyborczej" Jacka Brzuszkiewicza na karę więzienia w zawieszeniu. Uważa, że ten wyrok zagraża wolności mediów w Polsce.
IPN jest światową organizacją skupiającą wydawców, ludzi mediów oraz dziennikarzy ze 120 krajów, której celem jest ochrona wolności słowa. Johann P. Fritz, dyrektor IPI, w liście skierowanym do prezydenta, premiera i ministra sprawiedliwości stwierdza, że orzeczenie kary więzienia wobec dziennikarza za zniesławienie funkcjonariusza publicznego jest sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka: "Tego typu sprawy powinny być rozpatrywane w procesie cywilnym, nie w procesie karnym jako przestępstwo przeciwko państwu".
Jacek Brzuszkiewicz został skazany w lipcu tego roku na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę wysokości 5 tys. zł za zniesławienie sędziego. Sędzia trzy lata temu wydał korzystny wyrok dla właścicieli uciążliwej pralni w jednym z lubelskich bloków. Dziennikarz znalazł świadka, którzy widział sędziego orzekającego w tej sprawie na działce właściciela pralni, co podważało bezstronność sądu.

Johan P. Fritz pisze, że nie chce odwoływać się do meritum sprawy, czyli oceny prawdziwości informacji zawartych w artykule. Jednak jego zdaniem orzeczenie kary więzienia jest "poważnym ciosem w wolność słowa w Polsce". Zwraca uwagę, że "osoby publiczne powinny być nie bardziej, ale mniej chronione przed zniesławieniem niż normalni obywatele" i dodaje, że "ten wyrok będzie miał fatalny wpływ na wolność prasy w Polsce i będzie wzmacniał tendencje autocenzorskie wśród dziennikarzy".

25.06.07 Porwany dziennikarz BBC ostrzega, że zginie przy próbie uwolnienia go siłą
Porywacze dziennikarza BBC Alana Johnstona, uprowadzonego w marcu w Strefie Gazy, opublikowali w niedzielę w internecie nagranie wideo, na którym Johnston ma na sobie pas z ładunkami wybuchowymi i ostrzega, że przy próbie odbicia go siłą zostaną one zdetonowane.

Zobacz powiekszenie
100 dni od porwania Alana Johnstona (Reuters) - Sytuacja jest teraz bardzo poważna; jak widzicie, to co mam na sobie, to pas z ładunkami wybuchowymi, który - jak mówią porywacze - zostanie zdetonowany w przypadku jakiejkolwiek próby natarcia na ten teren - mówi na nagraniu Johnston.

Jeszcze przed opublikowaniem nagrania o jego istnieniu ogłosił w niedzielę jeden z przywódców Hamasu Ismail Hanije. Do niedawna premier rządu Autonomii Palestyńskiej, Hanije zapewnił w niedzielę, że Hamas nie pozwoli, by uprowadzenie Johnstona przedłużało się.
45-letni dziennikarz, korespondent BBC w Gazie od trzech lat, został uprowadzony 12 marca. Do jego porwania przyznała się mało znana grupa pod nazwą Armia Islamu. W zamian za oswobodzenie Johnstona porywacze domagają się uwolnienia z brytyjskich więzień islamskich radykałów, przede wszystkim szejka Abu Katady al- Filistiniego.
"Nasze żądania są wszystkim znane - uwolnienie trzech zakładników: Sajidy Rishawiego (Irakijczyka skazanego na śmierć w Jordanii za udział w listopadzie 2005 r. w zamachach samobójczych), Abu Mohammada Al-Magdissiego (przetrzymywanego w Jordanii od lipca 2005) i szejka Abu Katady al-Filistiniego (uważanego za duchowego przywódcę Al-Kaidy w Europie, przetrzymywanego w Wielkiej Brytanii). Nie będzie kompromisu, albo (Johnston) pozostanie w niewoli przez tysiąc lat, albo zostanie poderżnięty niczym jagnię" - napisano w oświadczeniu.

13.07.Dziennikarz "Gazety" dostał pół roku w zawieszeniu
Przed czterema laty Jacek Brzuszkiewicz z lubelskiej redakcji "Gazety Wyborczej" zajął się pralnią chemiczną działającą w bloku mieszkalnym. Mieszkańcy walczyli o jej zamknięcie. Skarżyli się na bóle głowy, a w jednym z mieszkań siedmioletnie dziecko zemdlało podczas kąpieli. Sanepid wykrył przekraczające normę stężenie związku wydzielającego się podczas prania chemicznego.
Wojewódzki inspektor sanitarny i wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego nakazali zamknąć zakład. Jego właściciel odwołał się do sądu administracyjnego. Przewodniczącym składu i sprawozdawcą był sędzia Maciej Kierek. W październiku 2003 r. sąd uchylił decyzję o zamknięciu pralni, powołując się m.in. na opinię eksperta powołanego przez właściciela pralni. Podważał on ustalenia sanepidu. Ostatecznie właściciel zamknął pralnię.
Wcześniej mieszkańcy bloku dotarli do kobiety, która widziała właściciela zakładu i Kierka na działce należącej do sędziego. Po publikacji "Gazety" sprawę Kierka badał rzecznik dyscyplinarny NSA. Odmówił jednak wszczęcia postępowania, bo nie zdołał udowodnić, by rzeczywiście na działce sędziego doszło do spotkania. Wtedy sędzia wytoczył Jackowi Brzuszkiewiczowi proces o zniesławienie. Wczoraj zapadł wyrok. Dziennikarz został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 5 tys. zł grzywny i przeprosiny na łamach kilku gazet. Cały proces był tajny, dlatego sędzia Agnieszka Smoluchowska z Sądu Rejonowego w Lublinie nie zezwoliła na upublicznienie uzasadnienia wyroku. Adwokat naszego dziennikarza zapowiada apelację.
Komentarz
Skazanie dziennikarza na karę pozbawienia wolności za treść jego publikacji godzi w całe dziennikarskie środowisko. Prowadzi do autocenzury.
W polskim kodeksie karnym roi się od przepisów, które ograniczają wolność słowa, a chronią osoby publiczne i funkcjonariuszy publicznych. Pozostaje też przepis karny dotyczący zniesławienia, który daje podstawę do skazania dziennikarza za treść jego publikacji.
Używanie środków karnych jako formy odpowiedzialności za słowo to XIX-wieczny relikt nieodpowiadający standardom demokratycznego państwa prawa. Orzekanie kary pozbawienia wolności za słowo jest sankcją nieproporcjonalną i niekonieczną dla ochrony wartości zderzających się ze swobodą wypowiedzi. Za treść publikacji dziennikarz winien odpowiadać wyłącznie na drodze cywilnoprawnej. Możliwość stosowania sankcji karnych winna być wykluczona.
Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka sprzeciwia się stosowaniu sankcji karnych, wskazując, że szkodzą debacie publicznej i ograniczają swobodę wypowiedzi.

24.06.07 Polepsza się stan brutalnie pobitej węgierskiej dziennikarki specjalizująca się w ujawnianiu afer gospodarczych znana węgierska dziennikarka śledcza Iren Karman poinformowała w niedzielę, że dochodzi do siebie w szpitalu po ciężkim pobiciu w piątek wieczorem. Pobitą i związaną dziennikarkę odnalazł na nadbrzeżu Dunaju w pobliżu mostu Petofiego budapesztański rybak. Jak wynika z pierwszych ustaleń, kobieta została wepchnięta do samochodu w XX dzielnicy Budapesztu, a po brutalnym pobiciu przez kilku mężczyzn - wyrzucona z auta na brzegu rzeki.

Zobacz powiekszenie
Jak powiedział węgierskiej agencji MTI dyrektor szpitala świętego Jana Tibor Nyulasi, pacjentkę natychmiast operowano, opanowując krwotoki wewnętrzne. Obecnie dziennikarka jest poza niebezpieczeństwem utraty życia, ale będzie musiała pozostać w szpitalu przez kilka tygodni.

W rozmowie telefonicznej z węgierską telewizją publiczną MTV 40- letnia Iren Karman powiedziała, że gdy wracała piechotą do domu, wciągnięto ją do samochodu, pobito i pozostawiono nad brzegiem Dunaju.
40-letnia Iren Karman przebywa na oddziale intensywnej terapii budapesztańskiego szpitala św. Jana. Dziennikarka ma ciężkie obrażenia głowy.
Iren Karman ujawniła w latach 90. tzw. aferę paliwową, w którą zostało zamieszanych kilkanaście osób, również wysokich rangą dostojników policji. Mafia paliwowa sprowadzała z zagranicy olej do silników Diesla wystawiając deklaracje celne na olej opałowy. Na tym procederze zarobiono około 500 tysięcy dolarów. Śledztwo zostało jednak umorzone a akta sprawy utajniono na 85 lat.
Dziennikarka nie poddała się i swoje doświadczenia zapisała na płycie CD, do której zamierzała napisać scenariusz. Karmen żądała również bezskutecznie od premiera Ferenca Gyurcsaniego, aby odtajnił akta sprawy. Jej działania spotkały się z jawnymi pogróżkami mafii.
- Tło napadu jest takie, że już kilka miesięcy temu grożono mi anonimowo za pośrednictwem e-maila. Można mieć wrażenie, że pewnym ludziom nie podoba się praca, wykonana dla wyjaśnienia interesów z olejem - powiedziała MTV dziennikarka.
W listopadzie ubiegłego roku z samochodu Iren Karman skradziono torbę z dokumentacją jej artykułów. Dziennikarka skarżyła się państwowej telewizji, że otrzymywała wiele listów i telefonów z pogróżkami.
Stowarzyszenie Węgierskich Dziennikarzy potępiło brutalny napad na dziennikarkę i zażądało przeprowadzenia szczegółowego śledztwa. 23.05.2007

Od upadku ZSRR zginęło 250 dziennikarzy
Związek Dziennikarzy Rosyjskich poinformował we wtorek, że od rozpadu ZSRR w 1991 r. śmierć poniosło 250 dziennikarzy rosyjskich, przy czym tendencja ta nasila się w ostatnich latach.
"Liczba dziennikarzy, którzy ponieśli śmierć, wynosi obecnie 250. Wyjaśniono tylko nieliczne z tych zgonów, pozostałych spraw nigdy nie zamknięto" - oświadczył prezes związku Wsiewołod Bogdanow.
Bogdanow zapowiedział, że Związek Dziennikarzy Rosyjskich utworzy ośrodek dla dzieci dziennikarzy, którzy zginęli, w celu zagwarantowania im pomocy materialnej i wyższego wykształcenia. Zapewnił też, że związek "uczyni co tylko możliwe, by śmierć dziennikarzy w Rosji nie pozostała zwykłą statystyką".
Najgłośniejszą sprawą dotyczącą śmierci dziennikarza w Rosji było zabójstwo wybitnej rosyjskiej dziennikarki i obrończyni praw człowieka Anny Politkowskiej. 48-letnia Politkowska, autorka książek m.in. o wojnie w Czeczenii i autorytarnej polityce prezydenta Władimira Putina, została zastrzelona 7 października ubiegłego roku w windzie swojego domu w centrum Moskwy. Sprawcy mordu do dziś nie ujęto.

2007-05-08, Żandarmi przesłuchali dziennikarza i najechali gazetę
Poszło o raport z kontroli MON w lokalnej jednostce wojskowej i słupski "Głos Pomorza"
Zobacz powiekszenie
Dziennikarzowi Zbigniewowi Mareckiemu Żandarmeria Wojskowa skasowała z komputera plik z dokumentacją dotyczącą nadużyć w jednostce wojskowej w Słupsku

Śledztwa po interwencji Żandarmerii Wojskowej w redakcji "Głosu Pomorza" (08-05-07, 21:09)

Według raportu dowódcy 23. Batalionu Radiotechnicznego w Słupsku wyłudzili około 700 tys. zł, m.in. płacili za niewykonane usługi, kupowali bez przetargu szczególnie drogi sprzęt. Na etatach w jednostce zatrudniane były żony dowódców, którym wojsko finansowało kosztowne szkolenia. Raport (łącznie 70 stron) trafił do rąk dziennikarza "Głosu" Zbigniewa Mareckiego.
Wczoraj "Głos Pomorza" opisał jego dalsze perypetie. By sprawę wyjaśnić, Marecki wziął kopię kilku stron raportu i umówił się na spotkanie z dowódcą batalionu płk. Władysławem Wadasem. Według jego relacji w gabinecie dowódcy czekała na niego funkcjonariuszka Żandarmerii Wojskowej. Płk Wadas powiedział, że dokumenty są tajne i dziennikarz, posiadając je, popełnił przestępstwo. Funkcjonariuszka po obejrzeniu kilku stron powiedziała, że nie widzi tu nic tajnego. Rzeczywiście, na żadnej nie figuruje pieczęć "tajne" lub "poufne". I sobie poszła.
Następnie zdenerwowany dowódca i jego poprzednik na tym stanowisku płk Zbigniew Perzyna przekonywali dziennikarza, aby sprawy nie opisywał, bo może zaszkodzić wielu ludziom, a kontrola to efekt spisku, który miał uniemożliwić płk. Perzynie awans. - Gdy powiedziałem, że jednak sprawę opiszę, zrobiło się zamieszanie, ponownie zaczęli wydzwaniać do Żandarmerii Wojskowej. Niebawem przyjechała kolejna grupa żandarmów, którzy już byli przekonani, że dokumenty są tajne, i powiedzieli, że działają z upoważnienia prokuratury wojskowej - opowiada Marecki.
Żandarmi zabrali dziennikarza do swojej siedziby w Słupsku. Przez trzy godziny przesłuchiwali, skąd ma raport. Następnie Żandarmeria pojechała do redakcji i skasowała w jego komputerze plik z dokumentacją.
- Wszedł w posiadanie dokumentu tajnego. Musieliśmy tak postąpić, zresztą zrobiliśmy to w uzgodnieniu z dziennikarzem, który zgodził się na skasowanie pliku - twierdzi rzecznik ŻW płk Edward Jaroszuk. - A co się miałem z nimi szarpać, zresztą co mi tam plik, wcześniej go skopiowałem - wyjaśnia dziennikarz.
Zbigniew Marecki został pouczony, że nie może nigdy więcej ujawniać tego dokumentu, bo zostanie oskarżony o ujawnienie tajemnicy wojskowej.
- Powiedzieli mi jednak, że jeśli mam własne notatki, to nie jest to ujawnienie - dziwi się Marecki.
Żandarmeria weszła do redakcji bez nakazu prokuratorskiego. - Było ustne polecenie wojskowego prokuratora okręgowego w Gdyni - wyjaśnia płk Jaroszuk. Wyjaśnień prokuratora nie udało nam się uzyskać, bo gdy telefonowaliśmy, prokuratura już skończyła pracę.
- Nie znam sytuacji, ale wygląda na to, że dokumenty mówiły nie o tajemnicy wojskowej, ale zwykłych przekrętach - powiedział nam rzecznik MON Jarosław Rybak. - Zapewniam, że ministrowi zależy na ujawnianiu nieprawidłowości, bo czasami przez prasę mogą one skuteczniej do niego trafić.
Rzecznik MON zapewnia, że sytuacja w 23. Batalionie Radiotechnicznym oraz działania Żandarmerii wobec dziennikarza i redakcji "Głosu Pomorza" zostaną "wszechstronnie wyjaśnione".

03.05.2007 Ranking wrogów wolnej prasy
Biją dziennikarzy, cenzurują, poniżają, ciągają po sądach i niszczą sprzęt - taki obraz działalności przeciwników wolnych mediów wyłania się z rankingu wrogów ukraińskiej prasy, opublikowanego w Kijowie w czwartek, w Światowym Dniu Wolności Prasy.
Na liście, opracowanej przez organizacje monitorujące wolność mediów, znaleźli się urzędnicy państwowi, politycy, a nawet osoby duchowne.
Pierwsze miejsce w rankingu wrogów prasy zajął mer ukraińskiej stolicy Leonid Czernowecki. Zarzuca mu się ograniczenie dostępu do informacji na temat działalności urzędu miejskiego, publiczne obrażanie dziennikarzy oraz wprowadzenie cenzury w mediach należących do miasta.
Na drugim miejscu znalazł się deputowany Partii Regionów Ukrainy premiera Wiktora Janukowycza, Ołeh Kałasznikow. Latem ub.r. pobił on ekipę jednej z ukraińskich stacji telewizyjnych, filmującą wiec zwolenników jego ugrupowania. Nie zareagował na apel ponad tysiąca dziennikarzy, którzy domagali się przeprosin za ten incydent, a nawet publicznie im wygrażał.
Wrogiem mediów ogłoszono także arcybiskupa Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego, przeora kijowskiego klasztoru Ławra Peczerska, Pawła. W sierpniu ub.r. zlecił on odebranie siłą kasety z nagraniami ekipie telewizji informacyjnej "5.Kanał" i domagał się zwolnienia z pracy dziennikarki, która zadała niezręczne dla niego pytanie.
Ukraińscy dziennikarze narzekają, że politycy i urzędnicy utrudniają im pracę nie tylko stosując wobec nich siłę fizyczną. Zbyt dociekliwym odbiera się akredytacje na posiedzenia miejscowych władz. Częstym zjawiskiem są pozwy sądowe, np. za opublikowanie karykatury.
Właściciele stacji radiowych i telewizyjnych nierzadko otrzymują telefony od polityków, którzy w niezbyt wyszukany sposób wyjaśniają, kogo należy zapraszać do udziału w programach, a kogo nie.
Listę wrogów wolnej prasy opublikowano na Ukrainie po raz pierwszy. Dominują na niej lokalni działacze partyjni i prowincjonalni urzędnicy. Najwyższym rangą politykiem, który trafił na listę, jest przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Ołeksandr Moroz. Zajął on 10. miejsce za liczne pozwy sądowe w związku z publikacjami na jego temat.

26.04.2007 W 2006 r. na świecie zginęło 100 dziennikarzy
Tak wynika przynajmniej z opublikowanego w środę w Wiedniu raportu Międzynarodowego Instytutu Prasy (IPI). Dokument podkreśla, że był to najbardziej krwawy rok dla przedstawicieli mediów.
"Rok 2006 przedstawia się jako najbardziej dziki i brutalny we współczesnej historii mediów" - poinformował dyrektor IPI Johann Fritz. Uznał to za "wojnę przeciw dziennikarstwu".
Przez czwarty rok z rzędu najniebezpieczniejszym krajem świata dla dziennikarzy pozostaje Irak. Na jego terytorium w 2006 roku zginęło 46 pracowników mediów i w "niemal wszystkich przypadkach byli oni celem zamachów" - wynika z opracowania.
Dziennikarze ginęli także w 23 innych krajach: dziesięciu poniosło śmierć na Filipinach, siedmiu w Meksyku, pięciu na Sri Lance, czterech w Pakistanie, trzech w Afganistanie, tylu samo w Kolumbii, i po dwóch w Wenezueli, Indiach, Chinach i Rosji.
Ofiary to głównie dziennikarze mediów lokalnych, których zabójcy w większości przypadków pozostają bezkarni - niepokoi się IPI.
Dla porównania, w 2005 roku na świecie zginęło 65 dziennikarzy, a w 2004 - 52.

2007-02-04, Ormianie uczcili śmierć dziennikarza
Wspólnota ormiańska w Krakowie uczciła wczoraj pamięć dziennikarza Hranta Dinka, zamordowanego 19 stycznia przez tureckiego fanatyka w Stambule.
Uroczyste nabożeństwo w ormiańskim obrządku w kościele Bożego Miłosierdzia odprawił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian w Polsce. We mszy św. uczestniczył m.in. senator PiS Piotr Boroń, przewodniczący niedawno powstałego zespołu parlamentarnego Polska-Armenia. - Ta tragedia ma podwójny wymiar, bo zginął człowiek, a zarazem dziennikarz, który nie bał się mówić prawdy o ludobójstwie Ormian w Turcji - mówił ks. Isakowicz-Zaleski. Zdaniem duchownego zastrzelenie znanego ormiańskiego dziennikarza przed wejściem do redakcji to wynik oficjalnej kampanii nienawiści w Turcji wobec osób, które wbrew urzędowym zakazom przypominają masową rzeź na Ormianach przed 90 laty. - Mam nadzieję, że ta śmierć poruszy wreszcie sumienia wszystkich ludzi. Większość parlamentów w Europie potępiła już zresztą wcześniej ludobójstwo Ormian, jedynie władze tureckie wciąż zaprzeczają, jakby nie zauważały, że z dwumilionowej mniejszości ormiańskiej zostało tylko 40 tysięcy ludzi - powiedział "Gazecie" ks. Isakowicz-Zaleski.

29.01.2007 Więzienie za bloga Władze Egiptu uwięziły 22-letniego posiadacza bloga za krytykę islamskiego uniwersytetu.
Organizacja Human Rights Watch domaga się od władz Egiptu natychmiastowego zwolnienia blogera, który został skazany na dziewięć lat więzienia za krytykę islamskich władz. Abdel Karim Nabil Suleiman, mający dwadzieścia dwa lata Egipcjanin, znany jako Karim Amer, został zatrzymany siódmego listopada w Aleksandrii po opublikowaniu wpisu ostro krytykującego Al-Azhar University, największy w regionie sunnicki ośrodek kształcenia.
“Władze Egiptu powinny natychmiast wycofać wszelkie oskarżenia skierowane przeciwko Suleimanowi i zwolnić go niezwłocznie” napisała w swoim oświadczeniu mająca swoją siedzibę w Nowym Jorku organizacja Human Rights Watch.

06.01.2007 W Bagdadzie zginął reporter agencji AP
Reporter pracujący dla amerykańskiej agencji prasowej Associated Press zginął od strzału w Bagdadzie - poinformowała w sobotę czasu polskiego AP.
Ciało 28-letniego Ahmeda Hadi Nadżiego znaleziono w piątek w bagdadzkiej kostnicy z raną postrzałową głowy. Ostatni raz mężczyznę żywego widziano sześć dni wcześniej, gdy wychodził do pracy. Był to czwarty dziennikarz Associated Press, który zginął relacjonując wydarzenia w Iraku.

W Iraku w tym roku zginęli James Brolan i Paul Douglas, kamerzysta i dźwiękowiec amerykańskiej stacji CBS. Obaj zginęli w wybuchu bomby podłożonej pod samochód, którym jechali.

W 2006 roku w Meksyku zamordowano siedmioro dziennikarzy. Ostatnie morderstwo miało miejsce w październiku. Zastrzelony został kamerzysta Indymedia Brad Wills w czasie filmowania demonstracji w Oaxaca. W ciągu całego roku zginęli również między innymi: dziennikarz kryminalny - Perea Quintanilla; dziennikarz polityczny Adolfo Sanchez Guzman oraz dziennikarz kryminalny Roberto Marcos Garcia.

Morderstwo rosyjskiej, politycznej dziennikarski Anny Politkowskiej w październiku zostało bardzo mocno potępione na całym świecie. Politkowska znana była ze swych relacji z Czeczenii, oraz z reportażu z moskiewskiego teatru „Na Dubrowce”, gdy czeczeńscy bojownicy wzięli kilkaset zakładników. Politkowska w ciągu całej swej kariery była wielokrotnie więziona, wydalana i otruwana przez rosyjskie władze, wynika z badań Committee to Protect Journalists. Została znaleziona w swoim moskiewskim apartamencie z ranami postrzałowymi głowy.

Współpracownik Channel 4 Martin Adler został zamordowany w czerwcu w czasie obserwowania demonstracji w stolicy Somalii – Mogadiszu. Strzelono mu w plecy w czasie, gdy filmował płonące amerykańskie i etiopskie flagi. Podobno stał wtedy w samym środku tłumu, zamiast obserwować demonstracje z bezpiecznej odległości. Adler dostał za swoją pracę wiele nagród, w tym w 2004 roku nagrodę Rory Peck za swój reportaż o nadużywaniu siły przez wojska amerykańskie w Iraku.

12.15.2006 Rosja: Wiec ku czci zamordowanych dziennikarzy w Moskwie Bliscy i koledzy zamordowanych w Rosji dziennikarzy uczcili w Moskwie ich pamięć minutą ciszy i zapaleniem świec. Na ścianie Domu Dziennikarza w Moskwie wyświetlono portrety zamordowanych. - Żadne zabójstwo dziennikarza w Rosji nie zostało dogłębnie wyjaśnione. Te zbrodnie pozostają bez kary i będą się mnożyć - powiedział redaktor naczelny dziennika ‘Moskowskij Komsomolec’ Pawieł Gusiew. Jeden z dziennikarzy tej gazety, Dmitrij Chołodow, który badał m.in. malwersacje w siłach zbrojnych, został zamordowany w 1994 r. - Tacy dziennikarze jak Chołodow czy Anna Politkowska mówili gorzką, nieprzyjemną prawdę. Tylko prawda może uzdrowić społeczeństwo - podkreślił Gusiew. (EB, PAP)

Pięć lat więzienia za artykuły o Czeczenii 21.11.06
Rosyjski dziennikarz Borys Stomachin, redaktor naczelny krytycznego wobec Kremla miesięcznika "Radikalnaja Politika", został w poniedziałek skazany na pięć lat więzienia.
Stomachin został skazany za "podżeganie do nienawiści religijnej i wzywanie do ekstremistycznych działań" w Czeczenii.
Stomachin często nazywał rosyjską obecność wojskową w Czeczenii okupacją i ostro krytykował prezydenta Władimira Putina. Pisywał też artykuły do portalu bojowników czeczeńskich Kavkaz Center.
Prokurator zarzucił dziennikarzowi, że jego działania były obliczone na "zniszczenie Rosjan jako narodu" i że Stomachin w swych artykułach aprobował działania przestępców i terrorystów.
Dziennikarz nie przyznał się do winy.

07.01.2007 Pobity fotoreporter Gazety Polskiej
Podczas uroczystej mszy świętej w Warszawie, która miała być oprawą ingresu arcybiskupa Stanisława Wielgusa został pobity dziennikarz-fotoreporter "Gazety Polskiej". Jak powiedział IAR naczelny gazety Tomasz Sakiewicz według jego rozeznania był to przypadek, a nie celowa napaść. Fotoreporter otrzymał kilka kopniaków i razów parasolkami, ale nic mu nie jest. Niesamowite jest jednak to, że on nic nie zrobił złego, oprócz wykonywania swojej pracy, to jest robienia zdjęć - powiedział naczelny "Gazety Polskiej". Dodał, że według jego rozeznania nie był to jedyny przypadek pobicia dziennikarzy podczas dzisiejszej uroczystości. Zdaje się, że zachowanie tej małej grupki zwolenników ojca Tadeusza Rydzyka było dosyć powszechne - stwierdził Tomasz Sakiewicz.

15.12.2006 Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał w czwartek Austrię za winną w dwóch sprawach dotyczących łamania prawa swobody publikacji prasowych.
Austria ponownie ukarana w Strasburgu - najnowsze wiadomości tylko na WirtualneMedia.pl
Oznacza to, że w ciągu kilku ostatnich tygodni kraj ten otrzymał od Trybunału już siedem upomnień w podobnych sprawach.
Obie najnowsze odnoszą się do wiedeńskiego tygodnika "News", ukaranego przez austriackie sądy za opublikowanie zdjęcia producenta broni, będącego przedmiotem dochodzenia skarbowego, oraz za publikację listu otwartego artysty, który został uznany za "oszczerczy" przez prawicowo-populistyczną Wolnościową Partię Austrii (FPOe).
W pierwszej sprawie sędziowie Trybunału uznali, że fotografia opublikowana została w "interesie publicznym", przyczyniając się do podjęcia "debaty publicznej na temat bezkarności szefów przedsiębiorstw, nielegalnych praktyk w biznesie i funkcjonowania sądownictwa w zakresie przestępstw gospodarczych". Wydawcy przyznano ponad 1700 euro odszkodowania i ponad 4360 euro tytułem zwrotu kosztów sądowych. Ponadto w drugiej sprawie wydawca otrzyma ponad 1900 euro odszkodowania i ponad 5400 euro zwrotów kosztów. Sędziowie uznali za nieuzasadnione ukaranie tygodnika za cytowanie listu otwartego multimedialnego artysty Andre Hellera, w którym wielu polityków FPOe zostało określonych jako "zdeprawowani duchowo polityczni parweniusze". Magazyn nie stał po stronie artysty, zadowalając się funkcją informacyjną, jak to powinno mieć miejsce w demokratycznym społeczeństwie - uzasadnił Trybunał w Strasburgu.

Polska skazana za ograniczanie wolności słowa
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu skazał Polskę za ograniczanie wolności słowa i wypowiedzi, które chroni Europejska Konwencja.
Skarżącemu, dziennikarzowi z Ostródy, Trybunał przyznał 5 tysięcy euro zadośćuczynienia za poniesione straty moralne.
Dziennikarz Olgierd Dąbrowski skazany został za zniesławienie wiceburmistrza Ostródy w artykułach opublikowanych w "Dzienniku Pojezierza". Jeden z artykułów zatytułował "Koniec kariery wiceburmistrza-włamywacza?". Dotyczyło to wyroku sądu w Ostródzie, który uznał, że ówczesny wiceburmistrz Tadeusz Lubaczewski bezprawnie wtargnął do siedziby prywatnej telewizji kablowej. Dziennikarz napisał, że jeśli sąd apelacyjny podtrzyma decyzję, "będzie to koniec ośmioletniej, burzliwej i lukratywnej kariery wiceburmistrza w lokalnym samorządzie.
Bohater artykułu skierował sprawę do sądu o zniesławienie. Postępowanie zostało warunkowo umorzone. Dziennikarza obciążono jednak kosztami sądowymi. Po bezskutecznych odwołaniach sprawa trafiła do Trybunału w Strasburgu. Sędziowie jednogłośnie stwierdzili, że opublikowane artykuły były napisane w sposób wyważony i nie można mówić o zniesławieniu.
Dziennikarz, zdaniem Trybunału, ma prawo do użycia pewnej przesady, natomiast wiceburmistrz, będąc politykiem, winien wykazać większą tolerancję na krytykę. Orzeczenie sądu stanowiło, według trybunału, naruszenie wolności prasy.

Usta dziennikarzom zamyka się również wsadzając ich do więzienia z długoletnimi wyrokami. Przodownicy takich praktyk są od lat ci sami: Chiny, Kuba, Etiopia, Erytrea i Birma.
Yu Dongyue, chiński dziennikarz i krytyk sztuki, za kratkami przebywa od czasu masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju. Torturowany od 1989 roku, stracił rozum.
Chiny mają także duże "sukcesy" na polu walki z cyberdysydentami. W więzieniach siedzi obecnie 62 internetowych burzycieli - wielu z nich złapano dzięki współpracy chińskich władz z amerykańskimi firmami, które za cenę wejścia na chiński rynek, dostarczają odpowiednich informacji.
Jak donoszą Reporterzy bez Granic, zastraszanie, bicie, groźby i przemoc wobec dziennikarzy są normą w Bangladeszu, Birmie, na Filipinach, w Nigerii i w Meksyku. Sprawcy ataków na ponad 1,3 tys. pracowników mediów pozostają najczęściej bezkarni.
Przypadki cenzury w 2005 roku wzrosły dwukrotnie - z 622 do ponad 1 tys. Głównym cenzorem jest Nepal, gdzie zanotowano połowę przypadków zamykania dziennikarzom ust. Według RSF wielu dziennikarzy, którzy spotykają się z cenzurowaniem w głównych mediach w takich krajach jak Tunezja czy Iran, zwraca się ku blogom i internetowi, ale również te kanały są ograniczane.
Większą wolność prasy w ubiegłym roku odnotowano w Indiach i kilku krajach Ameryki Środkowej, a także w Indonezji.

Od czasu amerykańskiej inwazji na Irak w marcu 2003 roku między Tygrysem i Eufratem zginęło 76 dziennikarzy. To niechlubny rekord od czasu II wojny światowej.
Niechlubne pierwsze miejsce jako najbardziej niebezpieczny kraj dla dziennikarzy od trzech lat okupuje Irak. Podczas gdy w innych państwach w ciągu minionego roku odnotowano jednostkowe zgony reporterów, w Iraku śmierć poniosło 24 dziennikarzy.
Konflikt nad Zatoką Perską na pewno nie jest bardziej krwawy niż inne wojny, jakie toczą się na świecie. W Iraku nie można też mówić o polowaniu na dziennikarzy. Przyczyną najwyższej liczby ofiar wśród pracowników mediów właśnie w tym kraju jest ich obecność - niespotykana na tę skalę w żadnym innym zapalnym punkcie globu.
Polscy dziennikarze są obecni w Iraku od początku konfliktu. 7 maja 2004 roku pod Bagdadem w ataku na polskich dziennikarzy zginęli dwaj doświadczeni pracownicy Telewizji Polskiej: reporter Waldemar Milewicz oraz montażysta Mounir Beouamrane. Wielokrotnie nagradzany Milewicz relacjonował wcześniej wydarzenia z Bośni, Czeczenii, Kosowa, Abchazji, Rwandy, Kambodży, Somalii i Etiopii.

Dla przedstawicieli mediów Irak był w 2006 roku najniebezpieczniejszym krajem świata - zginęło tam 32 dziennikarzy. Według mającej siedzibę w Paryżu organizacji Reporterzy bez Granic, od początku amerykańskiej inwazji na ten kraj w 2003 roku, śmierć poniosło w sumie 94 dziennikarzy i 45 ich pomocników.

Wybrane informacje o podobnej tematyce:

Media manipulują, osądzają i są sądzone - wpadki sądowe, wyroki skazujące na dziennikarzy za nierzetelność, pomówienie, wprowadzenie w błąd społeczeństwa.
MEDIA TO IV WŁADZA - czyli bez mediów nie można rządzić?
Wolne media? - dobry bajer. Dziennikarz pracujący w gazecie czy telewizji musi być uległy - w końcu za to mu płacą...
Prześladowanie dziennikarza i redaktora Zdzisława Raczkowskiego przez skorumpowanych sędziów i prokuratorów podkarpackich.
Czy media to władza? Czy kolejny “Drang nach Osten"
Prześladowanie dziennikarzy, brak możliwości wyrażania swoich poglądów. Wskaźnik wolności prasy: Polska w 2006r. na ostatnim miejscu w UE i dopiero 58. pozycja na świecie.
Dziennikarze są stale skazywani za zniesławienie. Trybunał Konstytucyjny udaje że bada, czy przepisy kk. dot. zniesławienia są zgodne z konstytucją RP.
Dziennikarz znów pomówiony

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm
redakcja@aferyprawa.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~cedrowe
11-02-2017 / 18:17
Moje pytanie jest: gdzie pan to wyczytal ze Tea Party to ugrupowanie antykapitalistyczne. Wolne zarty panie Zalewski. Tea Party zajmowala sie obrona tradycyjnych amerykanskich wartosci takich jak wolnosc osobista i wolnosc w byznesie. Pomylilo sie panu z "Occupay Wallstreet" ktory glosil hasla antykapitalistyczne. Na przyszlosc radzil bym byc bardziej obiektywny. Zakaz wjazdu dla obywateli 7 krajow jest tylko na 90 dni i nie dotyczy ludzi z pobytem w Stanach. Kilka lat temu taki sam dekret z zakazem wjazdu dla ludzi z Irku wydal Obama i jokos to wojujaca lewica i pan takze nie protestowali kredyt15 autokar.wordpressy.pl/ kredyt16 binaereoptionen.wordpressy.pl/ kredyt17 pozyczkifo.wordpressy.pl/ kredyt18 preperat.wordpressy.pl/, kredyt19 chwilowkionlinelp.wordpressy.pl/ kredyt20 takasa.tujest.pl/ kredyt21 chwilowe.widezone.net/ kredyt22 acheterfrance8.webnode.fr/ kredyt23 chwilowka.fora24.pl/ kredyt24 lukaszklimek.blog.onet.pl/ kredyt25 lusill.blog.onet.pl/ kredyt26 mimi-w-wielkim-miescie.blog.onet.pl/ kredyt27 streetphoto.blog.onet.pl/ kredyt28 alopeciafr.webnode.fr/ kredyt29 michalkadziolka.blog.onet.pl/ kredyt30 rynek24.blog.onet.pl/ kredyt31 klik.c0.pl/ przeciwko temu. Jednym slowem trzeba duzo chleba zjesc aby wypowiadac sie i pisac o Stanach, wiec prosze wiecej sluchac a mniej pisac glupot.