opublikowano: 26-10-2010
WPADKI I PRZEKRĘTY nie tylko POSŁÓW - IMMUNITET
-
czyli co robić z pijanym i rozrabiającym posłem, sędzią, czy dyplomatą?
...
Wiadomości archiwalne -
aktualne przekręty i wpadki posłów na stronie: Poseł
to ma klawe życie :-)
A jest to problem, ponieważ znaczna ilość osób pełniących te
odpowiedzialne funkcje cierpi na swoistą megalomanię. Często też jest to
powiązane z miernotą intelektualną, co ostatnio potwierdzają fakty, że
wielu prawników czy polityków otrzymało te funkcję pod wpływem różnych wyższych
"niezidentyfikowanych?" czynników?
Wyjaśnia to fakt wydania przez
komendanta głównego specjalnej instrukcję dla policjantów na wypadek
incydentu, spotkania z pijanym posłem, sędzią czy dyplomatą.
- Wolno przeszkodzić im w dalszej jeździe samochodem, ale bez używania siły...
Instrukcja dotyczy "osób korzystających z immunitetów i przywilejów
dyplomatycznych lub konsularnych oraz osób korzystających z immunitetów
krajowych".
Według przepisów, takich potencjalnych zabójców policjant nie może zatrzymać,
nawet wtedy gdy kierują one autem i czuć od nich alkohol...
Opowiada policjant z Małopolski:
- Najczęściej mamy do czynienia z osobami typu "pijany poseł",
"pijany prorok", "pijany sędzia". Obce się raczej pilnują
i nie dopuszczają do tego, aby ich kierowca był uwalony. Jeżeli odmawia współpracy,
wezwijmy sobie posiłki, aby było jak najwięcej świadków obecnych przy tej
czynności - niech widzą, jak pięknie pan poseł przeklina. Jeszcze lepiej mieć
znajomego dziennikarza pod komórą, który w pięć minut przyjedzie na miejsce
z kamerą.
Według wydanej 25 maja instrukcji komendanta policjant ma obowiązek uniemożliwić
dalszą jazdę pijanemu. Ale jak? Najpierw funkcjonariusz powinien zakazać
dalszej jazdy i wezwać do oddania kierownicy osobie trzeźwej. Jeżeli
dyplomata, sędzia albo poseł odmówią, policjant może zażądać, by oddano
mu kluczyki. "W przypadku odmowy i gdy osoba kontrolowana znajduje się
poza pojazdem, dopuszcza się uniemożliwienie jej powrotu do pojazdu poprzez
blokowanie dostępu do drzwi, jednak bez naruszenia nietykalności tej
osoby". Samochód można zablokować za pomocą radiowozu czy blokady na koła.
Dostęp do drzwi... ciałem. Komendant przypomina, że do aut z tablicami
dyplomatycznymi policjant nie może wsiadać, nawet w celu wyjęcia kluczyków
ze stacyjki.
W przypadku posiadaczy immunitetów krajowych funkcjonariusz może żądać
poddania się badaniu alkomatem, ale... "w razie odmowy policjant nie jest
uprawniony do stosowania środków przymusu bezpośredniego w celu doprowadzenia
do tego badania."
- Takie zarządzenie wydano po raz pierwszy. To przydatne kompendium obowiązującego
prawa - wyjaśnia podinsp. Marek Kąkolewski z Komendy Głównej Policji.
Zapewnia, że instrukcji nie wymusiła rosnąca liczba zatrzymywanych po
pijanemu posiadaczy immunitetów czy też skarg na działania policji wobec
takich osób (szczegółowych danych nie udało nam się zdobyć). Co ma zrobić
policjant, jeżeli pijany poseł lub dyplomata na siłę będzie próbował wejść
do samochodu, mimo blokowania auta ciałem?
Kąkolewski: - Przyznam, że nie spotkaliśmy się w swojej praktyce z taką
sytuacją. A co zrobić, jeżeli człowiek z immunitetem zaatakuje policjanta
blokującego dostęp za kierownicę?
- Oczywiście funkcjonariusz zaatakowany ma prawo się bronić - uspokaja
Kąkolewski.
Instrukcja budzi wątpliwości funkcjonariuszy. Policjant ze Śląska zastanawia
się:- Jeżeli samochód na dyplomatycznych blachach jest eksterytorialny i nie
mogę naruszyć jego wnętrza, to co zrobić, gdy legitymowana osoba jest pijana
i nie wyjdzie z auta. Albo zwyczajnie powie spierdalaj?
Aktualności:
i parę tylko faktów poniżej...
Pijany Poseł - nawet na sali sejmowej - nie jest niczym nadzwyczajnym ani nawet
specjalnie nagannym. Wszak Posłowie - to reprezentanci Narodu! Skoro ok. 5%
Narodu jest na ogół w stanie wskazującym - to byłoby naturalne, by również
5% Sejmu było w takim samym stanie - inaczej głosowaliby inaczej niż Naród;
Granice immunitetu posła - Posłanka
bała się testu alkomatem?
Posłanka SLD Renata Szynalska, prowadząca pod wpływem alkoholu samochód, 21
września potrąciła na przejściu dla pieszych 18-letniego mężczyznę.
Parlamentarzystka, przez cztery godziny po wypadku, opierała się przed
badaniem alkomatem. Nie miała do tego prawa. Tym samym dopuściła się
kolejnego przestępstwa polegającego na utrudnianiu postępowania
dochodzeniowego prowadzonego przez policję.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Urzut na terenie podwarszawskiej gminy
Nadarzyn. Kierowany przez Szynalską volkswagen passat wjechał na przejście
dla pieszych mimo, że jadące w tym samym kierunku lewym pasem samochody
zatrzymały się, aby przepuścić przechodniów. W efekcie pojazd posłanki SLD
uderzył 18-letniego Mariusza W., który doznał urazu głowy oraz złamania
lewej nogi.
Prowadzący dochodzenie policjanci zatrzymali Renatę Szynalską i próbowali skłonić
ją, aby poddała się badaniu sprawdzającemu poziom stężenia alkoholu we
krwi. Parlamentarzystka broniła się przez cztery godziny. Gdy po upływie tego
czasu zgodziła się na test alkomatem - w wydychanym powietrzu miała 0,4
promila alkoholu.
- Parlamentarzysta, który spowodował wypadek drogowy nie ma prawa odmówić
poddania się badaniu alkomatem. Rozstrzyga o tym artykuł 105 ust. 5
konstytucji, który stanowi, że poseł nie może być zatrzymany lub
aresztowany bez zgody Sejmu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa
i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku
postępowania. Przez "zatrzymanie" należy także rozumieć wykonanie
niezbędnych badań - stwierdził jednoznacznie w wypowiedzi dla Tygodnika
Solidarność Wojciech Odrowąż-Sypniewski, ekspert ds. legislacji Kancelarii
Sejmu.
Podkreśla on także, iż funkcjonariusze w razie konieczności nie muszą
uchylać się przed zdecydowanymi działaniami. - Policjant przesłuchujący posła-sprawcę
wypadku drogowego, który stanowczo nie zgadza się na test alkomatem, ma prawo
zastosować wobec niego środki przymusu bezpośredniego. Tego wymaga dobro
prowadzonego dochodzenia. Przysługująca parlamentarzyście nietykalność,
wynikająca ze sprawowania mandatu, w takiej sytuacji nie obowiązuje - zaznacza
ekspert.
Zastosowanie "środków przymusu bezpośredniego" oznaczałoby w tej
sytuacji pobranie krwi od posłanki. Niestety funkcjonariusze często są nieświadomi
swoich uprawnień. - Policjanci stają nieraz wobec trudnych sytuacji, kiedy
zatrzymują pijanego kierowcę, który okazuje się być posłem. Znam
przypadki, gdy ów parlamentarzysta wyciąga legitymację poselską, macha nią
i odjeżdża, zostawiając bezradnych funkcjonariuszy. To ewidentne nadużycie.
Ani immunitet, ani przywilej nietykalności nie są regulacjami, które mają
chronić posłów czy senatorów przed odpowiedzialnością za popełnione
przestępstwa - nie pozostawia wątpliwości Wojciech Odrowąż-Sypniewski.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku spowodowanego przez posłankę
SLD. - Opinia z zakresu badań retrospektywnych ustali stan trzeźwości
parlamentarzystki w chwili wypadku. Biegły na podstawie stwierdzonego stężenia
alkoholu we krwi o danej godzinie określi z dużą precyzją jego poziom w
momencie kolizji. Istnieje poważne podejrzenie, że poseł prowadziła samochód
w stanie nietrzeźwości [wg polskiego prawa przy zawartości alkoholu we krwi
przekraczającej 0,5 promila - K. Ś.]. Eksperci odtworzą również przebieg
zdarzenia. Dopiero po wynikach tych analiz zostanie podjęta decyzja o
postawieniu zarzutów oraz uruchomieniu procedury zmierzającej do uchylenia
immunitetu poselskiego - poinformował prokurator Maciej Kujawski z Prokuratury
Okręgowej w Warszawie. O ile mogło zmniejszyć się stężenie alkoholu we
krwi posłanki w ciągu czterech godzin?
- Organizm dorosłego człowieka spala przeciętnie 0,1 promila alkoholu na
godzinę, choć zależy to oczywiście od indywidualnych predyspozycji - mówi
dr Zbigniew Babut, lekarz ze stołecznej izby wytrzeźwień. Renata Szynalska
odmówiła wypowiedzi. Wydała oświadczenie, w którym zapowiedziała
zrzeczenie się immunitetu.
Krzysztof Świątek.
I przypominając fakty,
Członek władz kieleckiego SLD, Zdzisław Chrobot też został zatrzymany na
prowadzeniu po pijanemu samochódu. Zatrzymanie Chrobota przez policję zostało
nagrane i wyemitowane przez telewizję, musiał więc zrezygnować z partyjnego
stanowiska. Jednak władze partii w regionie nie przyjęły rezygnacji. Szefem
świętokrzyskiego SLD był wtedy Henryk Długosz, obecny bohater afery
starachowickiej. Ponieważ decyzja władz okazała się skandalem, Leszek Miller
wezwał Długosza na rozmowę, po której zarząd wojewódzki zmienił uchwałę.
Chrobot przestał być członkiem władz. Znamienne jest jednak to, że już
wtedy widać było wyraźnie, iż Henryk Długosz skłonny jest pomagać kolegom
partyjnym, nawet jeśli ci łamią prawo, a późniejszy premier nie zdecydował
się na nic więcej niż pogrożenie palcem. Być może gdyby wtedy zareagował
inaczej, kilka lat później do skandalu w Starachowicach by nie doszło.
Kolejny
pijany poseł Tomasz Mamiński (SLD),
w trakcie libacji w hotelu sejmowym wykrzykiwał wczoraj na pełen głos
hitlerowskie pozdrowienia - donosi SuperExpress. Do incydentu doszło, gdy
pos. Rutkowski z Samoobrony udzielał po niemiecku wywiadu redaktorowi
austriackiego tygodnika. Kiedy Rutkowski wezwał na pomoc straż marszałkowską,
Mamiński zwyzywał posła Samoobrony i obraził obecną przy całej sytuacji
dziennikarkę SuperExpressu.
Zaś
poseł Samoobrony Waldemar Borczyk,
prowadził po pijanemu samochód w środę wieczorem w okolicach Pruszkowa. Gdy
jadące zygzakiem auto zatrzymali policjanci, parlamentarzysta, zasłaniając się
immunitetem, odmówił poddania się testowi alkomatem.
Borczyk nie trafił do izby wytrzeźwień, jak ma to miejsce w przypadku innych
pijanych kierowców.
Dlaczego nie wylądował w izbie? - Musimy mieć niezbity dowód, że ktoś jest
nietrzeźwy, a poseł, zasłaniając się immunitetem, nie chciał poddać się
badaniu - tłumaczy Mariusz Sokołowski, rzecznik stołecznej policji. Patrol
wezwał panią prokurator. Negocjacje z nietrzeźwym parlamentarzystą toczyły
się blisko trzy godziny. W końcu Borczyk dał się przewieźć radiowozem do
hotelu w Nadrzynie, gdzie spędził noc, jego samochód odholowano na policyjny
parking. "Fakty" TVN pokazały, jak Borczyk ucieka przed
reporterką TVN24, która próbowała zadać mu pytanie.
i
dalej, pijany poseł Jerzy Pękała oddał dziennikarce Życia Warszawy dowód
osobisty, myśląc, że jest to jego wizytówka. Jak ustaliło ŻW rozrywkowy
polityk wkrótce stanie przed sądem za prowadzenie auta w stanie "upojenia
alkoholowego". Parlamentarzysta sam zrzekł się immunitetu. - Akt oskarżenia
przeciwko Pękale wpłynął już do sądu - mówi Grzegorz Jędrzejewski,
prokurator rejonowy z Mławy. - Za prowadzenia samochodu po alkoholu
parlamentarzyście grożą dwa lata więzienia - dodaje. Nie tylko Pękała
znany jest z tego, że za kołnierz nie wylewa. Ta cecha przypisywana jest również
jego dawnemu koledze klubowemu Mieczysławowi Aszkiełowiczowi. W marcu Aszkiełowicz
i Pękała pobili się przed hotelem sejmowym. Zostali za to ukarani
wykluczeniem z klubu, musieli się też tłumaczyć przed komisją dyscyplinarną.
Tragicznie skończyła się też jazda posła Józefa Żywca.
Wracał z suto zakrapianej alkoholem imprezy, prowadzony przez niego samochód
uderzył w drzewo. Poseł zginął na miejscu, sekcja zwłok wykazała, że miał
we krwi 2,6 promila.
Marian Widz, czyli ten, który wejdzie za niego do parlamentu, we wrzeniu ubiegłego
roku stracił prawo jazdy za prowadzenie pod wpływem alkoholu... swój swojego
zastępuje?
Poselskie
zabawy
Najwięcej kłopotów ma PSL, bo... w ich klubie parlamentarnych nie ma żadnej
kobiety. Panowie jednak nie tracą fasonu i świetnie bawią się we własnym
gronie. Gry i zabawy nomen-omen ludowe odbywają się m.in. w ogródku letnim
sejmowej restauracji.
- Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi. Kogo kocham, kogo lubię rzucę
mu pod nogi. Tego kocham, tego lubię, tego pocałuję, a chusteczkę haftowaną
tobie podaruję... - dziecięca wyliczanka śpiewana przez męskie głosy zwabiła
jednego z dziennikarzy wychodzącego wieczorem z pracy.
Reporter nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczył posłów PSL całujących
się siarczyście i przekazujących sobie chusteczkę...
Większość mieszkańców hotelu poselskiego woli jednak inne rozrywki.
Wieczory spędzają gawędząc nad kieliszkiem w restauracji lub drink barze
(tzw. "Barze za kratą").
Czasem spokojne rozmowy potrafią skończyć się w zupełnie nieoczekiwany sposób.
W marcu dwaj parlamentarzyści Samoobrony, Jerzy Pękała i Mieczysław Aszkiełowicz,
zmęczeni całodniowymi obradami relaksowali się w sejmowej restauracji. Kiedy
byli już wyraźnie odprężeni odpowiednio przetworzonym ziemniaczanym
destylatem, nagle okazało się, że nie potrafią dojść do porozumienia. O różnicach
w poglądach postanowili podyskutować tak, jak robi się to na wiejskiej
zabawie. Panowie chwycili się za bary. Wytoczyli się z sejmowego budynku.
Szybko porzucili wszelkie zasady honorowej walki. Doszło do prawdziwych zapasów
i okładania się pięściami. Posłowie tarzali się po betonie wymieniając
razy.
- Polała się krew. Oni ewidentnie nie panowali nad sobą - opowiadają świadkowie.
Straż Marszałkowska nie wiedziała jak się zachować, funkcjonariusze
pilnowali tylko, by posłowie nie wturlali się do holu hotelowego. W końcu
interweniowali sami działacze Samoobrony wezwani przez Andrzeja Leppera, który
wychodząc z Sejmu do telewizji zauważył bójkę. Rozdzielono walczących. Pękała,
bardziej agresywny, szybko został obezwładniony i wpakowany do samochodu
jednego z działaczy Samoobrony. Koledzy zawieźli go do pobliskiego mieszkania.
Zanim doszło do tej bójki, Pękała przechadzał się po Sejmie. Ze spotkanymi
osobami usiłował mówić po niemiecku, twierdząc, iż przyjechał do Polski z
wizytą, zdradzał go jednak ubogi zasób słownictwa - poseł zna zaledwie
kilka zwrotów. W pijackim widzie zaczął flirtować ze pierwszą napotkaną
kobietą i, zaskoczonej, wręczył swój nowy dowód osobisty, bo płaska
plastikowa karta pomyliła mu się z wizytówką.
W wieczornych zabawach przy alkoholu posłom nie przeszkadza nawet perspektywa
publicznych wystąpień. Kilka tygodni temu z galerii prasowej można było
dostrzec, jak poseł Tadeusz Urban (Samoobrona) dziwnie zachowuje się podczas
wieczornych głosowań. Poseł raz przysypiał, a kiedy indziej zbyt aktywnie
gestykulował, miał przy tym ewidentnie problemy z koordynacją ruchów.
Uprzejmy kolega przytrzymując jego dłoń pomagał mu trafić ręką w przycisk
do głosowania.
Po wyjściu z sali poseł starannie unikał dziennikarzy. Gdy reporterzy dopadli
go w kuluarach, partyjny kolega chwycił Urbana za łokieć i zaciągnął siłą
do sejmowego pokoju. Na pytania zadawane w biegu poseł w odpowiedzi bełkotał
coś niezrozumiale. Zdecydowanie odmówił gdy zaproponowano, aby poszedł z
dziennikarzami na komisariat i dmuchnął w "balonik". Być może
wiele wyjaśni fakt, że dzień wcześniej wypadały imieniny Tadeusza.
Parlamentarzyści wymyślili też sposób przemycania alkoholu na salę obrad. W
restauracji kupują napoje w puszkach, po czym odlewają część zawartości i
zastępują ją wódką. Tak przygotowane "drinki" wnoszą na salę
obrad. I nawet bramka za 800tyś zł nic nie wykryje...
Ofiara
fałszywych przyjaciół?
Wszelkie rekordy odprężania się przy alkoholu pobił Witold Firak. Poseł miał
przedstawić stanowisko komisji regulaminowej w sprawie odebrania immunitetu
Andrzejowi Lepperowi. Jednak kilkadziesiąt minut przed przemówieniem znikł
bez śladu. Jak głosi korytarzowa plotka, posła załatwili koledzy z
Samoobrony, stawiając mu cztery szybkie setki i nie dając zagrychy. Po takiej
ilości wódki, Firak był absolutnie niezdolny do pracy. Towarzysze z partii
ewakuowali go do pokoju, a dziennikarzom oświadczyli, że ich kolega jest
chory.
- Czuję się świetnie. Nie obchodzi mnie, że marszałek przeniósł mój
punkt obrad - wybełkotał Firak, gdy reporterzy zadzwonili do niego, aby
dowiedzieć się co jest przyczyną jego nagłej niedyspozycji. Gdy ta
informacja dotarła do marszałka, ten nie miał innego wyjścia niż odwiedzić
"chorego".
Po chwili Marek Borowski musiał przyznać, że obserwując Firaka odniósł wrażenie,
iż przyczyną niedyspozycji nie są dolegliwości żołądkowe jak wcześniej
mu mówiono.
Historia stała się dla parlamentarzystów pretekstem do wielu zabaw.
- Dużego Firaka poproszę, jestem już po pracy.
W ten sposób zamawiano duże piwo w Hawełce. Dla tych, którzy musieli po
obiedzie wrócić na salę przewidywano "Firaka light", a dla prowadzących
obrady "Firaka bezalkoholowego". Pięćdziesiąt gram wódki nazwano
pieszczotliwie "firakołkiem". A stężenie alkoholu w krwi określano
w "firakach".
Powstał nawet projekt upamiętnienia słynnego wydarzenia i zorganizowania
"memoriału im. Witolda Firaka" - zawody miały być proste - cztery
razy sto... bez popitki.
W kuluarach parlamentarzyści zaśmiewali się ze starego dowcipu: "Na salę
obrad wpada pijany poseł. - Panie marszałku czy nietrzeźwy parlamentarzysta
może brać udział w głosowaniach? - bełkocze. - Tak - decyduje po chwili
wahania marszałek. - Chłopaki, wnieście Firaka - komenderuje poseł".
Ostatnia
wpadka to pijany jak poseł w Sejmie - Janusz Lisak 12.03.2005
"Fakt" twierdzi, że przyłapał Lisaka w Sejmie "kompletnie
pijanego" / Internet
Janusz Lisak, poseł koła Partii Ludowo-Demokratycznej, może otrzymać
upomnienie od przewodniczącego partii i koła PL-D za swoje - opisane dziś
przez prasę - zachowanie w Sejmie kilka dni temu.
"Fakt" napisał dziś, że w dniu 10.03.05r Lisak był widziany w
hotelu parlamentarnym po godz. 22. "kompletnie pijany". "Jest tak
pijany, że ledwo trzyma się na nogach. Ma mętny wzrok, plącze się mu język,
a alkohol czuć od niego na 1,5 metra" - opisuje "Fakt" wygląd
posła PL-D w czwartkowy wieczór.
Jak dodaje gazeta, "kompromitację Lisaka obserwuje kilku posłów i Straż
Marszałkowska. Nie reagują. Czyżby w Sejmie było to zachowanie
normalne?" . Dziennik napisał ponadto, że poseł popychał jego reportera
i zagrodził mu drogę.
Roman Jagieliński, przewodniczący koła PL-D, do którego należy Lisak,
zareagował na tą informację z niedowierzaniem. - To chyba żart, to jest
bzdura - powiedział. - Wydaje mi się, że jest to wyjątkowo naciągany fakt,
jestem o tym przekonany. Kto jak kto, ale po Lisaku nie można by się tego
spodziewać - zapewnił.
Do wódki trzeba dwojga
Ile jednak można pić z tymi samymi ludźmi? Posłowie czasem na kielicha
zapraszają do Sejmu znajomych. Najoryginalniejszego przyprowadził w
poprzedniej kadencji Władysław Adamski. Działacz SLD został przyłapany w
Sejmie na biesiadowaniu z Bogusławem Bagsikiem.
Największy aferzysta III RP zdenerwował się gdy dziennikarze zrobili zdjęcie
popijawy w sejmowej restauracji. Żądał oddania negatywu. Musiała
interweniować Straż Marszałkowska. A poseł następnego dnia tłumaczył, że
spotkał się z Bagsikiem ponieważ prosił go o pomoc finansową dla fundacji,
którą się zajmuje.
Do Sejmu był zaproszony także Andrzej Pastwa. Jeden z najbardziej znanych
oszustów, który spędził w różnych więzieniach w sumie 15 lat, był gościem
prawej ręki Andrzeja Leppera posła Stanisława Łyżwińskiego. Poseł, mimo
że spotkanie zostało uwiecznione na fotografii, wypiera się tej znajomości.
Co obaj robili w Sejmie nie wiadomo, ponieważ ich rozmowy nie udało się
nikomu podsłuchać.
Żeby się napić, trzeba czasem też wyjechać. Cezary Stryjak (SLD) za pieniądze
podatników odwiedził Koreę Północną i na pamiątkę przywiózł sobie
"wódkę wężówkę". Usiłował nią nawet częstować dziennikarzy,
którzy chcieli się dowiedzieć co parlamentarzyści robili w "muzeum
komunizmu". Media odmówiły udziału w libacji. Poseł zapewne wypił
alkohol sam. Wypad kosztował podatników ok. 6500 zł. Wyjazd Stryjaka stał się
okazją do zabawy dla opozycji. Przygotowano specjalne pismo z wnioskiem do
komisji etyki, w którym przypominano, że zwierzęta wwożone do kraju muszą
przejść kwarantannę.
- Poseł już pewnie wypił ten alkohol, więc nie mając innego materiału
potrzebnego do przeprowadzenia odpowiednich badań, trzeba Stryjaka skierować w
miejsce odosobnienia na kwarantannę - przekonywał jeden z autorów wniosku.
Ekspertki od seksu w Sejmie
Nie można jednak cały czas bawić się w męskim gronie. Posłowie zapraszają
więc do Sejmu panie. Piotr Gadzinowski kilka lat temu na spotkanie komisji
rodziny chciał przyjść z gwiazdą filmów porno Dalilą.
- Pan Gadzinowski oznajmił nam, że przyprowadził ekspertkę, gwiazdę filmów
porno, która będzie nam doradzała jak uprawiać politykę prorodzinną przy
pomocy rozwiniętego seksu - opowiadał dziennikarzom Jan Rulewski z UW.
"Ekspertka" posła Gadzinowskiego nie została jednak wpuszczona na
obrady komisji, więc razem poszli zwiedzać sejmowe zakamarki.
Inni posłowie bardziej kryją się ze swoimi koleżankami. Jeden z posłów
uprzedzał funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej pilnujących wejścia do
hotelu sejmowego, że przyjdzie do niego siostrzenica. Pytany o nazwisko
dziewczyny zakłopotał się i wyznał, że nie pamięta.
- Nawet uwierzyłbym mu w tę historie gdyby nie to, że
"siostrzenica" zaraz po przywitaniu się z posłem stwierdziła:
"To gdzie idziemy, bąbelku?". A rano pożegnała wszystkich mówiąc
"Doswidania" - opowiada jeden ze świadków zdarzenia.
Przez długi czas panienki usiłowały podłapywać klientów w ogródku letnim
restauracji sejmowej. Dopiero po skargach posłów zasiadających po prawej
stronie sali, zostały przepędzone z terenów sejmowych.
Praca to też rozrywka... Parlamentarzyści
potrafią bawić się również w czasie pracy.
Znudzeni czytają prasę. Nie zawsze są to dzienniki informujące o najświeższych
wydarzeniach. Wiesław Kaczmarek został przyłapany przez naszego fotoreportera
na oglądaniu ciekawych aktów i to wcale nie legislacyjnych...
Posłowie podczas nudnych obrad mogą znaleźć sobie wiele rozrywek. Znacznie
gorzej mają marszałkowie, którzy prowadzą obrady i muszą przynajmniej udawać,
że słuchają nieciekawych i nie zawsze sensownych przemówień. Co najwyżej
ukradkiem korzystają z komputera służącego zwykle do pokazywania wyników głosowań...
cdn.
dalsze ciekawostki z życia parlamentarzystów już niedługo...
Kosztowne podróże zagraniczne posłów?
Czytelniku, jeśli lubisz podróżować, a nie
masz pieniędzy na zagraniczne wojaże, zacznij starać się o miejsce na liście
wyborczej do Sejmu. Niektórym uda się z kasy państwowej opłacić również
podróż małżonki. Takie szczęście miała żona jednego z byłych marszałków
Sejmu. Wycieczka Marii Oleksy do Tajlandii kosztowała podatników prawie 30
tys. zł.
Statystyczny poseł w zeszłym roku wyjechał przynajmniej raz na jedną z 407
podróży zagranicznych. Na wykazie sejmowych podróżników widnieje 850
nazwisk. To oznacza, że każdy z 460 posłów w zeszłym roku wybrał się w
prawie dwie podróże (dokładnie 1,8).
A
tu, tak na wesoło fotki z posiedzeń sejmowych :-) ,
Kolejne
strony dokumentują stale uzupełniane cykle nieodpowiedzialnego zachowania się
funkcjonariuszy władzy i urzędników państwowych:
Sędziowie
- oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów
- czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury
sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na
poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z
nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy -
czyli tzw. "odpady prawnicze", śmiecie, najczęściej nieetyczni i
nie dokształceni funkcjonariusze władzy. Aktualizacja na rok 2007.
Prokuratorzy do zwolnienia od razu -
ARCHIWUM
- 2006r
SKORUMPOWANI
SĘDZIOWIE I PROKURATORZY - czyli nie tylko pijackie wpadki
"boskiej władzy" , którzy w końcu spadli na ziemię...:-)
Oszustwa
polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków,
czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie -
stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne
afery 2007 - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia
policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków...
- słowem "psie przękręty".
oszustwa
komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków,
którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie
mają obowiązujące PRAWO
Urzędnicy
państwowi i ich matactwa 2007 - dokumentujemy tu oszustwa urzędników państwowych
takich jak: polityk, wójt, starosta, burmistrz, prezydent, rzecznik - wszelkich
kombinatorów na których utrzymanie pracujące całe społeczeństwo, a którzy
swoje publiczne stanowisko wykorzystują dla swojej prywaty i zysku.
UDOKUMENTOWANE
FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH
Psychiatryczne
przekręty pseudo-biegłych udających lekarzy - aktualny stale uzupełniany
cykl przedstawiający typowych schizofreników, decydujących o zdrowiu i majątkach
ludzi, którzy bez wiedzy za to za kasę wydają opinie niezgodne z prawdą i
nie mające nic z fachowością...
Poseł
to ma klawe życie :-)
Krytyka
wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar
prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław
Ziemianin
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
A dla odreagowania
sympatyczne linki dla poszkodowanych przez schorowane organy sprawiedliwości :-))
10
przykazań dla młodych adeptów prawa, czyli jak działa głupota prawników +
modlitwa...
"walczący
z wilkami, szeryf z Bieszczad czyli z impotentnymi organami (nie)sprawiedliwości?"
takie sobie dywagacje Z. Raczkowskiego
Wilk
Zygfryd - CZARNA BIESZCZADZKA RZECZYWISTOŚĆ...
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.