Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA OSZUSTWA URZĘDNIKÓW PAŃSTWOWYCH Urzędnicy państwowi i ich matactwa 2007 - SKORUMPOWANA POLSKA - dokumentujemy tu oszustwa urzędników państwowych takich jak: polityk, wójt, starosta, burmistrz, prezydent, rzecznik - wszelkich kombinatorów na których utrzymanie pracujące całe społeczeństwo, a którzy swoje publiczne stanowisko wykorzystują dla swojej prywaty i zysku.
Oszustwa urzędników państwowych 2006r.

WPADKI I PRZEKRĘTY URZĘDNICZE - AKTUALNOŚCI STALE UZUPEŁNIANE:

13.07. 20 tys. zł łapówki przyjął kierownik z Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Kilka minut później z gabinetu wyprowadzili go policjanci. Sygnały o nieuczciwym pracowniku MPEC-u docierały do komendy wojewódzkiej już od dłuższego czasu. Mężczyźnie postanowili się przyjrzeć funkcjonariusze z wydziału do walki z korupcją. Na czwartek zaplanowali akcję kontrolowanego wręczenia łapówki 61-letniemu kierownikowi. W roli głównej wystąpił jeden z krakowskich deweloperów, od którego pracownik MPEC-u miał żądać łapówki. Przyspieszenie procedur i załatwienie wszystkich wymaganych dokumentów miało po negocjacjach kosztować 20 tys. zł. Kilka minut po godz. 12, gdy deweloper przekazał łapówkę, do gabinetu kierownika weszli policjanci z komendy wojewódzkiej. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia. W tej chwili policjanci zabezpieczyli dokumenty, które przechodziły przez ręce zatrzymanego kierownika. - Sprawdzamy, czy w innych sprawach nie doszło do złamania prawa - mówią policjanci.

2007-07-03 Prezes radia skazany za korupcję
Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał Sąd Rejonowy w Lublinie byłego szefa kancelarii prezydenta Lublina, a obecnie prezesa Radia Lublin, Mariusza Deckerta za złożenie w 2004 r. propozycji korupcyjnej. Deckert zapowiada złożenie apelacji. Ponadto, sąd orzekł wobec niego roczny zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych w administracji rządowej. Deckert ma także zapłacić grzywnę w wysokości 10 tys. zł.
Sąd uznał Deckerta winnym tego że, kiedy był szefem kancelarii prezydenta Lublina, złożył korupcyjną propozycję prezesowi Fundacji Servire Veritati, działającej w środowisku Ligi Polskich Rodzin, Arkadiuszowi R. Obiecał mu 100 tys. zł na Fundację w zamian za nakłonienie miejskiego radnego LPR do głosowania za zmianą planu zagospodarowania przestrzennego, co pozwoliłoby na budowę hipermarketu. Chodziło o tereny należące do kieleckiej spółki Echo Investment. W uzasadnieniu orzeczenia przewodnicząca składu sędziowskiego Kinga Gryglewska przypomniała, że już sam fakt proponowania łapówki jest przestępstwem. Podkreśliła, że Arkadiusz R. zrozumiał wypowiedź oskarżonego jako korupcyjną propozycję i nigdy od tego nie odstąpił, choć w końcowym etapie procesu powiedział, że teraz być może nie złożyłby zawiadomienia do prokuratury.

Deckert zapowiedział złożenie apelacji. - To jest absurdalny wyrok. Stwarza możliwość, że każdego możemy oskarżyć po prywatnej rozmowie i następnie sąd powinien go skazać. To stwarza procedurę, która jest chora - powiedział dziennikarzom Deckert po ogłoszeniu wyroku.
W 2004 r. Arkadiusz R. powiadomił o rozmowie z Deckertem posła LPR Andrzeja Mańkę, który z kolei miał powiedzieć o tym Elżbiecie Kruk - wówczas posłance PiS i szefowej tej partii na Lubelszczyźnie. Kruk zawiadomiła Centralne Biuro Śledcze o podejrzeniu złożenia korupcyjnej propozycji. Chciała też, aby CBŚ sprawdziło czy Echo Investment nie łamie prawa w swojej działalności lobbingowej. O próbie korupcji zawiadomił prokuraturę także Arkadiusz R. Prokuratura połączyła oba doniesienia i w lutym 2005 r. oskarżyła Deckerta.

02.07. Dyrektor i wicedyrektor Centralnego Ośrodka Sportu Krzysztof S. i jego zastępca Tadeusz M., po wręczeniu im kontrolowanej łapówki, zostali zatrzymani i aresztowani na 3 miesiące - poinformował w poniedziałek szef CBA Mariusz Kamiński. Ujawnił on, że CBA od kilku miesięcy obserwowało szefów COS i ostatnio nawiązało kontakt z warszawskim biznesmenem, chcącym wynajmować halę Torwaru na imprezy komercyjne. CBA ustaliło, że Tadeusz M. zażądał od niego 300 tys. zł łapówki za wynajem tej hali. Funkcjonariusze CBA kontrolowali operację, w której przedsiębiorca wręczył Tadeuszowi M. wypłacone z operacyjnego funduszu CBA 60 tys. jako pierwszą ratę.
Sąd aresztował obu w niedzielę pod zarzutem przyjęcia łapówki. Grozi im kara do 8 lat więzienia. Szefowie przyznali się do zarzuconego im czynu. Według Kamińskiego, istnieje obawa matactwa, ponieważ śledztwo CBA dotyczy także innych umów podpisywanych przez S. i M. CBA podało, że zarówno Krzysztof S., jak i Tadeusz M. byli wieloletnimi wysokimi urzędnikami w administracji publicznej.
Kamiński potwierdził, że CBA rozpoczęło sprawdzanie oświadczeń majątkowych parlamentarzystów i że w pierwszej kolejności sprawdzane jest oświadczenie posła SLD Jacka Piechoty. Podkreślił, że CBA sprawdzi wnikliwie wszystkie oświadczenia. "Będzie tu stosowany klucz zrównoważony politycznie, by każdy urzędnik państwowy był świadomy, że jego oświadczenie będzie sprawdzone" - zapewnił szef CBA. Tłumaczył, że oświadczenie majątkowe Piechoty jest sprawdzane już teraz, w związku z doniesieniami medialnymi. Dodał, że aktualnie CBA nie ma zastrzeżeń do jego oświadczenia majątkowego.

29 maja 2007

B. min. sprawiedliwości zamieszany w aferę paliwową?
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku na razie nie zamierza postawić zarzutów korupcyjnych dwóm byłym urzędnikom Ministerstwa Sprawiedliwości - poinformowała rzeczniczka prokuratury Grażyna Wawryniuk. Wcześniej, ze żródeł zbliżonych do prokuratury IAR dowiedział się, że takie działania rozważane są wobec byłego szefa Biura Przestępczości Zorganizowanej Ryszarda R. oraz o byłego ministra sprawiedliwości - Stanisława I., którzy mają być powiązani byli z mafią paliwową.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk powiedziała, że w ramach prowadzonego postępowania prokuratura nie zamierza postawić komukolwiek zarzutów.

Według informatorów IAR, Ryszard R. miał udostępniać gangsterom tajne informacje dotyczące m.in. świadków zeznających przeciwko mafii. Wkrótce potem w tajemniczych okolicznościach zginęli dwaj świadkowie najbardziej istotni dla śledztwa: Zdzisław M. i Stanisław F. Według wersji oficjalnej - obaj popełnili samobójstwo. W sprawach ich zgonów prokuratura nie wszczęła śledztwa, zaś rodzinom odmówiono zgody na wykonanie sekcji zwłok. Syn Zdzisława M., który za wszelką cenę starał się o sekcję zwłok ojca, trafił pod błahym pretekstem do aresztu. Zaś w lipcu 2003 roku Ryszard R. miał wydać pisemne polecenie, by prokuratorzy z wydziałów przestępczości zorganizowanej nie zajmowali się sprawami mafii paliwowej.

Ze śledztwa ma też wynikać, że w aferę paliwową zamieszany był również były minister sprawiedliwości Stanisław I. Prokuratorzy mają dysponować m.in. zeznaniami świadka, który widział jak Stanisław I. przyjmował pieniądze od jednego z paliwowych baronów - Bogusława Lepiarza. Także do Lepiarza adresowany był gryps wysłany z więzienia przez innego paliwowego gangstera Henryka Byrdę - wcześniej posła AWS. Byrda prosił z celi Lepiarza, aby przez Stanisława I. przekazał mu 10 tys. dolarów. (aka)

22.06 Sąd apelacyjny utrzymał wyrok dla byłego wójta Niebylca - kolejny dowód jak media oddziaływają na wyrok sądowy i jak nielogicznie i nieprawomocnie postępują rzeszowscy sędziowie.
Do wypadku doszło 1 września 2005 r. w wyrobisku w miejscowości Gwoźnica Górna w gminie Niebylec koło Strzyżowa. Po uroczystościach rozpoczynających rok szkolny pięcioro dzieci poszło się wykąpać w pobliskim wyrobisku. Gdy trzy dziewczynki zaczęły tonąć, dwoje pozostałych dzieci krzycząc, wezwało pomoc. Usłyszał je operator koparki, który skoczył dzieciom na ratunek, ale sam doznał urazu i nieprzytomny został przewieziony do szpitala. Dzieci nie udało się jednak uratować. W wyrobisku utonęły trzy dziewczynki, w tym dwie siostry w wieku 12 i 13 lat oraz ich 15-letnia sąsiadka.
Pozostaje pytanie - gdzie byli rodzice i dlaczego nie zapewnili obowiązkowej opieki nieletnim?
Znalazł się jednak frajer - wójt... Z tego wyroku wynika że on powinien sprawować opiekę nad wszystkimi dziećmi w gminie? - paranoja.
Podobną paranoją jest wyrok sądu okręgowego skazujący byłego wójta gminy Niebylec, Marka S., na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery.
Wg. mediów i sędziów, to był winny ponieważ nie oznakował miejsce, dlatego odpowiadał za nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu ludzi. Wyrok jest prawomocny. Wójt ma zapłacić także grzywnę w wysokości 3 tys. 750 zł.
Dziwny jest też fakt, jak sąd potraktował rodziców - przyznał im symboliczne odszkodowania - 2 tys. zł dla rodziców, którzy stracili jedno dziecko i 4 tys. zł dla rodziców, którzy stracili dwie córki. Głupota sędziowska?

21.06. Wójt Jawornika podejrzany o korupcję
Policjanci zatrzymali wójta Jawornika Polskiego, któremu postawiono kilkanaście zarzutów korupcyjnych i o płatną protekcję.
45-letniego Edwarda G. policjanci z wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie zatrzymali w środę rano w Urzędzie Gminy.
- To efekt naszych wielomiesięcznych działań operacyjnych - mówi Paweł Międlar z podkarpackiej policji. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Przemyślu. W czwartek postawiła wójtowi kilkanaście zarzutów korupcyjnych.
Edward G. w latach 1999-2002 był kierownikiem referatu w wydziale emerytur i rent w przeworskim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Z ustaleń policji i prokuratury wynika, że brał łapówki za załatwianie ZUS-owskich świadczeń. Śledczy mają dowody, że wójt przyjął 26 tys. zł. Postawiono mu także zarzut płatnej protekcji. Policja twierdzi, że G., będąc już wójtem, powoływał się na wpływy w ZUS-ie i pośredniczył w załatwianiu rent.
- Wójt częściowo przyznał się do winy. Lista zarzutów może się jeszcze poszerzyć - twierdzi Artur Jachym z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. - Z uwagi na dobro śledztwa nie udzielamy szczegółów prowadzonego postępowania - dodaje.
Prokuratura skierowała wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie wójta na miesiąc. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

15.06. Oskarżony przewodniczący sejmiku
O wyłudzenie dopłat bezpośrednich do gruntów rolnych od Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oskarżyła tarnowska prokuratura Andrzeja Sz., przewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do tarnowskiego sądu. Według śledczych Andrzej Sz. miał zawyżyć o 11 hektarów obszar upraw, na które przysługiwały mu dopłaty. Zdaniem prokuratury wyłudził w ten sposób 21 tys. zł.
Andrzej Sz. podczas przesłuchań nie przyznał się do winy. Twierdził, że sam mierzył obszar działek i ewentualne różnice w pomiarze mogły wynikać z pomyłki, a nie z rozmyślnego działania.
Prokuratura uważa, że jest to tylko linia obrony, gdyż część gruntów należących do Andrzeja Sz. była zabagniona bądź też porośnięta lasem.

2007-05-25, Znikający olej w hali kierowanej przez Leszka Całke - brata burmistrza Bemowa
Posadę dostał w podlegającym bratu ośrodku i nadzwyczajnie wysoką pensję. Dziś okazało się, że pod jego rządami w tajemniczy sposób znikły tysiące litrów oleju opałowego.
Powiązany przez lata z SLD Włodzimierz Całka rządził Bemowem od lat 90. Stanowisko stracił po ostatnich wyborach samorządowych wygranych przez Platformę Obywatelską.
Dziś okazało się, że w lipcu 2002 r., a więc za rządów Włodzimierza Całki, w podlegającym władzom dzielnicy bemowskim Ośrodku Sportu i Rekreacji posadę kierownika hali sportowej przy ul. Obrońców Tobruku dostał jego brat Leszek. Gdy Włodzimierz Całka stracił fotel burmistrza z OSiR odszedł też jego brat.
- Przejrzałem dokumenty. Wiele wskazuje na to, że Leszek Całka miał zawyżaną pensję. Zamiast 2 tys. zł zarabiał miesięcznie ponad 3 tys. zł - mówi obecny szef bemowskiego OSiR Radosław Kulikowski. Jego zdaniem przez cztery lata ośrodek stracił z tego powodu ponad ok. 70 tys. zł. Wczoraj szef OSiR powiadomił o tym prokuraturę.
To nie wszystko. Z dokumentów do których dotarła "Gazeta" wynika, że za rządów Leszka Całki hala zużywała do ogrzewania zaskakująco duże ilości oleju opałowego. W marcu i kwietniu 2006 roku na olej hala wydała 26 tys. zł. W bieżącym roku w tych samych miesiącach za olej zapłacono o połowę mniej.
Sprawą zajęli się już bemowscy śledczy. - Prowadzimy postępowanie sprawdzające - przyznaje Krzysztof Nowak, oficer prasowy wolskiej policji.

17.05.Prezydent Piotrkowa Matusewicz siedzi za łapownictwo - będzie mu nie do śmiechu ...
Został skazany prawomocnym wyrokiem sądu na 3,5 roku więzienia za łapownictwo. Dziś Matusewicz stawił się w miejscowym zakładzie karnym. Matusewicza skazano za to, że latach 1999-2000, kiedy był marszałkiem województwa łódzkiego, żądał korzyści majątkowych o łącznej wartości nie niższej niż 540 tys. zł; przyjął ponad 49 tys. zł, w tym dla siebie ponad 24 tys. zł. Jego działania – zdaniem sądu - podyktowane były m.in. "zaspokojeniem potrzeb Sojuszu Lewicy Demokratycznej" (Matusewicz był w tym czasie działaczem SLD). B. prezydent konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Złożył już w tej sprawie do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku.
2007-05-10, Radni przesłuchują urzędników w sprawie Jerzego Hertla - byłego posła PO
Nowe fakty w sprawie dzierżawy kortów Legii stowarzyszeniu bohatera afery mostowej Jerzego Hertla. W środę radni komisji rewizyjnej ujawnili, że dostał za grosze teren przy Myśliwieckiej, mimo że miał wobec miasta długi, a PiS-owska administracja płaciła za niego nawet podatek VAT.
Radni komisji rewizyjnej zebrali się wczoraj, aby wyjaśnić sprawę wydzierżawienia kortów Legii stowarzyszeniu, któremu prezesuje Jerzy Hertel, były poseł PO, jeden z bohaterów afery mostowej. Dla radnych PO było jasne, że teren przy Myśliwieckiej dostał za psi grosz (na 12 lat za czynsz 4,7 tys. zł miesięcznie) ze względu na polityczne koneksje. Sugerowała to już data podpisania umowy - ostatni dzień urzędowania komisarza Warszawy Kazimierza Marcinkiewicza.
Specjalny zespół komisji rewizyjnej opracuje raport wyjaśniający okoliczności towarzyszące dzierżawie kortów Legii. Sprawa najpewniej trafi do prokuratury, bo radni uważają, że miasto poniosło straty, a urzędnicy złamali prawo.
2007-05-09,Szef skarbówki pomagał unikać podatków
Piotr J., były dyrektor Izby Skarbowej w Krakowie, a obecnie dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego ds. ekonomicznych, zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokuratura podejrzewa, że mężczyzna pomagał w praniu brudnych pieniędzy. Funkcjonariusze krakowskiej delegatury ABW przyszli po Piotra J. wczoraj nad ranem. Prosto z domu został przewieziony do prokuratury apelacyjnej, gdzie postawiono mu zarzut przekroczenia uprawnień i w zamian za obietnicę korzyści majątkowej udzielenie pomocy podatnikowi, wobec którego toczyło się postępowanie w skarbówce.
Śledztwo w Krakowie trwa od lutego, a dotyczy wydarzeń z 2005 r. Wtedy to do ówczesnego dyrektora izby skarbowej dotarł Michał W., wobec którego toczyło się postępowanie w nowosądeckiej izbie skarbowej. Inspektorzy odkryli, że mężczyzna nie potrafi udokumentować 360 tys. zł dochodu. Według obowiązujących przepisów na całą kwotę pochodzącą z nieudokumentowanych źródeł powinien zostać nałożony 75-procentowy podatek. Michał W., aby uniknąć takiego wydatku, dotarł do szefa krakowskiej skarbówki przez wspólnego znajomego Stanisława B. i poprosił o pomoc w rozwiązaniu kłopotu. Z materiałów zgromadzonych przez ABW i prokuraturę wynika, że Piotr J. przystał na propozycję i obiecał pomóc Michałowi W. Ówczesny szef skarbówki miał doprowadzić do przeniesienia sprawy z Nowego Sącza do Krakowa, a potem krok po kroku instruować nieuczciwego podatnika, jak zalegalizować 360 tys. zł. Piotr J. miał również wywierać wpływ na swoich podwładnych, żeby wydali decyzję na korzyść podatnika. Z naszych informacji wynika jednak, że dwukrotnie została wydana decyzja na niekorzyść Michała W., a mężczyzna walczy w tej chwili przed sądem administracyjnym o zmianę postanowienia izby skarbowej.

2007-05-09,Były rektor PWSZ Antoni Jarosz w Jarosławiu zatrzymany
Były rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu został we wtorek zatrzymany przez policję. Krakowska prokuratura postawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień w zawiązku z pełnieniem funkcji publicznej. Antoni Jarosz został przesłuchany. Prokuratura nie ujawnia, na czym polegało przekroczenie uprawnień przez byłego rektora, ani czy przyznał się on do zarzucanych czynów. - Wobec mężczyzny zastosowano poręczenie majątkowe - 30 tysięcy złotych, zatrzymano jego paszport, ma on zakaz opuszczania kraju i policyjny dozór - powiedziała Bogusława Marcinkowska, zeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Jarosz ma na swym koncie już dwa nieprawomocne wyroki. Sąd Rejonowy w Jarosławiu skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu i 10 tys. zł grzywny za wyłudzenie z kasy uczelni ponad 230 tys. zł oraz kierowanie gróźb wobec dziennikarki lokalnego tygodnika.
Ponadto Sąd Rejonowy w Rzeszowie skazał byłego rektora na pięć lat pozbawienia wolności, m.in. za korupcję i nakłanianie do fałszywych zeznań. Od obu spraw jego obrońcy wnieśli apelacje, które są rozpoznawane przez sądy. Prokuratura prowadzi też śledztwo w kolejnej sprawie dotyczącej sfinansowania przez Jarosza swojej kampanii wyborczej do Senatu RP z pieniędzy jarosławskiej uczelni. Chodziło o 40 tys. zł, które polecił przelać na swoje konto. Przeworska prokuratura chciała postawić mu zarzut w tej sprawie, ale Jarosz uporczywie nie stawiał się na wezwania.
Prokurator krajowy wyłączył wszystkie prokuratury okręgu apelacji rzeszowskiej, czyli działające na Podkarpaciu, ze spraw dotyczących Antoniego Jarosza. Jednocześnie zdecydował o przeniesieniu sprawy prowadzonej przez Prokuraturę Rejonową w Przeworsku do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Blisko 10 milionów złotych musiała tymczasem wypłacić Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Jarosławiu swoim byłym i obecnym pracownikom, a także studentom. Zaległości w wypłatach powstały jeszcze za rządów prof. Antoniego Jarosza - poinformował kwestor Jan Krukowski. W latach 2003-2005 ówczesny rektor - z jemu tylko wiadomych powodów - nie wypłacał pracownikom należnych im pieniędzy z tytułu podwyżek wynagrodzeń oraz nadgodzin. Zaniżał też stypendia dla studentów. Pieniądze, zamiast trafiać na konta adresatów, były gromadzone na koncie uczelni.
- Uporządkowanie tego wymagało tytanicznej pracy, wykonania całej masy operacji finansowych - powiedział Krukowski. Dodał, że w tej chwili udało się uregulować wszystkie zobowiązania i uczelnia nie ma już długów.

30.04.07 Sąd - Obywatel ma prawo do krytyki urzędnika
Olsztyński sąd okręgowy uniewinnił Jacka Klonowskiego skazanego jesienią w niższej instancji za nazwanie urzędnika ignorantem i pseudofachowcem.
- Gdyby obywatel nie mógł krytykować urzędników, wrócilibyśmy do czasów, kiedy listy do urzędu pisało się gładkim językiem ble-ble-ble, który nic nie znaczył - uzasadniał sąd.

Jacek Klonowski określił tak miejskiego urzędnika, odpowiedzialnego za sygnalizację, bo nie mógł znieść codziennego stania w korkach. Swój list z ostrą krytyką wysłał Czesławowi Małkowskiemu, prezydentowi Olsztyna. Zamiast odpowiedzi dostał od urzędnika prywatny akt oskarżenia. Jesienią sąd pierwszej instancji uznał, że Klonowski znieważył urzędnika i kazał mu dać 1 tys. zł dla PCK, zapłacić koszty sądowe, wysłać urzędnikowi na adres zakładu pracy list z przeprosinami i warunkowo umorzył sprawę.
Ten wyrok poruszył mieszkańców Olsztyna, którzy na gazetowym forum twierdzili, że petent napisał prawdę, bo po Olsztynie jeździ się źle.
Wczoraj adwokat Wojciech Wrzecionkowi, który bronił Jacka Klonowskiego, przekonywał sąd, że wyrok pierwszej instancji przeczy zasadom demokratycznego państwa.
- Jeśli zabroni się krytyki urzędników, będą robić co chcą, a to nie jest demokracja - mówił. - W Rosji i na Białorusi można iść za krytykę urzędnika na trzy lata do więzienia, ale my powinniśmy podążać na Zachód, nie na Wschód.
Przytaczał sprawy, w których Trybunał w Strasburgu uznał, że Polska narusza wolność wypowiedzi obywateli. Nie krył, że jeśli Klonowski zostanie skazany, będzie też tam walczył o uniewinnienie.
Sąd długo naradzał się nad wyrokiem i jak się później okazało nie wydał go jednomyślnie. Dwoje sędziów: Danuta Hryniewicz i Leszek Wojgienica byli za uniewinnieniem Klonowskiego i przegłosowali sędziego Karola Radaszkiewicza, który zgłosił zdanie odrębne.
- Uznaliśmy, że pan Klonowski nie przekroczył granic dopuszczalnej krytyki urzędnika i nie naraził go na utratę zaufania potrzebnego mu w pracy - mówił w uzasadnieniu sędzia Wojgienica.
- Obywatel ma prawo do krytyki urzędnika do tego stopnia, że określa go jako ignoranta. Gdyby tak nie było, listy do urzędu przypominałyby dawną gładką polszczyznę typu ble-ble-ble, która nic nie znaczyła.
Wyrok jest prawomocny, urzędnik nie chciał go komentować. Na sądowych korytarzach sprawę żartobliwie określano wczoraj jako pierwszy proces w IV RP w obronie wolności słowa.

Źródło: Gazeta Wyborcza - Olsztyn

2007-04-17 CBA wyśle Wrota do prokuratury
Portal Wrota Podkarpackie, który miał być wizytówką internetową województwa, powstał z naruszeniem prawa - twierdzi Centralne Biuro Antykorupcyjne i chce skierować sprawę do prokuratury.
Agenci CBA przez prawie 1,5 miesiąca sprawdzali dokumentację Wrót Podkarpackich, które uruchomiono w marcu ub.r. Przyglądali się, jak działa system, i weryfikowali dane zawarte w umowach. Urząd marszałkowski wydał na Wrota prawie 3 mln zł. Projekt realizowała krakowska firma komputerowa ComArch. CBA twierdzi, że na każdym etapie powstawania portalu dochodziło do nieprawidłowości - od dokonania w 2004 r. nieuprawnionych zmian w budżecie województwa, przez zatwierdzenie odbioru zleconych prac, zlecenie rozbudowy portalu w 2006 r., odbiór wykonanych prac oraz wydawanie publicznych pieniędzy.
- Zebrane dowody świadczą o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw niedopełnienia obowiązków, poświadczania nieprawdy, przekroczenia uprawnień i możliwości naruszenia dyscypliny finansów publicznych - twierdzi Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA.
Raport pokontrolny CBA liczy 36 stron. O korupcji nie ma ani słowa, a CBA zapowiada, że zgromadzone materiały trafią do prokuratury i rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Rzeszowie.
CBA w raporcie wymienia kilka nazwisk urzędników, którzy pracowali przy tworzeniu Wrót. Wśród nich jest Jarosław Gawlik, były dyrektor departamentu promocji urzędu marszałkowskiego, i Waldemar Więcek, który odpowiada za funkcjonowanie Wrót. Przewija się również nazwisko Marii Niemiec, skarbniczki urzędu, która - według CBA - przekroczyła uprawnienia i skłamała, twierdząc, że jest pozytywna opinia komisji budżetu i finansów sejmiku, by zmienić budżet województwa. CBA wymienia także nazwisko byłego marszałka Leszka Deptuły.
- To jest na siłę szukanie nieprawidłowości. To jest takie ble, ble, ble - pokpiwa Deptuła. Mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo dokumenty o odbiorze Wrót Podkarpackich podpisywał obecny marszałek Zygmunt Cholewiński.
Firma ComArch stanowczo zaprzecza, by nie wywiązała się z umowy.

2007-04-14, Wielkopolska - zatrzymany pijany Radny - tu prawo działa w zwolnionym tempie
Wielkopolska policja zatrzymała radnego z Leszna, który prowadził samochód po pijanemu. Stefan G. "wpadł" rano podczas kontroli na drodze z Boszkowa. Miał półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu - poinformowała leszczyńska policja.
Z powodu choroby radny nie został osadzony w policyjnej izbie zatrzymań. Nie zgodził się na to lekarz. Tym samym Stefan G. uniknął stosowanego w takich przypadkach sądu 24-godzinnego. Policja zatrzymała radnemu prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Będzie sądzony w trybie normalnym. Grożą mu do 2 lat więzienia. Ponadto w przypadku skazania utraci również tzw. "prawo wybieralności", co jest równoznaczne z wygaśnięciem mandatu.
Ciekawe, czy jak w przypadku posłanki nie okaże się w sądzie że alkomat się pomylił - cóż alkomat nie saper, w omylnym sądzie myli się gdy są rozpatrywane sprawy wyższych urzędników :-)
2007-04-06, Syn byłego burmistrza Dębicy w areszcie
Funkcjonariusze CBŚ z Bydgoszczy zatrzymali syna byłego burmistrza Dębicy, który jest podejrzany o udział w grupie przestępczej, zajmującej się praniem brudnych pieniędzy. Sam były burmistrz w innej sprawie także usłyszał zarzuty.
Andrzej B., syn byłego burmistrza Edwarda B., został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Oprócz B. funkcjonariusze bydgoskiego Centralnego Biura Śledczego zatrzymali pięć osób z województwa śląskiego w wieku od 43 do 63 lat. Wszyscy siedzą już w areszcie. Grozi im do 10 lat więzienia.
Potężne śledztwo w sprawie oszustw dokonywanych wobec PKP Cargo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy. Z ustaleń śledczych wynika, że w 2002 r. firmy zatrzymanych osób nie zapłaciły kolejom za zamówione usługi transportowe.
- Chodzi o kwotę blisko 10 mln zł - mówi "Gazecie" Marek Dydyszko, zastępca prokuratora okręgowego w Bydgoszczy.
Według CBŚ zatrzymane osoby prały pieniędze. - Dochody z przestępczej działalności podejrzani mężczyźni legalizowali za pośrednictwem kont bankowych kilku firm z całego kraju. Firmy te, by nadać fikcyjnym transakcjom pozory legalności, wystawiały nieprawdziwe faktury VAT i inne dokumenty - twierdzi Jacek Krawczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. To właśnie w proceder prania brudnych pieniędzy jest zamieszany Andrzej B.
- Zarzuty wobec niego dotyczą okresu, gdy prowadził spółkę Polgryf-Pak w Straszęcinie - uściśla Wioletta Głowacka z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej bydgoskiej Prokuratury Okręgowej.
Bydgoscy śledczy rozpracowując grupę zajmującą się praniem brudnych pieniędzy, współpracują z kolegami z Łodzi. Tamtejsza prokuratura okręgowa również bada oszustwa na kwotę 30 mln zł, jakich dokonywano wobec PKP Cargo. W 2002 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała cztery osoby, m.in. byłego dyrektora PKP i Rafała G., byłego szwagra Bogusława Bagsika.
Nad Edwardem B. także zbierają się czarne chmury. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie postawiła mu zarzuty przekroczenia uprawnień, gdy był burmistrzem Dębicy w poprzedniej kadencji. Chodzi o budowę ratusza. B. podpisał w 2004 r. umowę z przywięzienną firmą Pomet w Wołowie na kwotę 3,5 mln zł, mimo, że rada miasta zgodziła się jedynie dać wtedy na ratusz 1,8 mln zł.
- Były burmistrz nie miał upoważnienia do podpisywania umowy na taką kwotę, a poza tym ominął przepisy ustawy o zamówieniach publicznych. Za przekrocznie uprawnień grozi mu do 3 lat więzienia - informuje Jerzy Bułaś z rzeszowskiej prokuratury, który prowadzi śledztwo.
W lutym br. Edward B. został skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata za bezprawne zwolnienie z pracy strażnika miejskiego. A były burmistrz bez przerwy powtarza, że wszystkie śledztwa, w których przewija się jego nazwisko, mają charakter polityczny.
2007-04-05, Na wyspie Jersey odkryto tajne konta b. szefów PZU W. Jambrożego i G. Wieczerzaka
Specjalne oddziały do walki z praniem pieniędzy znalazły tajne konta byłych szefów PZU i PZU Życie Władysława Jamrożego i Grzegorza Wieczerzaka - wynika z informacji "Rzeczpospolitej".
Zobacz powiekszenie Zobacz powiekszenie
W ramach pomocy prawnej policjanci z Jersey przesłali akta warszawskiej prokuraturze Apelacyjnej, która prowadzi śledztwo w sprawie kont. - W zeszłym tygodniu dostaliśmy 100 tomów dokumentów - przyznaje rzecznik warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej Zbigniew Jaskólski. Wiadomo już, że mogą pomóc rozwikłać zagadkę: skąd na tajnych kontach szefów państwowej spółki znalazły się fortuny? Czy były to pieniądze z łapówek? Czy na kontach na Jersey znalazły się pieniądze wyprowadzone z majątku kierowanych przez nich firm?
Nieoficjalnie wiadomo, że trwa dochodzenie w sprawie tajnych kont byłych szefów PZU i PZU Życie, którymi zarządzała w ich imieniu niewielka firma Warren Trustee Group. - Wciąż badamy, czy w Warren Trustee Group były prane pieniądze pochodzące z nielegalnych źródeł - mówi osoba znająca materiały śledztwa. Na razie jedna osoba jest podejrzana o ukrywanie dokumentów i nielegalne posiadanie broni.
Tymczasem afera PZU Życie, której głównym bohaterem jest Grzegorz Wieczerzak, wciąż czeka na wyjaśnienie. Nie zakończył się także proces w sprawie nieprawidłowości w PZU SA, w którym jednym z oskarżonych jest Władysław Jamroży - przypomina "Rz"
2007-03-13, Podejrzany przetarg na działkę w Tyliczu
Mieszkaniec Krynicy został skazany za zniesławienie burmistrza, ponieważ opisał nieprawidłowości przy sprzedaży gminnej działki. Nieoczekiwanie, dwa lata po wyroku, urzędnicze kłamstwo w przetargu stwierdziły rada gminy, policja i prokuratura.
- Chcę odzyskać dobre imię. Burmistrz Bodziony i poprzednia rada z pomocą posła Mularczyka zrobili ze mnie przestępcę za to, że piętnowałem nadużycia - mówi Krzysztof Cycoń, od niedawna radny powiatowy PO z Krynicy. Trzy lata temu powołał Komitet Społeczny ,,Kryniczanie". W trzecim numerze opisał m.in. dziwny przetarg na gminne grunty w podkrynickim Tyliczu. 32 ary w atrakcyjnym terenie kupiła żona ówczesnego szefa komisji rewizyjnej rady Stanisława Mądrego. Była jedynym oferentem. Za działkę budowlaną zapłaciła niespełna 35 tys. zł (tysiąc ponad cenę wywoławczą).
Cycoń podejrzewał przekręt. Sugerował, że przetarg ukrywano przed mieszkańcami Tylicza, aby ograniczyć liczbę oferentów i sprzedać działkę po zaniżonej cenie. "Królestwo kłamstwa nie jest tam, gdzie się kłamie, lecz tam, gdzie kłamstwo się akceptuje" - podsumował urzędową transakcję cytatem z Karola Czapka. Jego zarzuty wzburzyły m.in. burmistrza i radnego Mądrego. Oskarżyli Cyconia o zniesławienie.
2007-03-02,Odwołany burmistrz w okienku dla interesantów
Około 10 tys. zł miesięcznie będzie zarabiać były burmistrz Bemowa Włodzimierz Całka, przyjmując petentów. Zwolnić go nie można, a jego dawne stanowisko jest już zajęte. Powiązani przez lata z SLD Całka i jego zastępca Andrzej Jędrasiak w ostatnich wyborach weszli do rady Bemowa z komitetu Nasze Miasto. W tej dzielnicy triumfowała jednak Platforma Obywatelska i musieli się pożegnać ze stanowiskami w zarządzie dzielnicy.
Nie chcieli przyjąć tego do wiadomości. Okazało się, że już po ślubowaniu na radnych rządzili dzielnicą, podpisując się pod decyzjami jako burmistrzowie. Ponieważ nie można łączyć samorządowych stanowisk, bemowscy radni zdecydowali, że pozbawią ich mandatów.
Całka i Jędrasiak robili, co mogli, by zachować miejsca w radzie. W dniu głosowania nad wygaszeniem ich mandatów nagle zachorowali i nie przyszli na sesję: Włodzimierz Całka "z powodu naderwanego mięśnia grzbietu", Jędrasiak przez "nawracający atak kolki nerkowej lewostronnej". Mimo to ich koledzy z rady uznali, że obaj panowie nie mogą z nimi dłużej pracować.
Wydawało się, że odeszli z samorządu. Okazuje się jednak, że w 2003 r. ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński podpisał korzystne dla Całki i Jędrasiaka umowy na czas nieokreślony.
Zanim stracili stanowiska burmistrzów, wzięli urlopy bezpłatne na czas pracy w radzie. A że radnymi już nie są, mogą teraz wrócić do bemowskiego urzędu z pensją ok. 10 tys. zł.
Sęk w tym, że burmistrzowskie fotele są już zajęte. Nowe władze dzielnicy muszą ich przyjąć z powrotem do pracy. Mogą stworzyć specjalnie dla nich stanowiska albo płacić za bliżej nieokreślone zajęcia.
- Na obu panów czekam z utęsknieniem. Mam nadzieję, że samorządowcy tak doświadczeni w kontaktach z ludźmi świetnie odnajdą się, obsługując petentów w wydziale obsługi mieszkańców - mówi Jarosław Dąbrowski (PO), następca Całki na stanowisku burmistrza Bemowa.

2007-02-20 Grube miliony na odprawy prezesów, odprawy prezesów, spółki giełdowe, banki, Orlen, TP SA, Chalupec, Józefiak, Wróbel, zarobki
fot: PAP/ Przemek Wierzchowski Były prezes TP SA Marek Józefiak odebrał odprawę w wysokości ponad 5 mln złotych. To rekordowa kwota.
W porównaniu z byłym szefem TP SA kiepsko wypada odwołany kilka miesięcy temu prezes Orlenu Igor Chalupec, który po ponad dwóch latach pracy, oddając fotel prezesa zainkasował tylko 1,5 mln złotych. Jest to znacznie niższa kwota, niż te przyznane poprzednim prezesom, lecz Chalupec jest pierwszym, któremu odprawę wypłacono. Zbigniew Wróbel i Z raportu rocznego, który opublikowała Telekomunikacja Polska wynika, że w minionym roku członkowie zarządu tej spółki zarobili łącznie około 17,8 mln złotych.
Jacek Walczykowski domagają się odprawy o wysokościach odpowiednio: 13 i 7 mln złotych. Pierwszy z nich kierował płocką spółką od lutego 2002 do połowy 2004 roku, natomiast drugi - zaledwie kilkanaście dni.
Do grona hojnych należą również zarządy banków: Handlowego oraz Pekao. Trzej odchodzący członkowie zarządu pierwszego z nich mieli otrzymać w sumie prawie 15 mln zł odprawy. Z kolei odejście trzech członków zarządu Pekao w 2003 roku kosztowało bank w sumie prawie 3,6 mln złotych.
Co ciekawe, jak można wywnioskować z powyższych przykładów, najwięcej spółki są w stanie
zapłacić za odejście nieudolnego prezesa. Okazuje się więc, że najdroższy manager to ten najmniej sprawny.
2007-02-21, Bezprawna eksmisja chorej kobiety
Trzech stalowowolskich urzędników doprowadziło do eksmisji z mieszkania chorej kobiety. - Eksmisję wykonano na podstawie sfałszowanych dokumentów - orzekł Sąd Rejonowy w Stalowej Woli.
- Usiadłam, złożyłam ręce i się rozpłakałam - wspomina eksmisję dziś 55-letnia Halina Adamska. Trzypokojowe mieszkanie komunalne przy ul. Poniatowskiego w Stalowej Woli kobieta straciła 2 września 2002 r. - W ciągu godziny wyrzucono mnie z lokalu. Nie pokazano żadnych dokumentów, na jakiej podstawie dokonuje się eksmisji. Słyszałam odzywki: "wynocha", "nie masz czego tutaj szukać" - dodaje. Powód eksmisji: mieszkanie zadłużone na ponad 10 tys. zł. Pani Halina mówi, że to bzdura. Dług wynosił może 3 tys. zł, zresztą został ściągnięty z jej renty przez komornika. Kobietę przesiedlono do mieszkania (jeden pokój z wnęką) w bloku na ul. Popiełuszki. - Jeden palnik na kuchence, okna w fatalnym stanie, zagrzybione ściany - opisuje warunki, w jakich teraz mieszka.
W kilka tygodni po eksmisji pani Halinie udało się dotrzeć do dokumentów eksmisyjnych. Zdębiała. - Zaraz, zaraz. Przecież podpisy na wymeldowaniu mnie z mieszkania nie są moje. Coś tu nie gra - pomyślała. Poszła do prezydenta Stalowej Woli Andrzeja Szlęzaka. Doradził jej: - "Zgłoś sprawę do prokuratury". Zgłosiła. Prokuratorskie śledztwo wykazało, że trzech stalowowolskich urzędników sfabrykowało dokumenty, na podstawie których dokonano eksmisji. Zarzuty usłyszała Mieczysława P., naczelnik wydziału lokalowego urzędu miasta, Maria B. i Jerzy T., oboje z Zakładu Administracji Budynków w Stalowej Woli, który podlega urzędowi miasta.

2007-02-20, 140 tajnych SB-ków pracowało w UJ
Listę blisko 140 tajnych współpracowników i innych informatorów SB na UJ ustalił zespół historyków badający inwigilację uczelni w latach 80. - Jeśli rektor zażąda, to podamy rozszyfrowane nazwiska - zapowiada prof. Tomasz Gąsowski.
Raport o esbeckiej inwigilacji uczelni trafił wczoraj na biurko prof. Karola Musioła, rektora UJ. To plon rocznej pracy uniwersyteckich historyków, którzy badają archiwa IPN. Trzon raportu stanowią ustalenia prof. Piotra Franaszka, dyrektora Instytutu Historii UJ, i prof. Gąsowskiego. Dotyczą one agentury i "spraw operacyjnego rozpracowania" z lat 80. Zdaniem autorów uniwersytet był wtedy w szczególnym zainteresowaniu SB. Stąd stosunkowo duża agentura, która jednak nie sięgała kadry kierowniczej, gdzie nie zwerbowano żadnego tajnego współpracownika.
Zestawienie samych agentów Wydziału III SB, który "ochraniał" uniwersytet, liczy ok. 90 osób. Dominują studenci i pracownicy nauki. Innego rodzaju źródła to zatrudnieni w administracji. - SB najbardziej rozpracowała organizacje studenckie. W niektórych miała nawet po kilku agentów. Znacznie gorzej radziła sobie z podziemnymi strukturami uniwersyteckiej "Solidarności" - mówi prof. Franaszek.
Działalność SB na uczelni obrazuje teczka z inwigilacji historyka UJ prof. Jerzego Zdrady, której kopię dostał rektor Musioł. W latach 80. prof. Zdrada należał do czołówki podziemnej "S" w Krakowie. Pracował w PAN, a następnie w Bibliotece Jagiellońskiej, gdzie donosił na niego m.in. Leszek Maleszka. Bezpieka zamknęła jego sprawę dopiero we wrześniu 1989 r., kiedy zasiadał już w Sejmie jako poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.

2007-02-16, Edward Brzostowski - burmistrz Dębicy skazany
Na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata został w piątek skazany były burmistrz Dębicy Edward Brzostowski, który bezprawnie zwolnił z pracy strażnika miejskiego.
- Sprawiedliwości stało się zadość. Niech ten wyrok uświadomi wszystkim pracodawcom, że pracowników nie można upadlać - mówi Roman Iwasieczko, były strażnik miejski, który stracił pracę w sierpniu 2004 r. Iwasieczko nie wykonał polecenia Brzostowskiego i nie nakazał innym strażnikom anulowania mandatu żonie lekarza, który jest znajomym byłego burmistrza Dębicy.

Iwasieczko odwołał się do sądu pracy i po 11 miesiącach został przywrócony na zajmowane stanowisko. W międzyczasie rzeszowska prokuratura rejonowa oskarżyła Edward Brzostowskiego o przekroczenie uprawnień i złośliwe naruszenie praw pracowniczych.
- Wyrok mnie satysfakcjonuje. Żale pana Brzostowskiego, że mu złamałem karierę polityczną, są śmieszne. Świadectwo rządów tego człowieka wystawili mu wyborcy - mówi Roman Iwasieczko i dodaje: - Po uprawomocnieniu się wyroku panu Brzostowskiemu wytoczę proces cywilny o odszkodowanie za poniesione straty moralne i pozostawanie bez pracy przez 11 miesięcy.
A Brzostowskiego czeka kolejny proces. Przed Sądem Okręgowym w Krakowie odpowiada za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się praniem brudnych pieniędzy.
2007-02-14, Korupcja w Agencji Mienia Wojskowego CBŚ zatrzymuje jej urzędników
Trzech wysokich urzędników Agencji Mienia Wojskowego zatrzymało szczecińskie CBŚ - wszyscy podejrzani są o korupcję. Minister obrony zapowiedział odwołanie całego kierownictwa agencji.
Zatrzymani to wiceprezes AMW Krzysztof B. dyrektor terenowego oddziału agencji w Warszawie i Henryk D., oraz kierownik sekcji administracyjnej oddziału Mieczysław P.
CBŚ podejrzewa, że tworzyli zorganizowaną grupę przestępczą. Rzecznik zachodniopomorskiej policji Maciej Karczyński powiedział PAP, że urzędników CBŚ zatrzymano w Warszawie w mieszkaniach, gdzie "zabezpieczono obszerny materiał dowodowy". Obecnie przesłuchiwani są w Szczecinie. Według nieoficjalnych informacji chodzi o sprzedaż atrakcyjnych terenów powojskowych po zaniżonych cenach na terenie województwa mazowieckiego. Nasi informatorzy twierdzą, że wobec podejrzanych będzie wnioskowany areszt.
Według naszych informacji Krzysztof B. był radnym PO w warszawskiej Białołęce. W AMW pracował od 1999 r., na obecne stanowisko został mianowany w czerwcu ubiegłego roku przez poprzedniego szefa MON Radosława Sikorskiego. W Warszawie był między innymi zwolennikiem budowy "Pentagonu", czyli budynku, w którym zostałyby ulokowane wszystkie instytucje MON. Inny z aresztowanych to emerytowany pułkownik Henryk D., były logistyk 3 Warszawskiej Brygady Rakietowej. Jego nominacja w AMW spotkała się z protestami środowisk wojskowych, bowiem w przeszłości D. był oskarżany o niegospodarność w jednostce na Bemowie.
Rzeczniczka agencji Jolanta Cholewińska poinformowała, że biura agencji zostały przeszukane przez funkcjonariuszy.
Od 2006 r. CBŚ bada transakcje dokonywane przez AMW. Trzy miesiące temu został zatrzymany m.in. dyrektor gorzowskiego oddziału agencji, który wraz z podległymi urzędnikami sprzedał za łapówkę grupie biznesmenów ze Szczecina, Bydgoszczy i Warszawy grunty po poligonie za połowę wartości. Na gruncie stanął hipermarket.
Minister obrony Aleksander Szczygło zapowiedział odwołanie całego pozostającego na wolności kierownictwa Agencji Mienia Wojskowego oraz szczegółową kontrolę AMW.
2007-02-09, Centralne Biuro Śledcze zatrzymało stołecznych urzędników
CBŚ zatrzymało byłego szefa Zarządu Dróg Miejskich Tomasza Sz. i Ryszarda S., który zarządzał budynkami komunalnymi w Śródmieściu. Za czasów koalicji SLD-UW (potem PO) należeli do elity samorządowej. Sprawa dotyczy łapówek i ustawianych przetargów. Tomasz Sz. zarządzał firmą, której budżet sięgał 300 mln zł, odpowiadał za stołeczne przetargi na remonty dróg. Należał do najbardziej wpływowych urzędników ratusza, przyjaciół miał zarówno wśród polityków SLD, jak i AWS. Sz. mimo kontrowersji wokół niego utrzymał stanowisko przez wiele lat. Kres jego karierze położył prezydent Lech Kaczyński.
Podobnie wiodło się Ryszardowi S. Początkowo związany z UW, potem zwolennik SLD. Jako dyrektor zarządzający śródmiejskimi nieruchomościami odpowiadał za niebagatelny majątek: lokale użytkowe w najlepszych lokalizacjach i mieszkania komunalne.
Obaj zostali aresztowani na dwa miesiące i 25 dni Trafili w ręce organów ścigania po wyjaśnieniach pruszkowskich gangsterów. Są podejrzanymi w śledztwie dotyczącym interesów przestępczej grupy. W toczącej się od kilku lat sprawie aresztowano dotąd ok. 30 osób. Zatrzymanie samorządowców otwiera nowy - korupcyjny - wątek śledztwa. Obaj ukazani są jako ludzie, którzy wiele mogą w branży nieruchomościowej.
Tomasz Sz. i Ryszard S. wyszli z sądu w kajdankach, bo ten dał wiarę słowom zwykłych kryminalistów, a nie ich zapewnieniom o niewinności. Areszt - wynika z uzasadnienia, do którego dotarliśmy - był konieczny, bo sąd uznał, że na wolności zatrzymani "mogą wpływać na świadków" i "uzgadniać [z nimi] linię obrony". Pojawia się też niespotykany dotąd argument - "postawa" zatrzymanych, tak jakby sąd wymagał, by Ryszard S. i Tomasz Sz. sami się oskarżyli.
Ryszard S., miał w 2001 r. powoływać się na wpływy w Urzędzie Dzielnicy Śródmieście i podjąć się pośrednictwa w ustawieniu przetargu na sprzedaż działki przy ul. Królewskiej pod budowę hotelu (dotąd nie powstał). Dla siebie i innych osób (w domyśle z samorządu) przyjął za to 60 tys. dolarów. Obok zarzutu płatnej protekcji odpowiadać ma także za łapówkę przyjętą za wynajęcie lokalu przy ul. Kredytowej.
Tomaszowi Sz., byłemu szefowi ZDM, postawiono trzy zarzuty. W latach 1998-2000 od łapówki w wysokości 100 tys. zł od jednej z firm miał uzależnić wygranie przetargu na sprzedaż działki na rogu ul. Marszałkowskiej i Litewskiej oraz dopuszczenie do eksploatacji wybudowanego tam budynku. Kolejny zarzut to ustawienie przetargu, ale na działkę przy ul. Elektoralnej. Pokrzywdzonym miał być Tomasz S., który prowadził lombard w Pruszkowie. Rok temu zatrzymała go policja. Okrzyknięto go wówczas "kasjerem gangu" - był podejrzewany o pranie pieniędzy gangsterów, oszustwa i wyłudzenia. To on zeznaje dziś przeciw samorządowcom. Prokuratura zarzuca też Sz., że w 1999 r. ukrył aneks dotyczący udziału spółki Reform Plaza - inwestora centrum Blue City - w modernizacji Al. Jerozolimskich.
W tej samej sprawie CBŚ zatrzymał Jerzego S., syna PRL-owskiego generała i ministra obrony narodowej. S. jest prezesem firmy, która w Warszawie prowadzi kilka parkingów w doskonałych lokalizacjach, np. przy przy MSWiA, hotelach Marriott, Sofitel Victoria, dużych centrach handlowych, biurowcach w centrum.
Syn generała miał być pośrednikiem między gangiem a urzędnikami. Prokurator zarzuca mu przede wszystkim płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy. Ma także zarzut oszustwa, bo jak wiemy nieoficjalnie, część wpływów z "pośrednictwa" S. zatrzymał dla siebie.
2007-02-08, Mieli wyroki, stracili pracę
Czwórka pracowników rzeszowskiego magistratu straciła pracę.
- Zgodnie z prawem osoba skazana prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne nie może pracować w urzędzie - mówi Marcin Stopa, rzecznik prezydenta miasta. Wymóg uzyskania zaświadczenia o niekaralności urzędników obowiązuje od października ub. roku. W życie weszła wtedy, przeprowadzona z inicjatywy PiS, nowelizacja ustawy o pracownikach samorządowych. Zaświadczenie musi mieć każdy urzędnik od referenta po dyrektora departamentu. Osoba skazana prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne, np. kradzież, napad, gwałt czy też udział w bójce nie może pracować w urzędzie.
Po sprawdzeniu pracowników rzeszowskiego urzędu okazało się, że czterech z nich ma na koncie prawomocne wyroki za przestępstwo umyślne.
- Nie zdradzę jakie to były przewinienia - mówi Marcin Stopa. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że były to wyroki za prowadzenie pojazdu po spożyciu alkoholu oraz za udział w bójce.
- Z tymi osobami niedawno został rozwiązany stosunek pracy - wyjaśnia rzecznik.
2007-02-07,Miał być bezstronny, a brał pieniądze od inwestorów
Pracownik Wojewódzkiej Stacji Sanepidu w Rzeszowie, który wydawał opinie w sprawie lokalizacji urządzeń telefonii komórkowej, opracowywał również raporty dla tych sieci. Śledztwo w tej sprawie prowadzi skorumpowana sanocka prokuratura.
-To był zupełny przypadek, że sprawa wyszła na jaw - informuje Zbigniew Gelzok z Rybnika, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenie Przeciwdziałania Elektroskażeniom "Prawo do życia", walczącego z operatorami sieci komórkowych. Okazało się, że ten sam pan był autorem raportów dla Plus GSM. Sieć komórkowa dołączyła te raporty do dokumentów przedstawionych w urzędzie miasta. To było kuriozum, człowiek, który miał wydawać bezstronne opinie o wpływie takich urządzeń na otoczenie, brał pieniądze od inwestorów. Na dodatek okazało się, że posługiwał się pieczątką biegłego, której nie miał prawa używać od pięciu lat - mówi oburzony Gelzok.
Śledztwo prowadzi sanocka prokuratura. - Zajmujemy się nią od niedawna. Prokurator, któremu powierzono prowadzenie tej sprawy, zlecił policji wykonanie czynności sprawdzających - wyjaśnia Wiesław Klaczak, szef prokuratury. W Wojewódzkiej Stacji Sanepidu w Rzeszowie dowiedzieliśmy się, że policjanci zażyczyli sobie informacji m.in. o tym, ile i jakie inwestycje opiniował Stanisław S.
Jak to możliwe, że pracownik sanepidu mógł działać w taki sposób. Okazało się, że opinie dla inwestorów wydawał w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.
Na początku ubiegłego roku został odsunięty od wydawania opinii w imieniu sanepidu - wyjaśnia Konrad Śliwa z Wojewódzkiej Stacji Sanepidu w Rzeszowie.
Obecnie Stanisław S., jak każdy mataczący przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Logiczne, że wystawił mu go skorumpowany lekarz... śmieszne jak to łatwo się załatwia i prokuratura daje się jak zwykle oszukać na taki prosty numer... no ale takich idiotów mamy za prokuratorów nie tylko w Sanoku.
22.01.2007 Znany ekspert telewizyjny aresztowany
Wrocławska policja zatrzymała Wita Ż., członka zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej i współpracownika Canal+.
Ma to związek z podejrzeniami o korupcję i tzw. ustawianie meczy - poinformowała w czwartek Beata Tobiasz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Jak poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Leszek Karpina, Wit Ż. przyznał się do stawianych mu zarzutów, wpłacił 50 tys. złotych kaucji i został zwolniony.
Wrocławska prokuratura postawiła Ż. dwa zarzuty dotyczące korupcji. Miał między innymi - w porozumieniu z innym działaczem, Ryszardem F. pseudonim "Fryzjer" - wpływać na sędziów, aby forowali drugoligowego Zawiszę Bydgoszcz oraz wziąć 8 tysięcy złotych łapówki.
Wit Ż. to wieloletni pierwszoligowy sędzia piłkarski, członek zarządu oraz były przewodniczący (obecnie wiceprzewodniczący) i obserwator Kolegium Sędziów PZPN. Znany z programu "Kontrowersje" w Canal+, gdzie od kilku lat ocenia pracę polskich arbitrów ligowych.
Prywatnie od 12 lat właściciel firmy produkującej odzież sportową, która sprzedaje trykoty piłkarskie i sędziowskie. Ż. prowadził firmę, chociaż jako członek Kolegium Sędziów miał zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z futbolem.
2007-01-19,Wojciech Dąbrowski - Wojewoda pedałował po pijanemu
Wojciech Dąbrowski, nowy wojewoda mazowiecki i szef warszawskiego PiS, został ukarany przez sąd za jazdę po pijanemu rowerem.
Jak ustalił tygodnik "Wprost", w lipcu ubiegłego roku do sądu Pragi Północ wpłynął akt oskarżenia przeciwko Dąbrowskiemu. Zarzut: jazda rowerem pod wpływem alkoholu. Miał we krwi 0,75 promila alkoholu. Prokurator chciał ukarać polityka PiS bez procesu sądowego. Mimo to proces się odbył. Wojciech Dąbrowski przyznał się do winy. W październiku sąd nakazał mu, by wpłacił 4 tys. zł na Centrum Zdrowia Dziecka. Zabronił też politykowi prowadzenia pojazdów przez dwa lata.
- Takie rzeczy się zdarzają. To był mój pierwszy konflikt z prawem. Nie uniemożliwia mi to pełnienia funkcji wojewody - komentuje Wojciech Dąbrowski.
Nowy wojewoda zapewnia, że o sprawie jeszcze przed nominacją wiedział premier Jarosław Kaczyński.
Wojciech Dąbrowski to absolwent prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Wojewodą mazowieckim został w czwartek. Wcześniej był burmistrzem Żoliborza.
2007-01-18, Burmistrz Oświęcimia stanie przed sądem
Myślenicka prokuratura oskarżyła Janusza M. i jego żonę o oszustwa.
Zarzuty dotyczą lat 2002-2004, gdy oboje prowadził spółkę Maja. Według śledczych wyłudzili wtedy kilkaset tysięcy złotych od kilkudziesięciu firm. W nadziei na zyski niektórzy przedsiębiorcy kredytowali współpracę z ,,prezydencką" firmą. Prokuraturę zawiadomili dopiero wtedy, gdy okazało się, że spółka jest niewypłacalna, a oni zostali bez towarów i pieniędzy.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Janusz M. twierdzi, że jego kłopoty finansowe wynikły z długotrwałych procesów odszkodowawczych, jakie wytoczył wojewodzie małopolskiemu (chodziło o kontrowersyjne centrum handlowe wybudowane przez niego opodal wejścia do muzeum Auschwitz-Birkenau). Przekonywał również, że jego kontrahenci, udzielając pożyczek i dostarczając różne towary, znali sytuację finansową firmy, więc jego zdaniem nie ma mowy o oszustwie.
Prokuratura twierdzi jednak, że prezydent Oświęcimia zobowiązywał się spłacać pożyczki w krótkim terminie, a nie miał finansowych możliwości uczynienia tego.
2007-01-05, Notariusz w areszcie
Maciej K., znany krakowski notariusz współpracujący z gangsterami wymuszającymi kamienice, trafił na trzy miesiące do aresztu.
O zatrzymaniu gangu "łowców kamienic" pisaliśmy w październiku. Dziewięciu groźnych bandytów trafiło wówczas za kratki, m.in. za wyłudzenie hotelu na Kazimierzu, lichwę, wymuszenia. Już wtedy informowaliśmy, że w sprawę zamieszany jest notariusz Maciej K., który miał przyjeżdżać do dłużników gangsterów i parafować wymuszane umowy o przejęciu nieruchomości. Smaczku sprawie dodaje fakt, że żona K. jest prokuratorem w jednej z prokuratur rejonowych. Oficjalnie to z powodu ich pokrewieństwa śledztwo przeniesiono do Kielc.
Wczoraj sąd rejonowy w Kielcach zdecydował, że Maciej K. trafi za kratki. Prokuratura zarzuca mu popełnienie oszustwa na szkodę Pawła L., który na zabezpieczenie pożyczki przekazał nieruchomość wartości ponad 3 mln złotych. Gangsterzy doprowadzili jednak do tego, że mężczyzna stracił 2,8 mln i nieruchomość. Prawdopodobnie wkrótce zostaną mu postawione kolejne zarzuty.
2007-01-04,Nieprawidłowości w Urzędzie Skarbowym w Olkuszu
Cztery osoby z kierownictwa Urzędu Skarbowego w Olkuszu staną przed sądem. Krakowska prokuratura oskarża ich o nieprawidłowości przy egzekucji zaległych podatków od jednego z olkuskich przedsiębiorców.
Na ławie oskarżonych zasiądzie była naczelnik urzędu Wanda B., kierownicy referatu egzekucji i podatków pośrednich oraz radca prawna. Sprawa dotyczy wyegzekwowania niezapłaconego podatku VAT od właściciela jednej z olkuskich firm. Urząd Kontroli Skarbowej w Krakowie stwierdził, że biznesmen jest winny ponad 3 mln zł i wystąpił do olkuskiego US o zabezpieczenie mu majątku na poczet zaległości. Przedsiębiorcy zajęto kilka nieruchomości i samochody. Decyzja ta była ważna jednak przez trzy miesiące i urzędnicy zapomnieli ją przedłużyć. By to zatuszować, jeden z nich później sam napisał biznesmenowi wniosek o zwolnienie. Naczelnik US wyraził zgodę i przedsiębiorcy odblokowano większość hipotek i samochody. Egzekucja zaległości (z odsetkami 8 mln zł) stała się prawie niemożliwa.
Oskarżeni nie przyznali się do winy.
Odpowiedzialność urzędników - funkcjonariuszy publicznych za naruszenie prawa - kiedy urzędnik zapłaci za naruszenie prawa?
Samorządowcy, pracownicy urzędów państwowych i skarbówki będą odpowiadali za szkody spowodowane wydaniem decyzji administracyjnej łamiącej przepisy.
Ma to skłonić urzędników administracji publicznej do przestrzegania prawa.
Projekt przewiduje wprowadzenie osobistej odpowiedzialności urzędnika za szkody spowodowane rażącym naruszeniem prawa (lub zaniechaniem działania) podczas załatwiania indywidualnych spraw administracyjnych - do wysokości wyrządzonej szkody, ale nie przekraczającej 12-krotności przeciętnego wynagrodzenia. W IV kwartale 2005 r. wynagrodzenie to wynosiło 2528,62 zł. Ustalone na jego podstawie odszkodowanie, jakie miałby zapłacić urzędnik, wyniosłoby maksymalnie 30 343,44 zł.
Kiedy będzie to możliwe?
Przede wszystkim, gdy osoba lub przedsiębiorca, który poniósł szkodę na skutek rozstrzygnięcia jego sprawy lub braku tego rozstrzygnięcia, ma przyznane prawomocnym orzeczeniem sądu (lub na mocy ugody) odszkodowanie. Albo gdy sąd administracyjny potwierdzi, iż dana decyzja została wydana z rażącym naruszeniem prawa.

Czarna i Polana to miejscowości w Bieszczadach. Wójta Gminy Czarna - Władysław Podraza wykorzystuje swoje stanowisko dla "załatwienia" sprawy swojemu koledze?

Strzegowo i jej śmierdzący wójt Wiesław Zalewski - o takim "jednym Bondzie w samorządzie"...

Kolejne strony dokumentują stale uzupełniane cykle nieodpowiedzialnego zachowania się funkcjonariuszy władzy i urzędników państwowych:
Sędziowie - oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów - czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy - czyli tzw. "odpady prawnicze", śmiecie, najczęściej nieetyczni i nie dokształceni funkcjonariusze władzy. Aktualizacja na rok 2007.
Prokuratorzy do zwolnienia od razu - ARCHIWUM - 2006r
SKORUMPOWANI SĘDZIOWIE I PROKURATORZY - czyli nie tylko pijackie wpadki
"boskiej władzy" , którzy w końcu spadli na ziemię...:-)

Adwokaci - czyli mecenasi chałtury prawniczej, a tak naprawdę to jedyni usługodawcy którzy nie ponoszą odpowiedzialności za odstawiane fuszerki typowi pasożyci społeczeństwa
Oszustwa polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków, czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie - stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne afery 2007 - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków... - słowem "psie przękręty".
oszustwa komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków, którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie mają obowiązujące PRAWO
Urzędnicy państwowi i ich matactwa 2007 - dokumentujemy tu oszustwa urzędników państwowych takich jak: polityk, wójt, starosta, burmistrz, prezydent, rzecznik - wszelkich kombinatorów na których utrzymanie pracujące całe społeczeństwo, a którzy swoje publiczne stanowisko wykorzystują dla swojej prywaty i zysku.
UDOKUMENTOWANE FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH
Psychiatryczne przekręty pseudo-biegłych udających lekarzy - aktualny stale uzupełniany cykl przedstawiający typowych schizofreników, decydujących o zdrowiu i majątkach ludzi, którzy bez wiedzy za to za kasę wydają opinie niezgodne z prawdą i nie mające nic z fachowością...
Aferzyści - czyli wszelkiej maści kombinatorzy grający rolę biznesmenów, politycy mający dojście do tajnych informacji i wiedzy
Media manipulują, osądzają i są sądzone - wpadki sądowe, wyroki skazujące na dziennikarzy za nierzetelność, pomówienie, wprowadzenie w błąd społeczeństwa.
Poseł to ma klawe życie :-)

Krytyka wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław Ziemianin
Strasburg - wyroki Trybunału - ukarana Polska i polskie sądy za wydane wyroki naruszające prawo - efekty skorumpowania polskich sędziów.

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

A dla odreagowania sympatyczne linki dla poszkodowanych przez schorowane organy sprawiedliwości :-))
10 przykazań dla młodych adeptów prawa, czyli jak działa głupota prawników + modlitwa...
"walczący z wilkami, szeryf z Bieszczad czyli z impotentnymi organami (nie)sprawiedliwości?" takie sobie dywagacje Z. Raczkowskiego
Wilk Zygfryd - CZARNA BIESZCZADZKA RZECZYWISTOŚĆ...

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm
redakcja@aferyprawa.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Paolla
23-12-2014 / 11:33
eu tenho um n8 segunda gerae7e3o , gosto muito dele pelo" rel="nofollow">mzjliz.com"> mvoito do reprodutor de radio , posso transmitir as musicas que eu estou escutando para outros aparelhos e a camera dele e9 muito bom , sf3 que eu comprei um iphone 5 , mais ainda nao chegou , ele tem alguma dessas opsoes e a camera dele e9 boa tambem , quantos megapixels
~winstone
14-11-2013 / 07:17
vppfmxt skyviewvfc.com/winston.html ">winstone 5306 skyviewvfc.com/ ">cigarettes =-] skyviewvfc.com/lucky_strike.html ">lucky strike cigarettes NhHWoD skyviewvfc.com/tobacco.html ">tobacco =-] skyviewvfc.com/newport_cigarettes.html ">newport cigarettes %-[[[