Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA REDAKTOR ZDZISŁAW RACZKOWSKI NEKROAFERA WYROK ŁOWCY SKÓR SANIRARIUSZE I LEKARZE Z ŁODZI ZABIJALI DLA ZYSKUANI

Wyrok w sprawie nekroafery dla "łowców skór" w wykonaniu sanitariuszy i lekarzy pogotowia w Łodzi... zabijali zamiast ratować życie za pieniądze otrzymywane od właścicieli zakładów pogrzebowych. 
Mamy pierwsze wyroki w tej nieludzkiej sprawie 2007-01-20  
Od ujawnienia przez "Gazetę" afery "łowców skór" mija pięć lat, proces pierwszych czterech trwał blisko dwa lata. 110 terminów rozpraw, ponad 400 przesłuchanych świadków i biegłych. Na podstawie naszych ustaleń i przebiegu procesu można odpowiedzieć już na pytanie, kim są skazani wczoraj "łowcy skór"
38-letni Andrzej N. skazany na dożywotnie więzienie
Były sanitariusz o pseudonimach "Koń" i "Doktor Ebrantil". Pięć lat temu dowiedzieliśmy się o jego istnieniu od jednego z kierowców karetek. Tak nam opowiadał: Jest człowiek, który uśmiercał ludzi. Jawnie, na oczach innych. To sanitariusz "doktor Ebrantil". Ebrantil to lek obniżający ciśnienie krwi. Serce staje i koniec.
Przykład: "Ebrantil" bierze z domu psychicznie chorego, wsiada do karetki, siada z tyłu z pacjentem i wieziemy go do szpitala. Pacjent był fizycznie zdrowy, braliśmy go, bo chciał przez okno wyskoczyć. Mówił trzeźwo, realnie. Jechałem z doktorem, bardzo porządnym - podczas reanimacji często pot się z niego lał. "Ebrantil" dochodzi do nas z tyłu i mówi: - Ja się na medycynie nie znam, ale on odpala. Nie żyje. Doktor mówi: "Zgrywasz się!". Ale patrzy - faktycznie! Chyba nie żyje! Lekarz skoczył: "Dawaj defibrylator [urządzenie do reanimacji]"!
A "Ebrantil" rusza się jak mucha w smole. Mówi do mnie: "Jedź powoli!". Ja - odwrotnie - gaz i do szpitala: na izbę przyjęć i pędem na internę. Przyleciał lekarz, oddziałowi, oddech wrócił. I ten lekarz stwierdził: "On jest czymś naszprycowany, wezwijcie erkę". W erce przyjechał doktor, który ma ksywę "Anioł Śmierci". I mówi do "Ebrantila": "No, jak cię uczyłem? Gdzie ty przywozisz?". Zapakowali go, nie wiem, co się dalej stało. Można sprawdzić w papierach: po dacie, adresie.
Później prokuratorom udało się ustalić, kim był psychicznie chory pacjent z opowieści kierowcy. Wiesława Sz. nie udało się uratować, zmarł w szpitalu. Sanitariusz Andrzej N. wstrzyknął mu w karetce pavulon. Lekarz "Anioł Śmierci", jeden z bohaterów naszego reportażu "Łowcy skór", który miał uczyć "Ebrantila", zmarł kilka lat temu.

W czerwcu 2003 r. do domu Andrzeja N. zapukali policjanci z CBŚ. Był pijany, nie trzeźwiał zresztą od wielu miesięcy. Rok wcześniej za pijaństwo zwolniono go z pogotowia. Przesłuchiwany przyznał się do zabijania pacjentów pavulonem kradzionym z apteki pogotowia na podstawie sfałszowanych przez siebie recept i sprzedaży zabitych pacjentów zakładowi pogrzebowemu Czarna Róża. "Ebrantil" mówił o wielu swych zabójstwach (co najmniej kilkunastu), ale zacierały mu się w pamięci szczegóły. Cztery zbrodnie odtworzył na tyle, że można było ustalić, o których pacjentów chodzi. Prócz Wiesława Sz. byli to:
( Danuta B. Andrzej N. zabił ją pavulonem w marcu 2000 r. Kobieta zasłabła w poradni, trzeba ją było zawieźć do szpitala na obserwację. N. wstrzyknął pacjentce ampułkę śmiercionośnego leku. „Ebrantil” opowiadał na przesłuchaniu: „Minęło 30-40 sekund. Pacjentka zaczęła być niespokojna, coś jakby krzyczała, zaczęła zdzierać założoną na twarz maskę z tlenem”. Zmarła po kilku minutach. Ciało sprzedano do Czarnej Róży.
( Dariusz K. „Ebrantil” zabił go pavulonem we wrześniu 2000 r. Pacjent spadł z wersalki i rozbił głowę. Karetka jedzie do szpitala zawieźć Dariusza K. na obserwację. Andrzej N. jak zwykle zostaje sam z pacjentem z tyłu, wstrzykuje mu 5 mg pavulonu. Lekarz nie próbuje ratować duszącego się pacjenta. Daje komórkę Andrzejowi N., żeby ten wezwał Czarną Różę.
( Janina G. zabita pavulonem przez „Ebrantila” w sierpniu 2001 r. Pacjentka skarżyła się na ból serca, duszności. Lekarz kazał Andrzejowi N. przygotować zastrzyk z hydrocortisonu, ale sanitariusz zmieszał w strzykawce lek z pavulonem. Mijają dwie-trzy minuty. Kobieta mówi, że źle się czuje, lekarz zeznał później, że wręcz „leciała w oczach”. Zmarła. Lekarz krzyczy na sanitariusza, podejrzewa, że Andrzej N. podał pacjentce inny lek, niż kazał. - Pokaż puste ampułki! - rozkazuje. N. pokazuje, ale są to tylko opakowania po zaleconych środkach. Dużo później, gdy o zabijaniu pacjentów zrobiło się głośno, lekarz dojdzie do wniosku, że N. wyrzucił opakowanie po pavulonie, gdy szedł po defibrylator.
Andrzej N. po kilku przesłuchaniach zaciął się i zamilkł. Później w śledztwie kilkakrotnie zmieniał zeznania: pomniejszał swoją winę, obciążał innych. W końcu twierdził, że zabijał chorych na polecenie lekarzy. Przed sądem odwołał wszystkie swoje słowa, twierdził, że do składania wyjaśnień przymusił go prokurator.
W areszcie Andrzej N. próbował popełnić samobójstwo, wieszając się w toalecie. Uratował go jeden ze współwięźniów, także zaangażowany w handel "skórami". Później, przed sądem, pojawiło się jeszcze kilku innych kolegów z celi "Ebrantila". Zgłosili się na świadków, bo nie mogli wytrzymać opowieści Andrzeja N. Ten, choć w sądzie nie przyznawał się do winy, w celi opowiadał, jak "odpalił" co najmniej 50 pacjentów. Nie tylko pavulonem, także przebijając nieprzytomnemu pacjentowi gardło rurką intubacyjną. Szydził ze swych ofiar: "Nie powinienem siedzieć w więzieniu, tylko od ZUS-u jakiś medal dostać. Bo odpaliłem tyle klekotów [starszych ludzi], że skarb państwa miał niezłe oszczędności".
W ostatnim słowie "Ebrantil" twierdził przed sądem, że jest niewinny.

40-letni Karol B. skazany na 25 lat więzienia
Były sanitariusz, bliski kolega Andrzeja N. Według biegłych bardzo inteligentny. "Ebrantil" tak mówił o nim kolegom z celi: - Ma na koncie dwa razy tyle pacjentów co ja. Wymienialiśmy się doświadczeniami. Żeby przyspieszyć uduszenie, siadaliśmy okrakiem na przeponie pacjenta. Karolowi zawsze się udawało, bo ważył ponad 90 kilo. Ja miałem gorzej, bo jestem lekki. Karol dobijał pacjentów po wypadkach, z obrażeniami głowy, bijąc ich drewnianym trepem. Ja chodziłem w tenisówkach, to nie mogłem. Raz zrobiłem to gaśnicą, ale zabryzgałem krwią całą karetkę.
Współwięzień „Ebrantila” nie wierzył w opowieści. Ale gdy spotkał się podczas konwoju do sądu z Karolem B., ten mu potwierdził: „Gdyby »Ebrantil « nie przyznał się prokuratorowi do zabijania, to ch... by nam zrobili. Bo pavulonu nie da się wykryć".
To prawda, Karola B. zatrzymano dzięki pierwszym zeznaniom "Ebrantila". Opowiedział on prokuratorowi, że wspólnie z B. opracowali sposób na zwiększenie zysków z handlu "skórami". Od lekarzy dowiedzieli się, że najlepiej robić to pavulonem, bo szybko rozkłada się w organizmie i nie zostawia żadnych śladów. B. też kradł garściami pavulon, kiedy "Ebrantilowi" go brakowało, pożyczał od kolegi. I odwrotnie.

51-letni Janusz K., lekarz skazany na sześć lat więzienia.
Umyślnie nie ratował (lub robił to źle) dziesięciu pacjentów. Wszyscy zmarli. Na nekrobiznesie zarobił co najmniej 16,7 tys. zł.
Jak zeznali współoskarżeni, był szczególnie pazerny na pieniądze za "skóry". Był - co potwierdził sąd - skrajnym ignorantem: bał się np. defibrylatora - myślał, że porazi go prąd. Przed sądem mówił , że nie zna się na ratowaniu, ale mimo to pracował w pogotowiu "żeby zarobić na życie". Często podczas reanimacji podawał pacjentom leki, które mogły tylko pogorszyć ich sytuację. Nigdy nie przyznał się do spowodowania śmierci pacjentów i brania pieniędzy za "skóry". W praktyce, gdy K. był lekarzem w karetce, rządzili w niej sanitariusze - najczęściej Andrzej N.

35-letni Paweł W., lekarz ps. "Don Wasyl" skazany na pięć lat więzienia
Umyślnie naraził życie czterech pacjentów, wszyscy zmarli. Na sprzedaży ciał zarobił najmniej 13,3 tys. zł.
Nigdy nie przyznał się do winy, twierdził nawet przed sądem, że nie wziął ani grosza pod zakładów pogrzebowych. Ale to właśnie z jego telefonu informowano firmy funeralne o zgonach pacjentów. Jak wynika z zestawienia billingów, Paweł W. robił to nawet, gdy pacjenci jeszcze żyli.
Przed sądem - co podkreślono w uzasadnieniu wyroku - butny i hardy do końca. Pouczał biegłych, którzy tłumaczyli jemu i sądowi, jak powinna wyglądać prawidłowa reanimacja pacjenta. Miał zwyczaj - zapamiętali to dokładnie świadkowie - jeżdżenia w karetce z nogami na desce rozdzielczej.
Andrzej N. mówił o "Don Wasylu", że ten powtarzał, iż "bycie lekarzem to najlepsza licencja na zabijanie". I że miał specyficzną metodę dobierania leków pacjentom. - Nie dawał tych, które powinien podać, by pacjent przeżył. Robił sobie wyliczankę, używając daty. Jeśli np. był 1 grudnia, doktor podawał 12. lek z pierwszego rzędu w swej walizce.

Śledztwo trwa
W kolejce na proces czekają dwa kolejne akty oskarżenia dotyczące nekroafery. Kilkudziesięciu pracowników pogotowia i właścicieli firm pogrzebowych odpowie za "handel skórami". Prokuratorzy nadal badają kolejne przypadki tzw. wątpliwych zgonów i rolę byłego rzecznika pogotowia i starszego dyspozytora Tomasza S., organizatora procederu.
Wieloletni dyrektor łódzkiego pogotowia, pod okiem którego przez lata kwitł "handel skórami", ma się doskonale - jest dyrektorem wydziału nadzorującego politykę lekową w łódzkim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia.

Oto 'łowcy skór' 

z Archiwum 2005-04-13, Łowcy skór - jak zabić teściową

Z wyjaśnień Andrzeja N.: Karol B. opowiadał mi, że nie udało mu się "puknąć" pacjenta, bo lekarz się zorientował. I jedna ampułka pavulonu poszła na marne.

Już czwarty dzień sędzia Jarosław Papis odczytywał wyjaśnienia złożone w śledztwie przez Andrzeja N. sanitariusza oskarżonego o zamordowanie pavulonem czterech chorych. Część z nich dotyczyła wspólnika N. - Karola B. (oskarżony o zabicie jednego chorego). Większość wyjaśnień z prokuratury N. wczoraj odwoływał. Także opowiedzianą prokuratorowi historię o "zmarnowaniu" przez B. jednej ampułki pavulonu. Obaj sanitariusze ukradli ich z apteki w pogotowiu prawie sto.

Co jeszcze mówił N. prokuratorowi o swoim wspólniku od pavulonu? Ze szczegółami opowiedział, jak ten wielokrotnie namawiał go do zabicia swojej teściowej. Karol B. miał bowiem (to nie makabryczny żart) problemy mieszkaniowe - "gnieździł się" z teściową, żoną i dwójką dzieci. Rzekomo sam podtruwał teściową lekami, ale bał jej się zabić, bo "żona wiedziała, że jej nie lubi i miała na niego wzgląd". Plan więc był taki: kiedy teściowa się przeziębi, B. wezwie pogotowie i poprosi dyspozytora, żeby do teściowej przyjechał zespół Andrzeja N. A ten wówczas jak zwykle wstrzyknie pavulon.

N. tłumaczył prokuratorowi: "Odmawiałem Karolowi B., bo to już by była przesada".

Sanitariusz N. opowiadał też, jak Karol B. okradał pijanych pacjentów. Najpierw miał ich bić lub kopać drewnianym trepem w głowę, by stracili przytomność. Później zabierał pieniądze. To się nazywało w pogotowiu "wyciąć z pacjentem kujawiaka". Wersje o biciu pacjentów trepem potwierdzili w śledztwie inni świadkowie.

B. został w końcu złapany na kradzieży. Wpadł, gdy zabrał dużą sumę... lekarzowi, któremu pogotowie udzielało pomocy. Za skradzione wtedy pieniądze sanitariusz wyremontował sobie mieszkanie, kupił "pralkę, lodówkę i poloneza na gaz".

Później sąd odczytywał wyjaśnienia, jakie N. składał dwa tygodnie po zatrzymaniu i później. Jak uznał prokurator, w nich - w odróżnieniu od pierwszych - podejrzany ewidentnie kłamał, starając się pomniejszyć swoją winę i obciążyć innych. Twierdził m.in., że pavulon podawał na wyraźne polecenie lekarzy i kierowców.

Z notatnika sądowego

Słysząc wyjaśnienia sanitariusza, Paweł W. (lekarz oskarżony o spowodowanie śmierci czterech chorych) śmiał się pogardliwie. Aż sędzia Papis musiał przywoływać go do porządku. - Pana rozbawienie nie przystaje do tego, co mówi się na tej sali, także o panu!
Skąd ta radość lekarza? Wczoraj przed sądem Andrzej N. kolejny dzień udawał niewiniątko. Przy tym w szczegółach co rusz zmieniał wyjaśnienia. Przy każdej okazji powtarzał jak mantrę: "Nie podawałem pacjentom pavulonu".
Sędzia pytał: - Czy rozmawiał pan z B. o podawaniu pavulonu?
Andrzej N.: - Nie.
Sędzia: - Czy świadek A. mógł słyszeć pana rozmowy z B. o podawaniu pavulonu?
Andrzej N.: - Tak.
Sędzia: - Jak mógł słyszeć, jeśli nie rozmawiał pan o pavulonie?
Zdenerwowany sędzia pytał oskarżonego: 
- Co jest? Śniadanie panu zaszkodziło czy co?
N. (sprawiał wrażenie obrażonego na cały świat) dalej udawał, że nie rozumie pytań.

Radości z tego nie kryli obrońcy obu oskarżonych lekarzy. Czy nie przedwcześnie? Ich klienci zasiedli na ławie oskarżonych nie tylko z powodu wyjaśnień Andrzeja N. Kluczowe do ich oskarżenia były zeznania biegłych, a ci nie będą przed sądem bełkotać jak sanitariusz.
Tomasz Patora, Marcin Stelmasiak  

SERWISY i artykuły w sprawie Łowców skór

Łowcy skór - czyli horror w wykonaniu sanitariuszy i lekarzy pogotowia w Łodzi... zabijali zamiast ratować za kasę otrzymywaną od pracodawców z zakładów pogrzebowych.

UDOKUMENTOWANE  FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH

 Kolejne strony dokumentujące nieodpowiedzialne zachowania funkcjonariuszy władzy:
Sędziowie - oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów - czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy do zwolnienia od razu - dowody debilizmu prawnego i prokuratorskiego funkcjonariuszy którzy jakimś cudem podobno ukończyli prawo...
SKORUMPOWANI SĘDZIOWIE I PROKURATORZY - czyli nie tylko pijackie wpadki
 "boskiej władzy" , którzy w końcu spadli na ziemię...:-)

Oszustwa polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków, czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie - stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne afery - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków...
oszustwa komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków,  którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie mają obowiązujące PRAWO
UDOKUMENTOWANE  FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH

Krytyka wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław Ziemianin

Polecam sprawy poruszane w działach:
 SĄDY   PROKURATURA  ADWOKATURA
 POLITYKA  PRAWO  INTERWENCJE - sprawy czytelników  

Tematy  w dziale dla inteligentnych:  
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

A dla odreagowania sympatyczne linki dla poszkodowanych przez schorowane organy sprawiedliwości :-))
10 przykazań dla młodych adeptów prawa, czyli jak działa głupota prawników + modlitwa...
"walczący z wilkami, szeryf z Bieszczad czyli z impotentnymi organami (nie)sprawiedliwości?" takie sobie dywagacje Z. Raczkowskiego
Wilk Zygfryd - CZARNA BIESZCZADZKA RZECZYWISTOŚĆ...

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe  www.aferyprawa.com   
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Janusz Górzyński, Zygmunt Jan Prusiński, Mariusz Pogorzelec, Zygfryd Wilk, Grzegorz Bentkowski i SOPO

    uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: redakcja@aferyprawa.com alternatywnie: afery@poczta.fm 
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje. 

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.