opublikowano: 26-10-2010
GLOBALNY KRACH - CZYLI JAK SIĘ ROBI KASĘ
Jak
mówi Pismo Święte, Pan Jezus tylko raz użył siły w trakcie
swego nauczania. Stało się to w świątyni jerozolimskiej,
kiedy zobaczył kupczących w niej lichwiarzy wziął bicz do ręki przegonił handlarzy pieniędzmi.
Kim oni byli, ci handlarze,
tak surowo potraktowani przez kogoś, kto zawsze
przekładał miłosierdzie nad gniewem i egotyzmem?
Otóż
w czasach Chrystusowych, kiedy to pobożny żyd przyjeżdżał
do Jerozolimy, zobowiązany był płacić podatek na
rzecz świątyni. Rzecz w tym, że jedyną monetą, moralnie akceptowaną, mógł być tylko półszekel, około 14 gramów
czystego srebra. I nie tylko fakt czystego kruszcu był ważny
ale przede wszystkim to, że na monecie nie było wizerunku pogańskiego,
rzymskiego imperatora, w związku z czym dla każdego było jasnym, że
jest to jedyny pieniądz miły Panu Bogu.
No, ale nie trwało długo, kiedy grupka jerozolimskich cwaniaków zorientowała
się, że jeśli skupią w swych rękach
wszystkie półszekle, będą w stanie dyktować ceny
monety a tym samym bogacić się kosztem pobożnych współziomków. I,
jak się wydaje, to właśnie wyprowadziło z równowagi Jezusa, że mogą być
wśród nacji takie hieny, którym wszystko jedno jak nabiją sobie kabzę. Dla
których jedyną świętością są tylko pieniądze.
Tak więc w starej Anglii, podobnie jak w reszcie Europy, istniał cech złotników, którym ludzie zamożni powierzali cenne kruszce nie tylko w celu wykonania ozdobnej biżuterii ale i z czasem na przechowanie. Działo się tak ponieważ ci rzemieślnicy, z natury rzeczy, musieli konstruować skarbce wystarczająco mocne by zniechęcić ewentualnych amatorów cudzej własności. I właśnie pokwitowania za te cenne depozyty były pierwowzorem naszych dzisiejszych pieniędzy, jako, że pomysł „chwycił” bardzo szybko. I nic dziwnego, bowiem dużo łatwiej schować mały, papierowy kwit zamiast ciężkiej sakiewki, pełnej złota.
Problem zaczął się w momencie, kiedy owi złotnicy
ze starej Anglii zorientowali się, że nikt tak naprawdę nie wie, ile złota
jest na przechowaniu i że ludzie nie spieszą się z odebraniem depozytów.
Stąd, był już tylko jeden krok do pomysłu, żeby taki stan
rzeczy wykorzystać w celu pomnożenia zysków. A pomysł polegał na tym, że
zawsze można było
wypisać więcej kwitów na złoto, niż w rzeczywistości było go w skarbcu a same kwity pożyczać na określony procent.
Na przykład, jeśli w sejfie był kruszec wartości 5 000 talarów, wydane rewersy mogły opiewać na sumę 500 000 talarów. Nie trzeba być
geniuszem, by wiedzieć, że np. 10% od takiej sumy rocznie wynosiło 50 000 talarów czyli 10 razy
tyle co początkowa wartość złota w skarbcu. No,
i żeby było już zupełnie śmiesznie, to trzeba wiedzieć, że ten proceder nie zmienił się
od czasów średniowiecznych ani na jotę,
tyle tylko że teraz jest zakrojony na skalę globalną, przy użyciu ostatnich
zdobyczy elektroniki.
W praktyce wygląda to w wielkim skrócie następująco:
zwróciłem się np. do któregokolwiek banku z prośbą o pożyczkę w wysokości
100 000 dolarów na budowę nowego gniazda
rodzinnego. Ponieważ mam stałą pracę plus odpowiednie zabezpieczenie [np.
bank zawsze może zlicytować mój
dom, kiedy przestanę płacić
odsetki] - moja prośba została załatwiona pozytywnie i odtąd pieniądze
zaczynają być przelewane
z banku do firmy budowlanej, budującej dom. Problem tylko w tym, że zgodnie z prawem (Fractional
Reserve Banking), bank produkuje pieniądze z niczego czyli
nominalnie warte są one tyle, ile kosztował papier plus farba drukarska.
Niemniej tymi pieniędzmi są opłacani
murarze, stolarze,
elektrycy, hydraulicy i dziesiątki
innych firm, zwykle utrzymujących się z budowy domów. Wszyscy oni znaczną
część tych pieniędzy przeznaczają na kupno dóbr
komercyjnych czyli wprowadzają
w obieg pieniądze bez pokrycia. Niewiarygodnie to brzmi
aczkolwiek jest to prawdą. Zgodnie z prawem amerykańskim, bank ma prawo dać na procent 10 razy więcej pieniędzy niż sam w rzeczywistości ma. Oczywiście,
wysoko kwalifikowani ekonomiści czy
też „specjaliści” od odwracania kota ogonem zawsze są w stanie
wytłumaczyć taki stan rzeczy szalenie naukowo. A co wybitniejsi
fachowcy od farmazonerii to są nawet w stanie
przekonać chłopa, by sobie przerwał ciążę.
Tyle tylko, żeby
nie wiem jak to tłumaczyli,
to recesje zdarzają się z dużą regularnością i wtedy miliony zwykłych
ludzi traci oszczędności, często zbierane przez całe pracowite życie, które
to diabli biorą, nie wykluczone zresztą, że w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Stopy oprocentowania skaczą w górę z dnia
na dzień, tzw. papiery wartościowe okazują się kompletnie bez wartości
a w skrajnych wypadkach hiperinflacja pożera wszelkie oszczędności.
A nawet bez oficjalnej tragedii czyli na co dzień, nasze pieniądze
regularnie tracą na wartości, co jest naukowo nazywane
‘indeksacją’ a w rzeczywistości chodzi o to, że na rynku
jest za dużo wydrukowanych pieniędzy, które nie mają pokrycia w produktach.
Natomiast duże tragedie czyli
depresje, recesje, kryzysy mają za zadanie masowe wycofanie z rynku bezużytecznych pieniędzy głównie po to, by zabawa
rozpoczęła się od nowa. Z tym, że jak zawsze poszkodowani
są jedynie i wyłącznie zwykli zjadacze chleba, natomiast
właściciele globalnego folwarku tylko zacierają ręce, zastanawiając się w zaciszach luksusowych pałaców, jak tu
ukraść po parę dolarów dziennie każdemu szarakowi. Rzecz bowiem w tym, że
szaraków jest na świecie kilka miliardów.
Twierdzili oni że pieniądze powinny być używane tylko do wymiany dóbr a pożyczanie na procent niezgodne z prawem naturalnym, bowiem prędzej czy później prowadzi do korupcji. Jak bardzo mieli rację, widzimy to dziś gołym okiem. Nawiasem mówiąc, jeśli ja lub ktokolwiek z czytelników zrobi sobie idealną matrycę do druku pieniędzy, po czym przystąpi do ich produkcji, natychmiast zainteresuje się nami policja no i skończymy w kryminale za tzw. fałszerstwo pieniędzy. I nie ma sprawy, tak powinno być, bo aż strach pomyśleć co by się działo, gdyby tak każdy mógł sobie drukować gotówkę. No, ale banki mogą czyli co wolno wojewodzie to nie tobie smr...... Nie każdy bowiem urodził się Rotszyldem czy też Rockefellerem.
I
tylko dziwne, że ten sam proceder raz jest
nazywany fałszerstwem a innym razem emisją środków płatniczych.
Zbyszek Koreywo, Australia
Karty kredytowe dobiją banki w USA? - kolejne miliardowe straty? - z cyklu fakty i mity o Ameryce...
Walka o kontrolę globu - Iwo Cyprian Pogonowski
GLOBALIZACJA - CZYLI INNA WOJNA WYNISZCZAJĄCA NARÓD - KUPIMY CAŁĄ EUROPIĘ Dariusz Kosiur
KONSPIRACYJNE DZIAŁANIA GLOBALISTÓW!?!
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.