opublikowano: 26-10-2010
SOCJOTECHNIKA
WOKÓŁ KRZYŻA SMOLEŃSKIEGO
W
dniach 8-12 sierpnia 2010 r. byłem kilkakrotnie przed Pałacem Namiestnikowskim
w Warszawie, żeby naocznie obejrzeć znany z mediów konflikt rozgrywający się
wokół Krzyża Smoleńskiego. Stwierdziłem, że można mieć niechętny stosunek do krzyża
chrześcijańskiego lub partii Prawo i Sprawiedliwość, ale warto zwrócić
uwagę na zastosowaną socjotechnikę z udziałem policji i mediów.
Wokół
Krzyża Smoleńskiego widać dwie główne strony konfliktu: jego zwolenników i
przeciwników, policję, która powinna teoretycznie bezstronnie pilnować porządku
i interweniować neutralnie w razie zaistnienia czynnej (fizycznej) napaści z
czyjejkolwiek strony, oraz zwykłych przechodniów, którzy z zaciekawieniem,
choć raczej biernie, uczestniczą w wydarzeniach.
Przy
samym Krzyżu znajduje się grupa ludzi, nieustannie modlących się, których
taktyka polega na tym, aby nie reagować na zaczepki słowne i (o ile się da)
na fizyczne i za żadną cenę nie dać się sprowokować. Być może grupa ta
rzeczywiście jest jakoś wspierana przez PiS i ma jakiś cel polityczny, ale
jest faktem, że nie stanowi ona żadnego zagrożenia dla porządku publicznego.
Wokół
modlących się, gromadzi się grupka ludzi, którzy wyraźnie usiłują
sprowokować tych pierwszych, albo czynnie (agresją słowną, a czasem
fizycznie), albo biernie (wspierając oklaskami i aplauzem słownym akty agresji
wobec modlących się). Gdy ktoś z grupy „przeciwników krzyża” wchodzi w
krąg modlących się i zaczyna wykrzykiwać pod ich adresem obelgi, ci jeszcze
głośniej i żarliwiej się modlą. Agresorzy atakują nie tylko modlących się,
ale i przechodniów, którzy - zdaniem „przeciwników krzyża” - filmują
ich i z jakichś powodów się im to nie podoba. Ja sam byłem trzykrotnie
przedmiotem agresji fizycznej ze strony „przeciwników krzyża”, w tym
dwukrotnie usiłowano wyrwać mi z ręki aparat fotograficzny, a raz zostałem
uderzony pięścią w twarz przez agresywnie zachowującego się człowieka w średnim
wieku, który wtargnąwszy między grupę modlących się, wykrzykiwał obelgi,
nie dając się namówić na odejście.
Warto
więc filmować. Wśród aktywnych „przeciwników krzyża” są ludzie w
koszulkach o treściach satanistycznych (widziałem symbole zespołu Fall
of Seraphs i
heartagram HIM),
inni wyglądają na margines społeczny lub bojówkarzy. Są też ludzie
rozhisteryzowani, niektórzy może odurzeni narkotykami, inni na pewno pod wpływem
alkoholu, niekiedy z puszkami piwa w ręku. Niektórzy wyglądają jakby byli
„na służbie” (może mamy okazję spojrzeć w twarz „nieznanym
sprawcom”?).
Wszystkiemu
dość biernie przygląda się z boku policja, której jest tam bardzo dużo.
Biernie, bo co można sądzić o takich zdarzeniach:
1.
Pod Krzyż podeszło trzech policjantów, wezwanych do uspokojenia człowieka,
który ubliżał modlącym się, a mnie uderzył pięścią w szczękę.
Policjanci zastanawiali się, co mają z nim zrobić, a gdy ten nadal rozrabiał,
a policjanci zostali poinformowani przez świadków, że mnie uderzył, pytali
czy chcę złożyć prywatne oskarżenie (zamiast od razu go wyprowadzić z mocy
prawa).
2.
Była pod Krzyżem grupka podpitych młodych ludzi, niektórzy z puszkami piwa w
ręku, którzy słownie przeszkadzali modlącym się. Tymczasem, może się mylę,
ale chyba jest w Polsce ustawa zabraniające spożywania alkoholu w miejscach
publicznych. Cała ta grupka „przeciwników” piła jednak alkohol wyraźnie
w poczuciu bezkarności.
3.
Pewien osiłek z grupy prowokującej zaczepki wobec modlących się pod Krzyżem,
głośno oskarżył mnie o to, że go filmuję i zaczął wyrywać mi
energicznie z ręki aparat. Jego zachowanie było na tyle agresywne, że musiałem
głośno wzywać policję. Osiłek jeszcze przez jakiś czas usiłował się
szarpać, ale przytomnie zaczęła go odciągać ode mnie towarzysząca mu
dziewczyna. Policja nie przybyła (akurat zniknęła z okolicy, choć incydent
był kilka metrów od Krzyża Smoleńskiego), ale i prowokatorzy gdzieś
przepadli, a w promieniu kilku metrów, gdzie jeszcze kilka minut wcześniej stało
sporo biernie przyglądających się ludzi, zrobiło się pusto.
Czy
bierność policji opisana w powyższych punktach, nie jest łamaniem prawa?
Abstrahujmy
teraz od konkretnej sytuacji rozgrywającej się wokół Krzyża Smoleńskiego i
przełóżmy ją na zajście o dowolnym podłożu. Podstawmy w miejsce grupy
modlących się pod Krzyżem Smoleńskim, jakąkolwiek inną grupę ludzi wyrażających
publicznie swoje zdanie w jakiejkolwiek sprawie. Weźmy przypadek grupy ludzi
manifestujących przeciw nadużyciom w sądownictwie lub w innej niewygodnej dla
rządzącego establishmentu sprawie, a innym razem przypadek modlących się
publicznie żydów, muzułmanów lub buddystów, albo demonstrujących
homoseksualistów. Łatwo sobie wyobrazić dwie różne reakcje policji w obydwu
przypadkach (i dwa różne tony komentarzy, np. w „Gazecie Wyborczej” i jej
bezpłatnym warszawskim klonie „Metro”).
W
przypadku manifestacji nielubianej przez establishment, policja będzie nękać
manifestujących, próbując uchwycić pretekst prawny, poważający legalność
zgromadzenia. Za przykład niech posłuży autentyczna sytuacja.
W sierpniu 2009
r. na warszawskiej Pradze, od ul. Zielenieckiej w kierunku Jeziorka
Kamionkowskiego, szedł patrol dwóch policjantów. Naraz odebrali komunikat
radiowy, po którym przyspieszyli kroku. Szli bulwarem wzdłuż jeziorka, na tyłach
fabryki Wedla, minęli grupę kilkunastu osób w wieku średnim lub starszym
stojącą we wgłębieniu muru otaczającego Wedla, a po przejściu dalszych
kilkudziesięciu kroków zawrócili i podeszli do grupy, którą przed chwilą
minęli. Grupa stała spokojnie, jeden człowiek coś cicho opowiadał, a ruch
na bulwarze był minimalny. Policjanci zażądali jednak okazania pozwolenia na
zgromadzenie. Musieli chyba wcześniej przeliczyć uczestników, czy jest ich więcej
niż piętnastu, bo podobno powyżej tej liczby trzeba mieć pozwolenie na
organizację zgromadzenia. Okazało się, że pozwolenie było, jednak
policjanci nadal się upierali, że zgromadzenie jest nielegalne, gdyż wg
zezwolenia miało się odbywać przy kamieniu
upamiętniającym miejsce narodzin Romana Dmowskiego, a grupa stała o
kilkadziesiąt metrów dalej! Nie pomagały wyjaśnienia lidera grupy, że jej
uczestnicy przenieśli się, aby nie tamować ruchu przy kamieniu, gdzie było wąsko
z uwagi na biegnące obok wykopy ziemne. Wytłumaczeniem drobiazgowej gorliwości
policjantów może być fakt, że nękana w grupa była związana ze Stowarzyszeniem
Narodowym im. Romana Dmowskiego (spoza establishmentu). Widać też było,
że ci młodzi policjanci działali wyraźnie na rozkaz przełożonych, być może
nieco zażenowani wyznaczoną im rolą.
Jak
tymczasem wyglądają manifestacje popierane przez establishment?
Wystarczy posłuchać
w TV rzecznika policji, który chętnie opowiada jak policja świetnie sobie
radzi z zabezpieczeniem imprez typu parada homoseksualistów, poprzez umiejętne
odseparowanie ich od kontrmanifestacji. Dlatego warto też filmować
„profesjonalność” zachowań policji, w kontekście zachowań grupy
protestującej przeciw obecności Krzyża Smoleńskiego. Przypominają one nieco
działania policji w III Rzeszy, która też udawała, że nie widzi burd urządzanych
przez bojówki hitlerowskie, skierowanych przeciwko Żydom w Niemczech („Kristalnacht”)
lub przeciw Polakom w Wolnym
Mieście Gdańsku.
Oczywiście,
w przypadku Krzyża Smoleńskiego, establishmentowi wspieranemu przez koncern „Agora", chodzi o uzyskanie następującego efektu propagandowego:
manifestacja obrońców Krzyża wywołuje niepokoje społeczne, więc krzyż
należy usunąć sprzed Pałacu Namiestnikowskiego, przy czym dba się o to, aby
nie pokazywać prowokatorów wywołujących te niepokoje i tolerującej to
policji. Wtedy „Gazeta Wyborcza” może grzmieć: „Państwo
przegrało!”.
Natomiast
w przypadku manifestacji miłych establishmentowi, te same media głosiłyby
slogany o prawie obywateli do pokojowego wyrażania swoich poglądów, o
potrzebie tolerancji i o tym że Polacy powinni nauczyć się szanować odmienności,
nawet gdy są one uznane za obraźliwe lub gorszące. Czym skończyłaby się
np. próba wulgarnego wyrażenia przez tłum dezaprobaty dla ludzi stojących na
ulicy i wybijających na bębenkach buddyjsko-hinduistyczne rytmy? A przecież
oni, swoim zachowaniem i wyglądem, też publicznie manifestują swoją
religijność!
Dlaczego
jednak w przypadku Krzyża Smoleńskiego użyto nowatorskiej (jak na III RP)
taktyki nękania manifestantów za pomocą bojówek tolerowanych przez policję
i wspieranych medialnie przez neokomunistyczne media z „Agorą” na czele,
zamiast tradycyjnego bezpośredniego nękania przez samą policję, za pomocą
formalnych pozwoleń na urządzanie zgromadzeń?
Być może byłaby to niezręczność
polityczna wobec elektoratu katolickiego, może to jest nacisk na hierarchię kościelną,
a może Platforma Obywatelska po prostu dostała takie dyrektywy od swych
mocodawców? W każdym razie należy się obawiać, że zajścia pod Krzyżem
Smoleńskim mogą być zwiastunem nowej taktyki rozbijania „trudnych
politycznie” manifestacji, za pomocą bojówek działających w asyście
policji.
Na
marginesie: Zestawienie propagandy „Agory”, nawiązującej w oczywisty sposób
do kanonów propagandy stalinowskiej, z propagandą Niemiec hitlerowskich, nie
jest całkiem przypadkowe. Zwróciła uwagę na to zjawisko np. Maria Dąbrowska w swoich Dziennikach
(w nieocenzurowanej, pełnej wersji). Pisarka, komentując powojenne procesy sądowe
polskich aktorów, którzy w czasie okupacji występowali w niemieckich
antypolskich filmach, dostrzegła podobieństwo schematów w propagandowych
filmach stalinowskich i hitlerowskich. Zbrodniarzami byli tam zawsze Polacy,
natomiast współpracującymi z nimi oprawcami i ich ofiarami byli na przemian
Niemcy i Żydzi, zmieniający się miejscami w zależności od wariantu
propagandy.
Ale to już inna historia
(Gojan)
Kłamstwa rzucane na Polskę i Polaków
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.