Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

SOCJOTECHNIKA WOKÓŁ KRZYŻA SMOLEŃSKIEGO

W dniach 8-12 sierpnia 2010 r. byłem kilkakrotnie przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie, żeby naocznie obejrzeć znany z mediów konflikt rozgrywający się wokół Krzyża Smoleńskiego. Stwierdziłem, że można mieć niechętny stosunek do krzyża chrześcijańskiego lub partii Prawo i Sprawiedliwość, ale warto zwrócić uwagę na zastosowaną socjotechnikę z udziałem policji i mediów.

Wokół Krzyża Smoleńskiego widać dwie główne strony konfliktu: jego zwolenników i przeciwników, policję, która powinna teoretycznie bezstronnie pilnować porządku i interweniować neutralnie w razie zaistnienia czynnej (fizycznej) napaści z czyjejkolwiek strony, oraz zwykłych przechodniów, którzy z zaciekawieniem, choć raczej biernie, uczestniczą w wydarzeniach.

Przy samym Krzyżu znajduje się grupa ludzi, nieustannie modlących się, których taktyka polega na tym, aby nie reagować na zaczepki słowne i (o ile się da) na fizyczne i za żadną cenę nie dać się sprowokować. Być może grupa ta rzeczywiście jest jakoś wspierana przez PiS i ma jakiś cel polityczny, ale jest faktem, że nie stanowi ona żadnego zagrożenia dla porządku publicznego.

Wokół modlących się, gromadzi się grupka ludzi, którzy wyraźnie usiłują sprowokować tych pierwszych, albo czynnie (agresją słowną, a czasem fizycznie), albo biernie (wspierając oklaskami i aplauzem słownym akty agresji wobec modlących się). Gdy ktoś z grupy „przeciwników krzyża” wchodzi w krąg modlących się i zaczyna wykrzykiwać pod ich adresem obelgi, ci jeszcze głośniej i żarliwiej się modlą. Agresorzy atakują nie tylko modlących się, ale i przechodniów, którzy - zdaniem „przeciwników krzyża” - filmują ich i z jakichś powodów się im to nie podoba. Ja sam byłem trzykrotnie przedmiotem agresji fizycznej ze strony „przeciwników krzyża”, w tym dwukrotnie usiłowano wyrwać mi z ręki aparat fotograficzny, a raz zostałem uderzony pięścią w twarz przez agresywnie zachowującego się człowieka w średnim wieku, który wtargnąwszy między grupę modlących się, wykrzykiwał obelgi, nie dając się namówić na odejście.

Warto więc filmować. Wśród aktywnych „przeciwników krzyża” są ludzie w koszulkach o treściach satanistycznych (widziałem symbole zespołu Fall of Seraphs i heartagram HIM), inni wyglądają na margines społeczny lub bojówkarzy. Są też ludzie rozhisteryzowani, niektórzy może odurzeni narkotykami, inni na pewno pod wpływem alkoholu, niekiedy z puszkami piwa w ręku. Niektórzy wyglądają jakby byli „na służbie” (może mamy okazję spojrzeć w twarz „nieznanym sprawcom”?).

Wszystkiemu dość biernie przygląda się z boku policja, której jest tam bardzo dużo. Biernie, bo co można sądzić o takich zdarzeniach:

1. Pod Krzyż podeszło trzech policjantów, wezwanych do uspokojenia człowieka, który ubliżał modlącym się, a mnie uderzył pięścią w szczękę. Policjanci zastanawiali się, co mają z nim zrobić, a gdy ten nadal rozrabiał, a policjanci zostali poinformowani przez świadków, że mnie uderzył, pytali czy chcę złożyć prywatne oskarżenie (zamiast od razu go wyprowadzić z mocy prawa).

2. Była pod Krzyżem grupka podpitych młodych ludzi, niektórzy z puszkami piwa w ręku, którzy słownie przeszkadzali modlącym się. Tymczasem, może się mylę, ale chyba jest w Polsce ustawa zabraniające spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Cała ta grupka „przeciwników” piła jednak alkohol wyraźnie w poczuciu bezkarności.

3. Pewien osiłek z grupy prowokującej zaczepki wobec modlących się pod Krzyżem, głośno oskarżył mnie o to, że go filmuję i zaczął wyrywać mi energicznie z ręki aparat. Jego zachowanie było na tyle agresywne, że musiałem głośno wzywać policję. Osiłek jeszcze przez jakiś czas usiłował się szarpać, ale przytomnie zaczęła go odciągać ode mnie towarzysząca mu dziewczyna. Policja nie przybyła (akurat zniknęła z okolicy, choć incydent był kilka metrów od Krzyża Smoleńskiego), ale i prowokatorzy gdzieś przepadli, a w promieniu kilku metrów, gdzie jeszcze kilka minut wcześniej stało sporo biernie przyglądających się ludzi, zrobiło się pusto.

Czy bierność policji opisana w powyższych punktach, nie jest łamaniem prawa?

Abstrahujmy teraz od konkretnej sytuacji rozgrywającej się wokół Krzyża Smoleńskiego i przełóżmy ją na zajście o dowolnym podłożu. Podstawmy w miejsce grupy modlących się pod Krzyżem Smoleńskim, jakąkolwiek inną grupę ludzi wyrażających publicznie swoje zdanie w jakiejkolwiek sprawie. Weźmy przypadek grupy ludzi manifestujących przeciw nadużyciom w sądownictwie lub w innej niewygodnej dla rządzącego establishmentu sprawie, a innym razem przypadek modlących się publicznie żydów, muzułmanów lub buddystów, albo demonstrujących homoseksualistów. Łatwo sobie wyobrazić dwie różne reakcje policji w obydwu przypadkach (i dwa różne tony komentarzy, np. w „Gazecie Wyborczej” i jej bezpłatnym warszawskim klonie „Metro”).

W przypadku manifestacji nielubianej przez establishment, policja będzie nękać manifestujących, próbując uchwycić pretekst prawny, poważający legalność zgromadzenia. Za przykład niech posłuży autentyczna sytuacja.
W sierpniu 2009 r. na warszawskiej Pradze, od ul. Zielenieckiej w kierunku Jeziorka Kamionkowskiego, szedł patrol dwóch policjantów. Naraz odebrali komunikat radiowy, po którym przyspieszyli kroku. Szli bulwarem wzdłuż jeziorka, na tyłach fabryki Wedla, minęli grupę kilkunastu osób w wieku średnim lub starszym stojącą we wgłębieniu muru otaczającego Wedla, a po przejściu dalszych kilkudziesięciu kroków zawrócili i podeszli do grupy, którą przed chwilą minęli. Grupa stała spokojnie, jeden człowiek coś cicho opowiadał, a ruch na bulwarze był minimalny. Policjanci zażądali jednak okazania pozwolenia na zgromadzenie. Musieli chyba wcześniej przeliczyć uczestników, czy jest ich więcej niż piętnastu, bo podobno powyżej tej liczby trzeba mieć pozwolenie na organizację zgromadzenia. Okazało się, że pozwolenie było, jednak policjanci nadal się upierali, że zgromadzenie jest nielegalne, gdyż wg zezwolenia miało się odbywać przy kamieniu upamiętniającym miejsce narodzin Romana Dmowskiego, a grupa stała o kilkadziesiąt metrów dalej! Nie pomagały wyjaśnienia lidera grupy, że jej uczestnicy przenieśli się, aby nie tamować ruchu przy kamieniu, gdzie było wąsko z uwagi na biegnące obok wykopy ziemne. Wytłumaczeniem drobiazgowej gorliwości policjantów może być fakt, że nękana w grupa była związana ze Stowarzyszeniem Narodowym im. Romana Dmowskiego (spoza establishmentu). Widać też było, że ci młodzi policjanci działali wyraźnie na rozkaz przełożonych, być może nieco zażenowani wyznaczoną im rolą.

Jak tymczasem wyglądają manifestacje popierane przez establishment?
Wystarczy posłuchać w TV rzecznika policji, który chętnie opowiada jak policja świetnie sobie radzi z zabezpieczeniem imprez typu parada homoseksualistów, poprzez umiejętne odseparowanie ich od kontrmanifestacji. Dlatego warto też filmować „profesjonalność” zachowań policji, w kontekście zachowań grupy protestującej przeciw obecności Krzyża Smoleńskiego. Przypominają one nieco działania policji w III Rzeszy, która też udawała, że nie widzi burd urządzanych przez bojówki hitlerowskie, skierowanych przeciwko Żydom w Niemczech („Kristalnacht”) lub przeciw Polakom w Wolnym Mieście Gdańsku.

Oczywiście, w przypadku Krzyża Smoleńskiego, establishmentowi wspieranemu przez koncern „Agora", chodzi o uzyskanie następującego efektu propagandowego: manifestacja obrońców Krzyża wywołuje niepokoje społeczne, więc krzyż należy usunąć sprzed Pałacu Namiestnikowskiego, przy czym dba się o to, aby nie pokazywać prowokatorów wywołujących te niepokoje i tolerującej to policji. Wtedy „Gazeta Wyborcza” może grzmieć: „Państwo przegrało!”.

Natomiast w przypadku manifestacji miłych establishmentowi, te same media głosiłyby slogany o prawie obywateli do pokojowego wyrażania swoich poglądów, o potrzebie tolerancji i o tym że Polacy powinni nauczyć się szanować odmienności, nawet gdy są one uznane za obraźliwe lub gorszące. Czym skończyłaby się np. próba wulgarnego wyrażenia przez tłum dezaprobaty dla ludzi stojących na ulicy i wybijających na bębenkach buddyjsko-hinduistyczne rytmy? A przecież oni, swoim zachowaniem i wyglądem, też publicznie manifestują swoją religijność!

Dlaczego jednak w przypadku Krzyża Smoleńskiego użyto nowatorskiej (jak na III RP) taktyki nękania manifestantów za pomocą bojówek tolerowanych przez policję i wspieranych medialnie przez neokomunistyczne media z „Agorą” na czele, zamiast tradycyjnego bezpośredniego nękania przez samą policję, za pomocą formalnych pozwoleń na urządzanie zgromadzeń?
Być może byłaby to niezręczność polityczna wobec elektoratu katolickiego, może to jest nacisk na hierarchię kościelną, a może Platforma Obywatelska po prostu dostała takie dyrektywy od swych mocodawców? W każdym razie należy się obawiać, że zajścia pod Krzyżem Smoleńskim mogą być zwiastunem nowej taktyki rozbijania „trudnych politycznie” manifestacji, za pomocą bojówek działających w asyście policji.

Na marginesie: Zestawienie propagandy „Agory”, nawiązującej w oczywisty sposób do kanonów propagandy stalinowskiej, z propagandą Niemiec hitlerowskich, nie jest całkiem przypadkowe. Zwróciła uwagę na to zjawisko np. Maria Dąbrowska w swoich Dziennikach (w nieocenzurowanej, pełnej wersji). Pisarka, komentując powojenne procesy sądowe polskich aktorów, którzy w czasie okupacji występowali w niemieckich antypolskich filmach, dostrzegła podobieństwo schematów w propagandowych filmach stalinowskich i hitlerowskich. Zbrodniarzami byli tam zawsze Polacy, natomiast współpracującymi z nimi oprawcami i ich ofiarami byli na przemian Niemcy i Żydzi, zmieniający się miejscami w zależności od wariantu propagandy.
Ale to już inna historia

(Gojan)

W Polsce nie ma demokracji, Platforma Obywatelska wprowadza cenzurę i totalitarny reżim - walka o Rafała Gawrońskiego 11 minut faktów.

Kłamstwa rzucane na Polskę i Polaków

http://video.pl.msn.com/watch/video/walka-policji-z-obro%C5%84cami-krzy%C5%BCa-krzyki-bijatyka-wykr%C4%99canie-palcow/pcem47vd

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

"AFERY PRAWA"
Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm - Polska
aferyprawa@gmail.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Kelsey
07-06-2012 / 11:46
Opisaliście to ,co denerwuje mnie na tym portlau od dłuższego czasu ,a ostatnio stało się nagminne. Np. pierwszy artykuł z brzegu z działu film: Szok! Oni są nie do zdarcia. Dziadkowie i babcie, ktf3rzy rozkładają młodzież na łopatki O czym jest artykuł o tak szumnym i emocjonalnym tytule? Otf3ż link prowadzi do galerii przedstawiającej podstarzałych aktorf3w.Pf3ł biedy ,kiedy news dotyczy działu rozrywki. Ale spf3jrzmy na dział finanse : Nie będzie już tanich ubrań made in China ! Komunikat jest dość jasny i opatrzony wykrzyknikiem. Przyszły czytelnik zachodzi w głowę ,dlaczego nie będzie chińskich ubrań. Znowu politycy wyskrobali jakąś ustawę? nałożono embargo? Unia wprowadziła zakaz sprzedaży?Nic z tych rzeczy.Czytamy ,że autorka artykułu stawia mgliste prognozy na podstawie wzrostu cen chińskiej bawełny ,na temat przeniesienia produkcji z chin do innych krajf3w i wzrostu cen odzieży. Jak ma się to do tak jednoznacznie określonego nagłf3wka? Jest i więcej przykładf3w takich przekłamanych nagłf3wkf3w ,ale nie będę ich wszystkich opisał.Na koniec dodam tym co mnie jednak najbardziej denerwuje na tym portlau jest tworzenie nagłf3wkf3w z wypowiedzi politykf3w ,w ten sposf3b ,że odbiera się je jako informacje. Np. na stronie głf3wnej nagłf3wek tej treści: (przykład zmyślony na potrzeby komentarza) Jarosław Kaczyński odchodzi z polityki? Po czym okazuje się ,że artykuł jest wywiadem z jakimś posłem SLD ,a treść nagłf3wka nawiązuje do wyrwanej z kontekstu konstrukcji myślowej lub ,co gorsza, pytania dziennikarza.
~anonim
16-08-2010 / 00:00
Według informacji pochodzącej od żony Rafała Gawrońskiego, znajduje się on w areszcie na Mokotowie w Warszawie. Odbywa on wyrok 45 dni za niestosowanie się do nałożonych na niego sankcji w wyroku z 2009 roku. Przypominamy, że dziennikarz został skazany z artykułu 212, czyli z tzw. „ukrytej cenzury”. Artykuł 212 służy m.in. zamykaniu ust odważnym dziennikarzom. W większości krajów demokratycznych dziennikarze odpowiadają tylko cywilnie – jeśli podają nieprawdę to muszą się liczyć z możliwością założenia im pozwu przez oczerniane osoby. W USA wolność słowa jest gwarantowana pierwszą poprawką do Konstytucji, w związku z czym bardzo trudno jest kogokolwiek skazać nawet w procesie cywilnym za tzw. „slander”. W Polsce natomiast w wyniku stosowania artykułu 212 tysiące ludzi jest prześladowanych przez wymiar tzw. prawa. Ponieważ w naszym kraju sędziowie i prokuratorzy są prawktycznie bezkarni, to prawo może być interpretowane w różny sposób. Szczególnie jest to zauważalne w procesie jaki założył „oszczercom” z Gazety Wyborczej polonijny miliarder z Urugwaju, Jan Kobylański. Proces w tym przypadku jest przeciągany i można już teraz przypuścić, że skończy się uniewinnieniem w wyniku przedawnienia. Natomiast inne sprawy z artykułu 212 mogą być prowadzone szybko, ze skazaniem „winnego” w ciągu kilku miesięcy. Rafał Gawroński, który przez 25 lat był na emigracji, przywykł do „demokratycznego” podejścia do wolności słowa i dlatego nie może się pogodzić z „wyrokami” z artykułu 212, które urągają prawu do wolnej myśli i krytyki. Należałoby więc dokładnie zbadać czy artykuł 212 jest zgodny z Konstytucją RP i definicją demokratycznego państwa prawnego. Przypomnijmy raz jeszcze, że kraje w których ograniczono wolność słowa stawały się totalitarne – „najpierw palono książki, a potem ludzi”.