Media
poinformowały, że „Londyn zirytował się i chce skończyć z
oszczerstwami w internecie”.
Użytkownicy
anonimowo szkalowani w internecie będą mogli domagać się ujawnienia adresów
IP osób, które ich zniesławiają, z pominięciem kosztownego postępowania
sądowego – taka jest propozycja brytyjskiego rządu w sprawie nowelizacji
ustawy o zniesławianiu. Ma to położyć kres obelżywym, nieprzyzwoitym i
oszczerczym insynuacjom publikowanym bezkarnie na internetowych forach.
Nowelizacja
miałaby zastosowanie do wszystkich portali, bez względu na to, gdzie mają
siedzibę. Jednak skarżący, występujący z wnioskiem o udostępnienie
adresu IP portalowego łobuza, musiałby wykazać, że sprawa kwalifikuje się
do jurysdykcji w Wielkiej Brytanii. Ponadto operatorzy portali nie będą pociągani
do odpowiedzialności prawnej, jeśli ujawnią autora oszczerczego wpisu, w
przypadku gdy ktoś się zwróci do nich ze skargą.
Na początku
czerwca 2012 szerokim echem odbiła się w Wielkiej Brytanii historia Nicoli
Brookes, która wygrała sprawę sądową przeciwko Facebookowi. Domagała się
ujawnienia internetowych adresów chuliganów, którzy na portalu społecznościowym
oskarżali ją o pedofilię i handel narkotykami, ponieważ skrytykowała jedną
z telewizyjnych gwiazd. Facebook (choć siedzibę ma w USA, zaś sąd znajduje
się w Wielkiej Brytanii) dał do zrozumienia, że nie zgłosi sprzeciwu wobec
sądowego nakazu wydania adresów IP.
Obecne
zasady korzystania z internetu przewidują, że operator odpowiada za treści
wpisów dyskutantów, a to oznacza to, że z obawy przed oskarżeniem o zniesławienie,
admini usuwają wpisy, gdy (słusznie bądź niesłusznie) ktoś dopatrzy się
w nich szkalującej treści i zgłosi to, przez co wiele tekstów jest
usuwanych zbyt pochopnie, niejako na wszelki wypadek (wystarczy zgłosić
adminowi, że ktoś kogoś znieważył, wzmocnić to oświadczeniem, że właśnie
sporządzane jest pismo sądowe i znika artykuł skasowany przez spanikowanego
admina).
Kiedy
na portalu EIOBA zamieściłem artykuł nawiązujący do internetowych przestępstw
popełnionych przez pewną mało znaną doktorantkę, to jej zwolennik
(znajomy lub ktoś z rodziny) o niku Chrisy nieźle sobie poużywał w rodzaju
– „przecież pan kłamie i doskonale wie o tym” oraz stale
rozpowszechnia informację o rzekomym dowodzie świadczącym, że miałem lewe
konto na portalu, czyli ciągle ów anonim popełnia przestępstwo bez
jakiegokolwiek ryzyka.
Po
przesłaniu wypowiedzi owego dyskutanta (specjalizuje się wyłącznie w
obronie swej znajomej na łamach EIOBA) do odpowiednich organów, otrzymałem
pismo Prokuratury Rejonowej w Gdańsku (sygn. 1 Ds. 876/12 z 13 czerwca 2012),
w którym uznano, że „zachowania anonimowego użytkownika Chrisy wyczerpują
znamiona czynu z art. 212 par.2 kk, które to przestępstwo ścigane jest z
oskarżenia prywatnego, a objęcie ścigania z urzędu może nastąpić tylko
wówczas, gdy wymaga tego interes społeczny”.
Wobec
powyższego uprzejmie proszę p. Chrisy oraz inne osoby, aby nie stosowały na
forach określeń karalnych, bowiem może to skończyć się prywatnym pozwem
sądowym. Natomiast admini EIOBA proszeni są o baczniejsze przeglądanie
komentarzy rozmaitych internetowych gawroszy i natychmiastowe kasowanie
nieparlamentarnych tekstów.
Pismo z
prokuratury może być podstawą do ujawnienia adresu IP, co byłoby przydatne
do wniesienia pozwu/oskarżenia przeciwko tej lub innej osobie.
Jeśli
jednak p. Chrisy chce przetestować polskie prawo w tej materii, to niech
ponownie sobie poużywa – wówczas na łamach EIOBA krok po kroku będziemy
śledzić skuteczność naszego prawa w walce z internetowym złoczyńcą,
przy czym jego nazwisko oraz wyrok mogą zostać ujawnione. W takim przypadku
admin jest proszony o zachowanie wszystkich tekstów tego pana (czyli wyjątkowo
o niekasowanie jakichkolwiek wypowiedzi) oraz danych potrzebnych do jego
zlokalizowania w przypadku poszukiwania przez Temidę. Byłoby to wielce
pouczające dla wszystkich użytkowników EIOBA, jeśli mogliby prześledzić
od A do Z wszystkie działania wymiaru sprawiedliwości osadzone na
wypowiedziach obu stron oraz innych użytkowników, którzy przedstawialiby
swoje spostrzeżenia, uwagi i typy co do winy, a na koniec mogliby porównać
z ustaleniami Temidy, która ogłosiłaby czy miałem dodatkowe konta, czy ich
nie miałem, a zatem - czy pisarka dopuściła się fałszerstwa i pomówienia,
czy się nie dopuściła. Ponieważ EURO2012 wzmaga hazardową atmosferę,
przeto można nawet obstawiać - co ustali Temida w tej sprawie.
Na
jednym z portali znalazłem artykuł pt. „Oszustka , kłamczucha i macherka
drugą osobą w państwie”, zaś w nim – „Lody kręcone zaprowadziły ją
na sam szczyt władzy. Do Rychów, Zdzichów, Grzechów, dołączyła gwiazda
pierwszej wielkości […] poprzednia minister zdrowia i jej grabarz a raczej
kopacz, obecna marszałek”.
W
polskojęzycznym internecie istnieją teksty znacznie bardziej naruszające
dobre imiona rozmaitych osób oraz kodeks karny i nic się nie dzieje,
natomiast pisarka z powodu krytycznego omówienia jej zachowania rozpętała aż
dwa procesy. Tytuł pasuje jak ulał do mojej sprawy. Pani ta podążyła do
swojego prawnika, na policję i do sądów, choć to właśnie ona jest fałszerką
(zmieniła podpis), oszustką (przedstawia zadziwiający dowód winy, którego
nikt nie zbadał a jest fałszywy i prowadzi do błędnych wniosków) oraz kłamczuchą
(twierdziła że miałem dwa lewe konta na znanym portalu oraz że nigdy nie
napisała pikantnego żarciku). I co ? Jakie wyroki zaserwuje Temida tej pani?
Kiedy wespół przeproszą mnie za szarpanie po dwóch sądach i kto zwróci
mi pieniądze wydane na jej kaprysy? A utracony czas i zdrowie?
Może
ktoś zadać fundamentalne pytanie – jeśli Chrisy zniesławia mnie, to grożę
mu Temidą, zaś sam piszę w podobny sposób o jego znajomej? Otóż odpowiedź
jest także fundamentalna – ja wiem, że miałem jedynie jedno (swoje) konto
na portalu, zatem pisarka posunęła się do fałszerstwa i pomówienia,
natomiast ta pani jedynie jest przekonana, że miałem więcej kont na portalu
i oprócz konfabulacyjnego dowodu nie ma żadnych argumentów. I prędzej czy
później Temida dojdzie prawdy, bowiem Polska to niezupełnie dziki kraj,
wszak już należy do obszaru o europejskiej cywilizacji zwanej Unią
Europejską.
Ja mogę
uznać, że prawnicy zamieszani w wydanie dziwnego a niewykonalnego wyroku (spr.
IC692/09) są waranami i dyletantami, bowiem – jeśli poczują się urażeni,
a na to liczę – wówczas założą sprawę o zniesławienie i podczas dokładnego
zbadania wszystkich procesowych zawiłości wyjdą na jaw wszystkie ich
proceduralne i logiczne uchybienia, co oznaczałoby wynik 1:1, natomiast
pisarka nie uczyni tego samego, bo dokładne zbadanie sprawy udowodniłoby, że
nie tylko teraz popełniłaby ponowne zniesławienie, ale i wówczas to uczyniła,
co oznaczałoby wynik 0:2, dlatego też nie pisuje nigdzie pod swoimi
prawdziwymi danymi, lecz obsługiwana jest przez takich oddanych znajomych,
jak ów anonimowy Chrisy, który zniesławia na portalu i niczym nie ryzykuje,
jak mniema, a jednocześnie próbuje uzyskać moje wypowiedzi, które posłużą
w sądach jako dowody. Jest to o tyle bezsensowne, bowiem jeśli okaże się,
iż istotnie pisarka dopuściła się przestępstw, to jakie ma znaczenie, że
moje opisy jej poświęcone były mniej czy bardziej eleganckie, skoro były
dokonane w ramach obrony i walki z pomyłką sądową?
Gdyby
podczas obu procesów wykazano się zwykłą (i to nie jakąś wyrafinowaną)
rzetelnością, to fakty byłyby już dawno ustalone i nie byłoby ponad setki
artykułów na temat nieudolności naszego wymiaru sprawiedliwości wynikającej
ze zwidów powódki a oskarżycielki. Ja za swoje wypowiedzi biorę pełną
odpowiedzialność – wszystkie moje artykuły są przesyłane na ręce
Temidy, aby uniknąć zarzutu jakiejś przestępczej działalności i są
podpisane przez mnie z imienia i nazwiska. Z żadnej temidowej instytucji nie
otrzymałem opinii lub ostrzeżenia, że moje artykuły mogą być uznane za
przestępcze. Skądinąd wiadomo, że niemal wszystkie moje teksty dotyczące
sprawy kopiowane są przez pisarkę albo jej adwokata i wysyłane do sądu,
zatem Temida ma z dwóch źródeł dziesiątki artykułów, spod których
trudno jej będzie się wygrzebać.
Mirosław
Naleziński
Panie Prezesie, może - wzorem Wielkiej Brytanii - także Polska uprości
procedury dotyczące ujawniania użytkowników ukrywających się pod
nieznanymi nikami, przez co - jako osoby anonimowe - liczą na bezkarność. W
załączeniu kolejny artykuł oparty na kuriozalnym procesie (IC692/09)
prowadzonym przez Pańskiego sędziego, który nie poinformował mnie ani o
terminie ogłoszenia wyroku (ale poinformował drugą stronę!), ani o jego
wydaniu, a ponadto popełnił szereg logicznych błędów, przez co pomyliła
mu się osoba winna od niewinnej. Mam nadzieję, że sędzia wyjaśnił już
Panu, dlaczego sfuszerował ten proces.
Komentowanie nie jest już możliwe.