opublikowano: 07-09-2012
Sąd tak bardzo chciałby... cz. 1

Patrzymy sędziom na ręce! Dlaczego mamy żyć w kraju, gdzie doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez premiera i prokuratora generalnego ma trafiać do kosza? I to dwa razy! A uchwała Sądu Najwyższego interpretowana i to w drobnej części?
Postępowanie sądowe, które za chwilę obejrzycie zostało nagrane mimo zakazu Sądu. Dlaczego? Tylko w pierwszych dwudziestu minutach sędzia popełniła szereg błędów proceduralnych właściwie... nie rozpoczynając postępowania. Zamiast tego sędzia Sądu Rejonowego Warszawa Środmieście Marta Szymborska zdecydowanym głosem (i niemal gestem) pokazała wszystkim drzwi. Publiczności i mediom. Choć zgodnie z procedurami sądowymi jeszcze nie był czas na składanie wniosków – złożyłem, pro forma, wniosek o pozwolenie na rejestrację postępowania. Co okazało się pustym gestem. Z satysfakcją zauważam, że równie pustym, co sądowy zakaz, bo nagranie postępowania Nowy Ekran otrzymał z anonimowego źródła.
Sędzia zdecydowała, że nie będzie jej obowiązywać uchwała Sądu Najwyższego, która mówi o jawności postępowań karnych dotyczących praw i wolności obywatela.
Ci, którym zdarzyło się składać doniesienie do prokuratury i otrzymać odmowę wszczęcia śledztwa wiedzą doskonale, że takie postanowienie prokuratora można zaskarżyć przed sądem. Ze skutkiem – w większości przypadków – takim samym. Utrzymaniem decyzji prokuratorskiej w mocy.
Jeśli złożycie doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez urzędników państwowych najwyższego szczebla (premier, minister sprawiedliwości, prokurator generalny) podlegli im prokuratorzy doniesienie odrzucą, postępowanie umorzą. Godzi się czychać na przełożonych. Dlaczego jednak sędziowie podtrzymują te decyzje w mocy? Wszak Konstytucja RP mówi o sędziowskiej niezawisłości. Od pierwszej (Sejm i Senat) oraz drugiej (rząd) władzy.
Zbigniew Kękuś, który po stokroć miał powody złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstw przez choćby Donalda Tuska (co więcej, miał taki obowiązek wynikający z... Kodeksu Karnego) i podległego mu prokuratora generalnego (oraz dwóch poprzednich) spodziewał się odmowy ze strony organów ścigania. Spodziewał się również decyzji sądu – dlatego nie chciał do niej dopuścić.
Zbigniew Kękuś wskutek działań państwa polskiego stracił wszystko – dzieci, pieniądze, pracę i godność. Był – przy wiedzy sądu – kopany przez ochroniarza swojej byłej firmy, podczas prowadzenia protestu. Głodował przed Sądem Okręgowym w Krakowie - to tylko część jego przygód z wymiarem sprawiedliwości. Dzisiaj mówi: - Nie uwierzyłbym, że za dopominanie się w Sądzie Okręgowym w Krakowie o przestrzeganie moich i moich dzieci praw obywatelskich znieważony, zniesławiony zostanę przez Sąd oskarżeniem o chorobę psychiczną oraz o agresję i atakowanie sędziów, narażony na utratę kwoty 7.700 zł, a przez Prezesa Sądu, SSO Maję Rymar oskarżony, że jestem potrójnym przestępcą – mówi.
Dzisiaj możecie obejrzeć, jak wyglądają posiedzenia sądów w Polsce. To nie było wyjątkiem. Nie jest również pierwszym, ani ostatnim nagraniem postępowania przed sądem opublikowanym na Nowym Ekranie. Zapowiadaliśmy, że będziemy uważnie przyglądać się sprawiedliwości w wydaniu polskim. Bo trzeba się jej przyglądać bardzo uważnie. I pokazywać wszystkim – w samą opowieść nikt by nie uwierzył.
Publikujemy pierwszą część postępowania. Do wniosku o wyłączenie sędziego.
Zapraszam przed sąd:
Autor: Paweł Pietkun, Źródło: NowyEkran.pl
Komentowanie nie jest już możliwe.