opublikowano: 13-04-2015
Opole i milion za weksel darowany przez SSO Magdalenę Domińczyk-Trzcianską
Czy bezrobotny mieszkaniec opolskiego miasteczka był milionerem?
Ile pani prezes firmy ubezpieczeniowej zapłaciła za weksel warty fortunę?
I czy początkujący wrocławski adwokat postępuje zgodnie z etyką zawodu?
1.
Sąd Okręgowy w Opolu, orzeczenie z dnia 9 września
2014 roku:
Przewodniczący SSO Magdalena Domińczyk-Trzciańska po
rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym (…) na skutek pozwu wniesionego w dniu 21
lipca 2014 roku przez Karolinę Rakowską – Dobrowolską nakazuje pozwanym Grzegorzowi
Kaziewiczowi i Annie Kaziewicz,
aby zapłacili solidarnie na rzecz Karoliny Rakowskiej-Dobrowolskiej
kwotę: 970.000,- zł (…) z odsetkami ustawowymi od dnia 22
lipca 2014 r. do dnia zapłaty oraz 19.342 zł tytułem zwrotu
kosztów procesu (…).
Orzeczenie jest prawomocne.
2.
Jak to się stało, że młoda kobieta, od niespełna roku będąca prezesem pewnej wrocławskiej firmy zajmującej się ubezpieczeniami (firma niewielka, zarejestrowana w KRS 30 września 2013 r.) weszła w posiadanie takiej fortuny (zarabiający tzw. najniższą krajową by tyle zarobić musiałby pracować prawie… 75 lat!)?
3.
Nikomu nieznany jako przedsiębiorca (nie
figuruje w CEIDG również pośród podmiotów wykreślonych), na próżno
szukany w KRS aktualnie już były mieszkaniec Strzelc Opolskich Mariusz Piotr
D. zgodnie ze swoim oświadczeniem miał w latach 2006-2008 udzielać pozwanym
byłym już małżonkom Kaziewicz pożyczek. Zabezpieczeniem ich miał być
weksel własny Grzegorza z poręczeniem Anny.
Tak wynika z datowanego na dzień 17 lipca
dokumentu, załączonego do pozwu.
4.
Tego samego dnia, jak wynika z dokumentów,
Mariusz Piotr D. zdążył u wrocławskiego notariusza załatwić wzór podpisu
i indosować weksel na Karolinę Rakowską – Dobrowolską.
Prawdopodobnie tego samego dnia Karolina zapłaciła za weksel, po czym udała
się do kancelarii młodego wrocławskiego adwokata (na rynku od 1 sierpnia 2009
r.) Łukasza Sołtysa.
17 lipca 2014 r. przypadał w czwartek.
I tego samego dnia mec. Sołtys wystosował do pozwanych Kaziewiczów wezwanie
do wykupu weksla.
Wrocławski mecenas wyznaczył również nieprzekraczalny termin dokonania wpłaty
blisko miliona zł.
Na poniedziałek 21 lipca!
W tak krótkim czasie poczta polska nie zdążyła nawet doręczyć
korespondencji.
Sołtys okazał się jednak słownym człowiekiem, i 21 lipca w Sądzie Okręgowym
w Opolu złożył pozew.
Zupełnie nie bacząc na to, że jego wezwanie do zapłaty może być doręczone
dopiero za dwa tygodnie.
5.
Przyjrzyjmy się wartemu fortunę wekslowi.
Na awersie widać wyraźnie datę wystawienia weksla. Z oświadczenia Macieja
Piotra D. wiemy jednak, że weksel in blanco (niewypełniony, jedynie z podpisem
Kaziewicza i poręczeniem jego ówczesnej żony) był wręczony jako
zabezpieczenie szeregu pożyczek udzielanych w latach 2006-2008.
Jak więc wytłumaczyć, że na rewersie
widnieje adnotacja z 3 sierpnia 1999 roku I Urzędu Skarbowego w
Gliwicach?
Jakoś tak dziwnie umieszczona po pochodzącym z przyszłości wpisie
Anny Kaziewicz.
Czy to przypadek, czy też przesłanka wskazująca na faktyczną datę powstania
weksla – nie w 2006, ale 7 (siedem) lat wcześniej, w 1999 r.?
Wróble, a nawet jaskółki gnieżdżące się pod okapami domu
na Barlickiego 13 ćwierkają, że tak naprawdę weksel był wystawiony w ramach
zupełnie innej operacji finansowej – jako zabezpieczenie zakupu na raty w
czasach, kiedy Kaziewicz był tylko nic nieznaczącym referentem w firmie Gąsiora
i Ewiaka, a jego żona jeszcze nie zdążyła stać się największym udziałowcem
SILESIA sp. z o.o., ale tak jak inni posiadała tylko 1 (jeden) udział.
Zwrócony po spłacie ostatniej raty zamiast trafić do niszczarki znalazł
schronienie w sejfie Grzegorza Kaziewicza, bo a nuż kiedyś się przyda.
I faktycznie
przydał się.
Za pomocą osób trzecich hipoteka wspólnego do niedawna mieszkania Kaziewiczów
została obciążona kwotą ponad dwukrotnie przekraczającą jego rynkową
wartość.
Anna Kaziewicz jest zatem załatwiona.
6.
Oczywiście jest to hipoteza oparta jedynie o…
znajomość języka jaskółek.
I akt sądowych.
Na kanwie tej historii powstaje jednak pytanie, co do kurwy nędzy robią
służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli?
Mające walczyć z korupcją i praniem brudnych pieniędzy?
Praktycznie bezrobotny uruchamia weksel na sumę, której na oczy nie widziała
cała jego rodzina, bajdurząc przy tym o pożyczkach idących w dziesiątki
tysięcy, panienka z Wrocławia udaje, że kupuje, młody adwokat wyznacza
absurdalny termin zapłaty – wszystko to na milę cuchnie oszustwem.
Oczywiście możliwa jest też hipoteza, że są to rozrachunki przestępcze, a
Maciej Piotr D. był szefem grupy
handlarzy narkotyków.
A dilerzy Anna i Grzegorz K. nie rozliczyli się ze sprzedanych konopii.
Tymczasem prawda jest taka, że nikt od lat nawet nie spróbował pochylić się
nad działalnością tych ludzi.
Od 1999 roku!
I to mimo zawiadomień kierowanych do gliwickiej prokuratury, która w retorsji
za niepokojenie Kaziewicza wytaczała procesy jego ofiarom!
Najwyraźniej nasze państwo wielkich (złodziei?) pozostawia w spokoju.
Ba, nie tylko, nawet chroni!
Woli zajmować się włamaniami do altan i piwnic.
I „trzepać” gorliwie podatnika, który kupił sobie samochód za 20.000,- zł.
Bo przecież duży może więcej.
W PO-lsce prezydenta Bronisława Komorowskiego.
28/29.03 2015
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.