
I było tak na każdej płaszczyźnie poza polskim Prawem bankowym, które in
expressis verbis mówiło, że wyciągi z ksiąg rachunkowych banków są
dokumentami urzędowymi, co de facto oznaczało, że w postępowaniach sądowych
to nie bank musiał udowadniać winę oskarżonego, lecz że mógł dochodzić
zwrotu pieniędzy od klienta, nawet jeśli nie miał racji. Piszę o postępowaniu
nakazowym – koszmarze sennym wszystkich pokrzywdzonych przez banki w Polsce.
W komunikacie opublikowanym po orzeczeniu Trybunał Konstytucyjny poinformował, że konsekwencją nadania wyciągom z ksiąg banków mocy dokumentu urzędowego jest zmiana reguł dowodowych w postępowaniu cywilnym. Zdaniem najważniejszych sędziów Rzeczpospolitej konstrukcja ta została wprowadzona do polskiego systemu prawnego po II Wojnie Światowej, ale ze względu na zasadnicze przeobrażenia ustrojowo-gospodarcze obecnie stanowi relikt
gospodarki nakazowo-rozdzielczej i nie ma konstytucyjnie wartościowych argumentów uzasadniających utrzymywanie zakwestionowanego przywileju bankowego.
Dalej pada najważniejsze w orzeczeniu zdanie: „Uprzywilejowanie ksiąg bankowych i wyciągów z tych ksiąg w postępowaniu cywilnym prowadzi do naruszenia zarówno zasady równości stron w procesie, jak i zasady sprawiedliwości społecznej.
Zdanie odrębne do wyroku zgłosił sędzia Wojciech Hermeliński.
Co to oznacza dla sektora bankowego w Polsce? Bankierzy będą musieli bardziej liczyć się z klientami i kilka razy obejrzeć każdy dokument tożsamości przed udzieleniem kredytu. Ale nie tylko – być może do reliktu odejdzie postępowanie nakazowe, które pozwalało bankom wygrywać procesy z klientami w tempie iście błyskawicznym. I pogrążać ich kosztownym postępowaniem komorniczym. Klienci – szczególnie ci nieuczciwie zlicytowani – mogli dochodzić swoich praw. Ale wyłącznie w odrębnym postępowaniu, licząc się z koniecznością wpłacenia na rzecz sądów 10 proc. sumy, której zwrotu się dopominali.
Sektor bankowy ustami posła PO Jerzego Kozdronia zwracał uwagę, że „uznanie o niekonstytucyjności kwestionowanego przepisu mogłoby mieć negatywne skutki dla całej gospodarki - wydłużyłoby drogę do słusznego i szybkiego zaspokajania wierzytelności banków". W konsekwencji mogą mniej chętnie udzielać kredyty, bądź wydłużyć procedurę przyznawania takiego kredytu.
Osobiście szczerze w to wątpię. Dwie z czterech kart kredytowych dostałem znienacka, bez składania wniosków. Po prostu przyszły pocztą, razem z umowami i prośbą o ich odesłanie.
Źle potraktowani klienci nadwiślańskich banków – siadajcie do piór i piszcie skargi na banki. Prawdopodobnie działały niezgodnie z Konstytucją.
Komentowanie nie jest już możliwe.