opublikowano: 12-01-2013
Jak szybko przedawnia się
zniesławienie z art.212kk w internecie?
Wielce pomocny portal e-prawnik.pl
w sierpniu 2010 omówił problem przedawnienia internetowego zniesławienia -
W pewnej sprawie karnej pojawił
się problem, od kiedy liczyć termin przedawnienia przestępstwa zniesławienia
(art. 212 k.k.) polegającego na umieszczeniu wpisu na stronie internetowej –
czy od chwili umieszczenia wpisu, czy dopiero od chwili, w której ten wpis
zostanie usunięty? Zniesławienie jest przestępstwem ściganym z oskarżenia
prywatnego i terminy przedawnienia są tu dość krótkie (art. 101 §2 k.k.).
Sprawa w formie pytania prawnego trafiła aż do Sądu Najwyższego, który odmówił
podjęcia uchwały, ale stwierdził, że:
Chwilą popełnienia przestępstwa
określonego w art. 212 § 2 kk, polegającego na umieszczeniu w internecie treści
o charakterze zniesławiającym, jest chwila dokonania danego wpisu, a nie jego
usunięcia.
SN wpierw wyjaśnił, że –
niezależnie od ujęcia teoretycznego – zniesławienie nie jest przestępstwem
trwałym. Nie składa się bowiem z wielu zachowań (jak np. znęcanie się nad
rodziną), tylko z jednego konkretnego komunikatu, nie polega też na
utrzymywaniu stanu bezprawnego przez określony czas (jak np. nielegalne
posiadanie broni). Jak zauważył SN: „stanu utrzymywania w internecie
umieszczonej tam przez sprawcę treści zniesławiającej ustawa nie uznaje za
bezprawny”. SN przywołał tu – za Prokuratorem Generalnym – przykład
zniesławienia w prasie. Archiwalne egzemplarze gazety są przecież
przetrzymywane w bibliotekach, ale nie oznacza to, że przestępstwo zniesławienia
trwa aż do zniszczenia ostatniego z nich. Oczywiście dopóki wpis jest dostępny
na stronie WWW, prawa pokrzywdzonego są naruszane. Ale zniesławienie to przestępstwo
formalne, co oznacza, że liczy się tu samo narażenie, a nie rzeczywisty
skutek (i to, jak długo on trwa).
Owo postanowienie Sądu Najwyższego
jest z 29 czerwca 2010 roku (sygn. akt I KZP 7/10).
Mamy jednak dwie dodatkowe
kwestie. Jeśli sąd najwyższy innego państwa Unii Europejskiej wyda
postanowienie odmienne – że przedawnienie internetowego zniesławienia jest
liczone od innego momentu, np. od chwili skasowania występnych treści, to w państwach
Unii będą panowały różne prawa? Oczywiście, nie byłoby to jakimś odstępstwem,
choć najkorzystniejszym statusem (dla unijnych obywateli) byłyby jednakowe
przepisy. Zresztą to nie jedyny przypadek, kiedy to w każdym państwie te same
przestępstwa są karane w odmienny sposób (np. dopuszczalna zawartość
alkoholu we krwi kierowcy jest różnie ustalana, choć w jednej wielkiej
Europie, nie tylko w UE, powinna być jednakowa).
Ponadto wydaje się, że SN nie
wziął pod uwagę przypadku, kiedy zniesławienie o jednakim tekście jest
zamieszczane co pewien czas i trudno liczyć termin przedawnienia od momentu
zamieszczenia pierwszej kalumnii. Można to raczej porównać z systematycznym
zamieszczaniem ogłoszenia prasowego, które kogoś zniesławia. Albo jeśli
obraźliwe ulotki rozrzucane są co pewien czas lub na murach smarowane są
podobne pomówienia, opisujące działania jakiejś osoby lub grupy osób.
Zgodnie z rozsądkiem, termin
przedawnienia (nawet powołując się na logikę postanowienia SN) powinien być
liczony od ostatniego takiego występku, przy czym ciąg tego typu niechlubnych
wydarzeń powinien być uznany za przestępstwo ciągłe, zatem winowajcy
powinni być osądzeni surowiej.
Pani Magdalena Chomuszko (trójmiejska
pisarka, autorka „Symfonii”) zniesławiła mnie na portalu NaszaKlasa oraz
Salon24, publikując tam, że na portalu NaszaKlasa zarejestrowałem się i tamże
udzielałem jako nieznany mi Jacek Kawalec, przez co sprowokowała mnie do
zamieszczania internetowych retorsji w ramach samoobrony, przy czym moje riposty
na tyle ją rozsierdziły, że uruchomiła gdańską Temidę (sprawa cywilna
IC692/09 oraz karna VIIIK155/10).
Pani ta parokrotnie (a to sama,
a to wespół ze swoimi znajomymi) na różnych portalach umieszczała kłamstwo
o byciu przeze mnie inną osobą. Ostatni znany mi przypadek kolejnego pomówienia
mnie przez pisarkę, to jej pismo przesłane do redakcji portalu Klub
Inteligencji Polskiej, w którym napisała – „Nikt go [mnie] nie popierał,
więc założył fikcyjne konto Jacka Kawalca i z tego konta obrażał uczestników
forum.[...] Mnie obrażał, oczerniał i drwił”. Nie ulega wątpliwości, że
pisarka wszelkie nieeleganckie teksty napisane przez owego JK przypisywała
mnie; ponadto wielu użytkowników internetu było przekonanych, że istotnie
tak było, zatem ruszyła do sądów z przekonaniem, że ma rację.
Rozsądek i postanowienie SN
nakazuje uznać, że termin przedawnienia opisywanego zniesławienia należy
liczyć od daty nadesłania tego pisma do KIP, czyli od listopada 2012, jednak
znając żwawość naszych sądów, można obawiać się, czy trójmiejski sąd
zdąży rozstrzygnąć wieloletnie przewiny pisarki.
Pismo skierowane do KIP
spowodowało skasowanie mojego artykułu z tego portalu, natomiast znajomi
pisarki pozwalają sobie na zamieszczanie dziesiątek komentarzy typu – „Ona
[pisarka] zdemaskowała pana, że korzystał pan z drugiego konta na Naszej
Klasie, pan w odwecie oskarżył ją o kłamstwa, fałszerstwa”, „pańskie
zachowanie jest nikczemne, panie Naleziński”, „Nikt, kto zapoznał się z
nim [z dowodem] nie miał najmniejszych wątpliwości, że konto Jacka Kawalca
należało do p. Nalezińskiego”, „Wypiera się pan, bo aby się przyznać
do niebotycznej wręcz nikczemności jakiej pan się dopuścił, to trzeba mieć
odwagę cywilną i honor”. Ponieważ ostatnio media omawiały tego typu zniesławienia,
sugerując karanie takich anonimowych autorów, przeto Temida powinna zaprosić
do swojego gmachu kilka osób w ten sposób mnie zniesławiających.
Postanowiłem wytoczyć proces
karny tej kłamczusze, choć – jak wielu uważa – wielce szanowanej
obywatelce naszego państwa, co dowodzi, że można mieć dwa oblicza (znany
kardiolog, tak przydatny Polsce, połączył geniusz z łapówkami). W połowie
grudnia 2012 skierowałem prywatny akt oskarżenia do SR w Gdyni i oczekuję na
sprawiedliwy a rzetelnie prowadzony proces karny, o czym będę informował.
Zniesławianie w wykonaniu pisarki trwa już od 2009 roku i w końcu zdecydowałem
się na drogę sądową.
Obok pisarki jest kilku użytkowników
internetu (znajomych i jej przyjaciół), którzy wypisują podobne pomówienia
(że pisałem jako Kawalec), przy czym w internecie przedstawiają zaskakujący
dowód swej prawdomówności (wylansowany przez samą pisarkę). Temida będzie
miała twardy orzech do zgryzienia, bowiem ja wiem, że nie pisałem jako
Kawalec, zaś internetowi intelektualni anonimowi gawrosze są przekonani, że
pisałem jako ów użytkownik internetu. Czy każdego z tych „dżentelmenów”
należałoby z osobna oskarżyć o zniesławienie, czy można to uczynić
grupowo (osoby te są na tyle odważne, że nie podają swych danych osobowych)?
Sprawa jest o tyle interesująca,
że jeśli sąd okaże się tyle solidny i wnikliwy, co niezawisły i przyjmie
oczywistą prawdę, iż nie pisywałem jako Jacek Kawalec, to pod wielkim
znakiem zapytania stanie wyrok wydany 18 grudnia 2009 w Gdańsku, bowiem został
on wydany na podstawie zeznań osoby niezasługującej na zaufanie nie tylko sądowe,
ale i publiczne, choć profesja sprawowana przez p. Chomuszko powinna ją
mobilizować do wzorowej obywatelskiej postawy w społeczeństwie, natomiast jej
sposób działania na portalach i Salon24 oraz (zwłaszcza) NaszaKlasa i późniejsze
szarżowanie po trzech sądach oraz nasyłanie komorników, nie przydaje
splendoru tej wielce sympatycznej – jak wielu internetowych dyskutantów uważa
– obywatelce. Niestety, ów wyrok został wydany (na podstawie sfałszowanego
pozwu sporządzonego przez adw. Kolankiewicza) przez sędziego Midziaka, który
nie zauważył manipulacji a ponadto nie wziął pod uwagę fałszerstwa podpisu
w wykonaniu pisarki w aspekcie pomówienia mnie, że pisałem jako Kawalec oraz
nie powiadomił mnie o terminie wydania wyroku, przez co uniemożliwił apelację
od wyroku.
Ciekawe, w jaki sposób rozwikła
tę sprawę trójmiejska Temida, bowiem owa pani i jej zwolennicy są
przekonani, że pisałem jako Kawalec, natomiast ja wiem, że nigdy jako ów
„dżentelmen” nie pisałem. Ciekawe, jaki specjalista powołany przez sąd
(lub spoza sądu) podpisze się swoim nazwiskiem pod opinią, że udzielałem się
jako Kawalec? Kto swój autorytet rzuci na pastwę losu - taka osoba musiałaby
mieć coś z głową, gdyby potwierdziła wspomnianą kuriozalną a absurdalną
tezę.
Ponieważ coraz częściej
media podają informacje o poszkodowanych przez rozmaitych złośliwców,
nawiedzeńców, dewiantów itp., którzy w obrzydliwy sposób zniesławiają
wybranych obywateli, przeto wspomniany proces powinien być przeprowadzony
szczególnie starannie, zaś wyrok powinien być podany do publicznej wiadomości,
o co zresztą wystąpiła sama p .Chomuszko (oczywiście, kiedy była
przekonana, że to jej sąd przyzna rację, lecz do tej pory tego nie uczynił).
Mirosław Naleziński, Gdynia
Więcej
tekstów Mirka:
Komentowanie nie jest już możliwe.