opublikowano: 26-10-2010
Zapełniamy wyczyszczone akta Lecha Wałęsy TW ps. „Bolek”- protokół z gdańskiego posiedzenia sądowego.
Sygnatura akt: IC 1387/07
PROTOKÓŁ Dnia
Sąd Okręgowy w Gdańsku I Wydział Cywilny
w składzie następującym:
Przewodniczący: SSO Urszula Malak
Protokolant: st. sekr. sąd. Iwona Mrajska
na posiedzeniu jawnym rozpoznał sprawę
z powództwa: Lecha Wałęsy
przeciwko: Krzysztofowi Wyszkowskiemu
o ochronę dóbr osobistych i zapłatę
Posiedzenie rozpoczęto o godzinie:
Po wywołaniu sprawy stawili się:
Powód nie stawił się — zawiadomiony prawidłowo. Stawiła się jego pełnomocnik
adw. Ewelina Wolańska — Pełn. w aktach.
Pozwany nie stawił się — zawiadomiony prawidłowo. W jego imieniu stawili się
pełnomocnicy: adw. Jolanta Strzelecka oraz adw. Agnieszka Iwaniuk — składa
pełnomocnictwo.
Stawił się świadek Janusz Stachowiak.
Pełn. pozwanego adw. Agnieszka Iwaniuk składa
pismo procesowe — odpis doręczono Pełn. powoda.
Pełn. powoda oświadcza, iż w związku
tygodniem żałoby strona powodowa rozważała możliwość ugodowego
rozstrzygnięcia sprawy proponując, aby pozwany złożył przeproszenie jedynie
do protokołu, ale w związku z nieobecnością pozwanego zawarcie takiego
porozumienia nie jest jednak możliwe.
Pełn. pozwanego wnosi o odroczenie rozprawy
z uwagi na fakt, że przedmiot rozprawy stanowi debatę polityczną.
Pełn. powoda oponuje powyższemu i jednocześnie
wskazuje, że wobec nieobecności pozwanego zawarcie ugody nie jest możliwe.
Pełn. pozwanego podaje, iż pozwany przebywa
za granicą i nie było możliwe nawiązanie z nim kontaktu celem omówienia
propozycji ugodowej.
Sąd postanowił:
1) Oddalić wniosek o odroczenie rozprawy,
2) Dopuścić dowód z zeznań świadka Janusza Stachowiaka na okoliczność
kontaktów z powodem.
Staje świadek Janusz Stachowiak, pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
Wiem w jakiej sprawie zeznaję. Od
01.11.1968r. byłem zatrudniony w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej
w Gdańsku w pionie SB. Pracowałem tam do roku 1975r. Nie miałem bezpośrednich
kontaktów z powodem i nawet go bezpośrednio nie znałem. Miałem kontakt z
nazwiskiem powoda od strony dokumentacyjnej. Ja wówczas pracowałem niecale dwa
lata w służbie w grudniu 1970r. Jako młody funkcjonariusz wykonywałem
zadania polegające na formułowaniu dokumentacji z prowadzonych rozmów z
zatrzymanymi osobami z wydarzeń grudniowych, jak również wykonywałem
techniczne opracowania dokumentacji pozyskanych źródeł informacji. Z
nazwiskiem powoda zetknąłem się po raz pierwszy w dniu rozmowy pozyskaniowej
jaka odbyła się w gmachu przy ul. Okopowej 9, a następnie po świętach Bożego
Narodzenia w trakcie opracowywania dokumentacji nowo pozyskanego TW ps.
„Bolek”.
Moje zadanie polegało na tym, że otrzymałem
pierwszą informację pozyskaną w trakcie rozmowy pozyskaniowej – zobowiązanie,
które nie było typowym, zobowiązaniem do współpracy, ale zobowiązaniem do
zachowania w tajemnicy faktu udzielania pomocy SB i podpisane było „Lech Wałęsa
— Bolek”. Te dokumenty otrzymałem od pracownika, któremu bezpośrednio
podlegałem, tj. nieżyjącego już, a będącego wówczas kapitanem – Zenona
Ratkiewicza. Z dokumentów jakie otrzymałem wynikało, że TW „Bolek” został
pozyskany wspólnie przez kapitana Henryka Rapczyńskiego z Olsztyna i kapitana
Edwarda Graczyka z tej samej jednostki. Na postawie tych dokumentów musiałem
dokonać tzw. procesu opracowania źródła polegającego na zleceniu
przeprowadzenia wywiadów środowiskowych w miejscu obecnego zamieszkania,
poprzednich zamieszkań, sprawdzenia w kartotekach operacyjnych milicji WSW i służby,
i tego dokonywałem.
W trakcie sprawdzeń otrzymałem z zarządu
WSW w Warszawie informację, że Lech Wałęsa figuruje jako były tajny współpracownik
WSW. W związku z tym wystosowałem pismo do tej jednostki, tj. jej archiwum skąd
otrzymałem kartę ewidencyjną źródła. Nie pamiętam jaki pseudonim tam był
określony. W każdym razie była to karta koloru morskiego, formatu A4. Były
tam wszystkie dane żołnierza służby zasadniczej oraz dane dot. przebiegu współpracy
ze źródłem, tj. data pozyskania, kto pozyskał, w jaki sposób, przebieg krótki
współpracy, data i powód zakończenia współpracy. W związku z tym, że ten
dokument musiałem bezwarunkowo zwrócić do WSW sporządziłem notatkę z
przeglądu tego dokumentu, tj. w sumie opisałem cały dokument. To była sprawa
WSW.
Z notowań operacyjnych prowadzonych przez
Centralę – Biuro C, tj. archiwum milicyjne rejestracji wynikało, że Lech Wałęsa
figuruje również jako byłe źródło informacji. Nie pamiętam dokładnie
miejsca, ale chodzi chyba o rejon Lipna, tj. jedna z jednostek tego rejonu
zarejestrowała Lecha Wałęsę jako byłe, krótkotrwałe źródło informacji.
Również do tej jednostki wystąpiłem z prośbą o przekazanie dokumentów
jakie na ten temat posiada; Otrzymałem krótką półstronnicową informację,
że Lech Wałęsa został pozyskany jako osobowe źródło informacji w celu
wykrycia nagminnych kradzieży sprzętu w Państwowym Ośrodku Maszynowym.
Jednak z uwagi na niechęć do współpracy po kilku nieefektywnych spotkaniach
współpraca została rozwiązana. Dokumenty WSW i ten włączyłem do teczki
personalnej TW. Na tym te kwestie zostały zamknięte.
W okresie od pozyskania czyli od trzeciej
dekady grudnia 1970 do końca czerwca 1971 spotkania ze źródłem odbywali
pracownicy, którzy dokonali pozyskania czyli kapitan Rapczyński i kapitan
Graczyk. W spotkaniach tzw. kontrolnych uczestniczył szef grupy stoczniowej –
kapitan Wojtalik. Na jednym spotkaniu w hotelu „Jantar” wziął udział
pierwszy zastępca szefa służby – pułkownik Jaworski. Ten fakt, że był pułkownik
Jaworski odnotowałem, gdyż sekretarki robiły kanapki, kupowały alkohol i miały
dostarczyć to do pokoju, a ja robiłem zakupy. Następnie od lipca 1971r. po
odejściu pracowników z Olsztyna czyli Rapczyńskiego i Graczyka otrzymałem od
ówczesnego naczelnika wydziału – pułkownika Kujawy polecenie przejęcia źródła
do obsługi. Z uwagi na to, iż posiadałem bardzo dużo źródeł informacji
nie byłem w stanie sam spotkać się ze wszystkimi, decyzją Komendanta Wojewódzkiego
zostały utworzone etaty tzw. rezydentów. Byli to emerytowani funkcjonariusze,
którzy obsługiwali przydzielone im źródło i przekazywali mi wyniki tych
spotkań. Od tego czasu miałem bezpośredni kontakt i prowadziłem bezpośrednio
teczki pracy oraz personalną TU7 ps. „Bolek”.
Mój kontakt z teczkami TW ps. „Bolek”
trwał do 1974 r. kiedy to odszedłem z sekcji stoczniowej. Przed odejściem
musiałem dokonać oceny i uporządkowania wszystkich materiałów, sporządzić
charakterystykę źródła, ocenić wyniki pracy, przekazane źródłu środki
pieniężne. W trakcie wykonywania tych czynności stwierdziłem, że TW ps.
„Bolek” faktycznie intensywnie współpracował ze Służbą około 3-4
miesięcy. Później zaczął unikać spotkań, jednakże doraźnie odbywały się.
Dokonałem również obliczenia środków pieniężnych jakie zostały wypłacone
TW ps. „Bolek” i z tego co pamiętam w okresie od grudnia 1970 do czerwca
1971 r. pobrał od Służby jako wynagrodzenie kwotę ponad 20.000 zł, przy średniej
pensji stoczniowca około 1600 zł, z tym, że 3A tej kwoty czyli około 12.000
— 15.000 zł została mu przekazana w okresie pierwszych dwóch miesięcy współpracy.
Po opracowaniu wszystkich dokumentów teczki te przekazałem do archiwum lub
pracownikowi, który przyszedł na moje miejsce, tego już dokładnie nie pamiętam.
Po przekazaniu tych teczek tj. od 1974r. nie miałem nigdy więcej z nimi do
czynienia. Tym źródłem zajmował się rezydent o pseudonimie „Madziar”, a
był to emerytowany funkcjonariusz służby Józef Dąbek, zam. w Gdyni.
Na pytanie Pełn. pozwanego adw.
Strzeleckiej: jeśli chodzi o
spotkanie z panem Jaworskim to wiem tyle, że sekcja stoczniowa to był pokój
wielkości sali rozpraw w której stały biurko przy biurku i my wszyscy
wiedzieliśmy, kto co robił. Spotkanie kontrolne z pułk. Jaworskim miało
miejsce z uwagi na to, że był to okres zbliżania się drugiej fali strajków,
tj. 19-20 stycznia 197lr. TW ps. „Bolek” był oceniany jako źródło bardzo
wartościowe, perspektywiczne, również wchodził w skład tworzonego Komitetu
Strajkowego do planowanego strajku na 19-20 stycznia. W związku z tym, że był
wysoko oceniany i zaangażowany w swoją pracę, pułkownik postanowił bezpośrednio
porozmawiać z nim na temat ewentualnej możliwości zapobieżenia lub
ograniczenia mających nastąpić strajków. W czasie tego spotkania z pułk.
Jaworskim TW ps. „Bolek” otrzymał jednorazowo 1500 zł wynagrodzenia. Na
podstawie opracowanych dokumentów nie miałem żadnych wątpliwości, że TW
ps. „Bolek” to Lech Wałęsa. Jak wspomniałem, ja prezydenta Wałęsy w ogóle
nie spotkałem a miałem do czynienia tylko z jego nazwiskiem w dokumentach.
Nazwisko „Lech Wałęsa” nigdy, nigdzie więcej się nie przewinęło w
czasie mojej pracy w sekcji stoczniowej w Gdańsku.
Na pytanie Pełn. pozwanego A. Iwaniuk:
mówiąc o intensywnej współpracy oraz zaangażowaniu opierałem się na
dokumentach, które musiałem przeczytać przejmując źródło w lipcu 1971r.
Każde źródło w teczce pracy ma grafiki odbywanych spotkań. Spotkania z TW
ps. „Bolek” w pierwszym okresie odbywały się bardzo często, tj. kilka
razy w tygodniu a nawet w jednym przypadku 2-3 razy dziennie, również
przekazywane informacje o działalności Komitetu Strajkowego jaki tworzył się
w styczniu 1971r. i jako ostatni element wartości źródła to wysokie kwoty
wynagrodzeń na jakie kierownictwo Wydziału a nawet Służby w Gdańsku musiały
wyrażać zgodę. Co do wszystkich osobowych źródeł informacji dokumentacja
była opracowywana w ten sposób, z tym, że w dokumentacji znajdował się
kwestionariusz kandydata na tajnego współpracownika, który należało wypełnić
przed przystąpieniem do pozyskania. Wypełnienie tego kwestionariusza, zebranie
tych informacji jakich on wymagał dawał rękojmię, że o człowieku wiemy
prawie wszystko i możemy przystąpić do zaproponowania współpracy.
Kwestionariusz ten wypełniał pracownik, który chciał pozyskać źródło. W
przypadku wydarzeń grudniowych, gdy źródła były w sumie pozyskiwane bez żadnych
opracowań tylko po sprawdzeniu podstawowym w kartotekach operacyjnych,
kwestionariusze te były wypełniane po fakcie pozyskania. Kwestionariusz
tajnego współpracownika TW ps. „Bolek” wypełniłem osobiście. Wymogi
naszej pracy były takie, że pozyskane źródło informacji powinno sporządzać
osobiście informacje dla Służby i podpisywać je wybranym przez siebie
pseudonimem. Jednakże od tej praktyki były odstępstwa, gdy np. nie było możliwości
sporządzenia przez źródło informacji tj. kiedy źródło podawało
informacje w trakcie spaceru na ulicy, wówczas pracownik pisał notatkę z
odbytego ze źródłem spotkania. Tak było też w przypadku Lecha Wałęsy z
uwagi na bardzo poważne jego kłopoty w pisaniu, tj. pisał bardzo niewyraźnie
i pisanie sprawiało mu wówczas trudności. Informacje pisał pracownik go obsługujący
bezpośrednio i na większości z nich „Bolek” podpisywał się pseudonimem.
Spotkania do czerwca były prowadzone w większości w hotelu „Jantar”, w którym
zamieszkiwali pracownicy Służby z całego okręgu i milicji. Wówczas była możliwość
sporządzenia notatki i jej podpisania.
Na pytanie Przewodniczącej:
widziałem jedną notatkę pisaną odręcznie przez TW „Bolek” i to zobowiązanie
o którym mówiłem na początku.
Na pytanie pełn. pozwanego, adw. Iwaniuk:
również pokwitowania wynagrodzeń na początku były sporządzone przez TW ps.
„Bolek” i podpisywane pseudonimem „Bolek”. Później natomiast zdarzały
się również pokwitowania sporządzane charakterem pisma pracownika wypłacającego
z tym, że podpis „Bolek” musiał być dokonany osobiście przez źródło.
Nie pamiętam czego dotyczyła odręczna notatka sporządzona przez TW
„Bolek”. Pochodziła ona z dnia pozyskania, tj. pomiędzy 15 a 17 grudnia
1970r. Wtedy TW ps. „Bolek” został pozyskany taktycznie a rejestracja miała
miejsce 28 lub 29 grudnia 1970. Informacja ta miała objętość około 1/3
strony A4.
Na pytanie Pełn. pozwanego adw.
Strzeleckiej: Lech Wałęsa nie był
zmuszony do tej współpracy, podjął ją dobrowolnie jeśli można określić
dobrowolnością wynik dwugodzinnej rozmowy pod presją w nocy. Nie było żadnych
nacisków, gróźb ani szantaży. Znane mi są przypadki kiedy osoba, którą
chciano pozyskać do współpracy odmawiała. Osobiście miałem wiele takich
przypadków. Osoby z którymi ja miałem do czynienia nie były przeze mnie
nigdy szantażowane, nie groziłem im i osoby, które mi odmówiły nie ponosiły
z tego powodu żadnych konsekwencji. Nie mogę brać odpowiedzialności za to co
działo się w innych przypadkach. Wiem natomiast, że takie fakty miały
miejsce, ale nie w tym przypadku.
Pozyskanie Lecha Wałęsy miało miejsce iędzy
15 a 17 grudnia 1970 natomiast został przywieziony autobusem z hotelu
robotniczego na ul. Tuwima. Tym autobusem przewieziono około 30 stoczniowców i
ze wszystkimi były prowadzone rozmowy. Jakie były wyniki pozostałych rozmów
tego nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że w tym wypadku rozmowa zakończyła
się pozyskaniem. Lech Wałęsa był już tajnym współpracownikiem kiedy wraz
z robotnikami, na ich czele szedł pod gmach Komendy Wojewódzkiej. Prostuję:
nie był jeszcze wtedy tajnym współpracownikiem, bo Komitet spłonął 15
grudnia. Po spaleniu Komitetu miała miejsce ta akcja z przywozem pracowników
– stoczniowców z hotelu autobusem, w tym Lecha Wałęsy. Wałęsa został
zatrzymany w czasie ataku na Komendę Milicji a nie w czasie ataku Komitet Wojewódzki.
Na pytanie pełn. powoda:
ja to wiem z relacji kolegów, którzy dokonywali pozyskania. Ja nie byłem przy
tym obecny. Było to w Komendzie. Byli przy tym obecni ci dwaj pracownicy oraz
kierownik wydziału. Wiem, o tym także z dokumentów o których mówiłem.
Widziałem własnoręcznie sporządzony dokument o treści „ Niniejszym zobowiązuję
się do zachowania w tajemnicy udzielania współpracy Służbie Bezpieczeństwa.
Lech Wałęsa.” I pod spodem „Bolek”. Był to dokument własnoręcznie
sporządzony. Zaczynał się Gdańsk, dnia…”. Ten dokument znajdował się w
teczce personalnej, którą wraz ze wszystkimi pokwitowaniami i informacjami
jakie uzyskano przekazałem odchodząc do Komendy Wojewódzkiej w Elblągu.
Te dokumenty, tj. informacje z przebiegu
pozyskania sporządzone przez funkcjonariuszy, krótka informacja własnoręcznie
napisana przez TW ps. „Bolek” tj. ta 1/3 strony o której mówiłem wyżej,
dokumenty sprawdzające: szyfrogram i karta El 5 – te trzy dokumenty otrzymałem
spięte razem z zadaniem przygotowania teczki TW ps. „Bolek” dla obsługujących
go pracowników. Otrzymywałem od rezydenta notatki ze spotkań z TW ps.
„Bolek” i pokwitowania w latach 1971 — 1974. Na pokwitowaniach znajdował
się odręczny podpis „Bolek”.
Jak chodzi o przywiezienie stoczniowców to
dla mnie była to wówczas sprawa śmieszna, ponieważ jeden funkcjonariusz o
rocznym stażu dostał do pomocy jednego milicjanta. Autobusem pojechali do
hotelu i przywieźli 30 stoczniowców, jako zastaw musieli zostawić dokumenty,
dowody osobiste. Na wypadek gdyby do 24 — tej nie wrócili stoczniowcy, to
zagrożono, że pozostali w hotelu stoczniowcy upomną się w miejscu
zamieszkania funkcjonariuszy. W trakcie rozmowy funkcjonariusze którzy
pozyskiwali Lecha Wałęsę co chwilę wychodzili i relacjonowali przebieg
rozmowy. Wówczas rozmowa z Wałęsą była rozmową priorytetową, ponieważ był
on oceniany jako najlepszy kandydat na źródło informacji z grupy, która
została przywieziona. Pracownicy ci wychodzili na papierosa i przy okazji
relacjonowali nam przebieg rozmowy.
Jedno z końcowych wyjść kapitana Rapczyńskiego
zakończyło się tym, że powiedział „mamy go, przysiągł nam na krzyżyk,
że będzie lojalny i będzie współpracował”, żadnego dokumentu dotyczącego
TW „Bolek”, zresztą dotyczącego w ogóle pracy z Komendy nie wziąłem,
nie sporządziłem sobie też żadnych notatek dla własnej pamięci. Natomiast
bardzo często szczególnie po roku 80-tym z byłymi kolegami, szczególnie z
jednym tj. kapitanem Rapczyńskim rozmawialiśmy. Po 80 — tym roku
gdziekolwiek byłem, pracowałem w MSW, studiowałem w Akademii Spraw Wewnętrznych
i jeżeli rozmowa schodziła na temat Lecha Wałęsy to mówiłem, że był to
TW. Nigdy tego nie ukrywałem. W czasie procesu lustracyjnego ja tego nie
ujawniałem i nie zamierzałem ujawniać.
Pamiętam fakt, że czytając informacje w
Internecie dowiedziałem się o kłopotach prawnych pana Wyszkowskiego i pani
Walentynowicz i wówczas coś pękło we mnie i wysłałem e-maile, że jeżeli
potrzebują z mojej strony pomocy to jestem gotów świadczyć w sądzie. Nie
pamiętam dokładnie daty, ani w którym roku to było. Zgłosiłem się do pana
Wyszkowskiego z momentem kiedy dowiedziałem się o procesie pana Wyszkowskiego
wytoczonym przez Lecha Wałęsę, za stwierdzenie, że był źródłem TW ps.
„Bolek”. Odnośnie pani Walentynowicz nie było żadnego procesu. Nie zgłosiłem
tych informacji w trakcie procesu lustracyjnego ponieważ nie chciałem się
mieszać w te sprawy. Wiedziałem o niszczeniu dokumentów jakie miało miejsce,
jak również o fakcie, że koledze z Gdańska Jerzemu Frączkowskiemu dla
odzyskania posiadanych przez niego informacji spreparowali sprawę o handel środkami
promieniotwórczymi. W związku z tym bałem się i nie chciałem się mieszać,
bo uważałem, że im dalej będę od tego tym lepiej. Każda informacja była
napisana własnoręcznie przez pracownika, na pierwszych informacjach był pod
informacją sporządzoną przez pracownika własnoręczny podpis TW ps.
Bolek”. Wszystkie informacje były następnie przepisywane na maszynie, w 4
lub więcej egzemplarzach do spraw obiektowych oraz do teczki pracy. W teczce
pracy znajdowały się oryginalne dokumenty sporządzone przez pracownika oraz
maszynopis z każdego spotkania.
Pełn. powoda okazuje świadkowi
maszynopis notatki.
Świadek dalej:
wyglądało to w ten sposób.
Na pytanie pełn. pozwanego adw.
Strzeleckiej: jak byłem na studiach
to o tym, że Lech Wałęsa to był TW „Bolek” wiedzieli wszyscy moi koledzy
z grupy na Akademii Spraw Wewnętrznych jak i współpracownicy w MSW. Ja osobiście
wiedziałem, że po 4 miesiącach Wałęsa zaczął się wycofywać i wiedziałem
w związku z tym, znając jego charakter oraz zachowania na terenie stoczni, że
żadnego podejścia do niego nie będzie, bo to nic nie da. Nie wiem jak oceniały
to inne środowiska.
Na pytanie pełn. pozwanego adw. Iwaniuk:
sprawa obiektowa „Jesień 70″ była prowadzona na wydarzenia grudniowe i
do niej spływały informacje. Dokumentacyjnie prowadziłem to ja i do mnie z całej
Służby spływały informacje, które umieszczałem w sprawie obiektowej,
opisywałem je, osobiście prowadziłem kronikę całych wydarzeń grudniowych
na Wybrzeżu i w efekcie ja osobiście tą sprawę złożyłem w archiwum. W
naszym wydziale III w sekcji stoczniowej były prowadzone dwie sprawy obiektowe,
tzn. sprawa obiektowa kryptonim „Arka”, która dot. Stoczni Gdańskiej im.
Lenina i wszystkiego co się działo na stoczni. Obejmowała również wszystkie
źródła zatrudnione w stoczni, oceny tych źródeł i planowane przedsięwzięcia
i ich wyniki. Druga sprawa kryptonim „Jesień 70″ prowadzona była również
w naszym wydziale i naszej sekcji z uwagi na to, że asumpt do wszystkich działań
i protestów wychodził ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina, przedstawiciele innych
zakładów uzgadniali z Komitetem Strajkowym Stoczni Lenina swoje działania.
Jak wcześniej mówiłem każda istotna informacja uzyskana od źródła
uzyskana w okresie wydarzeń grudniowych oprócz teczki pracy źródła
przekazywana była do sprawy obiektowej „Arka” i „jesień 70″ . To
samo dotyczyło informacji TW ps. „Bolek”.
Na pytanie Pełn. pozwanego, adw.
Strzeleckiej „czy sprawy „Arka”
oraz „Jesień 70″ mogły być też przedmiotem zainteresowania Służb
Bezpieczeństwa ZSRR ?”
Pełn. powoda wnosi o uchylenie tego
pytania.
Pełn. pozwanego
wskazuje, że jeśli tak było to być może dokumenty te znajdowały się także
w ZSRR.
Świadek na pytanie Przewodniczącej:
nie zetknąłem się w czasie pracy z sytuacją abyśmy przekazywali dokumenty
dot. „Arki” i „Jesień 70″ do ZSRR.
Na pytanie Pełn. powoda:
w mojej obecności TW „Bolek” nie składał żadnego podpisu.
Na pytanie Pełn. pozwanego:
ja nie mam żadnych powodów aby wątpić w autentyczność popisu TW
„Bolek” ani w to, że był to Lech Wałęsa.
Pełn. powoda
w terminie 14 dni ustosunkuje się do pisma procesowego złożonego przez stronę
pozwaną.
Przewodnicząca stwierdza,
iż IPN złożył Sądowi dokumenty w odpowiedzi na zapytanie z grudnia 2009 r.
Sad postanowił:
1) Rozprawę odroczyć do dnia 06.07.2010r. godz. 11.00 sala 229.
2) Pełnomocnicy stron o terminie zawiadomieni, przy czym Pełn. powoda zakreślono
termin 14 dni na ustosunkowanie się do pisma procesowego strony pozwanej złożonego
na dzisiejszej rozprawie.
3) Decyzję w przedmiocie wniosków dowodowych podjąć na posiedzeniu
niejawnym.
4) Zawiadomić powoda i pozwanego.
Przewodniczący:
Protokolant:
Książka SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii autorzy: Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk Plik do pobrania w formacie PDF ze strony
Afery Prawa
|
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.