opublikowano: 07-01-2011
Zagadka Smoleńskiej mgły związana z zamachem na Prezydenta i najwyższych urzędników RP?
[...] "Michaił Jadgowskij, naczelnik stacji meteorologicznej jednostki
wojskowej w Smoleńsku, zeznał – jak twierdzą nasi informatorzy: „O godz.
9.26 stwierdziłem zmianę pogody, a mianowicie zachmurzenie 10 stopni,
warstwowa mgiełka, dymy, widoczność 1000 m, co odpowiada meteo-rologicznemu
minimum lotniska”. Jadgowskij wyraźnie rozgranicza więc „mgłę” i
„dymy”. Jadgowskij miał zeznać, że zaobserwował zmianę pogody o godz.
9.40. Dostał informację o gęstej, falistej mgle, która ograniczyć miała
widoczność do 600–1000 m. Były to dane poniżej pogodowego minimum lotniska
(minima pogodowe dla lotniska Sieriernyj wynoszą: wysokość dolnej granicy
chmur nie mniej niż 100 m, widoczność nie mniej niż 1000 m). „Następny
pomiar przeprowadziłem o 10.40, kolejne o 10.52, 11.00. O 11.00 mgła wynosiła
600 m widoczności” – miał zeznać Jadgowskij.
Według naszych informatorów, na pytanie ppłk. Anatola Sawy: „W będącym w
waszym posiadaniu Dzienniku Roboczym stacji meteorologicznej jednostki wojskowej
na ostatniej stronie naklejony został prostokątny fragment papieru z odciskiem
pieczęci jednostki wojskowej, poświadczającej ilość przeszytych stron w
Dzienniku.
Dlaczego w miejscu naklejenia danego fragmentu papieru znajdują się ślady
naklejenia, a następnie odklejenia jakiegoś papieru?” – Jadgowskij miał
odpowiedzieć: „Całość Dziennika jest nienaruszona, karty są numerowane.
Kart z dziennika nie wyrywałem, zmian nie wprowadzałem, niczego nie przeklejałem
i nie odrywałem”.
Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski Gazeta Polska 4.01.2011 roku
Jakie dane i kto zaklejał w Dzienniku Pogodowym? Co chciano ukryć?
Z relacji emerytowanej nauczycielki, mieszkanki Smoleńska, do której dotarł
„Nasz Dziennik”, wynika, że 10 kwietnia mgła na lotnisku pojawiła się w
sposób gwałtowny, ok. godz. 8 rano czasu polskiego, i równie szybko zniknęła.
Bardzo łatwo można ją było zlokalizować, „wypełzła” z jaru, w którym
rozbił się polski samolot z 96 osobami na pokładzie.
CZY TAM WYTWARZANO MGŁĘ 10.04.2010r PRZY SMOLEŃSKIM
LOTNISKU?
Mgła i fałszywe dane dotyczące wysokości - katastrofa prawie doskonała...
Szyderstwa i rzeczywistość
Już w głośnym tekście, jaki na początku maja 2010 r. ukazał się w
tygodniku „Polityka”, hipoteza o sztucznej mgle (rozpowszechniana wtedy
tylko na forach internetowych) posłużyła autorowi jako pretekst do
wyszydzenia wszelkich „teorii spiskowych” na temat katastrofy w Smoleńsku.
Gdy polska prokuratura złożyła do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o
pomoc prawną – także w sprawie możliwości wytworzenia sztucznej mgły –
internet wręcz zaroił się od seryjnie wypisywanych kpin o Polsce jako „pośmiewisku
Europy”.
Jak jednak wiadomo, ani charakter zjawiska atmosferycznego 10 kwietnia w Smoleńsku,
ani rola Iła-76 – samolotu transportowego do przenoszenia ładunków (wody,
maszynerii, paliwa), który próbował lądować na Siewiernym przed tupolewem i
mógł przyczynić się do powstania lub zagęszczenia mgły – w dalszym ciągu
nie została oficjalnie wyjaśniona. Niepotwierdzone informacje, że znajdowali
się w nim rosyjscy dziennikarze albo samochody dla polskiej delegacji, nie
wydają się prawdopodobne – choćby ze względu na czas, w którym ił pojawił
się w okolicy lotniska Smoleńsk-Siewiernyj (gdyby faktycznie na pokładzie
samolotu były np. auta dla polskiej delegacji, przywieziono by je znacznie wcześniej).
Czy Ił-76 mógł więc przyczynić się do pogorszenia warunków pogodowych w
Smoleńsku? Techniczną możliwość takiego zabiegu potwierdził w rozmowie z
nami E. W. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), polski fizyk: – Środki
wiążące fizycznie lub chemicznie tlen w atmosferze, a także środek
wytwarzający sztuczną mgłę, mogły zostać rozpylone przez iła w dwóch
warstwach w osi pasa.
Aby jednak stwierdzić takie działanie, należałoby m.in. przeprowadzić
analizę biochemiczną próbek gruntu ze Smoleńska. Jak na razie tego nie
zrobiono, zadowalając się ekspertyzą biegłych z Instytutu Geografii i
Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Stwierdzili
oni, że mgła 10 kwietnia była naturalna, bo... tak wynika z obserwacji
meteorologicznych w Smoleńsku z ostatnich 30 lat."
W sprawie smoleńskiej, która obejmuje przyczyny i okoliczności katastrofy polskiego samolotu w dniu 10 kwietnia 2010 roku można przy zachowaniu całkowitej bezstronności stwierdzić już dziś, że strona rosyjska dopuściła się szeregu matactw, niedomówień, a nawet sprzecznych z dobrem śledztwa postępowań .
- Krótko przed katastrofą polskiego TU154 krążył nad Smoleńskiem rosyjski samolot, który jakby na coś oczekiwał, a przepisy nie pozwalają na lądowanie w zbyt krótkim okresie dwóch dużych samolotów .
- Wspomniany IŁ podchodził do lądowania tuż przed katastrofą naszego samolotu i nagle wzbił się w górę pozostawiając tuż nad ziemią smugę spalin.
- Mimo nieudanej próby lądowania rosyjskiego samolotu , obsługa naziemna nie zamknęła lotniska ani nie ostrzegła polskich pilotów, że oprócz mgły mogą natrafić na gęste spaliny !
- Początkowo Rosjanie sfałszowali o kilka, a może nawet kilkanaście minut faktyczny czas katastrofy samolotu RP.
- Zaraz po tragedii na miejscu znalazło się więcej rosyjskich służb specjalnych aniżeli oddziałów straży pożarnej .
- Jeszcze w dniu katastrofy podano informację, że rosyjscy i białoruscy kontrolerzy lotów doradzali polskim pilotom, aby lądowali na lotnisku zapasowym.
- Rosyjscy wojskowi i federalne służby specjalne Rosji zamiast zabezpieczyć teren przed penetracją i zacieraniem śladów, dokonały penetracji szczątków samolotu, a nawet zabierali odnalezione nośniki informacji elektronicznej w postaci telefonów komórkowych , notatników i komputerów oraz uzupełniali oświetlenie pasa lotniska.
- Nie zaproponowano stronie polskiej aby teren katastrofy ogłosić strefą eksterytorialną do czasu zakończenia śledztwa i wpuszczenia tam międzynarodowych ekspertów .
- Dopiero po otwarciu czarnych skrzynek ujawniono , że czas katastrofy mógł być wcześniejszy niż początkowo podano .
To jest tylko częściowa lista faktów i działań, które wskazują na konieczność przesłuchania w Polsce przez naszych Prokuratorów w charakterze strony postępowania, Władymira Putina, a potem wskazanych przez niego podwładnych, dla wyjaśnienia wszystkich przyczyn katastrofy lotniczej z 10.04.2010r.
Uzasadnienie :
Ad1 . Iliuszyn (IŁ) Federacji Rosyjskiej został w dniu katastrofy pomylony przez część świadków z polskim samolotem i nawet rozpowszechniano wersję, że nasz TU154 podchodził kilka razy do lądowania, a dopiero potem okazało się , że to rosyjski samolot 4 razy okrążył lotnisko, a samolot prezydencki podchodził tylko raz do lądowania . Jasno z tego wynika, że czas między podejściem do lądowania każdego z tych samolotów był na tyle krótki, że można było je między sobą pomylić .
Ad2. Nie ulega żadnym wątpliwością , że rosyjski IŁ podszedł do lądowania i zaraz potem wzbił się nagle do góry i odleciał, pozostawiając tuż nad ziemią smugę spalin, która na pewno dodatkowo pogorszyła widoczność polskim pilotom .
Ad3. W sytuacji kiedy IŁ nie zdołał wylądować , obowiązkiem rosyjskich kontrolerów było natychmiastowe zamknięcie lotniska, gdyż :
a) wiedzieli , że skoro znający teren rosyjski pilot nie dał rady wylądować , to tym bardziej może mieć trudności pilot z obcego kraju .
b) wiedzieli , że polski pilot będzie miał jeszcze gorszą widoczność bo pozostawiona smuga spalin zmieszała się z istniejącą mgłą
c) powinni jako fachowcy zdawać sobie sprawę z tego, że mieszanka pozostawionej smugi spalin z parą wodną mgły na pewno zakłóci siłę ciągu silników TU154 i polski pilot będzie miał trudności w ratowaniu pasażerów poprzez wzniesienie do góry lądującego statku powietrznego .
Ad4. Podana w dniu10.04.2010r. informacja o dokładnym czasie katastrofy była celowo przez Rosjan sfałszowana gdyż :
a) na każdym lotnisku zarówno wojskowym jak i cywilnym znajdują się urządzenia do dokładnego pomiaru czasu co najmniej do dziesiątej części sekundy i obsługa naziemna doskonale znała nie tylko godzinę i minutę , ale nawet sekundę w której nastąpiło zderzenie samolotu z ziemią , bo mieli bezpośredni kontakt radiowy z pilotami .
b) Celowe opóźnienie informacji o tragedii pozwoliło na mataczenie w temacie różnicy czasu między próbą lądowania rosyjskiego IŁ, a podejściem do lądowania naszego samolotu.
c) Dokładny czas katastrofy początkowo opóźniono, aby służby specjalne Federacji Rosyjskiej mogły swobodnie penetrować szczątki samolotu i ciała zabitych w katastrofie.
Ad5. Zaraz po tragedii wg zeznań polskiego świadka straż pożarna przybyła w sile tylko jednego wozu , natomiast służby specjalne Rosji w takiej ilości, że zanim Polak zakończył filmować, to zabrali mu zapis kamery i zagrozili „tiurmą” , a potem zablokowali na dłuższy czas dojście do miejsca tragedii polskim dziennikarzom .
Ad6. Kontrolerów lotniczych obowiązuje tajemnica służbowa, a w Rosji i na Białorusi również tajemnica wojskowa, zatem podanie w dniu katastrofy przez media rosyjskie i białoruskie informacji , że obsługa lotniska sugerowała polskim pilotom lądowanie na lotnisku zapasowym było „przeciekiem kontrolowanym” naruszającym dobro śledztwa i celową próbą szkalowania polskich pilotów.
Wielki przyjaciel Putina , prezydent Łukaszenko oświadczył z kolei na Białorusi , że uważa iż to ....”Prezydent RP kazał lądować w trudnych warunkach”..., a zatem podjęto następne matactwo dla szkalowania nawet Prezydenta RP, który tak tragicznie zginął .
Ad7. Podstawową zasadą każdego merytorycznego śledztwa jest zabezpieczenie miejsca zdarzenia. Tymczasem Rosjanie robili coś zupełnie przeciwnego, bo zamiast pozostawić nietknięte wszystkie ślady po katastrofie , to dopuścili nie tylko do zmiany faktycznego stanu oświetlenia pasa lotniska, ale ich służby specjalne penetrowały szczątki samolotu i zabierały do analizy wszelkie ocalałe nośniki informacji elektronicznej w postaci telefonów komórkowych, przenośnych komputerów i notatników, a potem dopuścili do traktowania niektórych ocalałych przedmiotów jako: „pamiątki z miejsca katastrofy” , jak dowodzi chociażby sprawa białego orła z salonki Prezydenta RP , który znalazł się w rękach kolekcjonera .
Ad 8. Gdyby władze rosyjskie nie miały nic do ukrycia, to po zakończeniu akcji ratowniczej powinny ogłosić teren katastrofy jako eksterytorialny do dyspozycji polskiej lub międzynarodowej komisji ds. katastrof lotniczych. Jednak Rosja nawet nie zaproponowała wszczęcie międzynarodowego postępowania, lecz błyskawicznie ogłosiła , że sama będzie prowadzić postępowanie przy współudziale strony polskiej. Zatem nawet nie dano możliwości Polsce do zabezpieczenia we własnym zakresie terenu katastrofy.
Ad9 . Po otwarciu czarnych skrzynek nie dało się już dalej kłamać odnośnie faktycznego czasu katastrofy, ale zanim polscy specjaliści wysłuchali taśm , to Rosjanie mieli wystarczająco dużo czasu, aby przygotować kontrolerów lotniczych i pilotów IŁ jak mają zeznawać odnośnie czasu podejścia do lądowania samolotu rosyjskiego w dniu 10.04.2010r, bo przecież to już jest teraz nie do sprawdzenia dla strony polskiej jeśli przesłuchania odbywają się na terenie Rosji .
Warto jeszcze dodać , że dotychczas ukrywano przed opinią publiczną informację , że już sama smuga spalin z odlatującego IŁ, jeśli dostała się do wnętrza silników lądującego TU 154 mogła osłabić siłę ciągu samolotu i uniemożliwić pilotom manewr ponownego wzniesienia ponad ziemię .
Rajmund Pollak
Komentowanie nie jest już możliwe.