opublikowano: 26-10-2010
Zagrabić, co jeszcze niezagrabione - CZĘŚĆ III (ostatnia)
Piętnaście przedsiębiorstw
PKS Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP)
przeznaczyło do „prywatyzacji”. Jest to 12 zakładów z województwa mazowieckiego oraz przedsiębiorstwa
z Radomska, Żywca i Pszczyny. Ministerstwo Sprzedaży Polski „pracuje” także
nad pozbyciem się udziałów Skarbu Państwa
w POLBUS-PKS SP. z o.o. Oczywiście, komunikacja samochodowa nie musi pozostawać
w rękach państwowych (w przeciwieństwie do PKP, które mają charakter
strategiczny), rzecz jednak w tym, by PKS przeszła w ręce polskie. Tymczasem MSP
sprzedało
zagranicznej firmie
Veolia
Transport Polska udziały PKS w pięciu miastach Polski.
W ostatnim odcinku z tego cyklu prezentujemy
ostatnie aspekty dobijania polskiej własności.
Prywatyzacyjny falstart
Jak na razie,
„prywatyzacyjny” debiut większych przedsiębiorstw wypadł fatalnie, co nota bene świadczy o kompetencjach
ekonomicznych ekipy Donalda Tuska. Rzucone na giełdę akcje „Azotów”
tarnowskich spadły na łeb, na szyję, bo o 18%. Cena emisyjna wynosiła 19,5 zł,
a akcje sprzedano po 15,99 zł. Z zaplanowanych 307,5 mln zł spółka otrzymała
zaledwie 295 mln zł. Według analityków powodami
spadku ceny akcji są m.in. zawyżenie ceny akcji oraz dopuszczenie do obrotu
akcji pracowniczych. Prezes „Azotów” robi
dobrą minę do złej gry zapewniając, że brakujące środki zostaną
„bez problemu uzupełnione z innych źródeł”, bo - jak zapewnia -
„wyniki pierwszego półrocza będą wyższe niż oczekiwano”.
Do debiutu giełdowego są
szykowane też Zakłady Azotowe „Kędzierzyn”, a do 2011 r. mają zostać
sprzedane m.in.
Huta „Łabędy”, Huta „Bolesław” w
Bukowinie, Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita”, Elektromontaż i
Stomil z Poznania oraz kielecka „Prema”.
Na dzień 3 lub 4 sierpnia zaplanowano rozpoczęcie
wyprzedaży „ENEA” - firmy zajmującej się
przesyłem i dystrybucją energii elektrycznej. Termin ten jednak jest
zagrożony ponieważ nie dotarły raporty
analityczne dotyczące spółki. Natomiast MSP, mimo fatalnej sytuacji na
giełdzie, nie chce przekładać terminów debiutu Enei, PGE i Bogdanki. „Te
spółki potrzebują kapitału, a mamy sygnały o zainteresowaniu nimi inwestorów.
Nie ma więc sensu czekać w nieskończoność na powtórkę sytuacji na GPW
[Giełda Papierów Wartościowych - red.] sprzed kilku lub kilkunastu miesięcy” - „wyjaśnia” minister skarbu państwa Aleksander
Grad.
Jak wiadomo, PSL było dotąd
co najmniej wstrzemięźliwe odnośnie do tzw.
prywatyzacji. Przypomnijmy, że Waldemar Pawlak, będąc premierem rządu
SLD-PSL utworzonego w 1993, jak mógł tak wstrzymywał wyprzedaż majątku narodowego
i za to m.in. zapłacił stanowiskiem szefa rządu. Teraz postawa ludowców
zmieniła się diametralnie. Gra między PO a PSL idzie nie o to czy wyprzedać
resztki „sreber rodowych”, ale kto będzie to czynił oraz o podział wpływów w
Skarbie Państwa, w radach nadzorczych, zarządach oraz instytucjach
finansowych. I na tym tylko tle może dojść do perturbacji w koalicji. Tak w
każdym razie utrzymuje autor ciekawego
artykułu „Czy zarządzanie państwowymi spółkami i prywatyzacja skłócą
PO z PSL” zamieszczonym w „Gazecie
Finansowej”. Autor, Jarosław Jakimczyk,
utrzymuje, że „ludowcy, gdy interes tego wymaga, potrafią być liberałami
w zarządzaniu majątkiem państwowym”.
Aby obłaskawić ludowców,
platformersi dali im więcej stanowisk niż wynikałoby z parytetu otrzymanych głosów i
to wcale niebagatelnych. Tak więc nadzór
nad sektorem energetyczno-paliwowym w Ministerstwie Gospodarki objął Eugeniusz
Postolski z PSL jako podsekretarz stanu, a offset i obrót specjalny b.
doradca Pawlaka - Dariusz Bogdan. Oprócz
tego sekretarzem stanu ds. Polonii w MSZ został Jan Borkowski.
Równie poważne stanowisko otrzymał Jan Bury, który
w Ministerstwie Skarbu odpowiada za energetykę i farmację. Z kolei nominację na podsekretarza stanu w MON otrzymał
Zenon Kosiniak-Kamysz, który zajmuje się tam zamówieniami publicznymi
i modernizacją armii. „To już nie tylko prosty podział stołków, wynikający
z parytetu miejsc wpisanego do umowy koalicyjnej” - komentuje Jakimczyk. W
zamian ludowcy zgodzili się na wybór Andrzeja Klesyka na
stanowisko prezesa PZU, zaufanym Alicji Kornasiewicz, która w rządzie
Jerzego Buzka stanowiła wraz z Leszkiem Balcerowiczem zgrany tandem
„prywatyzacyjny”. Nominacja ta, zauważa
autor, „oznacza implicite, że rolę eminance grise
gabinetu Donalda Tuska odgrywa Balcerowicz”. Warto zauważyć
iż odgrywająca kluczową rolę w grupie PZU spółka PZU Asset
Management kierowana jest przez Andrzeja Lado
- bliskiego współpracownika Cezarego Stypułowskiego prezesa PZU w czasach rządu Marka Belki. Toteż Ladko „posłusznie
wykonuje dyspozycje nowego zwierzchnictwa związanego z dawną Unią Wolności” - czytamy w „Gazecie Finansowej”.
Ze swej strony Asset powołał
do Rady Nadzorczej PKO BP
Jerzego Osiatyńskiego - ministra finansów w rządzie
Hanny Suchockiej z ramienia UW. Instytucje te nadzoruje Michał
Chyczewski - człowiek Balcerowicza, a za takiego uchodzi również zasiadający
w Radzie Nadzorczej PKO BP - prof. Jan Bossak. W Radzie Banku znajdują się też
ludzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, który od lat przyjaźni się z Tuskiem.
Natomiast PSL umieściło w Radzie Romana Sobeckiego b. doradcę
wicepremiera i ministra skarbu Mirosława Pietrewicza. PO nie chce, by ludowcy
zdominowali branżę energetyki i dlatego Tusk rozwiązał zespół ds. bezpieczeństwa energetycznego państwa, kierowany przez Pawlaka,
i sam się postawił na jego czele. Niemniej - twierdzi autor artykułu -
„dopóki PO ma w zanadrzu mniej lub bardziej
lukratywne posady dla zaspokojenia roszczeń działaczy PSL, dopóty
rokowania koalicji nie będą złe”.
Protestów jest niewiele, są
słabe, a niekiedy - np. w przypadku PiS - mają
charakter dwuznaczny. „POsezonowa wyprzedaż majątku skarbu państwa” - grzmiał w
kwietniu br. Klub PiS. Wiceprzewodnicząca
sejmowej Komisji Finansów Publicznych
- Aleksandra Natalli-Świat zarzuciła ekipie rządzącej, że zamiast reform, np. finansów publicznych, sprzedaje
majątek narodowy, a taka polityka doprowadzi do sytuacji, w której zabraknie polskich podmiotów posiadających zdolność
wpływu na polski rynek finansowy. Z drugiej strony ta sama posłanka twierdzi,
że „na sprzedaż powinny trafić prawie wszystkie spółki, gdzie Skarb Państwa
ma udziały, poza tymi, które mogą mieć dla Polski kluczowe znaczenie, np.
firmy z sektora energetycznego. Ponadto Natalli-Świat sprzeciwiała się
sprzedaży BGŻ, ponieważ wartość tego
banku będzie rosła, więc… należałoby go sprzedać za dwa trzy
lata. Protest to, przyznajmy dwuznaczny.
Inny poseł, D. Jackiewicz
ostrzegał przed wyprzedażą energetyki ponieważ
doprowadzi to do całkowitej utraty wpływu na ceny energii. Marek Suski
zwrócił uwagę na możliwość utraty pracy
przez zatrudnionych w spółkach przeznaczonych do „prywatyzacji”.
Ale i on nie był jednoznaczny, gdyż - jak zaznaczył - nie powinno się odstępować
od sprzedaży poprzez giełdę. Co więcej, swój protest przeciw sprzedaży
tarnowskich „Azotów” uzasadniał tym, że głównymi nabywcami będą
firmy państwowe „Ciech” i PGNiG. Czyli mamy do czynienia z klasycznym
sporem o metodę wyprzedaży majątku narodowego,
a nie o zasadę zachowania własności w rękach polskich.
„Jeżeli my raz sprzedamy i zyskamy nawet te 30
mld złotych, to pytanie, co będzie dalej i
skąd będziemy brać środki. Bo kolejne zyski tych przedsiębiorstw będą
już należały do prywatnych właścicieli”
- mówił Andrzej Lepper, lider Samoobrony.
Jego
zdaniem żadnej
firmy
wskazanej
przez
rząd do
prywatyzacji nie należy sprzedawać: One bardzo dobrze działają,
mają duże zyski, więc czego my chcemy? Chyba, że zrobimy tak, jak z Polskimi Hutami Stali, gdzie „Hindusi”
przejęli huty warte 6 mld za 6 mln złotych. Dodał też: „Najpierw
należy rozliczyć te prywatyzacje, które były w Polsce przez
te kilkanaście lat, wyjaśnić nieprawidłowości, rozliczyć winnych.
Komisje specjalne - do spraw prywatyzacji miały powstać”.
Racja, miały powstać, ale rządzący PiS nie spieszył się z ich powołaniem.
Naród bez własności
Jeżeli PO wraz z PSL
zrealizują swoje zamiary wyprzedaży, Polacy zostaną bezapelacyjnie narodem
bez własności.
Dodajmy uczciwie, przy kompletnej obojętności
społeczeństwa, któremu zdrowy rozsądek polityczny oraz tożsamość narodową
wyprały TVP, TVN i „Gazeta Wyborcza”, by wymienić
tylko najważniejsze „przekaziory” oligarchii rządzącej Polską.
Pozostaną w rękach polskich sklepiki z żywnością kasowane przez zagraniczne
supermarkety, nieliczne zakłady rzemieślnicze, no i firmy kierowane przez
„polskich” oligarchów, którzy majątek zdobyli z reguły w okolicznościach
niejasnych. Są oni sprzężeni z układem władzy oraz kapitałem zagranicznym,
a niektórzy z nich sami biorą udział w tzw. prywatyzacji. To kapitał
kompradorski. A nieliczne polskie firmy i tak ledwo dają sobie radę przy obciążeniach
biurokratycznych, niezliczonych kontrolach, i brakiem kredytów bankowych, gdyż
bankowość polska została oddana w pacht bankom zagranicznym. A one nie kwapią
się ze wspieraniem polskiej przedsiębiorczości.
Wyprzedaż majątku narodowego obecnie, podobnie
jak uprzednio, odbywa się w myśl dwóch
reguł. Pierwsza - pod nóż idą firmy dobrze prosperujące; i tak np. z
grupy PKP sprzedaje się dwie dochodowe spółki - „Intercity” i „Polcargo”.
(Przypomnę, że te same spółki zamierzało sprzedać - Prawo
i Sprawiedliwość, gdy było przy władzy.) Druga reguła polega na rzucaniu na
rynek w jednym czasie wielu firm, czemu
towarzyszy ogłaszanie „urbi et orbi”, ile państwo zamierza na
wyprzedaży zyskać. W myśl prawa popytu i podaży wartość takich firm
maleje. Doskonale wiedzą o tym organizatorzy tego zdradzieckiego procederu. To
przecież zagraniczne koncerny mają zyskać,
a nie Państwo Polskie. Akcji tej towarzyszy bredzenie o wyższości własności
prywatnej nad państwową. A przecież przedwojenne zakłady państwowe
funkcjonowały bardzo dobrze. Również dzisiaj wiele z nich daje sobie z
powodzeniem radę.
Zbigniew Lipiński, (Myśl Polska - Nr 27-28)
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.