opublikowano: 26-10-2010
OD PIERWSZEGO PRZESŁUCHANIA - z Elżbietą Królikowską-Avis, niezależną publicystką mieszkającą w Londynie o Stefanie Niesiołowskim rozmawia Jacek Sądej.
Jak zakończyła się rozprawa
apelacyjna z Pani powództwa przeciwko Stefanowi Niesiołowskiemu o obronę dóbr
osobistych?
- Podczas pierwszej rozprawy sędzia
Dariusz Limera w treści wyroku pominął zawartość korzystnych dla mnie materiałów IPN, wiedziałam, że
Łódź to "terytorium Niesiołowskiego". Podobnie stało się i tym razem. Sędzia-referentka nie uwzględniła ani jednego mojego argumentu i jak
przedtem sędzia Limera "jak po sznurku" najdokładniej zastosowała się do życzeń adwokatki Niesiołowskiego. Jej konkluzja była taka: Sądu
nie obchodzi, czy Stefan Niesiołowski "sypał" czy nie, czy list powódki
był pierwszy czy był jedynie odpowiedzią na zachowanie Niesiołowskiego oraz innych członków
RUCHU, powódka sporny list napisała, a Stefan Niesiołowski miał prawo do
krytycznej oceny.
Niestety, ani słowem nie zająknęła
się o moich prawach. A uzgodnienie przez sędziów wyroku trwało 1,5 minuty. Jak na tempo
uzgadniania wyroku sprawy skomplikowanej, ciągnącej się latami, mieszczącej wiele wątków - został chyba pobity rekord Guinnessa! Po obu rozprawach mam
nieodparte wrażenie, że wciąż znajdujemy się w III Rzeczypospolitej.
Jaki będzie Pani następny
krok w związku z tym procesem?
Prośba o kasację do Sądu
Najwyższego,
bo taki jest ostatni etap procedury. O założeniu przez Panią sprawy
sądowej
Niesiołowskiemu zadecydował artykuł w 26 numerze tygodnika "Ozon" z
ubiegłego roku pt. "Niepodległość, demokracja, antykomunizm". Proszę powiedzieć, jak to było naprawdę podczas śledztwa dotyczącego działalności RUCHU ?
- Niesiołowski nie dość, że od 37 lat konsekwentnie ukrywa swoje tchórzostwo, to dodatkowo
uzurpuje sobie prawo sądzenia innych członków RUCHU, którzy zachowali się w sposób bardziej od niego przyzwoity. Prawda znajduje potwierdzenie w
dokumentach IPN, że zostaliśmy aresztowani 20 czerwca 1970 r. I pierwszego dnia, śledztwa,
od pierwszego przesłuchania, Stefan Niesiołowski zaczął
zeznawać. Ponieważ należał do ścisłej grupy przywódczej i miał wiele do powiedzenia, a większość członków RUCHU pozostawała jeszcze na wolności,
jego zeznania były dla Służby Bezpieczeństwa niezwykle cenne.
W efekcie następowały
kolejne aresztowania. Ja z kolei - wystarczy spojrzeć na dokumenty z IPN - tak jak się umówiliśmy, opowiadałam, że nie ma żadnej grupy RUCH, że nigdy o tym nie słyszałam, a ze Stefanem Niesiołowskim i Andrzejem Czumą spotkaliśmy się towarzysko, budząc zresztą wściekłość SB-ków, którzy o wszystkim na bieżąco byli informowani przez Niesiołowskiego.
Jakież było moje zdumienie, kiedy po 10 dniach takiej zabawy śledczy
pokazali mi zeznania Niesiołowskiego, gdzie obszernie opowiada o przyjaciołach,
o mnie, że byłam w grupie, która miała wysadzić w
powietrze Muzeum Lenina, za co wtedy groziło mi - jak poinformował moją matkę prokurator Janusz Michałowski, 13 lat więzienia. I wtedy dopiero - jako reakcję na karygodne zachowanie się Niesiołowskiego i dwóch innych ludzi z grupy
napisałam ten list. Miałam żal, zwłaszcza do Niesiołowskiego, że tak łatwo
"dał nas" SB. Oczywiście dziś, kiedy jestem osobą dojrzałą i znam sposoby działania SB, nie napisałabym tego listu. Ale była to
jedna z tych ekstremalnych życiowych sytuacji, kiedy okazuje się że nic, łącznie z najbliższą osobą, nie jest takie, jak się spodziewaliśmy.
Jaka zatem jest prawda o tej konspiracyjnej organizacji?
Dziś IPN pracuje nad kroniką RUCH-u. Trzeba zacząć od tego, że była to pierwsza tajna organizacja od czasu WIN-u. Po drugie -
RUCH miał swoich Bohaterów: Andrzej Czuma, Janek Kapuściński.
Mało mówi się o dzielności jednego z przywódców, Emila Morgiewicza oraz wielu innych żyjących
i nieżyjących członków RUCHU. Trzeba też, podkreślić, że RUCH miał chyba najmniejsze
"nasycenie" tajnymi współpracownikami. W prawie 100-osobowej ogólnopolskiej
organizacji był tylko jeden, Jan Kurowski, i to, o ile wiem, został zwerbowany
już w areszcie. I w tym sensie RUCH stanowi w powojennej historii polskiej
opozycji demokratycznej chlubny wyjątek i świadczy o ideowości
i dzielności jego członków.
Stefan Niesiołowski był tu wyjątkiem.
Jeszcze w 1989 r. w zbiorze szkiców pt. "Wysoki brzeg" na str. 113
zwierzał się szczerze zmartwiony: Musiałem się zdecydować albo zaprzeczać wszystkiemu
i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem ani odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój błąd największy. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie
usprawiedliwiało, poza strachem.
Właśnie, a potem, manipulując
faktami, zaczął budować swój image bohatera RUCHU. Wraz z upływem czasu rosła jego odwaga, powiększały
się zasługi dla Ojczyzny, czyny nabierały znamion bohaterstwa. Wzrastał nawet
jego status klasowy! Jeszcze w "Wysokim brzegu" czytamy, że urodził
się w rodzinie inteligenckiej. Ale już w jednym z numerów miesięcznika
"Film', bodaj z 2002 roku przed wywiadem na temat dokumentu przyrodniczego
widnieje notatka - pochodzi z rodziny arystokratycznej. To cały Niesiołowski.
Zawsze - jak mówią Anglicy - "w za dużych butach". To polityk w stylu III
Rzeczypospolitej, sojusznik Kwaśniewskiego, Milera i Cimoszewicza oraz symbol
brutalizacji polskiego życia politycznego.
Jakie są Pani refleksje po
rozprawie apelacyjnej?
Jest prawda historyczna i prawda sądowa.
Teraz, niestety zwyciężyła ta druga. Podobnie jak w przypadku Krzysztofa Wyszkowskiego, który
przegrał kilka spraw z Lechem Wałęsą za przypomnienie mu, kto to był TW
"Bolek", choć wszyscy wiedzą, kto ma rację. Ale w tej sprawie równie ważne, co ochrona moich dóbr osobistych, jest
przypomnienie prawdy o jednym z przywódców RUCHU, który zdradził kolegów -
prawie od pierwszego przesłuchania. A potem przez lata budował - nadal buduje
- swój wizerunek bohatera na przemilczeniach i kłamstwie.
- Dziękuje Pani za
rozmowę.
Grzegorz Michalski
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.