opublikowano: 26-10-2010
Negowanie
istnienia KL Warschau w arsenale niemieckiej polityki roszczeniowej.
Znajdujemy się obecnie w apogeum trwającej już od wielu lat ofensywy
neofaszyzmu na Polskę. Zniewalanie narodu odbywa się na kilku płaszczyznach.
Jedną z nich - tylko jedną z nich, jest negowanie istnienia KL Warschau
przez wszystkie pookrągłostołowe ekipy władz administracyjnych Warszawy: ich
politycznych, ideowych i niestety – nacyjnych decydentów. W przestrzeni
krajowej, a także międzynarodowej.
W tej nowej, nowoczesnej formie
Drang nach Osten mieści się zaciekle przemilczanie istnienia jeszcze jednego
obozu zagłady, tym razem w sercu stolicy Polski, straszliwej rzeźni znakomicie
zakamuflowanej. W zamilczaniu na śmierć istnienia KL Warschau brały udział
powojenne władze okupacyjne władze “polskie”, gdyż po wojnie
infrastruktura KL Warschau została niemal w marszu wykorzystana do wiezienia
polskich patriotów, żołnierzy AK i rodzącej się konspiracji spod znaku WIN.
Tak więc obydwaj kolejni okupanci byli i są żywotnie zainteresowani w tym
zamilczaniu na śmierć istnienia KL Warschau, przy czym najbardziej
zainteresowani są w tym pogrobowcy nazistowskich Niemiec, bowiem KL Warschau
jest dla nich wysoce toksyczny w ich procederze zamieniania się katów w
ofiary, a narodu polskiego z ofiar na katów.
W tym kontekście przypomnieć należy po raz niewiadomo który, jak to władze
Instytutu Pamięci Narodowej przestępczo przekazały Niemcom na wieczne oddanie
tysiące dokumentów o hitlerowskich zbrodniach na Polakach i polskich Żydach,
co stanowi przerażający przykład swoistej eutanazji popełnionej na historii,
na zbiorowej pamięci narodu. I nie spotkała ich za to żadna jak dotąd kara,
toteż wszyscy zgromadzeni w tej sali zapewne mają świadomość, że obradują
w atmosferze jeśli nie wrogości, to przynajmniej zmowy milczenia i
przemilczania, a przyczółek prawdy o dramacie stolicy, jakim jest Muzeum
Powstania Warszawskiego, to swoista reduta powstańcza. Powstanie Warszawskie
bowiem nie skończyło się po 63 dniach. Ono trwa nadal i tę z pozoru
prowokacyjną supozycję rzucam na tę salę z pełną świadomością, jako
formę krzyku protestu tych setek tysięcy pomordowanych, jak również ich
rodzin, jak także pokolenia ich dzieci i wnuków.
W tym przemilczaniu, w tym negowaniu istnienia KL Warschau idą ręka w rękę
bardzo wpływowi w sferach niemieckich i polskich przedstawiciele diaspory żydowskiej,
dla których, ze względów politycznych i roszczeniowych, wszelkie
przypominanie skali ludobójstwa niemieckiego na Polakach, a także na polskich
Żydach, to rzucanie piasku w tryby gigantycznego konia trojańskiego, który już
dawno przetoczył się przez prawy brzeg Odry, dawno dotarł do Warszawy,
Olsztyna i Wrocławia. Wymyślili oni mityczną liczbę sześciu milionów
wymordowanych Żydów, a w związku z tym, że nie mogli wymordować ich
kosmici, niemieckich hitlerowców zamienili na anonimowych nazistów, którzy
wspólnie z Polakami dokonali tej rzezi sześciu milionów Żydów. W tym
unicestwianiu ludobójczej prawdy, taranem i
monstrualnym walcem drogowym są media polskojęzyczne, i media światowe,
znajdujące się w rękach międzynarodowych korporacji, te zaś są emanacją
wielkiego kapitału. Nie liczymy na ich litość, na ich pobłażanie, na ich
rezygnację z tego medialnego Drang nach Osten. To ich służalcza powinność,
to ich chleb i omasta.
John Swinton, na bankiecie dla żurnalistów odsłonił tę plugawą
prawdę o mediach mówiąc: W Ameryce nie
ma czegoś takiego, w tym rozdziale historii świat, jak wolne media, niezależna
prasa. Wy to wiecie i ja to wiem. Żaden z was nie śmie uczciwie przedstawić
swojej opinii. A gdyby spróbował, to wie z góry, że nigdy by się [ to ] nie ukazało w druku /…/. Interesem żurnalisty jest
zniszczenie prawdy; kłamanie w żywe oczy, perwersją, poniżanie, leżenie u
stóp mamony i sprzedawanie swojego kraju i swojego narodu za codzienny chleb.
Wy o tym
wiecie i ja o tym wiem: i co za szaleństwo wznieść ten toast za niezależną
prasę ?. Jesteśmy narzędziami i wasalami bogaczy za
kulisami. Jesteśmy marionetkami: oni pociągają za sznurki, a my tańczymy.
Nasze talenty, nasze możliwości i nasze życia są własnością innych ludzi.
Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami.
Roszczeniowcy niemieccy spod znaku prusackich “powiernictw” i rozszalałej
trubadurki “wypędzonych” – Eriki Steinbach, żądają od nas zwrotu ziem
zachodnich, zwrotu rzekomo zagrabionych przez nas dóbr niemieckich, zwłaszcza
dóbr kultury, przepraszania za “ludobójcze wypędzenia”. Idący z nimi w
pierwszym szeregu roszczeniowcy żydowscy, wąska samozwańcza klika przeróżnych
Singerów i Bronfmanów, która zawłaszczyła większość odszkodowań
niemieckich dla ocalałych Żydów – także wyciąga łapy po mityczne 60
miliardów złotych. Oto skala inwazji, najazdu na Polskę, którą już obezwładnili
politycznie, ekonomicznie, finansowo i – jak już wspomniałem – zniewolili
medialnie.
W tym właśnie wymiarze należy spoglądać na problem KL Warschau. Skończył
się etap wieloletniego udowadniania im, że KL Warschau istniał jako
metodyczna rzeźnia Polaków w stolicy Polski. Skończył się czas
udowadniania, że nie jesteśmy wielbłądami. Nastał czas traktowania KL
Warschau jako bastionu oporu, jako arsenału dowodów i faktów.
Nastał czas przypominania Niemcom i żądania zwrotu w naturze lub
finansowych ekwiwalentach tego, co zagrabili i tego co barbarzyńsko zniszczyli
w Polsce przez nich okupowanej przytroczonej do niemieckiego establishmentu
ekipie sejmowo - rządowej Donalda Tuska będziemy mieć zaciekłych hamulcowych
w tej walce i musimy o tym pamiętać w każdej chwili i sytuacji.
Z frakcją
Kaczyńskich mieliśmy łatwiej, bo tamci są przytroczeni do dyrygentów
amerykańskich, przy czym słowo “amerykańskich” musimy ująć w cudzysłów.
Takie są nasze realia.
Trzeba Niemcom wystawić konkretne rachunki, aby płacili za swoje
zbrodnie i grabieże. Należy im w pierwszej kolejności wykazać, że
“polskie” zrzeczenie się roszczeń, załatwienie ich w ramach całego
wschodniego sowłagru, nie było żadnym odszkodowaniem, tylko kontynuowanie
grabieży tego, co zagrabione.
Trzeba Niemcom wystawić rachunki za około sześć milionów Polaków
wymordowanych w obozach koncentracyjnych, rozstrzelanych w masowych egzekucjach.
Przypominać o milionach przymusowych niewolników polskich. O dziesiątkach
tysięcy dzieci zniemczonych na zawsze, Trzeba Niemcom przypominać ich
sprawstwo w depopulacji narodu polskiego. O tym, że w ostatnich latach
przedwojennia Polska liczyła około 36 milionów obywateli, a pierwszy rocznik
statystyczny z 1946 roku ustalał 24 miliony
Polaków. Kilka milionów wymordowała żydobolszewicka inwazja i zsyłki, ale
było to przecież bezpośrednie następstwo najazdu niemieckiego. Ukazał się
jeszcze rocznik statystyczny w sierpniu 1939 roku, ale nie ma go nigdzie. Został
po wojnie wycofany. W Lublinie nie posiada go nawet Urząd Statystyczny, nie ma
go w świetnie wyposażonej Bibliotece Uniwersyteckiej KUL. Powód prosty –
odebrać ciekawskim możliwość porównania liczby ludności i stanu
materialnego Polski przedwojennej z tym, co z niej pozostał w 1945 roku. Pewien
profesor statystyki z Uniwersytetu Poznańskiego, po wybuchu wojny zamurował
cześć swojego pokoju gościnnego dziuplując tam cenne dokumenty statystyczne
i książki. Zamoyscy zamurowali w swoim pałacu najcenniejsze obrazy i
porcelany, a w tym czasie byli tacy, którzy zamurowywali książki i dokumenty.
Teraz już takich oszołomów nie ma. Inteligencja została wymordowana przez
obu barbarzyńców.
Na zakończenie pochylmy się nad metodologią i skalą niemieckiej
grabieży w Polsce, na przykładzie tylko ziem wcielonych do trzeciej Rzeszy.
Grabież polskiego mienia została wpisana w plan ogólnej anihilacji
Polski i jej potencjału demograficznego i materialnego. Przez pierwsze prawie
dwa miesiące okupacji, grabież nie była usystematyzowana i rejestrowana.
Potem Niemcy usiłowali ustalić dokładną wartość mienia zagrabionego w początkowym
okresie okupacji, ale było to już niemożliwe. Ponadto, Niemcy prywatnie
rabowali dla siebie co cenniejsze przedmioty, zwłaszcza obiekty kultury i biżuterię.
Dopiero 9 października 1939 roku Hermann Göering, jako pełnomocnik do spraw
planu czteroletniego Głównego Urzędu Powierniczego Wschód, / Die
Haupttreuhandstelle Ost /, w skrócie HTO, wydał stosowne rozporządzenie o
rejestracji rabunku, do czego cała administracyjna i wojskowa machina zabrała
się z typową niemiecką pedanterią. Tenże HTO
posiadał kilka ekspozytur, a mianowicie w Poznaniu z filią w Łodzi, w
Katowicach, Gdyni i Ciechanowie. Nadto w każdym mieście działały powiatowe
placówki HTO.
Istniała też odrębna struktura rabunku polskich obiektów wojskowych,
nie podlegająca HTO, które przeszły na własność Wehrmachtu, oraz cała
infastruktura rolna, która podlegała specjalnie w tym celu powołanej placówki
pod nazwą “ Ostdeutsche Landbewirtschaftungsgesellschaft … “. Lasami zawładnął
nadleśniczy Trzeciej Rzeszy, a Gestapo otrzymało prawo przejmowania i
konfiskowania majątku polskich zrzeszeń wyznaniowych, głównie Kościoła
katolickiego. Tenże Główny Urząd Powierniczy Wschód – skąd my ostatnio
tak dobrze znamy ten Główny Urząd Powierniczy – otrzymał od 1940 roku
prawo grabieży mebli i wyposażenia Polaków i Żydów.
Zabierali Polakom dosłownie wszystko co wartościowsze: meble, ziemię,
dzieła sztuki, odzież, pieniądze i depozyty bankowe, maszyny i
narzędzia rolnicze, samochody osobowe, zwierzęta hodowlane, instrumenty
muzyczne, biżuterię, która w większości przechodziła do kieszeni rabusiów,
przedmioty kultu religijnego z kruszców, zbiory biblioteczne i archiwalne,
towar w sklepach. Rabunek zakładów przemysłowych i ich wyposażenia Niemcy
wycenili w samym Kraju warty na 93 miliony marek, ale były to szacunki skrajnie
zaniżone, po prostu odfajkowane, natomiast grabież dóbr prywatnych była
niemożliwa do zbiorczego oszacowania, toteż jeżeli profesor Alfons
Klafkowski oszacował nasze straty wojenne na około 530 mld. złotych
przedwojennych, to musimy pamiętać, iż jest to zaledwie część polskich
strat. Jako rekontrę dla nasilających się roszczeń, władze Warszawy za
prezydentury Kaczyńskiego oszacowały straty stolicy na 31 miliardów złotych,
ale to zaledwie szacunki strat w infrastrukturze architektonicznej i strat w
sferze kultury, bo skala grabieży dóbr prywatnych jest nie do uchwycenia.
Nie przeciągając tematu, poprzestańmy na pozornie drobnych dwóch
tylko przykładach. Drobnych w sferze materialnej, ale obrazujących niemiecką
pedanterie w grabieży wszystkiego, co się może po prostu przydać.
W książce “ Grabież polskiego mienia … ” wydanej przez
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w 1970 roku, na stronach 40 i 41,
niemieckie sprawozdanie dla Haupttreuhandstelle w Berlinie,
sporządzone przez HTO
13 sierpnia
1943 roku, wymienia 10 gołębi pocztowych zarekwirowanych pewnemu mieszkańcowi
Poznania. Te 10 gołębi było godnych, wysłania specjalnego pisma
sprawozdawczego do sztabu grabieżców w Berlinie.
Drugi przykład dotyczy grabieży pierścieni biskupich, wysłanych do
Berlina po zamordowanych biskupach. Byli to m.in. biskup Leon Wetmański –
przed wojną biskup sufragan i wikariusz generalny diecezji płockiej, oraz
Antoni, Julian Nowowiejski – arcybiskup tyturalny, biskup płocki -
zamordowani w obozie koncentracyjnym w Działdowie. Sprawozdanie o grabieży tych pierścieni
przesłał do Berlina dr Casdorf. Mieszkańców diecezji lubelskiej interesuje
los pierścienia biskupa Władysława Gorala, metropolity lubelskiego, zamęczonego
w Dachau po pięciu latach katorgi.
Proponuję, abyśmy domagając się setek miliardów odszkodowania od
beneficjentów po-hitlerowskich, nie zapomnieli wspomnieć o tych pierścieniach
biskupich, a także o tych dziesięciu gołębiach pocztowych. Groteska wartości
dziesięciu gołębi, może mieć większą siłę rażenia, niż niebotyczne pół
biliona złotych.
Henryk Pająk
Wystąpienie
przygotowane przez Henryka Pająka na sesję KL Warschau, która miała się
odbyć 28 lutego 2008 roku w Muzeum Powstania Warszawskiego. Sesja została odwołana
przez Muzeum z przyczyn technicznych. Decyzja Muzeum spotkała się z ostrym
protestem organizatorów sesji na czele z sędzią Marią Trzcińską, oraz
udziałem około 200 zaproszonych gości i warszawiaków. Mam nadzieję, że
następne spotkanie odbędzie się bez żadnych problemów “technicznych”.
Tekst przekazał do wiadomości internetowej i prasy patriotycznej.
Adam M. Kurant
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" - Niezależne
Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Emilia Cenacewicz, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu niejawnych sympatyków AP |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.