opublikowano: 26-10-2010
Marcinkiewicz: podsłuchiwano mnie, bo to ja zostałem
premierem a nie Jarosław Kaczyński...
Kazimierz Marcinkiewicz potwierdził, że w grudniu 2005 dowiedział się,
jakoby prezydent-elekt Lech Kaczyński polecił ówczesnemu szefowi ABW
Witoldowi Marczukowi zbierać informacje na jego temat, a także założyć mu
podsłuch. Wszystko dlatego - zdaniem Marcinkiewicza - że to on, a nie Jarosław
Kaczyński, brat prezydenta, został premierem. Jak mówił Marcinkiewicz, o
podsłuchach wie m.in. od gen. Marczuka. Generał Marczuk w specjalnym oświadczeniu
kategorycznie temu zaprzecza.
Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że Marczuk poinformował go, iż odmówił
prezydentowi wykonania takiego zadania. Informację o poleceniu inwigilacji byłemu
premierowi miał także podać jeden z polityków z kręgu Lecha Kaczyńskiego.
Były szef rządu powiedział, że nie wie dokładnie, z jakich powodów miał
być podsłuchiwany. Marcinkiewicz uważa, że jego relacje z prezydentem od
początku pełnienia funkcji nie były najlepsze. Problemem we wzajemnych
relacjach - zdaniem Marcinkiewcza - był fakt, że to on, a nie Jarosław Kaczyński
został premierem.
Sprawę podsłuchiwania Kazimierz Marcinkiewicz przypomniał w wywiadzie dla
"Dziennika". Były premier zaznaczył, że wywiadu udzielał w ubiegłym
roku, ale dopiero teraz go autoryzował. Tak naprawdę nigdy nie ma dobrego
czasu na powiedzenie takich rzeczy - tłumaczy. Były premier dodał, że wątek
ten zawarł wcześniej w swojej książce.
Kazimierz Marcinkiewicz dodaje, że w jego opinii sprawa dotycząca planów jego
podsłuchiwania nie jest na tyle ważna, by robić z niej dziś sensację. Były
szef rządu skwitował sprawę nazywając ją incydentem politycznym i dodał,
że prawo nie zostało złamane. Jego zdaniem jednak dobrze się stało, że
sprawa ujrzała światło dzienne, gdyż - jak dodaje - oddaje ona charakter dwóch
lat rządów PiS.
Były szef ABW Witold Marczuk oraz Kancelaria Prezydenta stanowczo zaprzeczają
doniesieniom Marcinkiewicza. Generał Marczuk napisał w specjalnym oświadczeniu,
że prezydent Lech Kaczyński nie domagał się od niego prowadzenia działań
operacyjnych wobec ówczesnego premiera. (bart)
żródło WP.pl
Komentarz
Po wyborach parlamentarnych 2005 roku, nie do pomyślenia było - by bliźniaki
objęły dwie najważniejsze funkcje w Państwie. Opór społeczny i
konsolidacja opozycji były bardzo silne.
Dlatego Kaczory zdecydowały rozmiękczyć świadomość polityczną społeczeństwa
- przez tymczasowe wstawienie figuranta na stanowisko premiera.
Wybrano największego przygłupa - jaki był pod ręką - właśnie po to - by w
odpowiednim momencie łatwo się go pozbyć.
Wybór padł na nikomu nieznanego nauczyciela z prowincjonalnego miasteczka.
Prezentował się nieźle - jak fircyk w zalotach.
Gorzej było ze śladami rozumu. Ale ten niepotrzebny był figurantowi.
Podobno nawet polskie idiotki zachwycały się tym pajacem - o czym wskazywać
miały rzekome sondaże popularności.
Kiedy scena polityczna została odpowiednio przygotowana na premierostwo
drugiego bliźniaka, jednym ruchem pozbyto się Marcinkeiwicza.
Został "panem nikt" w fasadowej strukturze, służącej za instrument
pomocniczy dla rzeczywistych sterowników polityką polską.
Gorliwość - z jaką Marcinkiewicz przeniósł się do EBOiR w Londynie, bardzo
wyraźnie pokazuje jego zasady moralne.
Kiedy mocodawcy Marcinkiewicza utracili swoje pozycje, dostał od etatowego
wykidajły kopa w tyłek.
A gdy znalazł się na bruku, zaczął pluć, kopać i wyklinać wszystkich wokół.
I tak można traktować powyższą informację.
zaprasza.net
Z cyklu: NASZA KLASA POLITYCZNA
Zygmunt Jan Prusiński
PICUŚ MIERZY CZAS NA
STRONY
Motto: "Dobrze być Kaziem Marcinkiewiczem"
- Magda Hartman
Kaziu z domu "Zetafon" pojechał na łąki,
przepraszam, na saksy do londyńskiego banku,
pobierać nauki za nasze pieniądze, no bo za czyje ?
Łukaszenka by nie dał tym bardziej Putin,
chyba że ma znajomości w Telawi - a może
w Tel Awiw-Jafa, tak przy okazji
przy kartach się poznali, dżentelmeni...
Zwiastun od pogody; fizyk od wiatru uzależniony.
Przyzwyczaił nas jak mówić po angielsku:
"Yes-yes-yes"! I tylko to i tyle umie. I choć
"yes, yes, yes" to nic nie jest, bo dziura
nie tylko
ozonowa czy tak zwana, drogowa czy jezdniowa,
po prostu dziura jest dziurą - tylko Millera brakuje,
bo dobry z niego "korek" na wodzie, i też
popłynął...
W krajobrazach Starowoli, Stefan siedzi w ziemiance
i sortuje ziemniaki; całe życie to robi - jest
szczęśliwy !
Jak chodził w mundurze partyzanta tak chodzi,
zresztą do twarzy mu mundur. Za to nie rozumiem
Kazimierza Marcinkiewicza vel Zetafona,
pojechał w garniturze do Londynu, a jak wraca ?
To zdjęcie za niego mówi... W kombinezonie
roboczym odlicza czas w piaskowym zegarze -
udany hochsztapler od angielskiego hasła.
1.06.008 - Ustka
|
![]() |
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.