opublikowano: 26-10-2010
Hanna Gronkiewicz-Waltz rusza do boju o warszawski ratusz i już czytamy kolejne pierdoły Hanki-żydówki. Stolica pod jej rządami ma być: przejezdna, przyjazna dla obywateli i otwarta dla inwestorów - czyli mamy kolejny kit dla wyborców.
Fałsz i obłuda wzięte z życia Hanny Gronkiewicz-Waltz, albo tak naprawdę Hajki Grundbaum.
Gronkiewicz-Waltz
jako kandydatka na prezydenta przede wszystkim jest faworyzowana przez samego Tuska.
W warszawskiej organizacji Platformy ta zarozumiała osoba jest zaledwie
tolerowana i powszechnie nielubiana . Czy Tusk, podobnie jak Wałęsa nie będzie
sobie pluł po gębie za jej forowanie? - historia lubi się powtarzać...:-)
Aktualnie jednak Hanka kolejny raz stara się zbałamucić
wyborców:
"Warszawa przystępna - to przystępne ceny mieszkań. Własne mieszkanie
to prawo każdej rodziny" Jednocześnie zapowiada, że stolica będzie
przejezdna dla - jak mówi -
wszystkich: rowerzystów i kierowców.
- Trzeba przestać gadać, a zacząć robić - dodała. W tym kontekście
zaznaczyła, że będzie się starać o budowę drugiej linii metra.
- Warszawa będzie też przyjazna dla niepełnosprawnych i otwarta na inicjatywy
obywatelskie - słyszymy kolejny kit propagandowy Gronkiewicz, która zapowiada
stworzenie miejskiego ośrodka inicjatyw obywatelskich, gdzie spotkałyby się władze
i mieszkańcy. Czy będzie to kolejny żydowski przekręt?
I dalej jak w bajce Gronkiewicz wciela się tym razem w "złotą rybkę"
- Warszawa będzie
otwarta dla inwestorów. - "To moje podwórko, czuje się w tym jak ryba w
wodzie" - podkreśla Gronkiewicz, która chce utworzyć w stołecznym
Ratuszu specjalną komórkę, która obsługiwałaby inwestorów. Oddaj
głos na Hankę, a na pewno nie spełni się żadne Twoje życzenie od tej żydowskiej
rybki :-)))
Nie jest to pierwsza bajka Gronkiewicz.
Dla wykazania jej "żydowskiego charakterku" wrócimy do początków
jej zaskakującej błyskawicznej kariery, która zaczęła się udziałem w wyborach parlamentarnych w 1991r. w szeregach mało znaczącej,
kanapowej partyjki prowałęsowskiej o nazwie Victoria. Polecił ją Wałęsie
Lech Falandysz. Zaskakująco, sam Wałęsa (żałuje tego do dzisiaj) w grudniu 1991 r.
zgłosił ją na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Sama Gronkiewicz nie miała do tej
funkcji żadnego praktycznego przygotowania. Zanim stanęła na czele NBP, jej
dorobek składał się głównie z wykładów z teorii bankowości i...
teologii. Odrzucona została od razu przy pierwszym głosowaniu w Sejmie. Wtedy
rozzłoszczony
Wałęsa powiedział: "Utrąciliście najlepszą kobietę". Uparł się
jednak przy popieraniu swojej faworytki na prezesa NBP i w styczniu 1992 r.
ponowił starania o wybór Gronkiewicz-Waltz. Komisja budżetowa Sejmu początkowo
wręcz odmówiła kolejnego przesłuchania, uznając jej ponowne kandydowanie za
kpiny z parlamentu. Członkowie komisji mówili dziennikarzom: "Nie można
bankowości nauczyć się w dwa miesiące". Wałęsie jednak, dzięki różnym
naciskom na posłów i szantażom, udało się w lutym 1992 r. przeforsować wybór
Gronkiewicz-Waltz na prezesa NBP.
Szybko się okazało, że pozbawiona większej wiedzy o praktyce bankowej nowa
prezes NBP jest prawdziwym darem dla postkomunistów otaczających ją we władzach
banku. To oni faktycznie wiedli prym, podejmowali wszystkie zasadnicze decyzje -
ku zadowoleniu pani prezes, cieszącej się, że są ludzie, którzy ratują ją
przed rozstrzyganiem spraw, o których ona nie ma zielonego pojęcia. Witold
Gadomski pisał w "Gazecie Wyborczej" z 18 lutego 1998 r.: "Ci,
którzy byli zdania, że banki są instrumentem zawłaszczania gospodarki przez
komunistów, uznali, że pani prezes idzie ręka w rękę z dawną nomenklaturą.
O tym, że otacza się ludźmi należącymi kiedyś do PZPR, mówił w wywiadzie
prasowym były szef NIK Lech Kaczyński". W prasie przypomniano, że prezes
Gronkiewicz-Waltz była wielce zaprzyjaźniona m.in. z przewodniczącym Rady
Nadzorczej banku BIG SA, określanego jako typowy przykład kapitału z
nomenklaturową historią.
Wdzięczna Wałęsa za to, że zrobił ją
prezesem NBP w 1995 r. Gronkiewicz-Waltz zdecydowała się kandydować na prezydenta
RP
bardzo ostro rywalizując z nim.
Odpowiadając na
pytanie, czy nie miała konfliktu sumienia na tle lojalności wobec prezydenta,
odpowiedziała: "Ci, którzy sądzili, że będę posłuszna wobec Wałęsy,
ponieważ on wysunął mnie na stanowisko prezesa NBP, po prostu mnie nie znali.
Uważam, że Wałęsa, startując, działa
na niekorzyść Polski, gdyż doprowadzi do tego, że prezydentem zostanie Kwaśniewski"
(cyt. za "Gazetą Wyborczą" z 18 lutego 1998 r.).
Doprowadzając do kłótni po prawicy, faktycznie doprowadziła do wygrania
zjednoczonej lewicy z Kwaśniewskim na czele. Odwrotna sytuacja, jak wiemy
doprowadziła do jej upadku w ostatnich wyborach.
Nielojalność p.
Gronkiewicz-Waltz bardzo szybko odczuł też były prezes Sądu Najwyższego Adam
Strzembosz. Okazało się, że sztab wyborczy Gronkiewicz-Waltz gorliwie
rozpowszechniał pogłoski o tym, że Strzembosz zamierza zrzec się
kandydowania na rzecz swojej rywalki. Urażony tego typu bluffowaniem Strzembosz
publicznie oświadczył, że "rozpowszechnianie tego typu wiadomości przez
osoby uważające się za członków sztabu Pani Prezes świadczy o niegodnych
metodach walki wyborczej i próbach świadomego dezinformowania opinii
publicznej".
Gronkiewicz-Waltz okazała się nielojalna również wobec byłego
premiera Jana Olszewskiego - podczas rozmowy w Konwencie św. Katarzyny
nierzetelnie - na jego niekorzyść - przedstawiła wyniki wewnętrznych
prawyborów.
Jej hasło wyborcze to: "Będę ojcem i matką dla narodu!"
Gronkiewicz-Waltz w toku kampanii prezydenckiej niejednokrotnie wpadała w
groteskowy wręcz patos, wytwarzający prawdziwe perły niezamierzonego humoru.
Sławna stała się jej przedwyborcza obiecanka: "Po wyborze na prezydenta
RP będę dla narodu jak ojciec i matka!". Komentując to, Grzegorz Kołodko
powiedział: "To ja w takim razie chcę być pełną sierotą" (cyt.
za "Angorą" z 1 października 1995 r.). Ostatecznie Gronkiewicz-Waltz
poniosła całkowitą klapę w wyborach prezydenckich. Ze swym wynikiem
wyborczym poniżej 3% znalazła się nie tylko daleko za Wałęsą, ale również
za Olszewskim, który otrzymał ponad dwa razy więcej głosów. Szczerze
niecierpiący jej wicepremier Kołodko skomentował: "Naszym celem jest osiągnięcie
inflacji takiej, jak wyborczy wynik pani prezes".
Ogromna "łaskawość" p. Gronkiewicz-Waltz dla starej partyjnej
nomenklatury ułatwiła jej trwanie na czele NBP również za rządów
postkomunistycznych. Wyraźnie tym razem faworyzował ją prezydent Kwaśniewski. Na
tym stanowisku przyniosła wielkie szkody polskim interesom narodowym, przede
wszystkim poprzez maksymalną tolerancję wobec wyprzedaży banków w żydowskie
ręce.
Żydzi za to odpowiednio ją wynagrodzili, powołując na bardzo intratną "fuchę" - posadę wiceprezesa Europejskiego Banku
Odbudowy i Rozwoju. Chętnie objęła tę posadę, mimo że w ten sposób
przerwana została jej praca na stanowisku prezesa NBP. Chodziło przecież o wpływy
i dużo
większe pieniądze. Cóż - pecunia non olet, jak mawiał stary Wespazjan.
Kolejny etap i cel niszczycielskiej Hanki to zatopić
Platformę?
Do Platformy Hannę Gronkiewicz-Waltz przyciągnął Jan Rokita - i już tego żałuje.
Nie docenił zakodowanego w charakterze
Gronkiewicz-Waltz żydowskiego genu nielojalności. Była prezes NBP szybko zorientowała się,
że Rokita wyraźnie przegrywa w rywalizacji z Tuskiem i natychmiast przeszła na
stronę faworyta..
W czasie jesiennych kampanii wyborczych 2005 r. Gronkiewicz-Waltz przebiła
wszystkich innych platformersów (może poza Niesiołowskim) awanturniczymi, pełnymi
jarmarcznego jazgotu atakami na PiS. W pewnym momencie dopuściła się rzeczy
najhaniebniejszej, używając do swej napaści na PiS scenerii dość osobliwej
- jednego z warszawskich hospicjów. Oskarżyła prezydenta Kaczyńskiego o
rzekome zmniejszanie przez miasto dotacji dla hospicjów. Zarzut nie tylko był
całkowicie nieprawdziwy, ale zarazem stanowił bardzo niegodną w stylu próbę
wykorzystania w politycznej walce cierpień i bólu śmiertelnie chorych ludzi.
Trudno nie zgodzić się z opinią ówczesnego posła PiS-u Zbigniewa Ziobry, który
nazwał postępek Gronkiewicz-Waltz działaniem "poniżej standardów krajów
cywilizowanych, nikczemnym i niegodziwym".
Awanturniczość Gronkiewicz doprowadza
aktualnie do spadku notowań sondażowych Platformy i najprawdopodobniej
doprowadzi do jej zatonięcia.
Przejawia się w m.in. w tzw. "wojnie kobiet" w PO z jej kontr-kandydatką
Julią Piterą. (Która
nota bene ma już większą szansę w wyborach niż Gronkiewicz, ale i tak pozycja
Marcinkiewicza jest niezagrożona)
Na zarzuty medialne odpowiada:
- W mediach trwa sezon ogórkowy, w związku z tym trzeba pisać
o różnych wojnach, m.in. między paniami w Platformie. W Platformie
nie ma wojen, partia jest zjednoczona, a jej siłą są kobiety - skwitowała
doniesienia "Dziennika" Gronkiewicz-Waltz.
Jednak Gazeta podaje, że sztabowcy Gronkiewicz-Waltz zaczęli na wszelki
wypadek zbieranie wszelkich "kwitów" i "haków" na
Julię Piterę
Zbieranie "kwitów" sztabowcy Gronkiewicz-Waltz mieli rozpocząć od
sprawy sporu o mieszkanie Pitery, o które procesowała się z miastem.
Wcześniej Pitera wygrała proces z dziennikarzami zarzucającymi jej, że
nielegalnie została właścicielką komunalnego mieszkania. - Jeśli ktoś
jeszcze raz mi to zarzuci, to sprawa znów trafi do sądu - mówi posłanka.
- Dlaczego nie przedłużono jej kontraktu w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju? - pyta jeden z warszawskich radnych i od razu sam odpowiada:
- Bo miała tam opinię osoby intelektualnie nieudolnej.
Anonimowo wielu działaczy potwierdza, że istnieje spór między Gronkiewicz-Waltz i jej sztabem a innymi grupami warszawskiej PO, zwłaszcza zwolennikami popularnej w Warszawie posłanki Platformy Julii Pitery.
Awantura miedzy babkami z PO zaczęła się
od politycznej
burzy w szeregach Platformy
Obywatelskiej po tym, jak wyszło na jaw, że wybory na mazowieckim zjeździe
tej partii przeprowadzono według rozdanych wcześniej ściągawek. Wiceszefem mazowieckiej PO
- Sławomir Potapowicz stwierdził, że tworzenie takich list
to standard w Platformie.
Zgodnie z ustawieniem w głosowaniu szefem mazowieckiemu regionowi został Łukasz
Abgarowicz
- dostał 432 głosy, (156
delegatów było przeciw). Po tym fałszerstwie odejściem z partii zagroziła warszawska posłanka PO Julia
Pitera.
Hanna Gronkiewicz-Waltz, była szefowa warszawskiej PO i niedawna zaciekła przeciwniczka "piskorczyków", w zamian za poparcie jej w walce o fotel prezydenta stolicy postanowiła poprzeć kandydaturę Abgarowicza.
Kolejny przekręt obciążający kandydatkę Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy to skandaliczna transakcja z 1998 r. związana z handlem długami służby zdrowia. Chodzi o tzw. aferą sprzętową.
Mianowicie w połowie lat 90.do dyrektorów szpitali zaczęli zgłaszać się przedstawiciele różnych firm, oferując najnowszy sprzęt medyczny jako darowizny. Później okazywało się, że trzeba za to płacić. A ponieważ placówki służby zdrowia nie miały pieniędzy, powstawały zobowiązania, które następnie sprzedawano bankom. Te sprzedawały je głównie Polmosom, a te z kolei regulowały nimi swoje zobowiązania. Dziennik "Rzeczpospolita" twierdził, że w wyniku tych operacji Skarb Państwa stracił 100 mln zł. Wskazał też podejrzanego - byłego wiceministra zdrowia Aleksandra Naumana, który miał zarobić na tym procederze krocie.
Tymczasem według Trybuny prawda jest inna. Jednym z głównych uczestników handlu długami był Narodowy Bank Polski i jego prezes Hanna Gronkiewicz- Waltz. W 1998 r. za 44 mln zł NBP nabył od BIG Banku Gdańskiego prawa do szpitalnych wierzytelności powstałych w związku ze słynnymi darowiznami sprzętu medycznego. Planowano wspólne odzyskanie tych pieniędzy wraz z odsetkami na drodze sądowej, ale z tych planów nic nie wyszło. W I Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie, pod sygnaturą I C 1213/98, dostępne są trzy tomy akt sprawy toczącej się od 1998 r. z powództwa Banku Millennium przeciw Skarbowi Państwa. Roszczenie to wraz z odsetkami opiewa dziś na ponad 100 mln zł.
"Gronkowiec",
"spasiony spaniel", "gwiazda PO o charyzmie równej
zeru" - to tylko kilka określeń na Hannę Gronkiewicz-Waltz, jakie
znajdziemy na internetowej stronie Ryszarda Czarneckiego z Samoobrony.
Poseł określa posłankę mianem "Gronkowca" i analizuje jej
szanse w wyborach prezydenta Warszawy:
- nawet po 100 lekcjach u logopedy i oddychaniu wyłącznie przeponą
- choćby zatańczyła salsę i zaśpiewała w konwencji hip-hop - to
i tak nic tu nie ugra...
- hee, z tym akurat redakcja AFER zgadza się :-)))
Awanturnicza
Hanka GW na pewno jeszcze coś wymyśli, dlatego ciąg dalszy o jej przekrętach
zapewne niedługo uzupełnimy.
red. nacz. www.aferyprawa.com
(-) Zdzisław Raczkowski
Podobne tematy znajdziesz w dziale:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia - oczywiście tylko dla inteligentnych
i wiele innych w kolejnych działach czasopisma "AFERY PRAWA":
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH URZĘDNIKÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.