opublikowano: 26-10-2010
Co łączy Wieczerzaka z Mazurem i sędzią A. Keysem?
Ten tekst jest o polskiej prokuraturze i o tym, jak bezceremonialnie łamie ona przepisy postępowania karnego. I o tym, że każdy może stać się ofiarą nierzetelnych postępowań.
Krótkie to sprawozdanie znakomicie ilustruje kondycję polskich organów ścigania. Ich metody niewiele mają wspólnego ze śledczą skutecznością i praworządnością.
Wieczerzak przesiedział 3 lata na podstawie zarzutu postawionego mu 8 lat temu o niegospodarność na kwotę 173 mln zł.
Wniesienie
aktu oskarżenia do sądu pod koniec 2002 roku zakończyło się w 2004 r.
kompromitacją śledczych. Prokuratorzy oparli oskarżenie na wycenie strat, których
dokonała niekompetentna biegła. Sąd cofnął akt oskarżenia do prokuratury,
a nowa opinia biegłych do tej pory nie powstała.
Co
więcej – jak informuje Rzepa: „Zarzut
niegospodarności na 173 mln zł, jaki postawiono Wieczerzakowi osiem lat temu,
nie znajdzie się w nowym akcie oskarżenia. Być może nawet
byłego prezesa nie uda się w ogóle oskarżyć o spowodowanie szkód w
PZU Życie. Czas gra na jego korzyść. Na dwóch z trzech kontrowersyjnych pożyczek
(udzielonych firmom Code i Ares Bis) spółka wcale nie straciła. Tak wynika
dzisiaj z ksiąg rachunkowych. Zabezpieczeniem pożyczek były nieruchomości,
przejęte przez PZU Życie, których wartość w ciągu kilku lat znacząco
wzrosła”.
Tym
niemniej, Wieczerzak ma dużą szansę zostać skazanym w innej – zdaje się
także wątpliwej - sprawie.
„Białostocka
prokuratura, która skierowała do sądu w Warszawie akt oskarżenia przeciwko
Wieczerzakowi zarzuciła mu zlecenie działań mających spowodować wszczęcie
śledztwa przeciwko innej osobie. Były prezes PZU Życie miał w 2004 r. zlecić
zakup i podrzucenie znacznej ilości narkotyków do samochodu byłego prezesa
VII NFI Piotra A., którego chciał w ten sposób zdyskredytować. W związku z
tą sprawą w styczniu 2008 r. Wieczerzak został zatrzymany. Do winy się nie
przyznaje” – informuje Rzeczpospolita.
Kluczowe informacje w tej sprawie podaje „Puls Biznesu”-
„Z
opisu czynu wynika, że chodziło o zlecenie podrzucenia w 2004 roku narkotyków
ówczesnemu prezesowi VII NFI i spowodowanie, iż będzie zamieszany w obrót
narkotykami.
W
śledztwie trwającym ponad rok w sumie zarzuty postawiono ośmiu osobom. Jak
powiedział PAP Krzysztof Wojdakowski, szef białostockiego wydziału ds. przestępczości
zorganizowanej Prokuratury Krajowej, ponieważ cztery z nich złożyły wyjaśnienia
i chcą dobrowolnie poddać się karze, wydzielono tę część śledztwa do
oddzielnego aktu oskarżenia.
Sprawa
Grzegorza W. i trzech innych osób (w tym jego ojca Michała W.) została wysłana
do sądu Warszawa-Wola. "Te osoby nie przyznawały się do popełnienia
zarzucanych im czynów, kwestionowały ustalenia śledztwa" - dodał
prokurator.
Drugi
akt oskarżenia, z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze, został wysłany
do sądu w Pruszkowie.
Białostocka
prokuratura w styczniu 2008 zarzuciła byłemu prezesowi PZU Życie Grzegorzowi
W., że cztery lata wcześniej "zlecił innym osobom skierowanie postępowania
karnego przeciwko Piotrowi A. poprzez podstępne zabiegi, polegające na
podrzuceniu znacznej ilości narkotyków do samochodu pokrzywdzonego".
Według
śledczych, Grzegorz W. polecił innym osobom kupić narkotyki i w ten sposób
wziął udział w obrocie nimi. Inne osoby oskarżone zostały m.in. o
pomocnictwo”.
Manipulacja
prokuratury jest szyta grubymi nićmi.
Przede
wszystkim, zgodnie z Art. 34 kpk w niniejszej sprawie zachodzi tak zwana łączność
przedmiotowa i wszystkie osoby powinny być objęte wspólnym aktem oskarżenia
/par. 1 Art. 34 kpk stanowi: „Sąd właściwy dla sprawców przestępstw
jest również właściwy dla pomocników, podżegaczy oraz innych osób, których
przestępstwo pozostaje w ścisłym związku z przestępstwem sprawcy.....par.
2: „Sprawy osób wymienionych w par. 1 powinny być połączone we wspólnym
postępowaniu...”.
Od
powyższej zasady istnieją uregulowane w kpk wyjątki, ale powinny to być
rzeczywiście sytuacje szczególne.
Tymczasem,
w sprawie zlecenia zakupu i podrzucenia narkotyków przez Wieczerzaka i jego
„pomocników” prezesowi VII NFI Piotrowi Adamczykowi orzekać będą 2 różne
sądy. W sytuacji, gdy materiał dowodowy wzbudza rozliczne wątpliwości.
Przede
wszystkim, oskarżeni Grzegorz Wieczerzak, jego ojciec i 2 inne osoby, nie
przyznają się do zarzucanych im czynów.
Narkotyki
miały być podrzucone Adamczykowi w 2004 r. W kwietniu 2005 r. media donosiły,
że Wieczerzak przebywając w areszcie podczas śledztwa, w którym zarzuca mu
się działanie na szkodę PZU, miał werbować „żołnierzy” spośród
osadzonych. Miał im zlecać m.in. egzekucję długów i dyscyplinowanie swych
ludzi, którzy zaczęli działać na własną rękę. Jednym z
„niepokornych” wspólników Wieczerzaka miał być właśnie prezes VII NFI,
który rzekomo znalazł w swoim aucie półkilogramową paczkę z białym
proszkiem.
„Narkotyki, które były powodem zatrzymania
Grzegorza Wieczerzaka w styczniu 2008 r.”, zdaniem Newsweeka, „nie
istniały. W przeciwieństwie do dokumentów
związanych z prywatyzacją PZU, które policjanci zabrali
zatrzymanemu”.
Według Newsweeka policyjni chemicy (co wynika z służbowych notatek) ustalili, że w podrzuconej Adamczykowi paczce była "substancja obojętna", "nie niebezpieczna". Paczkę zniszczono, choć gdyby były w niej narkotyki, policja automatycznie powinna wszcząć śledztwo, by wyjaśnić źródło ich pochodzenia.
Sąd Rejonowy w Białymstoku oddalił wniosek o areszt
Wieczerzaka z powodu zarzutów związanych z obrotem narkotykami. Newsweek
cytował fragment uzasadnienia sądu: "W opisie czynu nie została
wskazana ilość ewentualnych środków psychotropowych, jakiej podrzucenie
zlecił podejrzany. Z innych natomiast materiałów wynika jedynie, że nie była
to substancja niebezpieczna. Oczywistym jest, że dalsze postępowanie winno
wykazać, co to była za substancja".
Neewsweek informował też, dlaczego założono, że biały
proszek to narkotyki. W sądowym uzasadnieniu można było przeczytać, że tak
właśnie zeznał niejaki Robert B., którego Wieczerzak poznał podczas prawie
trzyletniego pobytu w areszcie (gdzie trafił w 2001 r. z powodu zarzutów
dotyczących malwersacji finansowych w PZU Życie). To właśnie m.in. zeznania
Roberta B. były powodem wniosku o areszt Wieczerzaka. Tyle że zostały one złożone...
14 kwietnia 2005 r. A więc prawie trzy lata wcześniej.
Jak pisze Newsweek zatrzymanie Wieczerzaka zbiegło się z rozmowami nowego
ministra skarbu Aleksandra Grada z przedstawicielami Eureko - holenderskiego
udziałowca PZU, od lat walczącego o przejęcie kontroli nad największą firmą
ubezpieczeniową w Polsce.
Prokurator Masłowski nie chciał dziennikarzom Newsweeka wyjaśnić, dlaczego dopiero teraz domagał się aresztowania Wieczerzaka w związku z prowokacją narkotykową. Przyznał jednak, że swoją decyzję konsultował z przełożonymi.
Grzegorz Wieczerzak w rozmowie z Newsweekiem stwierdził, że historia jego zatrzymania ma związek z PZU. Uważa, że oficerowie, którzy dokonali u niego rewizji, szukali wszystkiego, tylko nie narkotyków. I zabrali mu stos dokumentów dotyczących prywatyzacji PZU, co - jak zapewnił Wieczerzak - zostało ujęte w protokole przeszukania.
Podane wyżej okoliczności sugerują, jaki scenariusz ma
zamiar zrealizować prokuratura. Robert B. i trzej inni oskarżeni, którzy sądzeni będą w
Pruszkowie jako pomocnicy przestępcy, obciążą Wieczerzaka. Ponieważ
dobrowolnie poddadzą się karze, informacja o sprawcy przestępstwa Wieczerzaku
znajdzie się w wyroku.
Następnie wyrok ten będzie dodatkowym argumentem obciążającym
Wieczerzaka i trzech pozostałych oskarżonych przed Sądem Warszawa-Wola, gdyż
sprawę „zbadał” przecież niezawisły Sąd w Pruszkowie.
Niewiarygodne? Wbrew orzecznictwu Sądu Najwyższego? Nie szkodzi. Tak właśnie działają w ostatnich latach prokuratury i sądy w Polsce.
Dobitnie
napisał o tym ostatnio na swoim blogu Latkowski:-
Na
każdego da się znaleźć świadka /14-03-2009/.
”Wielu
funkcjonariuszy policji i służb, zamiast prowadzić żmudne śledztwo, idzie
na skróty, zamienia swoje dochodzenie w chodzenie po aresztach śledczych i więzieniach.
Tam szuka się świadków, którzy coś mogli usłyszeć lub widzieć. I nie byłoby
w tym nic dziwnego, gdyby nie stała się to w kilku najważniejszych w Polsce
śledztwach jedyna metoda na sukces. Świadkowie ci są straszeni, szantażowani
lub kuszeni i mamieni atrakcyjnymi ofertami. Jeśli nic nie słyszeli lub nie
widzieli, wystarczy, że mogli słyszeć, bo byli znajomymi, mogli być w
danym miejscu w określonym czasie, a resztę da się uzgodnić, można pomóc w
odświeżeniu pamięci. Wystarczy chęć współpracy świadka, który dzięki
temu otrzymuje możliwość szybszego wyjścia z więzienia lub aresztu albo
gwarancję łagodniejszych warunków spędzania życia poza kratami”.
Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, co z wyżej
opisaną sytuacją ma wspólnego Mazur i amerykański sędzia Arlander Keys.
Ano tyle, że polska prokuratura miała na Mazura we
wniosku ekstradycyjnym chyba tylko tyle dowodów i takiej samej jakości, co ma
na Wieczerzaka.
Tylko, że amerykański sędzia nie zaakceptował
takiego materiału dowodowego.
W wyroku oddalającym wniosek rządu polskiego
stwierdził m.in.:
„Z powodów niejasnych dla amerykańskiego Sądu, Rzeczpospolita Polska żąda extradycji bazując na zeznaniach Artura Zirajskiego, znanego łotra (łajdaka) i kłamcy – pomawiającego pana Mazura, bez brania pod uwagę wszystkich innych zeznań świadków, którzy nie tylko nie pomawiają pana Mazura, ale zaprzeczają temu co pan Zirajewski powiedział w zeznaniach podkreślonych przez rząd. Podczas gdy jest prawdą, że Sąd nie może rozważać zagadnień związanych z wiarygodnością świadków, które są podstawą rządowego żądania extradycji, ten zakaz nie pozwala jednak Sądowi zaakceptować bez pytania zeznań pełnych kłamstw i rozbieżności, które czynią te zeznania kompletnie niewiarygodnymi. Gdyby tak było, sądowa funkcja w extradycji byłaby rzeczywiście sprowadzona do bezmyślnego przystawiania pieczątki przez Sąd”.
I dalej, m.in.:
„Wiarygodność
zeznań pana Zirajewskiego podważa też to, iż w kilku z nich przyznaje, że kłamał
pod przysięgą, że przyznał się w gruncie rzeczy do wymyślenia powiązań
pomiędzy panem Mazurem a gen. Papałą, albo, że przyznał się do podania
informacji w zamian za zredukowanie kary za morderstwo, za które był w tym
czasie zatrzymany. W zeznaniu z 30.05.2001 Zirajewski mówił o dwóch
spotkaniach w hotelu Marina; podał, że o gen. Papale nie rozmawiano na żadnym
z tych spotkań, ale po pierwszym Nikoś powiedział mu, że będzie kontrakt na
morderstwo w Warszawie. Znamienne jest, że pan Zirajewski zeznał że po jego
aresztowaniu, gdy usłyszał o morderstwie gen. Papały w wiadomościach,
„zbudował hipotezę”, że spotkania w hotelu Marina dotyczyły kontraktu na
zamordowanie gen. Papały. Co gorsza, przyznaje, że zaoferował te
„hipotezy”, aby uzyskać korzyści, tzn. zredukowany wyrok za morderstwo.
Zgodnie
z dokumentami rządowymi plan ten został zrealizowany; „oficjalna notatka”
mówi, że pan Zirajewski „był tymczasowo aresztowany... jako osoba
podejrzana o polecenie i udział... w morderstwie pana Suleja. Złożył szczegółowe
i wiarygodne zeznania w tej sprawie. Biorąc to pod uwagę, Sąd I instancji
skazał go na 12 lat. Sprawa została przekazana do SA i zalecono zmianę
wyroku. Rządowe dokumenty wskazują, że pan Zirajewski ma zredukowaną karę.
W zeznaniu z 30.05.2001 Zirajewski podał, że jego wcześniejsze zeznania
zawierały sfabrykowane fakty, oparte na jego „hipotezie”, ale obecne
zeznanie jest prawdą, „dzisiaj podaję gołe fakty bez moich komentarzy czy
wniosków” . To jest bardzo ważne dla pana Mazura, ponieważ w tym zeznaniu
nie ma ani słowa, które mogłyby łączyć gen. Papałę z panem Mazurem”.
A więc, co zrobi polski sąd w sprawie Wieczerzaka?
Czy będzie równie dociekliwy jak amerykański sędzia Arlander Keys?
Odpowiedź na to pytanie, jest ważna nie tylko dla
Wieczerzaka i jego rodziny. Jest ważna dla każdego polskiego obywatela.
Tu chodzi o standardy procesowe, nagminnie łamane w Polsce przez prokuratury i sądy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.