opublikowano: 16-02-2011
PARANOJA POlityczna - choroba psychiczna, dla której typowe są usystematyzowane urojenia oraz projekcja osobistych konfliktów, przypisywanych rzekomej wrogości otoczenia; chroniczna psychoza funkcjonalna, rozwijająca się w podstępny sposób...
Charakteryzuje się uporczywymi, nie ulegającymi zmianom, spójnymi pod względem logicznym urojeniami, dotyczącymi przeważnie prześladowań albo związanymi z manią wielkości.
paranoik - człowiek dotknięty paranoją, paranoiczny.
Charakteryzujący się przesadną podejrzliwością, cierpiący na urojenia
wielkości albo urojenia prześladowcze...
(Webster’s New Universal Unabridged Dictionary)
Zaburzenie to cechuje się nieustanną podejrzliwością i brakiem zaufania do
innych, przekonaniem, że działają ze złośliwych pobudek. Osoby dotknięte
paranoicznym zaburzeniem osobowości
• bezpodstawnie podejrzewają, że są przez innych wykorzystywane, krzywdzone
lub oszukiwane;
• bez przerwy żywią nieuzasadnione wątpliwości co do lojalności przyjaciół
lub współpracowników, są przekonane, że nie można im ufać;
• niechętnie zwierzają się komukolwiek, gdyż obawiają się bezzasadnie,
że to zostanie wykorzystane na ich szkodę;
• w niewinnych uwagach czy zdarzeniach dopatrują się ukrytych znaczeń –
czują się poniżone lub zagrożone;
• bez przerwy żywią urazę – nie wybaczają zniewag ani lekceważenia;
• dostrzegają – niewidoczne dla innych – ataki na siebie lub swoją
reputację i szybko reagują gniewem albo przechodzą do kontrataku;
• nieustannie żywią bezpodstawne podejrzenia co do wierności współmałżonka
lub partnera seksualnego.
Pionier psychiatrii Eugene Bleuler opisał w 1911 r. paranoję jako
„konstruowanie na podstawie fałszywych przesłanek logicznie zbudowanego i
pod wieloma względami spójnego, niepodważalnego systemu urojeń, przy czym
nie występuje żadne dające się wykazać zaburzenie innych funkcji
psychicznych”. (...) Paranoik jest zupełnie normalny, jeśli nie liczyć
urojeń o otaczającym go zewsząd spisku i zagrożeniu. Często bywają dobrze
zamaskowane, ale mogą zdominować każdą chwilę życia paranoika. Dopóki nie
wkroczy w obszar urojeń, otoczenie paranoika może nie zdawać sobie sprawy, w
jak bardzo wypaczony sposób postrzega on rzeczywistość.
Termin paranoja w coraz większym stopniu zaczęto stosować nie tylko na określenie
specjalnej jednostki diagnostycznej, ale w szerszym znaczeniu, odnoszącym się
do cech osobowości oraz stylu bycia, dla którego typowa jest ostrożność,
podejrzliwość, nadwrażliwość i skłonność do izolowania się. Ważnym
elementem tego stylu jest nieprzyznawanie się do własnych niewygodnych uczuć
i przypisywanie ich innym osobom. Jest to psychologiczny mechanizm obronny
nazywany projekcją. (...) Choć paranoiczna postawa przejawia się w wielu
dziedzinach ludzkiej działalności, najwyraźniej daje się dostrzec w
niespokojnym świecie polityki, jako że należy do jego nieodłącznych cech.
Szimon Peres, komentując nieufność, jaka panowała w stosunkach z jego
politycznym rywalem premierem Icchakiem Rabinem, stwierdził ironicznie: –
Podejrzliwość ma swój urok. Dzięki niej człowiek czuje, że ma rację i słusznie
postępuje. Podejrzliwość to bardzo przyjemna rzecz...
W skrajnym wydaniu paranoiczny styl uprawiania polityki przynosi więcej szkody
niż jakikolwiek inny. Paranoicy nie mają przeciwników, rywali czy oponentów,
tylko wrogów, tych zaś nie wystarczy zwyczajnie pokonać, a już na pewno nie
można się z nimi wdawać w kompromisy czy ich pozyskiwać. Wrogów się
niszczy. Były gubernator Luizjany Huey Long powiedział do tych, którzy wyrażali
odmienne niż on zdanie: – Ja was nie tylko zwyciężę. Ja was zrujnuję!
Paranoję polityczną tak trudno zdefiniować i zrozumieć, ponieważ w punkcie
wyjścia jest tylko wypaczeniem właściwej reakcji, dopiero potem przekracza
wszelkie granice. Podobnie jak gorączka w chorobie, pewna doza podejrzliwości
to w polityce niezbędny, a nawet zdrowy mechanizm obronny.
Lyndon Johnson, którego przecież nie zaliczymy do przywódców typu
paranoicznego, zauważył kiedyś, że każdy polityk, wchodząc do pokoju pełnego
ludzi, powinien umieć wyczuć, kto jest z nim, a kto przeciw niemu. Wszyscy
politycy, czy to w Moskwie, czy w Waszyngtonie, muszą nieustannie liczyć się
z ewentualnym zagrożeniem i być szczególnie wyczuleni na działania opozycji
przybierające formę tajnego spisku. Politycy, którym takiego wyczucia
brakuje, długo się nie utrzymają. W niektórych politycznych systemach nawet
długo nie pożyją. Na przykład w kłębowisku spisków i intryg, jakim był
Kreml, brak tej cechy mógł okazać się zgubny.
Kiedy polityk rzeczywiście miał w swej praktyce do czynienia ze zdradą albo
spiskiem, wyciąga z takiego doświadczenia poważne wnioski i może je
nadmiernie uogólnić. Przestraszony przywódca polityczny przyswaja sobie
paranoiczną postawę, żeby przetrwać. Izoluje się i nie jest już w stanie
stworzyć sojuszów opartych na zaufaniu. (...)
------------------------------
SIEDEM ELEMENTÓW PARANOI
Skrajna podejrzliwość to jeden z głównych elementów zespołu paranoicznego.
Inne to przekonanie o centralności własnej osoby (ksobność), mania wielkości,
wrogość, lęk przed utratą niezależności, projekcja i urojenia.
1. Podejrzliwość
Podejrzliwość to najbardziej widoczna cecha paranoika, cecha sine qua non. W
jego przekonaniu nic nie jest takie, jakim się wydaje. Paranoik nie dopuszcza,
by jego uwagę rozpraszały pozornie niewinne fakty – twierdzi, że wie, co się
za nimi kryje. Wciąż szuka ukrytych znaczeń, sygnałów wskazujących na
obecność wrogów, o których wie, że go otaczają. Interpretuje swoje
spostrzeżenia zgodnie z przyjętymi założeniami i wnioskami, droga jego
rozumowania biegnie „z góry w dół”, chciwie wychwytuje najdrobniejsze
oznaki potwierdzające jego hipotezę o spisku. Nie przyjmuje do wiadomości
najbardziej niezbitych dowodów podważających jego przekonania, uważa je za
oszukaństwo umyślnie spreparowane po to, by uśpić jego czujność. Jest zbyt
sprytny, by dało się go oszukać: fakty, które w sposób oczywisty przeczą
jego wizji świata, świadczą tylko o przebiegłości i złych zamiarach wrogów.
On wie, że niebezpieczeństwo czai się wszędzie. Prowadzi poszukiwania jak
naukowiec, ale jest między nimi zasadnicza różnica. Naukowiec, chcąc odkryć
prawdę, rozumuje w sposób zarówno dedukcyjny, jak i indukcyjny, stara się
wyjaśnić to, co zaobserwował. Sprawdza swoją hipotezę i jest gotów od niej
odstąpić, jeśli materiał badawczy jej nie potwierdzi. Paranoik przeciwnie, z
góry zna „prawdę” i szuka jej potwierdzenia. Przyjmuje ustalone wnioski i
szuka dowodów. Nie dąży do potwierdzenia lub obalenia hipotezy. Wie, że jeśli
bardzo się postara, znajdzie dowody, które potwierdzą jego podejrzenia. W
swych poszukiwaniach wybiera tylko te „dowody”, które przemawiają za jego
przekonaniem o zagrożeniu. (...)
Paranoik, który przez dwa dni z rzędu zobaczy w metrze tego samego człowieka,
uzyska potwierdzenie, że jest obserwowany. Jeśli zaś ten człowiek skinie
komuś głową, będzie to dowód na istnienie sieci obserwatorów. Świat
paranoika nie dopuszcza odcieni szarości, nie ma w nim miejsca na niepewność.
Nie toleruje się dwuznaczności, panuje skłonność do klasyfikowania w
kategoriach albo/albo: dobry/zły, przyjaciel/wróg.
2. Ksobność
Świat paranoika zaludniają wrogowie, a on sam stanowi ośrodek ich uwagi. Ta
ksobność, jedna z najbardziej znamiennych cech paranoika, ma charakter
defensywny. Lepiej być głównym obiektem wrogich knowań niż być lekceważonym.
Założenie ksobności może doprowadzić do tego, co Norman Cameron określił
jako pseudośrodowisko paranoiczne – jest to „wyimaginowana organizacja składająca
się z realnych i będących wytworem fantazji osób, które w wyobrażeniu
pacjenta zjednoczyły się, by działać przeciw niemu”. 3. Mania wielkości
Aroganckie przekonanie o własnej wielkości pozostaje w bliskim związku z wiarą
paranoika, iż jest on centralnym obiektem zainteresowania. Jest pewien swoich
racji, nie dopuszcza żadnej różnicy zdań. Zna całą prawdę i żywi swego
rodzaju pogardę dla głupców, którzy mają odmienne zdanie. Arogancka postawa
paranoika jest powodem nieustannych kłopotów w stosunkach z innymi ludźmi.
4. Wrogość
Pierwszą cechą, jaka rzuca się w oczy nawet przy przypadkowym zetknięciu z
paranoikiem, jest nie tyle jego przekonanie o spisku czy arogancja, ile
generalnie wrogie nastawienie do świata. Paranoik jest wojowniczy i łatwo się
irytuje, nie ma poczucia humoru, jest niezwykle wrażliwy na oznaki lekceważenia,
kłótliwy, spięty, nastawiony obronnie. Elementem tej obronnej postawy jest
nieustanna gotowość do ataku. Przy paranoiku trzeba nieustannie stąpać na
paluszkach, żeby go nie sprowokować i nie narazić się na cios.
Paranoik ma w sobie tyle nienawiści, że nurtuje go coraz bardziej przemożna
potrzeba miłości. Ponieważ jednak bardzo wątpi w siebie, przygotowany jest
na odrzucenie, a poszukiwanie miłości skazane jest na porażkę. Brak poczucia
bezpieczeństwa i niepewność mogą skłaniać paranoika do wymuszania dowodów
miłości i lojalności. Jego wrogie nastawienie, głęboko zakorzeniona
podejrzliwość i nieufność oraz wynikające z tych cech zachowania utrudniają
mu utrzymywanie bliskich stosunków z ludźmi. Nieustannie pała gniewem z
powodu niesprawiedliwości, jakich doznał w tym pełnym zagrożeń świecie.
Wszędzie naokoło wyczuwa wrogość, przekonany, że otaczają go ludzie
zdecydowani, by go dopaść.
5. Lęk przed utratą niezależności
Paranoik, niczym zwinięta sprężyna, jest wciąż w stanie gotowości. Wciąż
jest przygotowany na niespodziewane okoliczności, które określa jako zamach
na swoją niezależność lub wolną wolę. – Nie dam po sobie deptać –
brzmi jego psychologiczne credo.
(...) Znaczący zakres politycznej autonomii jest istotnie niezbędnym warunkiem
urzeczywistnienia politycznych celów i psychologicznych pragnień każdego
przywódcy. Jednakże nikt nie może być w stu procentach niezależny, tak jak
nie może być absolutnie bezpieczny. Żeby żyć w społeczeństwie, trzeba się
podporządkować i przystosować do woli innych oraz pogodzić się z pewnym
stopniem niepewności. Paranoik nie umie tolerować takiej niedoskonałości ani
akceptować kompromisów, jest więc w stanie nieustannej wojny z prawdziwymi i
wyimaginowanymi przeciwnikami, którzy chcą nad nim zapanować i odebrać mu
niezależność.
6. Projekcja
O ile podejrzliwość jest oznaką paranoi, o tyle projekcja stanowi jej
podstawowy mechanizm. Według Zygmunta Freuda, wynika ona z normalnej skłonności
do przypisywania wewnętrznych stanów i przemian przyczynom zewnętrznym. Na
przykład ludzie mało znaczący albo bojaźliwi będą uważać swoich wrogów
za nadzwyczajnie licznych i potężnych. Ma to określone implikacje w świecie
polityki.
(...) Paranoika dokonującego projekcji nie obchodzi dający się zaobserwować
oczywisty stan rzeczy, ale motywy innych ludzi, kryjące się za tym, co można
zaobserwować. Projekcja to kompromis z rzeczywistością: paranoik „spotyka
się z rzeczywistością w pół drogi”.
7. Myślenie urojeniowe
Pięćdziesięcioczteroletni Rodney trafił do szpitala psychiatrycznego po tym,
jak usiłował staranować ciężarówką bramę wjazdową do Białego Domu.
Wywiad środowiskowy ustalił, że poprzedniego dnia został zwolniony z pracy
(był pomywaczem). Podczas wywiadu psychiatrycznego, który przeprowadzono, by
ustalić, na ile zagraża otoczeniu, Rodney był zapalczywy i pewny siebie.
Oznajmił, że jest „królem świata” i że chciał wjechać do Białego
Domu, żeby zasiąść na swoim tronie.
Badający go psychiatra (JMP) zauważył, że ktoś już ten tron zajmuje.
– Mówi pan o Johnsonie? – przerwał mu Rodney.
– Tak. I wydaje się, że jest z tego całkiem zadowolony.
– Ale to tylko prezydent, a ja jestem królem.
– W jaki sposób więc chciał go pan skłonić do zrzeczenia się tronu?
– Przekonałbym go – odparł pacjent.
– A gdyby nie dał się przekonać?
– W razie potrzeby – stwierdził chłodno i zdecydowanie – przekonałbym
go siłą.
W takiej sytuacji postanowiono zatrzymać Rodneya na oddziale zamkniętym.
Pacjent ten stworzył sobie kompensacyjne urojenie wielkościowe, broniąc się
przed nieznośnym poczuciem własnej znikomości. Był pomywaczem, zwolniono go
z pracy – ta rzeczywistość była niemożliwa do zniesienia. Skonstruował więc
sobie lepszą, ogłaszając się królem świata.
Obrona przed utratą znaczenia
(...) Polegając na prymitywnych mechanizmach obrony, takich jak zaprzeczenie,
zniekształcenie i projekcja, paranoik tłumi uczucia w sobie. W zaburzeniach
paranoicznych podstawowym problemem jest wrogość. Paranoicy, pałający
gniewem i obawiający się własnej agresji, bronią się przed swoją furią,
widząc się w roli ofiar prześladowania.
Paranoik chroni się przed niemożliwą do zniesienia rzeczywistością,
konstruując rzeczywistość zastępczą. Jest ona pocieszeniem dla zranionego
ego. Potrzeba podtrzymania pozytywnego wyobrażenia o sobie wyjaśnia, dlaczego
tak kurczowo trzyma się przekonania, że jest obiektem spisku. Choć można by
się spodziewać, że z ulgą przyjmie wiadomość o nieistnieniu spisku, w
rzeczywistości będzie zdruzgotany. Pozbawiłoby go to poczucia własnej ważności.
Lepiej być prześladowanym niż ignorowanym. (...)
Will, dwudziestotrzyletni student medycyny z Waszyngtonu, został przyjęty do
szpitala w stanie psychotycznej dekompensacji, opętany ideą, że rada miejska
spiskuje, by uniemożliwić Barbarze, jego byłej dziewczynie, spotkania z nim.
Barbara, piękna studentka i modelka, o mało nie zawaliła studiów. Zwróciła
się do Willa z prośbą o pomoc w nauce. Will mnóstwo czasu poświęcił na
udzielanie jej korepetycji, dzięki czemu zdała egzaminy. Przez ten czas
zakochał się w niej, a Barbara stwarzała wrażenie, że odwzajemnia jego głębokie
uczucie.
Kiedy ogłoszono wyniki egzaminów i okazało się, że Barbara z powodzeniem
ukończy studia, natychmiast rzuciła Willa. Nie przyjmując do wiadomości, że
był bezwzględnie wykorzystywany i manipulowany przez dziewczynę, której tak
naprawdę w ogóle na nim nie zależało, bronił poczucia własnej wartości,
popadając w paranoiczne urojenie, że Barbara kocha go, ale rada miejska uknuła
spisek, by ich rozdzielić. Urojenie to chroniło Willa przed świadomością
utraty Barbary oraz – co pod pewnymi względami miało większe znaczenie –
przed poniżającym wstydem, że stał się obiektem manipulacji. Odwrócił
swoje wewnętrzne poczucie bezsiły i dokonał projekcji potężnej zdolności
do kontroli na radę miejską. To nie biedny, naiwny Will był manipulowany i
odtrącony. Odpowiedzialni są Oni, potężna rada miejska.
Główna choroba polityczna
Paranoja, najbardziej interpersonalna z chorób psychicznych, jest również
najbardziej polityczną w szerokim tego słowa znaczeniu: dotyczy stosunków władzy.
Paranoicy potrzebują przecież wrogów, a gdzie można ich znaleźć więcej niż
w świecie polityki?
(...) Świat polityki to środowisko, które z nieodpartą siłą przyciąga
jednostki i grupy o cechach paranoicznych. W szerszym, niemedycznym sensie tego
pojęcia, reakcja paranoiczna nie różni się jakościowo od wielu innych
ludzkich reakcji. Reakcja paranoiczna to wypaczenie użytecznego zachowania służącego
radzeniu sobie. Paranoja jest przesadną formą wypróbowanego w polityce stylu
czujnej podejrzliwości, uważnej obserwacji i wykorzystywania okazji. Jej siła
w polityce bierze się również z tego, że paranoja potrafi stymulować zarówno
zaciekłą agresję skierowaną przeciw urojonym obiektom, jak i energiczną i
skuteczną reakcję na rzeczywiste niebezpieczeństwo.
Innymi słowy, paranoja wypacza przyjęte i użyteczne reakcje na zagrożenie.
Paranoja polityczna jest więc siłą tak niszczycielską, ponieważ wnosi
patologiczne składniki, jakimi są podejrzliwość i urojenia, a także
dlatego, że nie tylko uruchamia, ale i deformuje zachowania służące naprawie
stanu rzeczy oraz właściwe praktyki polityczne.
Na samym początku reakcja paranoiczna może pomóc w osiągnięciu znacznego
sukcesu. Kiedy, nadużyta, doprowadzi do spustoszeń, często sama się
unicestwia – ale nie zawsze. Jak ukazuje przypadek Józefa Stalina, straszliwe
poczucie zagrożenia u paranoika przy władzy może rozpętać narastającą
spiralę przemocy. Bezlitosne pozbywanie się wrogów, prawdziwych i urojonych,
daje złudzenie względnego bezpieczeństwa.
Gdy aktor sceny politycznej jest w stresie, typowe dlań reakcje będą
wyolbrzymione. Roztropnie podejrzliwy polityk może, zwłaszcza w obliczu
niebezpieczeństwa, przemienić się w paranoika. Paranoja jest więc karykaturą
zachowań i sposobów myślenia naprawdę stosownych w niebezpiecznych
sytuacjach. Sama podejrzliwość jako taka nie jest dysfunkcjonalna. Podejrzliwość
paranoiczna to jednak złowieszcze wypaczenie reakcji służącej skądinąd
przystosowaniu, to użyteczne zachowanie, które spaliło na panewce,
niebezpieczna – a często destrukcyjna – parodia rozważnego radzenia sobie.
Rywal – wróg
(...) Wiara w istnienie przeciwnika, rywala czy oponenta pełni centralną
funkcję w życiu politycznym. Ale kiedy rywale stają się wrogami, zaczyna się
paranoja. Republikanie i demokraci w Stanach Zjednoczonych nie są wrogami (w
przeważającej większości wypadków). Są rywalami, przeciwnikami,
oponentami. Jednakże dla Hitlera i Stalina rywale i oponenci byli wrogami.
Odróżnienie wrogów od przeciwników ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia
paranoika. Osoba lub grupa będąca w centrum paranoicznej fantazji nie jest całkowicie
wytworem chorej wyobraźni. Rywale w wyścigu do władzy stanowią niezbędną
część życia politycznego, ale zdrowy psychicznie aktor sceny politycznej
widzi w nich konkurentów. Dla paranoika natomiast są bezwzględnymi wrogami,
których trzeba zniszczyć, inaczej zniszczą jego.
Czy spisek państw przeciw rewolucji sowieckiej był urojeniem? Nie. Wiele krajów
właśnie to robiło, szykowało nawet armie do boju. Czy to, że podwładni i
rywale polityczni knują, by go obalić, było urojeniem Stalina? Nie. W kłębowisku
knowań na Kremlu ufność czy brak podejrzliwości byłyby naiwne, nawet
zgubne. Ale w swym paranoicznym zapale, zmierzając do wyeliminowania
prawdziwych i urojonych wrogów, Stalin rozpętał czystki, które pochłonęły
dwadzieścia cztery do czterdziestu milionów istnień ludzkich, obywateli Związku
Radzieckiego.
Psychologia nienawiści
Chociaż paranoja w postaci klinicznej stanowi poważną chorobą psychiczną,
gotowość do obwiniania innych za nasze niepowodzenie jest głęboko
zakorzeniona w ludzkiej naturze. Paranoja polityczna szerzy się w każdym społeczeństwie,
towarzyszy zwłaszcza okresom gwałtownych przemian. O ileż łatwiej wykrzykiwać
na całe gardło nienawiść do wrogów spiskujących na naszą zgubę, niż
przyznać się do upokorzenia czy bezradności. Gdy polityczny paranoik wskazuje
wrogów odpowiedzialnych za nasze zbiorowe nieszczęście, dostarcza wielce
wygodnego wyjaśnienia. Co gorsza, paranoiczny apel usprawiedliwia „rozwiązanie”,
jakim jest zniszczenie „wroga”. Przesłanie takie nieraz zaowocowało
masowymi mordami. W Związku Radzieckim i Ugandzie miały one charakter
polityczny, w Niemczech i Kambodży – ludobójczy.
W spokojnych czasach niedoszły przywódca propagujący paranoję znajdzie oddźwięk
u niewielkiego audytorium. Nawet w warunkach stresu większego oddźwięku nie będzie,
jeśli przywódcy brakuje tradycyjnych politycznych uzdolnień. Ale gdy
utalentowany przywódca lub propagandzista zwraca się do nieszczęśliwego społeczeństwa,
mamy do czynienia z sytuacją, która dojrzała do gwałtownej, zakrojonej na
szeroką skalę reakcji. Ciemne siły paranoi politycznej znaleźć można w każdym
destrukcyjnym ruchu masowym naszego stulecia, najkrwawszego w historii. (...)
Ktoś mógłby pomyśleć, że błogosławieństwem byłoby rozwiązanie poważnych
konfliktów międzynarodowych. Ale wrogowie są nam potrzebni. Dostarczają
wygodnego wyjaśnienia tego, co jest złe w nas samych. Gdy ich tracimy, znika
zewnętrzne umiejscowienie naszych trudności. Utrata wrogów przyczyniła się
po zakończeniu zimnej wojny do nasilenia napięć etnicznych i
nacjonalistycznych, uprzedzeń i nienawiści, wewnętrznych zamieszek i
terroryzmu. Na jaw wyszły długo tłumione wrogości, podsycane przez
paranoicznych przywódców i obłąkańcze doktryny, przez złowrogich terapeutów
oferujących obolałym społeczeństwom łudząco logiczne recepty nienawiści.
Są na świecie zamknięte na głucho pokoje z całymi kolekcjami potworności.
Nie mamy na myśli horrorów już ujawnionych, którymi tak obficie raczy nas
poranna gazeta albo dziennik wieczorny. Ostrzegamy przed społeczeństwami, którym
nieźle się powodzi, ale przeżywają stres; przed takimi, w których panują
ogromne, pogłębiające się społeczne nierówności, jak w Rosji w 1917 r.
czy współczesnym Meksyku lub Indonezji. (...)
Czytelnik nie znajdzie w tej książce recepty, jak zapobiec paranoi, bo nie da
się wyeliminować zjawiska tak głęboko zakorzenionego w ludzkiej istocie. Możemy
jednak zachować czujność i zwracać uwagę na niebezpieczeństwo, jakie
stanowi polityczna paranoja. Obojętność na jej wczesne przejawy oznacza pobłażanie
złu. Skłonność do paranoi, gdy nie zostanie zauważona, będzie się jątrzyć,
a gdy ktoś ją wykorzysta, może się przerodzić w psychopolitykę nienawiści.
Robert S. Robins, Jerrold M. Post
„Paranoja polityczna. Psychopatologia nienawiści”, z angielskiego przełożyła
Hanna Jankowska
Komentowanie nie jest już możliwe.