opublikowano: 26-10-2010
Zemsta opolskiej „ośmiornicy” - Uratowali osiedle „Dobre Domy Opole” teraz pójdą do więzienia…
Sprawa została już poruszona w artykule pt. Sąd kapturowy w Opolu – fakt to czy fikcja? Czy ktoś osądzi aferzystów tzw. "afery ratuszowej" dot. spółki "Dobre Domy Opole"? - przedstawiamy kolejne "spojrzenie"...
„Chłopaki, ja się z wami rozliczę”
Zapewne, gdyby nie jeden człowiek, opolska „ośmiornica”, jak po roku 2003 prasa określała sitwę sprawującą rządy w tym mieście, trwałaby w najlepsze. Tym kimś był Tadeusz Sz., opolski przedsiębiorca, doktor praw. Doktorat uzyskuje w latach osiemdziesiątych w Mińsku, Białoruska SRR. Zgłębia tam tajniki prawa konstytucyjnego.
W roku 1999 Spółka „Dobre Domy Opole” rozpoczyna w
Opolu budowę osiedla mieszkaniowego. Miasto
Opole ma 49 procent udziałów w spółce. Tadeusz
Sz., przyjaciel, dobry kolega miejskich
notabli, znajduje się wśród pozostałych udziałowców i zasiada w radzie
nadzorczej. Firma zaplanowała budowę ponad 400 mieszkań, w atrakcyjnej
niskiej zabudowie. Lokalizacja całego przedsięwzięcia, zastosowane
technologie stanowią o atrakcyjności oferty. Chętnych na zakup mieszkań nie
brakuje.
Tadeusz Sz., jako osoba znakomicie znająca lokalny rynek, ma decydujący wspływ
na dobór wykonawców i dostawców materiałów budowlanych. Generalnym wykonawcą
osiedla zostaje firma „Ekobud” z Brzegu.
Na przełomie 1999 i 2000 roku prace postępują bardzo
szybko, wkrótce do nowych mieszkań wprowadzają się lokatorzy, jednak służby
budowlane firmy „Dobre Domy Opole” co rusz sygnalizują nieprawidłowości w
realizacji inwestycji przez „Ekobud”.
Krzywe ściany, dziurawe dachy, źle poprowadzone instalacje wodne … To się
da naprawić.
„Ekobud” jednak na masową skalę zawyża ceny wykonanych robót lub wręcz
fakturuje roboty niewykonane. Spółka „Dobre Domy Opole” zamawia w tej
sprawie szereg ekspertyz.
Wezwania do usunięcia wad budynków, weryfikacji kosztorysów,
są przez „Ekobud” konsekwentnie ignorowane, deweloper jest zaś zasypywany
wprost setkami faktur za prace wykonane np. przed rokiem, roboty zanikające i
podlegające ukryciu, lub wręcz za roboty budowlane wykonane przez zupełnie
inne firmy. Fikcyjne rozliczenia taśmowo wręcz produkuje Jerzy M., ówczesny
pracownik firmy „Ekobud”.
To już jest wojna pomiędzy dwiema firmami. „Ekobud” okupuje budowę, składa
do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości DDO, publikuje ogłoszenia prasowe
stawiające tę firmę w fatalnym świetle,
usiłuje ustanowić hipoteki na działkach, na których prowadzona jest budowa.
Projekt budowy osiedla trzeba wręcz ratować. Wycofanie się pozostałych wykonawców i zrywanie umów przez nabywców mieszkań skończyłoby się katastrofą. Muszą być wykonane poprawki, kilkadziesiąt dachów należy położyć na nowo, na miejsce „Ekobudu” musi przyjść inny generalny wykonawca. Prace firmy koordynują dwie osoby, Grzegorz K., prezes DDO i Mariusz K., prokurent. Budowa znowu rusza!
Ówczesny Prezes Zarządu spółki „Dobre Domy Opole” ufa, iż w konflikcie z „Ekobudem” ma poparcie udziałowca, czyli władz miasta. Właściciel „Ekobudu” jest z kolei przekonany, iż miejscy notable za nim właśnie staną murem. Przynajmniej tak opowiada mu Tadeusz Sz. bardzo dobry znajomy ówczesnego prezydenta miasta i przewodniczącego rady miejskiej.
Od każdej zapłaconej faktury Eugeniusz K., właściciel „Ekobudu”, wręcza Tadeuszowi Sz. ok. 5% łapówki. Te pieniądze mają być potem dzielone pomiędzy Leszkiem Poganem., prezydentem miasta, Stanisławem Dolatą., lokalnym politykiem SLD, oraz Tadeuszem Sz. właśnie. Pieniądze są wręczane Tadeuszowi Sz., dzielić się nimi nie zamierza. Do czasu.
Latem 2000 prezes zarządu „Dobre Domy Opole” uzyskuje
informacje, iż „Ekobud” i Tadeusza Sz. łączą nieoficjalne
rozliczenia.
W tej sprawie rozmawia z Leszkiem Poganem. prezydentem miasta. Grzegorz K.
stwierdza: „Dostajesz pieniądze z Ekobudu. I Staszek też”.
Leszek Pogan. jest oburzony. Natychmiast prosi do siebie Stanisława Dolata.
Pada pytanie: „Staszek, bierzesz pieniądze od Eugeniusza K. ?” Ten
zaprzecza. We trójkę, tego samego wieczoru, jadą do biura Tadeusza Sz.
Sz. jest przerażony. Potwierdza, iż otrzymywał łapówki od właściciela „Ekobudu”.
Leszek Pogan i Stanisław Dolata są na niego wściekli.
„Chłopaki, ja się z wami rozliczę! Zainwestowałem!”, pada w końcu.
Mamy nowy pomysł
„Ekobud” w zamian za wierzytelności powinien przejąć 51 % udziałów DDO, takie jest nowe stanowisko Leszka Pogana i Stanisława Dolatz. Do transakcji dochodzi jesienią 2000 roku. Nowym prezesem zarządu „Dobre Domy Opole” Sp. z o.o. zostaje Jerzy M., ten sam pracownik „Ekobudu”, który wcześniej realizował proceder wyłudzania zapłaty.
Wszystkie sporne wierzytelności zatwierdza i buduje kolejną lawinę długów, pod którymi DDO musiała upaść.
Leszek Pogan zostaje wojewodą opolskim. Mamy rok 2002, rządzi SLD i ekipa Leszka Millera.
Kogo teraz oskarżyć?
Spółka traci płynność. Kilka lat później Jerzy M. wyraża przed sądem zdziwienie, iż skala zobowiązań DDO wobec „Ekobudu” była tak wielka. O czym nie wiedział, obejmując funkcję prezesa zarządu.
Trzeba znaleźć kozła ofiarnego. Jerzy M. znajdzie ich wśród byłych pracowników i udziałowców DDO. Do prokuratury trafiają zawiadomienia o popełnieniu szeregu przestępstw przez m.in. Grzegorza K. i Mariusza K.
„Nie były to dobre domy”
To jest już sprawa honorowa. Grzegorz K. i Mariusz K. już wiedzą, iż bez odsunięcia od władzy opolskiej sitwy, budowa nie skończy się nigdy.
W hotelu sejmowym, w pokoju posła Jerzego Szteligi Grzegorz K. ustala z nim plan gry z udziałem ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofem Janikiem, jednym z liderów SLD. Janik rozkłada ręce, Leszek Pogan to człowiek Millera, Janik nie może go ruszyć.
Kilka lat później „Rzeczpospolita” ( Antoni Z. Kamiński, “Z której strony psuje się ryba”,
“Rzeczpospolita” z dnia 28.05.2008)
napisze:
„Niemożność rozbicia sitw lokalnych wiąże się z poparciem, jakiego
udzielają im kliki w centrum. To one zbudowały swoje lokalne odnogi, a nie
odwrotnie.”
Grzegorz K. i Mariusz K. przez kilka miesięcy prowadzą własne śledztwo. Z początkiem 2003 kontaktują się anonimowo z lokalnymi mediami, sprawą zainteresowała się jedynie „Nowa Trybuna Opolska”.
Dnia 11.10.2002 NTO publikuje obszerny, udokumentowany artykuł „Nie były to dobre domy”. Opole jest wstrząśnięte.
Wlokące się dotychczas postępowanie prokuratury nagle przyspiesza. 31 grudnia 2002 Prokuratura Okręgowa w Opolu kieruje do Sądu Rejonowego akt oskarżenia przeciwko m.in. Grzegorzowi K. i Mariuszowi K.. Trzeba „przykryć” afery ujawnione przez „Nową Trybunę Opolską”, których bohaterami są opolscy notable. Oskarżeni dowiadują się o tym z mediów, gdyż przed skierowaniem aktu oskarżenia do sądu, prokuratura ich z nim nie zaznajomiła.
Tymczasem siedemdziesięciostronicowe dossier z publikacjami prasowymi, opracowane przez Mariusza K. i Grzegorza K., na temat „opolskiej ośmiornicy”, czyli lokalnego układu korupcyjnego otrzymują wszyscy posłowie do Sejmu RP. I wszelkie możliwe media.
Trwa już afera Rywina, starachowicka... Minister
Sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk jest oskarżany o wykorzystywanie organów
sprawiedliwości do osłaniania swoich partyjnych kolegów.
Prokurator Okręgowy Józef Niekrawiec jedzie się do Warszawy. Kurczuk daje mu
zielone światło, partyjni notable z opolszczyzny nie są już nietykalni.
Leszek Pogan zostaje odwołany ze stanowiska wojewody opolskiego.
Grzegorz K. i Mariusz K. przekazują prokuraturze całą swoją wiedzę i
posiadane dokumenty.
Jednak ich proces przed Sądem Rejonowym trwa dalej, choć tak naprawdę, w opinii szeregu autorytetów prawniczych, nie powinno go być wcale.
Szybko przepisz zarzuty
Akt oskarżenia
z dnia 31.12.2002 powstał przy użyciu komputera w technice: „spisz zarzuty z
zawiadomień składanych przez oszustów, kopiuj, wklej”. Zarzuty oparto
jedynie o informacje uzyskane od osób, co do których Prokuratura Okręgowa w
Opolu sformułuje niedługo oskarżenie o „działanie w zorganizowanej grupie
przestępczej”. W każdym zdaniu kłóci się ze sztuką prawniczą, logiką i
arytmetyką. W akcie tym roi się od błędów. Prokuratura nie umie dodawać,
prokuratura nie umie kwalifikować, nie zna się na rachunkowości zarządczej,
prawie wekslowym, myli dług z wierzytelnością...
Mariuszowi K. zarzucono m.in., iż nie wypełnił weksla. Problem jednak polega na tym, iż Mariusz K. nie był posiadaczem tego weksla, co jasno wynikało z materiału dowodowego. Zarzucono mu także, iż nie będąc już prokurentem podpisał w imieniu spółki pewien dokument, dla finansów firmy neutralny. W aktach sprawy znajdowało się tymczasem jego odwołanie z tej funkcji, z datą. Również i ten zarzut został obalony.
Sąd nie chce sądzić
Sąd Rejonowy z dniem 5 września 2003 r. zwrócił się do sądu apelacyjnego we Wrocławiu o przekazanie sprawy do rozpatrzenia sądowi okręgowemu w Opolu, przed którym toczyła się sprawa w tzw. aferze ratuszowej. Sąd w uzasadnieniu podniósł: „Sprawy dotyczące czynów z art. 296 § 1 i następne K.k. należą do najtrudniejszych pod względem dowodowym występków określonych w Kodeksie karnym, niejednokrotnie powiązane są z oceną - pod kątem motywacji, zamiaru i związanej z nimi odpowiedzialności karnej – podejmowanych przez osoby zarządzające m.in. spółkami prawa handlowego decyzji z zakresu prowadzonej działalności gospodarczej, wymagającą biegłej znajomości przepisów cywilnego, gospodarczego prawa materialnego, czy też wiedzy z zakresu księgowości, a także znacznego doświadczenia życiowego. Przy przestępstwach nadużycia zaufania, niedopełnienia obowiązków, niejednokrotnie konieczna staje się ocena opinii sporządzonych przez biegłych z zakresu rachunkowości, biegłych rewidentów, szczegółowej i wnikliwej oceny związku z osiąganymi wynikami finansowymi a działaniami osób zajmujących się sprawami osoby prawnej. Tym bardziej jeżeli zważyć, iż część z oskarżonych zasygnalizowała potrzebę zasięgnięcia opinii biegłego sądowego. (...) W świetle podniesionych okoliczności dotyczących szczególnej wagi oraz zawiłości przedmiotowej sprawy, Sąd Rejonowy zważył, iż – punktu widzenia przesłanek dotyczących szczególnej wagi sprawy lub jej zawiłości oraz celowości rozpoznania tejże sprawy przez sąd wyższego rzędu ze względu na doświadczenie sądu w rozpoznawaniu spraw zawiłych faktycznie i prawnie – dla jej rozstrzygnięcia wymagana jest szczególna wiedza oraz doświadczenie życiowe właściwe Sędziom orzekającym w Sądzie Okręgowym jako Sądzie pierwszej instancji.”
Postępowanie trwa latami
Proces ciągnie się latami. Przesłuchuje się dziesiątki
nabywców mieszkań. Asesor Mateusz Świst zostaje międzyczasie sędzią.
Awansuje. Oskarżeni domagają się jednego: weryfikacji zarzutów prokuratury
przez biegłego. Żaden z opolskich biegłych
w zakresie rachunkowości zarządczej i prawa gospodarczego nie chce wystawić
opinii.
Wreszcie udaje się sądowi kogoś znaleźć.
To starszy, schorowany, ponad osiemdziesięcioletni człowiek.
Najpierw pół roku musi leżeć w łóżku.
Mechanizmy łamania praworządności
Gdyby, przedstawić, w punktach, mechanizmy łamania praworządności, czego dopuściły się podczas tego konkretnego procesu organa prokuratury i sądownictwa, zobaczymy obraz następujący:
· fabrykowanie pojedynczych zarzutów oraz całych spraw,
· przeciąganie śledztwa i procesu sądowego mimo świadomości braku dowodów winy,
· nieprotokołowanie zeznań niewygodnych dla śledztwa, lecz tylko zeznań obciążających podejrzanych,
· odmawianie podejrzanym - po zamknięciu śledztwa - wystarczającego czasu na zaznajomienie z zebranymi dowodami i celowe niesprawdzanie wskazanych przez nich dowodów (świadków i dokumentów),
· ukrywanie przed sądem dowodów przemawiających na korzyść oskarżonego
· sporządzanie aktów oskarżenia mimo świadomości braku dostatecznych dowodów,
· sporządzanie aktów oskarżenia o przy absolutnie nieuzasadnionej kwalifikacji,
· utrudnianie oskarżonemu dostępu do akt śledztwa przed rozprawą sądową,
· bezkrytyczne lub wręcz oportunistyczne akceptowanie przez nadzór prokuratorski wielu bezzasadnych koncepcji oskarżenia,
· nieuzasadnione odrzucanie wniosków podejrzanych, co do przesłuchania świadków, sprawdzenia ich twierdzeń, sprawdzenia dokumentów itp.,
· bezkrytyczne akceptowanie aktów oskarżenia, spreparowanych przez organa śledcze często mimo rażących sprzeczności, braku dowodów rzeczowych i wątpliwych zeznań świadków,
· jawnie niesłuszne kwalifikowanie zarzutów aktu oskarżenia wbrew faktom według szczególnie surowych przepisów i popieranie tej kwalifikacji przed sądem,
· nieobiektywny stosunek prokuratorów do oskarżonych, świadków i obrońców na rozprawie oraz brak dążności do ustalenia obiektywnej prawdy, co znajduje szczególny wyraz w sprzeciwianiu się słusznym wnioskom oskarżonych i obrońców,
· niewnioskowanie uzupełnienia śledztwa w razie ujawnienia się sprzeczności nie dających się wyjaśnić na rozprawie, lecz domaganie się surowego wyroku wbrew zebranemu materiałowi,
· przyjmowanie bezkrytycznie przez sędziów wnoszonych aktów oskarżenia bez realizowania swych ustawowych uprawnień do wstępnej kontroli aktu oskarżenia,
· przyjmowanie, rozpoznawanie i osądzanie spraw sztucznie podzielonych przez organy śledcze i prokuraturę, a stanowiących jedną całość, co w decydujący sposób sprzyja intencjom organów śledczych skazywania w sfabrykowanych sprawach,
· tendencyjne prowadzenie procesów, które wyraża się w nagminnym faworyzowaniu niesłusznych wniosków prokuratora na niekorzyść oskarżonych, w odrzucaniu uzasadnionych wniosków oskarżonego bądź jego obrońcy, niewyjaśnianie sprzeczności i nielogiczności i nierozprawianie się z nimi w wyrokach,
· jaskrawe naruszanie w toku procesu podstawowych zasad procesowych: bezpośredniości, kontradyktoryjności i równości praw do oskarżenia i obrony,
· wydawanie rażąco surowych wyroków wbrew zebranemu w sprawie materiałowi oraz mimo całokształtu okoliczności, wskazujących na jawne sfabrykowanie sprawy,
· nierzetelna praca organów odwoławczych w sądownictwie.
Wyrok
W roku 2009 Sąd Rejonowy w Opolu wydaje wyrok. Tego dnia na rozprawie zjawia się wreszcie „biegły”. Zerwany z łóżka starzec wydaje się z kimś z innej epoki. W pełni popiera tezy aktu oskarżenia, do procesu nie wnosi niczego. Sala jest rozbawiona, uśmiecha się nawet skład sędziowski. Na szczegółowe pytania adwokatów lub oskarżonych biegły odpowiada jedynie: „Tej sprawy nie badałem. Tej sprawy nie badałem. Tej sprawy nie badałem.”.
Spośród 6 oskarżonych czworo zostaje uniewinnionych. Na
kary więzienia i grzywny zostają skazani Grzegorz K. i Mariusz K. Siedem lat
wcześniej prokuratura w akcie oskarżenia sformułowała wobec Mariusza K. pięć
zarzutów. Cztery z nich sąd oddala. Mariusz K. zostaje skazany za zawarcie z
firmą „Dobre Domy Opole” umowy o pracę, w której znalazła się klauzula
o przysługującej mu odprawie, co firmę miało narazić na szkodę. Sąd całkowicie
ignoruje fakt, iż kwotę odprawy Mariusz K. uzyskał po kilku latach od ustania
stosunku pracy, na podstawie decyzji tego samego Sądu Rejonowego w Opolu. W
dacie skierowania do sądu aktu oskarżenia, tj. 31 grudnia 2002, Mariusz K. nie
otrzymał jeszcze swojego wynagrodzenia! Czekał jedynie na owe wynagrodzenie,
od którego skądinąd zostały odprowadzone należne podatki i składki.
O fakcie późniejszego rozliczenia z syndykiem DDO, za zgodą nadzorcy sądowego,
po dwóch latach od wniesienia aktu oskarżenia do sądu, skład orzekający był
informowany na bieżąco. Zarówno skład orzekający, jak prokuratura żadnych
zastrzeżeń ówcześnie nie przedstawiały.
„Osiedle Kolorowe” Opolu, zbudowane przez firmę DDO, stoi już od dawna. Mieszkania są tam najdroższe, bo mieszka się ładnie i zdrowo.
Czarna księga opolskiego wymiaru sprawiedliwości
17 lipca 2009 r. członkowie
Stowarzyszenia Obywatele Przeciw Bezprawiu kierują do ministra sprawiedliwości
Andrzej Czuma pismo:
„ Przesyłamy na Pańskie ręce „Czarną księgę opolskiego wymiaru
sprawiedliwości” opisującą 20 przypadków ewidentnego łamania prawa przez
opolskie organy wymiaru sprawiedliwości – sądy, prokuraturę, policję, a
także nadzór budowlany.
Zapewniamy iż takich spraw jest więcej.
Stan polskiego wymiaru sprawiedliwości, widziany oczami obywatela, mieszkańca naszego regionu jest dramatyczny. Zwracamy się zatem do Pana – jako Ministra Sprawiedliwości - o powołanie niezależnej ministerialnej komisji, złożonej z ludzi dających gwarancję bezstronności, w celu zbadania funkcjonowania prokuratur i sądów w naszym województwie. Jesteśmy przekonani, że powołanie takiej komisji w oparciu o uczciwe, niepowiązane z koterią sędziów i prokuratorów osoby, wspartych nawet ekspertami z krajów o normalnym sądownictwie – gdyby były problemy z bezstronnością polskich funkcjonariuszy, a następnie rzetelne zbadanie faktów – jest konieczne dla przerwania obecnego stanu, w którym sędziowie i prokuratorzy w poczuciu całkowitej bezkarności, gwałcą podstawowe zasady praworządności, wydają jawnie stronnicze wyroki, a często wręcz ochraniają podejrzane interesy wbrew dobru obywateli i państwa.
Jesteśmy przekonani, że Pan Minister, jako były opozycjonista, człowiek który spędził część życia poza granicami kraju, zna i rozumie problemy, które dotykają resort, którym kieruje – zrozumie nasze intencje i wyjdzie im naprzeciw.”
Wyrokiem z dnia 2 lutego 2010 r. Sąd Okręgowy w Opolu odrzucił apelacje oskarżonych: Grzegorza K. i Mariusza K. w sprawie Dobrych Domów Opole, skazując ich na karę więzienia i grzywny, odpowiednio na 2 lata i 20,0 tys. zł., oraz 1 rok i 15,0 tys. zł. Spółka „Dobre Domy Opole” nigdy jakichkolwiek „strat” związanych z oskarżeniami przeciwko Grzegorzowi K. i Mariuszowi K. nie zaksięgowała.
cdn
PS. - sylwetki zasłużonych w
aferze DDO funkcjonariuszy:
1. Sylwia Chamerska, adeptka oddelegowana z opolskiej prokuratury rejonowej do
okręgowej dla sprawy dot. DDO. Młoda, niedoświadczona ani zawodowo i życiowo. Nie przygotowana do pracy
śledczej pod każdym względem. Sporządzanie protokołów było koszmarną męką dla obu
stron, z błędami gramatycznymi, stylistycznymi i matematycznymi. Zero z
prawa gospodarczego w szerokim tego słowa znaczeniu. Wzywanych na przesłuchania
traktowała bardzo obcesowo, nadrabiając w ten sposób swoje niekompetencje i braki
umiejętności pracy śledczego. Wiele razy po prostu nie zjawiała się na przesłuchania
lekceważąc swoje obowiązki. Współpracujący z prokuratura policjanci z
dużą niechęcią odnosili się do jej postawy.
Ma przezwisko Arabeska ze względu na zamiłowanie do języka arabskiego. Uczestniczyła
w wielu czynnościach dot. afery
ratuszowej, której odpryskiem była sprawa DDO. Stawiane przez nią zarzuty
zwykle były absurdalne. Uczestnicząc w konfrontacjach z zatrzymywanymi głównych
postaci afery ratuszowej: Leszek Pogan b. wojewoda opolski i prezydent Opola, Stanisław
Dolata p-cy rady miasta
Opola i rady nadzorczej DDO, itp.
2. Paweł Nowosielski zam. w Brzegu. Kierownik pionu śledczego prowadzącego aferę ratuszowa, DDO i inne z tym związane wątki. Dziwna postać w ścisłych kontaktach z opolskim SLD. Brał udział w aferze paliwowej, gdzie sprawa dotyczyła lokalnej stacji benzynowej - niszczono jej właściciela co prasa opisywała wiele razy. Nie ma o nim wiele danych.
3. Józef Niekrawiec - szef prokuratury opolskiej i ww. funkcjonariuszy. Stwarza wrażenie chcącego ujawnić wszystkie szczegóły afery ratuszowej robiąc z siebie pozytywnego bohatera, ale tych co się dali nabrać na jego bajery zdradza bez skrupułów. Uwikłany w układy z politykami.
4. Mateusz Świst z Brzegu. Młody niedoświadczony asesor sądowy, któremu
przekazano sprawę DDO, a potem i inne z afery ratuszowe żeby wkupił się do
starej sitwy sędziowskiej. Jak w przypadku Sylwii Chamerskiej, kompletne niedoświadczony,
nieprzygotowanie do uczestniczenia w tak zawiłych sprawach. Jako sędzia -
nawet sam miał momenty
samokrytyki, gdzie na piśmie wyrażał swoją niewiedzę z zakresu tak
skomplikowanych gospodarczych zagadnień. Jednak jak tylko został sędzią to
już nie było dla niego żadnych zahamowań. Tak jak w przypadku Sylwii
Chamerskiej, zaobserwowaliśmy gwiazdorskie popisy i obrażanie nagminne ludzi w
sądzie polegające na notorycznym przerywanie swobodnych
wypowiedzi, złośliwe i niegodne sędziego uwagi, chaotyczne
prowadzenie posiedzeń - słowem teatralny koszmar. Potem okazało się, że sędzia
ma problemy "z samym sobą", w efekcie doszło do rozpadu jego małżeństwa,
a żona zdradzała go z kolegą "po fachu".
Cóż o patologicznych organach władzy jest wiele tekstów w czasopiśmie AFERY
PRAWA. :-)
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.