opublikowano: 10-10-2011
Dwie odmienne interpretacje art. 212 Kk Mirosław Naleziński
Jak donosi „Fakt”, Ewa Czeszejko-Sochacka, była szefowa warszawskiego biura ds. Europejskiej Stolicy Kultury 2016, a obecnie kandydatka do Sejmu, ze złości porysowała sąsiadowi auto. Wszystko zarejestrowała kamera monitoringu - widać elegancką kobietę, która wysiada z mercedesa, podchodzi do zaparkowanego obok citroena i ostrym narzędziem drapie karoserię. Kandydatkę do Sejmu (z listy PO pod hasłem... „Więcej kultury w polityce”) wyprowadził z równowagi niefortunnie zaparkowany pojazd, który utrudnił jej wyjazd z garażu.
Sprawa (wraz z nagraniem) trafiła już na policję - doniesienie złożył poszkodowany właściciel citroena. Pani (nie wiedziała, że jest nagrywana) wyjaśniła swoje zachowanie - „Zdarzenie miało miejsce bezpośrednio po udzieleniu nagłej i koniecznej pomocy zdrowotnej synowi i utrudnieniu mi wyjazdu. Miało charakter nieumyślny. Przepraszając, zapewniam pokrycie zaistniałej szkody”.
Jak donosi portal „Afery Prawa”, pisarka Magdalena Chomuszko-Patelczyk (też Polka dwojga nazwisk), doktoryzująca się absolwentka UG, autorka (również jakże bardzo kulturalna niewiasta) znanego dzieła „Symfonia”, na portalu Nasza Klasa, pofolgowała sobie z przaśnymi żarcikami pośród całkiem wulgarnych, wpisywanych przez (jakże!) inteligentną naszą młodzież.
Pani ta, zirytowana przez niektórych dyskutantów (i tu sedno sprawy – co najmniej trzech z nich uznała za jedną osobę!), w niezbadanym jeszcze zwidzie (również w złości), sfałszowała podpis (zamieniła nazwiska) pod jednym z komentarzy oraz publicznie pomówiła jednego z dyskutantów, że ma on dwa dodatkowe konta na inne nazwiska.
Swoje kuriozalne spostrzeżenia powtórzyła na portalu Salon24 oraz w emajlowej korespondencji do kilku adminów.
Kiedy opisano (bez podawania danych osobowych) jej powyższe wybryki (oraz kilka dodatkowych, których wyszczególnianie zajęłoby tu zbyt wiele miejsca), udała się ze swoim prawnikiem na komendę policji oraz do dwóch sądów z doniesieniem o popełnieniu przestępstwa z art. 212 Kk.
Od ponad dwóch lat dziennikarz portalu Afery Prawa zalewany jest sądowymi pismami i terminami proponowanych spotkań...
Wyrok (z 18 grudnia 2009, sprawa IC692/09) wydano bez poinformowania dziennikarza o planowanej dacie jego ogłoszenia, podczas jego przebywania na zwolnieniu lekarskim (o czym „humanitarny” gdański sąd wiedział!) i dlatego minął termin ewentualnej apelacji, bowiem sądowi nie chciało się powiadomić go jakimś stosownym pismem (i podobno jest to zgodne z naszym idiotycznym – w tej materii – prawem!), choć kilkadziesiąt pisemek maści wszelakiej (począwszy od bardzo ważnych informacji, skończywszy na całkowitych drobiazgach) namolnie napływa przez te lata i na to są tak podstawy prawne, jak i znaczki pocztowe.
Co ciekawe, „dzięki” nieporadnemu sędziemu Sądu Okręgowego w Gdańsku, przyjęto wersję pisarki (że dziennikarz miał lewe konto, zatem uznano, że ona nie sfałszowała podpisu, lecz się jedynie omyliła, co tylko świadczy o inteligencji lub o przepracowaniu onego sędziego – usprawiedliwieniem niech będzie gorączkowy przedwigilijny okres AD2009).
I żaden wykwalifikowany prawnik w Polsce (a zarabiają oni – nie wiedzieć za co – całkiem niezłe kwoty z naszych podatków) nie potrafi przełamać kretyńskiej (może jeszcze PRL-owskiej?) procedury, która uniemożliwia wniesienie apelacji z powodu niepoinformowania obywatela III RP o wydaniu wyroku, co oznacza ni mniej, ni więcej, że polski niezawisły sąd pozbawił obywatela jego podstawowego a oczywistego prawa do apelacji. To już prawdziwy skandal na miarę całej Unii Europejskiej. Tym błędem powinna zająć się odpowiednia instytucja, aby w przyszłości wyeliminować tego typu haniebne incydenty!
Pani Czeszejko fatalnie postąpiła, ale natychmiast przeprosiła i chce pokryć straty, natomiast pani Chomuszko ciągle brnie w swoich oskarżeniach, nadal twierdzi, że dziennikarz miał te dwa lewe konta (sorki, już tylko obstaje przy jednym, natomiast nieuważny sędzia nie dostrzegł jakoś, że z drugiego oskarżenia cichaczem się wycofała, czyli połowę zarzutów sama uznała za niepotwierdzone – no cóż, szanownemu prawnikowi ta nowelizacja nie dała nic do myślenia...).
I teraz o hipokryzji naszego wymiaru sprawiedliwości. Oto media, podając informację o kandydatce do Sejmu, zamieszczają filmik, przy czym nikomu nie przyszło do głowy, aby podawać kogokolwiek do sądu (na podstawie art. 212 Kk) za naruszenie godności osobistej tej pani i dwóch rodzin noszących jej nazwiska. Nikt także nie zapytał jej o pozwolenie na zamieszczenie filmiku i informacji, natomiast znajomy prawnik pisarki, mimo wysyłanych do niego wszelkich dowodów na niefrasobliwą działalność jego klientki, sporządza ostateczne przedsądowe wezwanie (żąda przeprosin, wycofania artykułów omawiających działania pisarki oraz... 20 tys. zł).
No to, do ciężkiej cholery, czy w tym kraju (zwanym dzikim przez niektórych wybrańców Narodu) nie obowiązują identyczne standardy wobec wszystkich obywateli?! Gdzie właściwe służby naszej Temidy, która znowu przesypia ważną sprawę, którą trzeba w końcu dokładnie zbadać. Nie może być tak, że fałszerka, pomówczyni i kłamczucha wygrywa w sądzie sprawę podczas rehabilitacji zdrowotnej obywatela przez nią pozwanego, kiedy to została opisana jej niezbyt elegancka działalność (i to bez podania danych osobowych!), niejako w ramach opisania jakiegoś przypadku patologii panującej pośród wykształconej (zwykle za pieniądze podatników) młodzieży.
Kiedy pani Chomuszko publicznie przeprosi (wzorem pani Czeszejko) za sfałszowanie podpisu i za oczernianie (w miarę) porządnego człowieka (pewnie porządniejszego od sędziego prowadzącego sprawę cywilną), że miał rzekomo dwa lewe konta? Przecież to pomówienie jest dla dziennikarza wielką plamą na honorze. Czyżby polska Temida nie przykładała żadnej wagi do honoru obu stron procesu (cześć pisarki okazała się niemal świętością, a co z godnością drugiej strony?) oraz do problemu sprawiedliwości? Nawet makaroniarski sąd potrafił przyznać się do błędu (po apelacji uniewinniono amerykańsko-italską parę studentów od zarzutu zabójstwa brytyjskiej studentki), a polska Temida nie może?
Gdyby zamiast warszawskiej kandydatki, na filmie byłaby gdańska pisarka, to media publikujące te dane byłyby pozwane do sądu? Bo w Gdańsku sądy bardziej dbają o obywateli, którzy z jednej strony postępują niezbyt godnie, zaś z drugiej strony pędzą do Temidy z lamentem, że naruszono ich godność osobistą. Może p. Czeszejko skontaktuje się z gdańskim mecenasem i niech wespół rozpętają kolejny, podobny proces? A przecież ujawnienie filmiku z porysowania auta (wraz z danymi osobowymi) ma znamiona przekroczenia prawa i co? Ot, hipokryzja polskiego wymiaru sprawiedliwości w aspekcie art. 212 Kk. Jeśli jeden omawia wyczyny pisarki (bez jej zgody, ale na podstawie jawnych wypowiedzi, które zresztą są w internecie do chwili obecnej), to nie jest to dobry medialny temat i autor jest ciągany po sądach, ale jeśli inną Polkę media negatywnie ukazują (po nagraniu z ukrytej kamery i również bez jej zgody), to jest dobry materiał dziennikarski, niepodlegający pod paragrafy? To co można, a czego nie można w polskich mediach?
Dlaczego całkowicie diametralnie traktuje się obywateli RP, którzy formalnie mają jednakowe prawa do omawiania i krytykowania osób popełniających przewiny? Może wyjaśnią to w swoich artykułach – mecenas pisarki, sędzia gdańskiego sądu albo jego prezes? A może sam minister? Może przybliżą społeczeństwu ideę równości wobec prawa wszystkich Polaków oraz godności osobistej (zwłaszcza w aspekcie art. 212 Kk), bowiem dwa opisane przykłady utwierdzają większość czytelników, że działania Temidy są tu całkowicie niezrozumiałe i niesymetryczne.
Mirosław Naleziński, Gdynia
Pismo zostało także przesłane do prezesa SO w Gdańsku.
Szanowny Panie Prezesie, pozwalam sobie załączyć kolejny artykuł nt. niefortunnej (określenie będące komplementem) sprawy IC692/09 prowadzonej przez s. W. Midziaka. Czy ktokolwiek może wyjaśnić, dlaczego sprawy dotykające art. 212 Kk mogą być całkowicie różnie traktowane przez media i prawników? Przecież to hipokryzja i dość komiczna sytuacja!
Więcej:
Komentowanie nie jest już możliwe.