opublikowano: 13-12-2015
Rodowód prawniczy III RP - likwidacja tworu komuszego jakim jest Trybunał Konstytucyjny. Marek Chrapan uniewinniony za znieważanie Komorowskiego.Marek Chrapan z Pasłęka został całkowicie uniewinniony przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku od oskarżenia z art.135 par.2 - znieważenie byłego Prezydenta RP. "Debata". Prokuratura elbląska oskarżyła 68-letniego Marka Chrapana także o obrazę narodu polskiego. Dowodem były wpisy, jakie mieszkaniec Pasłęka zamieścił na forum internetowym lokalnej gazety tuż po wyborach samorządowych w ubiegłym roku. Po tym wpisie naszła go w domu policja i zarekwirowała komputer. Prokuratura zażądała dla niego kary dwóch miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Sąd Okręgowy w Elblągu uniewinnił Marka Chrapana od zarzutu znieważenia narodu polskiego. Sąd jednoznacznie też stwierdził, że pisząc o „żydokomuszej mafijnej bandzie" Marek Chrapan nie obraził narodu polskiego. Uznał go jednak winnym obrazy prezydenta RP, choć odstąpił od wymierzenia kary, umarzając warunkowo postępowanie na rok. Ten wyrok zaskarżył prokurator. Sąd Apelacyjny w Gdańsku całkowicie uniewinnił.
zdjęcie: Marek Chrapan tuż po wyroku sądu otoczony przez dziennikarzy (fot. Michał Skroboszewski, portEl.pl)
Poniżej komentarz Marka Chrapana.
"Praworządność"
i jej rodowód w III RP
Uprawomocnił mi się wyrok w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku po apelacji
Prokuratury w związku z oskarżeniem z art. 133 kk - znieważenie Narodu
Polskiego określeniami typu "od 1989 roku Polską "rządzą"
bandy żydokomusze", "bandycka mafia POlszewii żydokomuszej"
oraz z art.135 par.2 - znieważenie byłego Prezydenta RP określeniem
"Jego Najwyższa i Totalnie agenturalna Jołopowatość udająca
"prezydenta".
Apelacja
Prokuratury dotyczyła tylko drugiego art. 135 par. 2 - z którego Sąd Okręgowy
w Elblągu uznał mnie winnym, ale na rok odstąpił od karania. Z poprzedniego
paragrafu uniewinnił. Wyrok ten określiłem dla mediów jako
"Salomonowy" - czyli by "wilk był syty a owca cała", czyli
nie wiele mający ze sprawiedliwością w myśl nawet obowiązujących przepisów.
Faktem jest, że określenia zastosowane można uznać za znieważające jeżeli
nie bierze się pod uwagę kontekstu (chodziło o zlekceważenie przez
Prezydenta ewidentnych fałszerstw wyborczych w wyborach samorządowych 2014) i
intencji. Wyrok prawomocny więc nie musiałbym się obawiać przyznania się do
chęci znieważenia Prezydenta. Ja jednak nie pisałem, żeby go znieważyć,
ale ukazać prawdziwy obraz człowieka na najwyższym stanowisku w kraju. Sąd
jednak nie bardzo chciał wysłuchać moich racji. I tu właśnie widzę właściwy
wymiar naszej "praworządności" - podległy w danym momencie
koniunkturze politycznej.
O "praworządności" w tzw. III RP
prawie wszyscy interesujący się tematem zdanie mają wyrobione i codziennie
potwierdzane w różnych aspektach "prawa". Od paru miesięcy
obserwujemy kociokwik prawny wokół Trybunału Konstytucyjnego - komuszego
tworu stojącego na straży porozumienia ze zbrodniczego układu Magdalenkowego
uniemożliwiającego mimo upływu 26 lat przeprowadzenia w Polsce dekomunizacji
i deubekizacji.
Zanim przyjrzymy
się rodowodom zasiadających w TK sędziów trzeba cofnąć się do okresu
kiedy zaprowadzana była "praworządność" nowej epoki - systemu
komuszego. Wiemy chociażby z książek "Specnaz", Akwarium",
"Lodołamacz" byłego agenta GRU publikującego pod pseudonimem Wiktor
Suworow, że ZSRR od początku swego istnienia przygotowywany był do agresji
mimo głoszonych haseł pokojowego współistnienia dwóch różnych systemów.
Temu celowi służyły różnego rodzaju organizacje powoływane przez zwolenników
komuszego systemu we wszystkich państwach, finansowane przez "służby"
ZSRR. O "właściwy" kierunek polityczny organizacji w poszczególnych
państwach dbał tzw Komintern (Komunisticzeskij Internacyonał), na czele którego
stał Komitet Wykonawczy z sekcjami poszczególnych organizacji komunistycznych
państw zrzeszonych w Kominternie (19-37) w tym i Komunistyczna Partia
Robotnicza Polski. Działalność Kominternu była skierowana na przygotowywanie
ogólnoświatowej rewolucji komunistycznej, a więc podsycanie nastrojów antypaństwowych
w poszczególnych krajach, prowadzenie działań destrukcyjnych, dywersyjnych,
wywiadowczych. W roku 1943 Stalin rozwiązał Komintern by partie komunistyczne
należące do Kominternu nie były odbierane w państwach koalicji
antyhitlerowskiej jako sowiecką agenturę, tym sposobem próbując pokazać
inne oblicze ZSRR, jednak po cichu powołując w to miejsce "Kominform"
z tymi samymi zadaniami - przygotowywania kadr do rewolucji i objęcia władzy w
poszczególnych krajach. Sekcja Polska w latach 1939 - 1943 pod kierownictwem
Zofii Dzierżyńskiej (żony Feliksa Dzierżyńskiego) w pośpiechu przygotowywała
kadry dla Polski wyludnionej z Polaków po czystkach stalinowskich lat 1937- 8,
a i wcześniej rodowitych Polaków była nie wielka garstka. Rekrutacja
prowadzona była "na siłę", w zdecydowanej większości z pośród
ludności pochodzenia żydowskiego typu Chazarskiego nie "gardząc" i
innymi narodami zamieszkującymi Ukrainę, Białoruś, kraje bałtyckie i sam
ZSRR. Dość dokładnie opisuje to pracownica Kominternu od 1928 roku - Ester
Rozental-Sznejderman - żydowskiego pochodzenia absolwentka filologii polskiej,
zwerbowana przez ziomków uciekła z Polski do ZSRR - "Zeszyty historyczne
nr 49" z 1979 roku. W artykule opisuje formy werbowania, naciski na zmianę
nazwisk z obco brzmiących na polskie, kierowanie do poszczególnych szkół
Kominternu gdzie w błyskawicznym tempie przygotowywano ludzi do pełnienia
najważniejszych funkcji w Polsce. Główny nacisk kładąc na aparat represji,
sądowniczy, wojskowy. Według niej w latach 1944-50 Stalin skierował do Polski
ok. 250 tyś. przeszkolonych w szkołach Kominternu (Kujbyszewska,
Kusznarenkowska, Moskiewska) komunistów w zdecydowanej większości pochodzenia
żydowskiego chociaż znajdowali się i innych narodowości - ukraińskiej jak
Nikoła Diomko vel Mieczysław Moczar, itp.
Ludzie ci obejmowali w "wyzwalanej"
Polsce newralgiczne stanowiska w tworzonym aparacie represji - UB, prokuraturze,
sądownictwie. To oni tworzyli główny trzon kadr "wymiaru sprawiedliwości"
na wyzwalanych ziemiach Polskich mimo, że oficjalnie w tej instytucji ok. 50%
stanowili przedwojenni prawnicy polscy. Prezesem Sądu Najwyższego został
rzeczywiście przedwojenny lewicowy adwokat - Wacław Barcikowski - jednak nie
mający większego wpływu ani na sądownictwo cywilne, a tym bardziej na
wojskowe całkowicie wyłączone z jurysdykcji Sądu Najwyższego, a stanowiące
praktycznie o "wymiarze sprawiedliwości" jako że wyzwalane tereny
podlegały "prawu wojennemu", a następnie wydanemu dekretowi "O
ochronie państwa". W tym czasie najważniejszą rolę w "wymiarze
sprawiedliwości" odgrywał Leon Chajm - żydowskiego pochodzenia oficer
polityczny "Berlingowców" pełniący funkcję wiceministra, a
faktycznie podlegający bezpośrednio Andriejowi Wyszińskiemu, ówcześnie v-ce
komisarzowi ZSRR nadzorującemu wprowadzanie "socjalizmu" w krajach
wyzwalanych. A. Wyszyński będąc prokuratorem generalnym ZSRR zapisał się
jako "czerwony kat" wprowadzając doktrynę śledczą "fizycznego
oddziaływania" (bestialskich tortur) i tworząc kierunek "praworządności"
- "prawo musi podlegać praktyce politycznej" - obowiązującej w
Polsce nieprzerwanie od roku 1944 do dnia dzisiejszego. W praktyce podczas
tworzenia w Polsce "najlepszego ustroju" okazało się, że te
wrzucone 250 tyś. żydokomunistycznych aktywistów nowej "praworządności"
nie wystarcza, zaczęto więc na poczekaniu tworzyć "szkoły
prawnicze" (od parumiesięcznych do rocznych kursów) dla delegowanych
przez struktury nowej "władzy" aktywistów z tzw. "instynktem
klasowym", gdzie głównymi przedmiotami były polityczne. Tak powstała
"Centralna Szkoła Prawnicza" której absolwentką jest m.in.
powszechnie znana zbrodniarka Helena Wolińska, takie szkoły powstawały w
wielu większych miastach. Na podobnych zasadach powołano też "Oficerską
Szkołę Prawniczą" której najbardziej znanym absolwentem jest kolejny
zbrodniarz Stefan Michnik-Szechter. Obok przysłanych przez Stalina zbrodniarzy,
to absolwenci tych kursów, czasami ledwie umiejący czytać i pisać, do
dzisiaj w zdecydowanej większości anonimowi, tworzyli zbrodniczy aparat
represji mordujący Polskich Patriotów, terroryzujący naród wycieńczony wojną.
Nie mamy dostępu
do wszystkich akt tamtego okresu, a więc i do wszystkich ludzi działających w
aparacie terroru, nie wiemy ilu potomków zbrodniarzy jest w dzisiejszym
"Domiarze Niesprawiedliwości" przewrotnie zwanym "wymiarem
sprawiedliwości" wyznających ówcześnie wprowadzony kierunek
"praworządności" jako, że nie tylko "jabłko pada nie daleko
od jabłoni" ale według prof. A. Zolla odpowiadającego na pytanie o
"dynastiach" w wymiarze sprawiedliwości, stwierdził - "prawo
mają w genach". Tak, mają w genach, tak jak prof. A. Zoll którego
dziadek Fryderyk (młodszy) Zoll również prof. na UJ nie zostaje wysłany do
obozu koncentracyjnego jak pozostałych 60 kilku kolegów, ale odnajduje się w
Akademii Prawa Niemieckiego biorąc udział wraz z Hansem Frankiem w
konferencjach. (J. Bratko - "Gestapowcy"; T. M. Płużański -
"Bestie"). Pozostaje jeszcze pytanie - które "prawo"
odziedziczył w genach prof. A. Zoll z zaciekłością broniący żydokomuszego
TK - to z hitlerowskiej akademii czy też stalinowskie?
Pytanie jest skierowane nie tylko do prof. Andrzeja Zolla ale do całości
"Domiaru Niesprawiedliwości" przewrotnie zwanego "wymiarem
sprawiedliwości". Do niedawna przecież jeszcze na Wydziałach Prawa obowiązywały
podręczniki autorstwa takich zbrodniczych "autorytetów" prawnych jak
Igor Andriejew, Leo Kochberg, Jerzy Bafia, H. Świątkowski, J. Sawicki czy A.
Schaff. (Jeżeli znajdą się wśród czytających studenci prawa - prośba o
odniesienie się do wymienionych autorów, czy nadal obowiązują). Wykształceni
prawnicy już na uczelniach, ale z takim wzorami "prawnymi" nie mogą
odbiegać od pierwowzorów tym bardziej, że dodatkowo jeszcze to
"prawo" przekazywane jest w "genach".
Dokładnie to widzimy dzisiaj przy manipulacji sędziów Trybunału
Konstytucyjnego wobec wybieralności i uprawnień tej instancji. Jest to
odzwierciedlenie tworzenia i stosowania" prawa" ustalanego w połowie
lat 40-tych ubiegłego wieku, bo w tym duchu zostali wychowani prawnicy obsadzający
wszystkie stanowiska w resorcie poczynając od TK, a kończąc na Rejonowych Sądach
Powszechnych, prokuraturą i innymi organami ścigania.
Jedyną
radą na dzisiejszą "praworządność" jest zastosowanie "opcji
zerowej" - likwidacja tworu komuszego jakim jest Trybunał Konstytucyjny
powołany w 1982 roku (w stanie wojennym), - całkowita wymiana kadr w całym
Wymiarze Sprawiedliwości, Prokuraturze na kształconych nie według
"autorytetów" stalinowskich czy innych obcych wzorach ale na Polskim
Prawie II RP.
Czy PiS będzie w stanie przeprowadzić taką
operację?
Bez współdziałania ze społeczeństwem nie przeprowadzi, opór
"czerwonych dynastii" jest zbyt mocny, zbyt mocno ukorzeniony, powiązany.
DLATEGO OD POCZĄTKU, T.J. OD USUNIĘCIA CZERWONEJ CZAPY - TRYBUNAŁU
KONSTYTUCYJNEGO - MUSIMY WSPIERAĆ OBECNY RZĄD!
(Niezależnie od tego czy go popieramy, ale wyłom trzeba zrobić, później
będzie łatwiej)
13.12.2015 WSZYSCY SPOTYKAMY SIĘ W WARSZAWIE NA
PLACU TRZECH KRZYŻY O GODZ. 13,00!!!
Marek Chrapan
Więcej o żydokomuchach
typu Zoll na szczytach TK i SN:
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.eu redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.