Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 27-09-2021

Togowi mafiozi - UWAGA TVN, czy Interwencja POLSATU stały się przedłużeniem ręki i zbrojnym narzędziem degeneratów w pelerynach potocznie zwanych prokuratorami i sędziami, w walce z niewygodnymi dla nich osobami.

Stalking. Najprostsza metoda zarobienia bajońskich sum, za wmówione komuś „nękanie”. Najczęściej wspólnie i w porozumieniu z „wysokim sądem”.

Artykuł 190a § 1 kodeksu karnego: „Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3” stał się w Polsce maszynką do niszczenia ludziom zdrowia i życia oraz okradania ich z majątków zdobytych ciężką i uczciwą pracą. „Nękani” najczęściej czują się bandyci, przestępcy wszelkiej maści, oszuści i kombinatorzy. Coraz częściej także przestępcy w białych kołnierzykach: sędziowie, prokuratorzy, zdemoralizowani policjanci. Bywa też tak, że bandyci kryminalni mają w tej materii ogromne wsparcie w bandytach w białych kołnierzykach. Po udanym procesie okradzenia swoich ofiar, skazanych za urojony w chorych głowach „togusów” stalking, wspólnie i w porozumieniu dzielą się finansowym łupem zdobytym na swojej ofierze.

Media ramię ramię idą z togową mafią

Ogromnie negatywną rolę w procesie wrabiania niewinnych ludzi w rzekomy „stalking” mają media głównego nurtu. Pseudo „interwencyjne” programy pokroju UWAGA TVN, czy Interwencja POLSATU stały się przedłużeniem ręki i zbrojnym narzędziem degeneratów w pelerynach potocznie i mylnie zwanych prokuratorami i sędziami, w walce z niewygodnymi dla nich osobami. Togowi mafiozi, wspólnie i w porozumieniu ( jak to przestępcy) z czującymi się ciągle „nękanymi” bandytami kryminalnymi, opłacają pełniących obowiązki Polaka pseudo dziennikarzy, zlecając im nagonkę na bogu ducha winnych ludzi. Proces obrzydzania niewygodnych dla obu grup ( przestępców w togach i przestępców kryminalnych) obywateli trwa na tyle długo, aby oczerniany i szkalowany obywatel ( najczęściej jest nim dotąd powszechnie szanowany przedsiębiorca, polityk, dziennikarz, prawnik, lekarz) w powszechnej opinii stał się winnym. Czego? Nieważne. Można przypisać mu najbardziej absurdalne „przestępstwa”. Kłamstwo powtórzone miesiąc w miesiąc przez pełniących obowiązki Polaka „dziennikarzy” po roku, dwóch latach stanie się prawdą. Wówczas potrzebny będzie tylko prawomocny wyrok wydany przez jakąś pijaną Waluś, zaburzoną Klimczak, czy innego naćpanego Jasiona. Jeżeli ofiara gangsterów w pelerynach jest słaba psychicznie i nieporadna życiowo po czymś takim następuje jej śmierć cywilna, rzadziej ta faktyczna. Wysłanie jej do więzienia, długoletnie szkalowanie w przestrzeni publicznej, a na koniec szybkie okradzenie z posiadanego majątku za pomocą komornika-złodzieja. Potem podział łupu przez „nękanych” i ich mocodawców z tak zwanej prokuratury i tak zwanego sądu. Po wyjściu z więzienia za urojony w chorych głowach togusów „stalking”, wrobiony w „nękanie” jest osobą bezdomną, bez pracy i środków do życia z komornikiem na karku do końca życia, bo jego nieruchomość została ukradziona przez komornika-złodzieja za 30 % jej rynkowej wartości. Czasem jednak kosa trafia na kamień, a „nękani” i ich mocodawcy w togach po latach plują sobie w brodę, że zaczęli wojnę z takimi osobami. Historia Tomasza Pileckiego oraz Małgorzaty Kościuszko jest tego najlepszym przykładem.

„Stalking” na zamówienie bandyty i jego kumpla od kieliszka, prokuratora

Najgłośniejszym przykładem zastosowania art. 190a § 1 kodeksu karnego do waki politycznej, związanej z chęcią wyeliminowania niewygodnej osoby z przestrzeni publicznej i zamknięcia jej ust, stała się sprawa dziennikarza śledczego, ówczesnego redaktora naczelnego Głosu Choszczeńskiego Tomasza Pileckiego. W 2011 roku, znany przestępca, paser oleju opałowego i kradzionej benzyny, a także gangster wywożący ludzi do lasu: Krzysztof Zakrzewski z Małkocina ( wieś pod Stargardem) udał się do swojego kolegi, prokuratora Arkadiusza Wesołowskiego ( który wyrwał sobie niedawno panienkę w parku, nieopodal prokuratury w której pracuje). Gangster Zakrzewski poczuł się bowiem „nękany” publikacjami prasowymi dziennikarza, które w sposób przejrzysty, merytoryczny i rzeczowy opisywały jego działalność przestępczą na przestrzeni wielu lat oraz związki ze stargardzki sędziami i prokuratorami. To właśnie „kasta” była największym beneficjentem przestępczej działalności bandyty Krzysztofa Zakrzewskiego z Małkocina. Kradzione paliwo, elektronika, cygara i drogie wina trafiały do sędziów sądu rejonowego w Stargardzie oraz prokuratorów prokuratury rejonowej w Stargardzie. Gangster Krzysztof Zakrzewski z Małkocina, po ukazaniu się publikacji w prasie, powybijał szyby w domu dziennikarza, poprzecinał mu koła w samochodzie, wpadł z siekierą do redakcji, chcąc zabić dziennikarza. Przez 5 lat szkalował go, pomawiał i prześladował wspólnie z przestępcami z prokuratury i sądu w Stargardzie. Czyny, których bandyta Zakrzewski z Małkocina dokonywał sam, przypisywał dziennikarzowi Tomaszowi Pileckiemu. Finał sprawy? Halina Waluś i Kamila Klimczak z sądu w Stargardzie, na wniosek prokuratora Arkadiusza Wesołowskiego, w pierwszej instancji skazały dziennikarza na rok więzienia i ...50.000 zł zadośćuczynienia dla pospolitego kryminalisty Krzysztofa Zakrzewskiego i jego kryminalnej familii za rzekome „nękanie w prasie”. Dziennikarz wyroku nie wykonał do dziś, choć komornik od 11 lat prześladuje go i próbuje ściągnąć haracz. Tomaszowi Pileckiemu większość majątku udało się przepisać na rodzinę, z żoną wziął rozdzielność majątkową, wypłacił wszystkie pieniądze z kont bankowych w Polsce, zlikwidował je i założył konta za granicą. Samochód wywiózł do Niemiec. Również poza Polską założył działalność gospodarczą. Przez 10 lat od zajęcia należącej do niego kawalerki, którą komornik-złodziej Jacek Onyszkiewicz ze Stargardu, działający na zlecenie bandytów zakrzewskich mu zajął przed przepisaniem majątku na rodzinę, dziennikarz na wynajmie krótkoterminowym, pod wirtualne biuro, pod meldunek dla cudzoziemców, jak również metodą „na Banasia”, zarobił na niej jej aktualną wartość rynkową ( na rok 2021). Dziennikarz, na koniec wziął jeszcze pożyczkę prywatną pod tę nieruchomość i jej nie spłacił, aby całkowicie wyjść na swoje. Bandytom zakrzewskim do dziś nie udało się okraść dziennikarza na całe 50.000 zł, którymi to dofinansowały ich Kamila Klimczak i Halina Waluś ze Stargardu. Mając na uwadze fakt, że Pilecki wszystkie pozostałe nieruchomości ma w kredytach hipotecznych, lub stanowią majątek jego żony ( z ustanowioną rozdzielnością majątkową) bandyci zakrzewscy nie otrzymają od niego do końca życia ani złotówki. Ponadto niewiarygodna wręcz nagonka kryminalistów zakrzewskich i wspierających ich degeneratów togach nie spowodowały, że dziennikarz przestał o nich pisać. Stało się wręcz odwrotnie. - Jestem z siebie nieprawdopodobnie dumny. Gdybym mógł cofnąć czas, dałbym jeszcze bardziej do wiwatu tym psychopatom Zakrzewskim i ich mocodawcom: Jasionowi, Walusiowej i Klimczakowej. Ich „wyrokami” podcieram sobie pewną część ciała, kiedy nie ma w pobliżu papieru toaletowego. 50.000 zł „zadośćuczynienia?” Mogę im dać co najwyżej solidnego kopa, jako zadośćuczynienie – mówi 8 lat po owym wyroku, w rozmowie z nami redaktor Tomasz Pilecki.

Ilu jednak jest ludzi tak operatywnych i nieugiętych jak Tomasz Pilecki? Większość po takim piekle, jakie zgotowali mu bandyci zakrzewscy oraz bandyci w pelerynach Kamila Klimczak, Halina Waluś, Mariusz Jasion i Arkadiusz Wesołowski z prokuratury i sądu w Stargardzie, targnęliby się na własne życie. A wszystko to za...publikacje w prasie. 

Oszukała ich na ćwierć domu, a gdy upomnieli się o swoje, poczuła się...nękana.

Nieco inaczej wygląda sprawa prawniczki po UJ Małgorzaty Kościuszko, jej matki lekarki oraz brata, także lekarza. Tu poszło o pospolite oszustwo, dokonane na rodzinie Kościuszko przez „nękaną” Bożenę Wołowicz. Bliskie związki nękanej Bożeny Wołowicz z prokuratorem Jackiem Żakiem z prokuratury rejonowej w Dębicy oraz lokalnym wymiarem sprawiedliwości spowodowały to, że pani prawniczka wraz z matką i bratem lekarzami otrzymali….rok bezwzględnego więzienia i 75 tysięcy złotych zadośćuczynienia do zapłaty osobie, która ich oszukała. Wszystko w myśl zasady: chcesz kupić sobie nowy samochód z salonu? Masz kumpla sędziego lub prokuratora? Zgłoś, że jesteś nękany. Wybierz sobie „kasiatą” ofiarę i podpłać po 5 tysięcy pełniącym obowiązki Polaka „dziennikarzom” z Interwencji lub UWAGI. Gdy ty pójdziesz siedzieć, „nękani” wraz z ich mocodawcami w togach podzielą się twoim majątkiem.

Cała sytuacja zaczęła się w 2010 roku, kiedy mama Małgorzaty Kościuszki, kupiła dom w Żdżarach, od Bożeny Wołowicz. Rodzina poszukiwała domu, chciała wynieść się do spokojnej okolicy. Dom miał mieć 130 metry. Bożena Wołowicz zapewniała, że całą dokumentację związaną ze sprzedawaną nieruchomością przekaże później, że na razie jej nie ma. Twierdziła także, że poleci do przeprowadzenia całego procesu kupna- sprzedaży zaprzyjaźnioną kancelarię notarialną. Wówczas to wszystko nie budziło wątpliwości. Po zakupie domu, Małgorzata Kościuszko nie kwestionowała ceny. Nie dziwiło jej także to, że Bożena Wołowicz budowała się za siatką. Kobieta pozwoliła także Bożenie Wołowicz mieszkać jeszcze w sprzedawanej przez nią nieruchomości do czasu, aż budowany za płotem dom będzie w takim stanie, że Wołowicz będzie się tam mogła przeprowadzić.

Po wprowadzeniu się, kontakty sąsiedzkie z Wołowicz były poprawne. Po jakimś czasie Wołowicz przyszła do sprzedanego rodzinie Kościuszko domu, aby….poprosić o zwrot elementów wyposażenia łazienki. To wprawiło w osłupienie Małgorzatę Kościuszko, tym bardziej, że w umowie sprzedaży napisane było jasno, że elementy te stanowią wyposażenie domu i w całości przechodzą na rzecz nabywców. Bożena Wołowicz po krótkim czasie zaczęła do lekarki wysyłać smsy, że wie kim są, że przeprowadzili się na wieś z Tarnowa, że są….kryminalistami ( choć ani prawniczka, ani jej matka lekarka i brat lekarz nie byli wówczas karani prawomocnym wyrokiem sądowym). Zaczęła także pomawiać i szkalować rodzinę we wsi i wobec lokalnych urzędników. Nazywała ich bandytami, psychopatami, rozpowszechniała o rodzinie Kościuszko pomówienia, iż jest niebezpieczna społecznie.

Bożena Wołowicz zaczęła donosić na sąsiadów Kościuszko do prokuratury i na policję. Wysypywała trutkę na szczury, aby otruć psa Małgorzaty Kościuszko. Sytuacja zaczęła się zaostrzać. W 2014 roku Bożena Wołowicz nasłała na rodzinę Kościuszko trzech bandytów, którzy dotkliwie pobili Andrzeja Kościuszko oraz grozili mu atrapą broni palnej. Małgorzata Kościuszko wezwała pomoc, ale sprawcom udało się zbiec. Po całym zajściu, Bożena Wołowicz zza płotu krzyczała do Andrzeja Kościuszko, że to dopiero początek, bo doprowadzi do tego, aby rodzina się ze Żdżar wyprowadziła, że koledzy tych bandytów będę ich odwiedzać teraz częściej. .

Stalking, tylko na kim? 

Te wszystkie „sławne obrazki” z kamery programu UWAGA w telewizji TVN ( latające butelki i śmieci na posesję Bożeny Wołowicz) są właśnie z tego zajścia, gdy rozwścieczony słowami Bożeny Wołowicz Andrzej Kościuszko, stracił panowanie nad sobą. Prokuratura Rejonowa w Dębicy umorzyła postępowanie o pobicie Andrzeja Kościuszko z powodu niewykrycia sprawców czynów. Od tego momentu to rodzina Kościuszko stała się głównym celem ataków ze strony prokuratury rejonowej w Dębicy, bezrefleksyjnie wykonującej wszystkie „wytyczne” Bożeny Wołowicz. Koniec końców, prokuratura rejonowa w Dębicach postanowiła pozbyć się Kościuszków i wysłać ich do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Badania psychiatryczne wykazały jednak fakt, że prawniczka i lekarka są w pełni władz umysłowych.

Gdy do akcji włączyła się telewizja TVN

Nagonka na rodzinę Kościuszko stawała się coraz większa, gdy do akcji wkroczyli „dziennikarze” programu UWAGA w telewizji TVN. Jednostronnie, za pewnik brali to, co przekazywała im Bożena Wołowicz, natomiast zupełnie nie brali pod uwagę punktu widzenia rodziny Kościuszko. Programy szkalujące Kościuszków emitowane były co trzy tygodnie. Bożena Wołowicz pisała tony anonimów na uczelnie, w których studiowali Małgorzata i Andrzej Kościuszko. Chciała także pozbawić prawa do wykonywania zawodu ich matki, lekarki. Wołowicz skierowała także wniosek o ubezwłasnowolnienie całej rodziny, przed kamerami TVN. Po wielu latach medialnego linczu na rodzinie Kościuszko, akt oskarżenia o rzekomy stalking trafił do sądu. Sprawę prowadziła niezrównoważona psychicznie „sędzia” Beata Stój ( ta, od prześladowania dr. Zbigniewa Kękusia). Wyrok: bezwzględne więzienie. Wyrok ten został uchylony przez Sąd Okręgowy. Za kilka miesięcy, dwie kobiety i mężczyzna zostali skazani w kolejnym procesie o rzekomy stalking. Tym razem cała rodzina została skazana na rok bezwzględnego więzienia. Kasację od tego wyroku rozpozna niebawem Sąd Najwyższy.

Brakuje 40 metrów, ale...nic się nie stało.

Pomimo bezwzględnie i ponad wszelką wątpliwość udowodnionego faktu, że Bożena Wołowicz oszukała Małgorzatę Kościuszko przy sprzedaży domu, ukrywając przed nimi, że do de facto jest mniejszy o 40 metrów, prokuratura rejonowa w Dębicy, jak również prokuratora okręgowa nie widzą w tym większego problemu, choć faktycznie stwierdzają, że tak było. Pointa?

„Polskość to nienormalność”

Tomasz Pilecki po ośmiu latach od haniebnego wyroku wydanego na zlecenie przez Halinę Waluś i Kamilę Klimczak z sądu w Stargardzie zerwał jakiekolwiek związki emocjonalne z Polską. Złożył także wniosek o zrzeczenie się obywatelstwa polskiego, bo jak twierdzi, brzydzi się krajem, w którym pijaczka i złodziejka uważają się za „wysoki sąd” reprezentujący Rzeczpospolitą Polską, skazują ludzi za coś czego nie zrobili, a same są zwykłą patologią. Mieszka w Niemczech,gdzie prowadzi działalność gospodarczą. Spłaca ogromny kredyt hipoteczny na dom. Wydaje gazetę, uczy angielskiego, pracuje także jako handlowiec. A po godzinach sadzi kwiaty w ogrodzie i spaceruje po lesie, Żyje godnie i spokojnie, lecz wciąż nie może się pogodzić z niesprawiedliwością, jaka go spotkała. - Nic mi nie wróci tych zmarnowanych lat życia, nic mi też nie wróci straconego zdrowia, bo finansowo, dzięki swojej zaradności nic nic nie straciłem. Nie zamierzam się silić na wielkoduszność i miłosierdzie. Swoim oprawcom nie wybaczyłem i nie wybaczę. Walusiowej, Klimczakowej,Wesołowskiemu i bandytom Zakrzewskim życzę wszystkiego co najgorsze. Życzę im, aby COVID sprzątnął ich z tego świata.- dodaje dziennikarz. Jak się potoczą losy rodziny Kościuszko, która już niebawem ma stawić się do zakładu karnego celem odbycia kary bezwzględnego więzienia za rzekomy „stalking”? Czy kasacja na ich korzyść zostanie przyjęta? Z pewnością poinformujemy o tym naszych Czytelników na łamach naszego portalu. 

Mirosław Pieczyński

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY  PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

"AFERY PRAWA" 
Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.eu redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA

    uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres:
aferyprawa@gmail.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje. 

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.