opublikowano: 25-01-2012
Nie było żadnego uderzenia w brzozę – wynika zarówno z badań amerykańskich naukowców – Odkrywamy kłamstwo smoleńskie – twierdzi poseł PiS-u Antoni Macierewicz,
jak i z dokładnej analizy zapisów z czarnych skrzynek. Tym samym najważniejsza teza dotycząca katastrofy smoleńskiej została obalona.
Na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy rządowego
tupolewa odbyła się telekonferencja z naukowcami zaangażowanymi w badanie
przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej, pracującymi w Stanach
Zjednoczonych. Prof. Kazimierz Nowaczyk i prof. Wiesław Binienda po raz
pierwszy przedstawili całość swoich ekspertyz dotyczących ostatniej fazy
lotu Tu-154M i rozprawili się z mitem pancernej brzozy, która nie tylko nie
spowodowała katastrofy, ale – jak udowodnili – rządowy samolot w ogóle w
nią nie uderzył.
Z badań naukowców wynika, że nawet po zderzeniu tupolewa z brzozą skrzydło
powinno przeciąć drzewo, a nie odpaść.
Wykluczone uderzenie w brzozę
Prof. Wiesław Binienda w swojej symulacji lotu Tu-154M udowadniał, że skrzydło
według praw fizyki powinno wytrzymać. Jak podkreślał, na oderwanie skrzydła
w wyniku kolizji z drzewem nie wskazuje także miejsce, w którym znaleziono
oderwany fragment – ponad 100 m od brzozy. Z symulacji prof. Biniendy wynika,
że ta część skrzydła powinna upaść maksymalnie 12 m od miejsca zderzenia.
Jeśli zaś miejsce znalezienia fragmentu skrzydła wskazane w raportach MAK-u i
Millera – czyli 100 m od drzewa – jest prawdziwe, to samolot w chwili jego
utraty musiał znajdować się o wiele wyżej. To z kolei wyklucza uderzenie w
brzozę.
Obliczenia naukowców potwierdza dokładna analiza zapisu z czarnych skrzynek
wykonana przez biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. J.
Sehna. Na nagraniach nie ma dźwięku uderzenia w drzewo, a mikrofony były tak
czułe, że rejestrowały nawet odgłosy ruchu w kokpicie.
To właśnie kolizja z drzewem miała spowodować uszkodzenie rządowego
tupolewa, co według oficjalnych raportów zarówno Międzypaństwowego Komitetu
Lotniczego (MAK), jak i komisji Millera było bezpośrednim powodem katastrofy
smoleńskiej. Ze względu na utracony fragment skrzydła tupolew miał zacząć
drastycznie zniżać lot i ostatecznie się rozbić.
Czas się nie zgadza
Wnioski naukowców potwierdzają wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez dr.
hab. Marka Czachora, prof. Politechniki Gdańskiej, z Katedry Fizyki
Teoretycznej i Informatyki Kwantowej, który także zajmuje się tym wątkiem
katastrofy.
– Przede wszystkim miękka część skrzydła, tzw. flota, nie została
zniszczona, a przy uderzeniu w drzewo to właśnie ona jako pierwsza powinna być
uszkodzona – uważa prof. Czachor.
Prof. Nowaczyk przeanalizował także inne dyskusyjne zdaniem zespołu Antoniego
Macierewicza kwestie związane z katastrofą. Chodzi m.in. o jej dokładny czas.
Przypomnijmy: jak wynika z analizy zapisu z czarnych skrzynek sporządzonej
przez krakowskich biegłych, zapis TAWS pochodzi z godz. 8.41.06,5. Z kolei według
raportu MAK-u ostatni TAWS został zarejestrowany o 10.41.02 (dokładnie 2 godz.
różnicy między strefą czasową w Polsce i Rosji), a nagranie kończy się
1,5 sek. przed uderzeniem samolotu w ziemię. Raport Millera ustala koniec
nagrania na godzinę 6.41.08, co według Nowaczyka miało nastąpić pół
sekundy po uderzeniu w ziemię.
Zmanipulowane zdjęcia
Naukowiec podniósł też wątek samego zabezpieczenia miejsca katastrofy.
– Nie wykonano wszystkich czynności zgodnie z załącznikiem 13 do
konwencji chicagowskiej – mówił.
Jego zdaniem zdjęcia z oblotu lotniska zamieszczone w raporcie MAK-u zostały
zmanipulowane. Jak pisaliśmy wczoraj, polscy prokuratorzy nie brali udziału w
pierwszych oględzinach miejsca katastrofy Tu-154M w Smoleńsku i przez to nie
znają rozmieszczenia ciał ofiar tuż po tragedii. Wojskowi śledczy dysponują
jedynie dokumentacją fotograficzną wykonaną przez Rosjan, ale jak przyznaje
prokuratura wojskowa, część z nich to niewyraźne czarno-białe kopie.
Chociaż telekonferencja była zaplanowana już od jakiegoś czasu i wzbudziła
na tyle duże zainteresowanie, że transmitowano ją na żywo nawet w TVN24,
nikt z prokuratury wojskowej, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy,
nie pofatygował się do Sejmu. Znamienne, że siedziba prokuratury jest
oddalona od parlamentu jedynie o kilka ulic.
– Wypada mi wyrazić żal, że prokuratura nie znalazła nawet jednej
osoby, która mogłaby na bieżąco uczestniczyć w prezentacji naszych ekspertów
– powiedział Macierewicz.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bliscy ofiar katastrofy o konferencji
Jerzy Mamontowicz, brat Bożeny Mamontowicz-Łojek, prezes Polskiej
Fundacji Katyńskiej
- Rozbieżność ustaleń profesorów z raportami MAK-u i Millera jest rażąca.
Od początku nie trzeba było wierzyć Rosjanom. Ich ustalenia mijają się z
prawdą.
Dariusz Fedorowicz, brat tłumacza przysięgłego Aleksandra Fedorowicza
- Od wielu miesięcy odczuwaliśmy, że w raporcie MAK-u i zrobionym na jego
obraz i podobieństwo raporcie Millera trudno odnaleźć elementy prawdziwe.
Obnażyły to analizy profesorów Biniendy i Nowaczyka. Niezrozumiałe jest
zaufanie strony polskiej do badań brzozy i skrzydła, które mieli przeprowadzić
Rosjanie. Zebraliśmy ok. pół miliona podpisów za śledztwem międzynarodowym
w sprawie zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego
- Zaskoczył mnie udział także polskich uczonych w badaniach. Włączają
się do nich polskie instytucje naukowe mimo oporu minister szkolnictwa wyższego
Barbary Kudryckiej i Polskiej Akademii Nauk.
Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej, wnuczki gen. Mieczysława
Smorawińskiego
- W śledztwie smoleńskim nie dokonano podstawowych badań, a przynajmniej
prokuratura o nich nie poinformowała.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie
Polskiej Codziennie"
Na ten temat polecamy:
Więcej:
Sprawy tematyczne poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.