opublikowano: 24-11-2011
AFERA Z GAZPROMEM - Dlaczego MUSIAŁ ZGINĄĆ KACZYŃSKI - CZYLI JAK POLSKĘ ROZPRZEDAJE TUSK i PO ORAZ DLACZEGO WYLECIAŁ KWIATKOWSKI
Gazeta
Finansowa:
"Jeśli rząd umorzy długi Gazpromu, to będziemy wnioskować o powołanie
sejmowej komisji śledczej - zapowiadał w połowie listopada 2009 r. Lech
Kaczyński. Było to kilka tygodni po uprawomocnieniu się precedensowego
wyroku Federalnego Sądu Arbitrażowego w Moskwie.
Nakazał on rosyjskiemu koncernowi energetycznemu Gazprom zapłacenie
wymaganej prawem kwoty za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę. Łącznie
z odsetkami była to kwota 1,2 miliarda złotych. Wówczas długi Gazpromu
wynosiły ponad 55 miliardów dolarów i ciągle rosły.
Jedyną szansą, aby uniknąć spłaty zaległych kwot Polsce, było
umorzenie długu. Za tym umorzeniem w listopadzie 2009 r. opowiedział się
rząd Tuska, jednak stanowczo zaprotestował Lech Kaczyński.
Jednostronna
decyzja
Na mocy porozumienia jamajskiego z 1993 r., rosyjski koncern Gazprom miał
przesyłać przez terytorium Polski gaz do krajów Europy Zachodniej.
Pieniądze za przesył gazu miały trafiać do spółki EuRoPol Gaz SA odpowiedzialnej
za tranzyt. Przez 13 lat współpraca układała się względnie pomyślnie
- głównie dzięki temu, że statut spółki EuRoPol Gaz SA skonstruowany
był w taki sposób, że kontrolę nad nią miał polski rząd. Oczywiście
Gazprom dążył do zmiany tej sytuacji. Przejęcie kontroli nad EuRoPol
Gazem dawałoby rosyjskiemu potentatowi możliwość samodzielnego decydowania
o przepływie gazu do Polski. Taka sytuacja dawałaby Rosjanom ogromne narzędzie
do szantażowania władz w Warszawie (bardzo ciekawie mówił o tym wątku
prezes Bartimpexu Aleksander Gudzowaty w rozmowie z Romanem Mańką).
W
rękach polityków
Próba przejęcia kontroli nad EuRoPol Gazem miała oczywiście ogromne znaczenie
polityczne. Nie tylko dla relacji polsko-rosyjskich, ale także dla stosunków
na najwyższych szczytach władzy w Rosji. Personalna obsada stanowisk w
Gazpromie doskonale odzwierciedla bowiem równowagę między obozem
premiera i prezydenta Rosji. Szefem Rady Dyrektorów (odpowiednik polskiej
Rady Nadzorczej) Gazpromu był aż do stycznia 2008 r. Dmitrij Miedwiediew
- obecny prezydent Rosji. Zastąpił go były premier Rosji Wiktor Zubkow -
jeden z jego najbliższych współpracowników.
Brat prezydenta Rosji - Miedwiediew jest również prezesem spółki Gazprom Export
? zajmującej się eksportem gazu do krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Letni impas Latem 2006 r. zarząd Gazpromu ogłosił, że opłaty za tranzyt
rosyjskiego gazu przez Polskę są zbyt wysokie. Rosjanie zakwestionowali
polskie przepisy, które wymagają, aby w taryfach za transport gazu uwzględnić niewielką
dopłatę zależną od wartości majątku firmy. Taka dopłata stosowana
jest w większości państw Unii Europejskiej i służy ograniczeniu ryzyka
bankructwa firmy gazociągowej. Opłaty te w innych krajach jednak
Gazpromowi nie przeszkadzały. Kwestionował je tylko w Polsce. Może
(aczkolwiek nie musi) to mieć związek, ze sprawą likwidacji Wojskowych Służb
Informacyjnych, które były nieformalną rezydenturą rosyjskich służb
specjalnych w Polsce.
Doszło więc do sytuacji kuriozalnej. Firma złamała warunki umowy, których
przestrzegała od 13 lat. EuRoPol Gaz SA wysyłał do Gazpromu faktury jak
dotychczas wyliczane na podstawie stawek zatwierdzonych przez prezesa Urzędu
Regulacji Energetyki. Jednak Gazprom płacił mniej, stosując stawki, które
sam sobie ustalił (sic!).
Takiego stanu
rzeczy nie zaakceptował Michał Kwiatkowski - prezes EuRoPol Gazu.
Po wielokrotnych wezwaniach do uregulowania należności (na które
Rosjanie nie reagowali)zdecydował się skierować sprawę na drogę postępowania
prawnego. W lutym
2008 r. EuRoPol Gaz SA złożył do Sądu Polubownego w Moskwie pozew przeciwko
firmie Gazprom Export. Sprawą zajęły się aż trzy instancje sądu
arbitrażowego. Ku zdumieniu obserwatorów, we wszystkich instancjach rosyjski
potentat przegrał.
Musiał więc
zapłacić Polsce zaległe opłaty wraz z opłatami.
Łącznie niebagatelną kwotę 1,2 miliarda złotych.
Jedyną możliwością, aby uniknąć tej zapłaty, była decyzja zarządu
EuRoPol Gazu o anulowaniu tej opłaty.
Spór z Ukrainą
Gdy spór prawny z Gazpromem wchodził w decydującą fazę, doszło do kryzysu
ukraińsko-rosyjskiego nazwanego mianem "wojny o gaz". Dla Polski miał
on o tyle znaczenie, że Polska rocznie importowała z Ukrainy 2,5 mld m3.
gazu. Dostarczała go spółka RosUkrEnergo, która zajmowała się tranzytem
gazu przez terytorium Ukrainy. Osobna umowa z EuRoPol Gazem SA zakładała,
że do 2014 r. Polska wybuduje terminal w Świnoujściu, do którego będzie
przesyłany gaz dostarczany przez RosUkrEnergo.
W ten sposób Polska zgromadziłaby rezerwy gazowe potrzebne w wypadku
zatrzymania dostaw gazu z Rosji. Ten dobry dla Polski scenariusz nie został zrealizowany
wskutek konfliktu o gaz.
Pod koniec listopada 2008 r. Gazprom wezwał Ukrainę do spłaty 2,4 miliarda
dolarów długu za gaz i jego przesył na terytorium Ukrainy. W grudniu
Ukraina zapłaciła miliard dolarów i ogłosiła, że pozostałą część zadłużenia
spłaci w ciągu kolejnych tygodni. Gazprom pozostał nieugięty i zażądał
dodatkowo ponad 400 milionów dolarów odsetek karnych. Tyle rząd w
Kijowie zapłacić nie mógł. 1 stycznia 2009 r. Gazprom wstrzymał większą
część dostaw gazu na Ukrainę. W efekcie spadła ilość gazu dostarczanego
przez Ukrainę do Polski, Węgier, Austrii, Bośni i Hercegowiny, Rumunii i
Bułgarii. Państwa te musiały skorzystać ze swoich rezerw. W spór włączyły
się Stany Zjednoczone i Unia Europejska.
Ostatecznie 19 stycznia doszło w Moskwie do podpisania porozumienia gazowego,
w wyniku którego Gazprom ponownie rozpoczął tranzyt gazu do krajów
europejskich przez terytorium Ukrainy. Na mocy tego samego porozumienia, za
winnego rosyjsko-ukraińskiego konfliktu o gaz uznano spółkę
RosUkrEnergo, która odpowiedzialna była za tranzyt gazu przez Ukrainę.
Gazprom ogłosił, że nie zamierza kontynuować współpracy z tą firmą.
Nowym importerem gazu rosyjskiego stała się spółka Naftohaz.
Umowa
niekorzystna dla Polski.
Wiosną 2009 r. doszło do podpisania umowy między Gazpromem a spółką Naftohaz.
W jej treści znalazł się zapis, w myśl którego Naftohaz nie mógł
sprzedawać gazu do innych państw niż Ukraina. Oznaczało to, że ukraińska
spółka nie mogła już eksportować gazu do Polski. Pogrzebało to definitywnie
pomysł budowy terminala gazowego w Świnoujściu. Jednak zaraz po
sfinalizowaniu umowy z Naftohazem Gazprom zaproponował stronie polskiej,
że sprzeda jej dodatkową ilość gazu, aby wyrównać straty wynikające
z niedotrzymania umowy przez RosUkrEnergo.
I faktycznie, w czerwcu 2009 r. wicepremier i minister gospodarki Waldemar
Pawlak podpisał umowę na jednorazowy zakup gazu w wysokości 1,2 miliarda
metrów sześciennych.
Była to maksymalna ilość, którą Gazprom zgodził się sprzedać.
W wyniku całej sytuacji, w połowie 2009 r., po wyeliminowaniu z rynku spółki
RosUkrEnergo, Polska stanęła przed perspektywą, że import gazu nie będzie
mógł pokryć całego zapotrzebowania. Wówczas Gazprom wystąpił z
propozycją zwiększenia dostaw i renegocjacji umowy. Propozycję natychmiast
podjął rząd Donalda Tuska. W lipcu Gazprom postawił wstępne warunki.
Oczekiwał zmian w statucie spółki EuRoPol Gaz SA, aby strona polska nie
miała tam decydującego głosu. Oczekiwał również rezygnacji z budowy
terminala w Świnoujściu. Zaoferował ponadto zwiększenie rocznego importu gazu
do Polski do ponad 11 mld m3 i przedłużenie umowy do 2037 r.
Oferta Gazpromu przedstawiona stronie polskiej została przekazana do Biura
Bezpieczeństwa Narodowego, a stamtąd do Kancelarii Prezydenta.
Warunki proponowane przez Gazprom zaniepokoiły Lecha Kaczyńskiego.
Jeszcze w lipcu 2009 r. Kaczyński wystąpił do Ministerstwa Gospodarki z zapytaniem
o instrukcje negocjacyjne dla polskich urzędników, którzy będą
prowadzić rozmowy z rosyjskim koncernem. Doszło do kolejnego spięcia na
linii rząd - prezydent. Ani Pawlak, ani Tusk nie chcieli bowiem udostępnić
Głowie Państwa instrukcji. Dlaczego?
Odmienne stanowiska
W końcu października 2009 r., w Moskwie rozpoczęły się negocjacje dotyczące
warunków nowej umowy gazowej. Po wyroku Sądu Arbitrażowego w Moskwie
Gazprom postawił jeszcze jeden warunek: zażądał anulowania 1,2 miliarda
złotych długu. Premier Tusk zadeklarował przychylność dla tego pomysłu.
Poparł go minister skarbu Aleksander Grad. O takim rozwiązaniu nie chciał
jednak słyszeć Michał Kwiatkowski - prezes EuRoPol Gazu SA.
Kwiatkowski stanowczo dał do zrozumienia, że dopóki pełni funkcję prezesa,
nie podpisze dokumentu anulującego dług Gazpromu. Jego stanowisko poparł Jerzy
Tabaka - członek zarządu spółki. Gdy rząd zajął odmienne stanowisko,
Kwiatkowski wysłał do Aleksandra Grada list, w którym stwierdził, że
umorzenie długu będzie stanowić złamanie polskiego prawa, za co grozi
kara pozbawienia wolności. Na ten list minister Grad jednak nie odpisał.
11 grudnia 2009 r. przeciwko podpisaniu umowy na rosyjskich warunkach opowiedział
się szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ? Aleksander Szczygło. Trzy dni
później Kancelaria Prezydenta oficjalnie poinformowała, że jest
przeciwna nowej umowie gazowej z Rosją.
Karuzela
negocjacyjna
12 stycznia 2010 r. PGNiG (właściciel 48 proc. udziałów EuRoPol Gazu SA) poinformowało,
że w Moskwie rozpoczynają się rozmowy z przedstawicielami Gazpromu w
sprawie aneksowania kontraktu jamajskiego. Dotyczyły zwiększenia dostaw
gazu do 10,25 mld m3 i przedłużenia kontraktu do roku 2037. Negocjacje
dotknęły również sprawy umorzenia długu dla Gazpromu.
Jednak prezes Michał Kwiatkowski i członek zarządu Jerzy Tabaka wciąż konsekwentnie
bronili stanowiska, że długu umarzać nie można. Na efekty nie trzeba było długo
czekać. 20 stycznia odbyło się posiedzenie Rady Nadzorczej EuRoPol Gazu.
Zawieszono w pełnieniu obowiązków Michała Kwiatkowskiego i Jerzego
Tabakę, którzy sprzeciwili się umorzeniu długów Gazpromowi.
Tymczasowym prezesem EuRoPol Gazu został Aleksandr Miedwiediew - brat
prezydenta Rosji, wiceprezes Gazpromu i prezes spółki Gazprom Eksport.
Jego zastępcą został Michał Szubski. Aleksandr Miedwiediew był więc
jednocześnie wiceprezesem Gazpromu (koncernu wydobywającego gaz),prezesem
spółki Gazprom-Export zajmującej się eksportowaniem rosyjskiego gazu i
prezesem EuRoPol Gazu, który miał decydować o umorzeniu długów Gazpromowi.
Reprezentował więc obie strony sporu.
Konflikt interesów był oczywisty. Natomiast po raz pierwszy zdarzyło się,
że faktycznym, choć nieformalnym, prezesem spółki o strategicznym
znaczeniu dla bezpieczeństwa Polski został brat prezydenta Rosji.
Mimo tej sytuacji, obaj nowo powołani "prezesi" nie byli w stanie umorzyć
długów Gazpromu. Statut spółki wymagał bowiem zgody całego zarządu,
a nie tylko prezesa. Tymczasem wszyscy pozostali członkowie zarządu
podzielali stanowisko Michała Kwiatkowskiego i sprzeciwili się rezygnacji
z 1,2 miliarda złotych.
Komentując roszady personalne w EuRoPol Gazie SA, doradca Lecha Kaczyńskiego
Janusz Kowalski poinformował, że jeśli dojdzie do umorzenia długów
Gazpromowi, Kancelaria Prezydenta zawiadomi prokuraturę oraz zwróci się
do Sejmu o powołanie komisji śledczej. Od tego momentu, obóz prezydenta
Kaczyńskiego stał się główną przeszkodą na drodze do
anulowania długów Gazpromu i przejęcia przez rosyjski koncern naftowy całkowitej
kontroli nad dostawami gazu do Polski.
Reasumując:
Kaczyński i jego ludzie stali się główną przeszkodą do uzależnienia
Polski od dostaw rosyjskiego gazu.
W drodze do umowy, już 21 stycznia, czyli jeden dzień po zawieszeniu
Kwiatkowskiego i Tabaki, Donald Tusk i Aleksander Grad podali do wiadomości
publicznej, że opowiadają się za umorzeniem Gazpromowi długu w wysokości
1,2 miliarda złotych. Cztery dni później rząd podjął decyzję o
umorzeniu wielkiego długu Gazpromowi. 27 stycznia potwierdził to wspólny
komunikat Gazpromu PGNiG i EuRoPol Gazu, którym tymczasowo kierował
Aleksandr Miedwiediew. W ciągu kilku następnych dni doradcy Lecha Kaczyńskiego sugerowali
w mediach, że będą wnioskować o powołanie komisji śledczej, jeżeli rząd dotrzyma
słowa i umorzy długi Gazpromu.
Tusk
się jednak nie ugiął.
10 lutego polski rząd zatwierdził projekt nowej umowy gazowej z rządem Rosji.
W komunikacie przekazanym dziennikarzom rzecznik rządu Paweł Graś mówił,
że umowa precyzuje trzy najważniejsze kwestie: zwiększenie dostaw gazu
do Polski, przedłużenie obowiązywania umowy gazowej i nowe rozliczenia
za tranzyt gazu przez Polskę. Na marginesie trzeba pogratulować
sofistycznych umiejętności ministrowi Grasiowi, który umorzenie Gazpromowi
długu nazwał ? ?rozliczeniem za transport?.
W efekcie 1 marca rząd Donalda Tuska upoważnił Waldemara Pawlaka do
podpisania umowy gazowej z Rosją na warunkach wynegocjowanych przez PGNiG
i Gazprom.
Biorąc pod uwagę fakt, że w EuRoPol Gazie SA rządził już Aleksandr Miedwiediew
i to on decydował, kogo wysyła na negocjacje, wynik tych rozmów był łatwy
do przewidzenia, jeśli chodzi o sprawę polskiej racji stanu.
Pośpieszne zmiany
16 marca w Moskwie zorganizowano posiedzenie Rady Nadzorczej EuRoPol Gazu.
Uczestniczyli w nim Aleksandr Miedwiediew i prezes PGNiG Michał Szubski. W
trakcie posiedzenia dokonano bardzo istotnych zmian. Po pierwsze zmieniono
status spółki. We wszystkich sprawach zarząd EuRoPol Gazu musi podejmować
decyzje jednogłośnie. W razie rozbieżności w
jakiejkolwiek sprawie, spór miała rozstrzygać Rada Nadzorcza. W razie niepowodzenia,
należało zwołać Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy czyli Gazprom i PGNiG.
Po drugie obie te firmy wskazują równą liczbę członków zarządu.
Tydzień później zebrało się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy EuRoPol Gazu,
aby zmienić statut i zarząd spółki. Ogłoszono jednak przerwę do 20 kwietnia,
ponieważ nie zostało podpisane polsko-rosyjskie międzyrządowe porozumienie
o dostawach gazu i zasadach działania EuRoPol Gazu.
Reasumując:
najważniejsza decyzja w sprawie spółki strategicznej odpowiadającej za
tranzyt gazu miała zapaść 20 kwietnia.
10 kwietnia Lech Kaczyński wsiadł na pokład rządowego tupolewa lecącego do
Katynia. Ten dzień stał się jednym z najtragiczniejszych w powojennej historii
Polski. Oprócz prezydenta, zginęli bowiem najważniejsi przeciwnicy umowy
gazowej z Rosją.
Sukces Gazpromu
Osiem dni później w Krakowie odbył się uroczysty pogrzeb pary prezydenckiej.
Na pogrzeb przyjechał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Towarzyszył mu
brat Aleksandr i szef Gazpromu Aleksiej Miller. Próżno szukać ich obu na
zdjęciach z konduktu pogrzebowego. Nie wiadomo, co obaj robili tego dnia w
Polsce. Wiadomo jednak, że dwa dni później odbyło się ponownie Walne
Zgromadzenie Akcjonariuszy EuRoPol Gazu, w trakcie którego wybrano nowego
prezesa zarządu. Został nim Mirosław Dobrut.
Równocześnie ze stanowiska prezesa odwołano Michała Kwiatkowskiego, a ze stanowiska
wiceprezesa ? Jerzego Tabakę, którzy nie chcieli umarzać długów
Gazpromowi. Już następnego dnia rząd ogłosił, że nowa umowa zostanie
podpisana na początku maja. Tak się nie stało.
Unia Europejska ? zaniepokojona tym stanem rzeczy ? wymusiła na Polsce negocjacje
z udziałem przedstawiciela Brukseli. Ostateczną umowę podpisano 29 października
w Warszawie, a aneks do niej kilka godzin później.
Treść umowy i aneksu nie są znane. Wiadomo jedynie, że Gazprom będzie
dostarczał do Polski gaz do 2037 r. Wiadomo też, że strona polska zrezygnowała
z 1,2 miliarda złotych, które miał zapłacić Gazprom.
Rezygnacja nawet z
jednego miliarda w obliczu kryzysu finansów publicznych trudno ocenić
inaczej, jak działalność na szkodę Polski.
Treść umowy polsko-rosyjskiej nie została udostępniona ani Polakom, ani przedstawicielom
Komisji Europejskiej. ?
Staramy się działać w tej kwestii zgodnie z interesem Polski i
przepisami europejskimi.
Jestem przekonany, że tak jest. Nie ma powodów, by akurat Polska była
testowana ponad standardy i przepisy obowiązujące w UE ? wytłumaczył
dziennikarzom
Donald Tusk.
Autor: Leszek Szymowski
Źródło: Gazeta Finansowa" (znalezione w sieci)
WIĘCEJ:
W dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.